-
Postów
6 142 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
4
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ornit
-
@Absolem ścigamy się? https://allegro.pl/oferta/dissection-storm-of-the-light-s-bane-1press-nm-7779321356 Oczywiście gościu, jak to typowy Polaczek, oszukuje nazywając to wydanie 1st pressem bowiem niebieski winyl został wydany w 98 roku jako repress. Niemniej, to nadal nie lada gratka warta sporych pieniędzy. Tylko, że nie wiadomo ile u gościa liczy sobie cena minimalna bo na pewno nie ta zaczynająca się od 150 zł Poobserwuję, może coś zalicytuję ostatniego dnia. Może być ciekawie.
-
Po co się tłumaczysz? Powinieneś być z siebie dumny bo pewnie będziesz jedyną osobą na forum z platyną w tej grze. Jak trofea są frustrujące a Ty klniesz przy ich zaliczaniu, tym większa satysfakcja z posiadania takiego osiągnięcia. Większość ludzi tutaj postuje jakieś Spajder-Many, gry w których trofea same wpadają podczas ich przechodzenia kwitując "prosta, przyjemna platynka". To jakby dostali medal nie za zajęcie miejsca na podium ale za sam udział w maratonie. edit: Żeby nie było...Sam mam platynę w Spider-Manie...
-
Wczorajsze zakupy z Wielkiej Pyty, dziś przyniósł kurier DPD... Beherit - ambient, dark ambient, electro. Dla mnie wcale nie taka kupa! Marduk - Wormwood - Kupiłem ponieważ jest nadal w normalnej cenie, a tak poza tym to Marduk! Ładny PD w sam raz na ścianę Tak poza tym to miałem dziś zalicytować Beherit Drawning Down The Moon 1st press z 1993 roku ale sprzedawca najwidoczniej dostał tłustego PMa bo zakończył akcję przed czasem Chciałem zalicytować 400 zł (na discogs 400 Euro). Tu co prawda nie było wkładki z tekstami, niemniej niezła gratka dla kolekcjonerów. PS CO do mojego posta wyżej o kocie. Ja swojemu nie pozwalam podchodzić do płyt ani gramofonu.
-
Nie sprawdzałem nawet Kupiłem żeby mieć pierwsze wydanie i żeby ładnie wyglądało A co do zakupu to było tam trochę kociej sierści ale sam mam siersciucha wiec się nie plułem.
-
Dawno się nie chwaliłem bo aż 3 dni. To z dzisiejszych dostaw: Rom5:12 z Allegro. Nie będę czekał na reedycję ale kiedy się pojawi to i tak kupię jeszcze jedną kopię na czarnym winylu. Obok Plague Angel to dla mnie najlepsza płyta Marduka z Mortuusem. Moenen of Xezbeth - Ancient Spells of Darkness - Pierwszy album chłopaków z Belgii. Black metal, mam jeszcze ich kasetę. Sodom - Partizan "10 EPka z naklejoną na okładce naklejką z koncertami! Nie dało się na folii zabezpieczającej płytę!!!???? Reverorum Ib Malacht - chrześcijańki black/dark ambient ze szwedzkiej Upsali Kiedyś nagrali "De Mysteriis Dom Christi" Sulphur Aeon - nie muszę przedstawiać....
-
To się chyba dopiero za Furmana dało czytać (ale tam to już się robiło depresyjnie). Jutro idę do kiosku. Pamiętam jak za gnoja kupiłem pierwszy numer w księgarni. Ten ze Spider-Manem i robotami narysowanymi jak zabawki.
-
(pipi)a jaki rak! To doskonały przykład na to, że każdy, nawet największa fujara może grać kowery znanych przebojów. Ten w dodatku nie jest w żaden sposób odkrywczy ani jakoś indywidualnie zinterpretowany. Bez sensu
-
Manes - Slow Motion Death Sequence Satan - Cruel Magic Misotheist - Misotheist
- 49 odpowiedzi
-
A na Helliadfest dodali Blaze of Perdition, Thy Disease i Desolator. Z zespołów, które mnie interesują to tam jest tylko Satyricon i Slagmaur... A wrrracjając do koncertu Terrorizer to bilety można wymienić na Septic Flesh/Krisiun... Ja sobie daruję.
