Żeby nie było, że jestem aż takim hejterem Snydera. Z ciekawosci sięgnąłem dzisiaj po jego inny tytuł żeby się przekonać co jest wart bo kojarzę go tylko z Batmana
Powiem tak. Przeczytałem 14 numerów (ukradłem ofc) i jestem zachwycony. Co prawda brakuje mu głębi i rozkminek jak u Moore'a (tu są bardziej typowe zrywy a'la super hero) ale naprawdę jest dobrze i czyta się to jednym tchem.
Nie wiem czy to można nazwać rebootem. W pewnym sensie tak chociaż jak się okazuje zachowane zostało kontinuum po serii Moore'a. Po prostu główny bohater, nowo odrodzony Alec Holland okazuje się TYM własciwym Hollandem, a poprzedni Swamp Thing był jedynie klonem swiadomosci i wspomnień, które następnie przejął oryginalny (czyli ten z N52, który przez te wszystkie lata gnił w bagnie) bohater. Uff...sam nie wiem czy to dobrze zrozumiałem
Fabuła mniej więcej przedstawia się tak: Wezwanie nowego Swamp Thinga wiąże się z nowymi zagrożeniami płynącymi od agentów Zgnilizny* (lolololo), którzy chcą zamienić nasz piękny zielony swiat w porastającą rozkładającym się mięsem pustynię. Z początku Alec opiera się jak może swojemu przeznaczeniu by w końcu pogodzić się z rolą wyznaczoną mu przez Drewniany Sejmik* (lolololo). A wszystko to po to by uratować kobietę swojego życia, a w istocie królową dżumy i zepsucia, Abigail. Trochę tu quasi-botaniki, horroru, gore i makabry, trochę Romea i Julii a wszystko okraszone ładnymi klimatycznymi rysunkami.
W USA seria Snydera wyjdzie niedługo w wydaniu Deluxe. Liczę na to, że u nas będzie tak samo i wtedy ją kupię. A jesli nie to należy im się karny kutas bo zamiast wydawać Wonder Womany, Shazamy itp szajs mogliby puscić te 20 zeszytów w 2-4 wydaniach zbiorczych.
*sam to przetłumaczyłem