-
Koncerty Terrorizer odwołali
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
ornit odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
ornit odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Micz nie lubi konsol bo Gulash je lubił -
Primusa kojarzę więc chyba nie może być aż tak niszowy A tu moje z dzisiejszego dnia. Już nie wklejam zakupów grudniowych ani najnowszego Knopflera i Jean Michel Jarra bo nie chce mi się tych albumów szukać.
-
W tym roku nastąpi definitywny koniec świata bo drużyna KO zajęła pierwsze miejsce w siedemnastym Cooperation Cup. W corocznym turnieju SF3 odbywającym się w Japonii wzięło udział 99 pięcioosobowych drużyn (pojawili się także Amerykanie)! Iście epickie widowisko. PS Gracze grali o puchar, koszulki, i arcade sticki ale przede wszystkim dla przyjemności. Niektórych z tych ludzi oglądam już od kilkunastu lat i mam nadzieję, że ten turniej organizowany będzie przez conajmniej kolejne 17 lat. A tutaj fragment tradycyjnego turnieju, który odbył się dzień przed właściwymi igrzyskami. Grają pięcioosobowe zespoły składające się z tych samych postaci.
-
Jak sobie nie chcesz zepsuć wrażeń z przejścia gry to nie odpalaj online. Przez tego raka ocena -2(co najmniej) punkty.
-
Michale Graves i jego cover band grający piosenki Misfits lat 90tych. Ok, przesadziłem. Grali też piosenki solowe Gravesa. Spodziewałem się, że przyjdzie 30 osób a okazało się, że koncert został wyprzedany. Wiadomo, Hydro to nie jest jakiś duży klub, niemniej było bardzo ciasno. Za to co tam się działo Graves uchachany od ucha do ucha, ludzie wskakujący na scenę, ludzie zeskakujący z niej. Graves wciagany w widownię, Graves wciągający na scenę. Ludzie śpiewali piosenki a jak nie znali tekstów a chcieli się wykazać to co kilka minut odchodziło ŁOOOOOŁOOOOOOOOOOOOOOO! Jak ktoś chciał posłuchać piosenki Misfits wspomnianych lat 90tych z oryginalnym wokalistą a nie był, niech żałuje! PS Dodam jeszcze, że widziałem pierdolonego Danny'ego DeVito szalejącego pod sceną! Jak Boga kocham!
-
-
Be-eLu/Burning Legion
-
Jak co sobotę rano wyszedłem z domu po bułki ale nieodgadniona siła pchała mnie w kierunku lokalnego MediaMarkt na Warszawskim Gocławiu. Nie mogąc zrozumieć tego popędu myśli i emocji pognałem czym prędzej do tego sklepu, gdzie wszedłszy na piętro oczom mym ukazał się koszyk z promocjami. W koszyku tym stały poopierane o siebie winyle. Drżącą ręką zacząłem sprawdzać co też takiego ciekawego znalazło się na obniżkach. Jakieś reedycje Bowiego, 2Paca, Piaska, Ani jakiejś, czyli nic co mogłoby mnie zainteresować. Nim dotarłem do ostatniej płyty, do koszyka zbliżył się pracownik sklepu z kolejnymi płytami, wśród których znalazłem tą jedyną Czekała na mnie prawie 2 lata i po tym długim czasie zdarzył się cud przeceny Odwiedzajcie swoje MediaMarkty bo nigdy nie wiadomo co tam wystawią ciekawego!
-
Ciekawe jak to się potoczy Mnie ten zespół ani grzeje ani ziębi. Raz na kwartał zapuszczę ich album, byłem też dwa razy na koncercie kiedy grali jako support. Sytuacja jak z Gorgoroth albo Immortal tylko w naszych warunkach
-
Przecież to jest (pipi)a za(pipi)iste. Jedna z niewielu piosenek, w której nie przeszkadza mi nasz język. I te fragmenty z Siódmej pieczęci* Bergmana Czekam na winyla, którego kupię choćby dla tej jednej piosenki. *taka ciekawostka. Z jednej ze scen Mortuus/Arioch zajumał ścieżkę do utworu na "Salvation" Funeral Mist. Filmem tym też ogólnie inspirował się Marduk.
-
Mnie odstrasza "rodzinny" festiwal. Ale jak sprowadzą jakieś Whoredom Rife, Mayhem czy Carpathian Forest to się przejadę.
-
Ładny sprzęt! Niech Ci służy Ja się trochę obawiam, że inwestowanie w tą rozrywkę to taka studnia bez dna. Już teraz planuję wydatki na pół roku przed żeby opłacić wszystkie rachunki i jednocześnie kupić nowe komponenty do mojego systemu audio. Nagle nachodzi mnie myśl, że jak kupię gramofon za 6-7k to i tak nadal będę słuchał tych samych nierównych płyt z kopertówkami, paprochami. Chodzi mi o wady nośnika, których nie da się uniknąć. Przecież nawet kiedy wszystko się perfekcyjnie skalibruje, wypoziomuje to i tak kiedy spojrzysz potem na nowo kupioną płytę i okaże się, że wszystko o kant dupy potłuc... Takie przemyślenia Może w pewnym momencie najlepiej byłoby po prostu się zatrzymać
-
Mój nowy sprzęt kupiony wczoraj. Na szybko szukałem czegoś co zastąpi mojego Pro-Ject Debut Carbona więc wybrałem trochę tańszy gramofon Pioneera (to PLX 500 - tańsza wersja PLX 1000). Do Euro, z którego zamawiałem mam niedaleko więc stwierdziłem, że odbiorę go na miejscu co zaoszczędzi mi czasu niż użeranie się z kurierami. Na miejscu okazało się, że to meega wielkie pudło ważące ponad 10 kg. Sam ciężar nie jest duży ale z racji niewygodnego pudła musiałem robić przystanki co 500 metrów a dzisiaj mam zakwasy. Po samym gramofonie zbyt wiele nie oczekiwałem. Ot, chodziło mi o coś co będzie grało. Po złożeniu wszystkich elementów czyli umiejscowieniu talerza na swoim miejscu i dokręcenia headshella z oryginalną wkładką przyszedł czas na kalibrację. Pierwsza niespodzianka to plastikowe nóżki, które jak się okazało, można było odkręcać dowoli co niezwykle mnie ucieszyło bo już nie muszę dostosowywać całej szafki do wypoziomowania gramofonu (to jest (pipi)a chore) tylko mogę się zająć samą podstawą. Kiedy wszystko już było gotowe zająłem się zbalansowaniem ramienia. Poszło szybko i sprawnie. W instrukcji przeczytałem, że nacisk wkłądki to 3-4g...Zaraz, ja (pipi)ę! 3-4g??? Myślałem, że o(pipi)eli ale ok, zrobiłem jak napisali. Sprawdziłem tylko czy wkładka ma dobry przesięg (co było proste bo już jak człowiek mogę to sprawdzić odłączając cały headshell od ramienia i mierząc linijką. i opuściłem ramię na płytę aby zorientować się czy pada prostopadle. I tu zaczęły się schody. Po obniżeniu całkowitej wysokości ramienia, okazało się (pipi)a, że ramię z wkłądką opada o dobre pół centymetra w stosunku do podstawy! To jakiś żart? Zacząłem wertować instrukcję, po czym okazało się, że noname'owa wkładka dopuszcza taki spadek...W sumie to tak naprawdę liczy się, to żeby dolna krawędź wkładki była równoległa do powierzchni płyty... Nie zraziwszy się tym postanowiłem sprawdzić jak to wszystko słychać. Przełączyłem przełącznik na phono, na talerzu położyłem jakąś reedycję Bowiego i włączyłem start. Przywitały mnie takie basy, że myślałem, że zaraz mi okna i ściany w domu roz(pipi)i... Nacisk 3g (taki ustawiłem) to grube przegięcie i nie chcąc więcej eksperymentować wy(pipi)ałem tą wkładkę do kosza a zamiast niej zainstalowałem Ortofon Red. Wyciągnąłem z szafki pierwszy lepszy szablon Baerwalda i po 15 minutach miałem skalibrowaną wkładkę. Jeszcze tylko na talerzu położyłem półcentymetrową gumę, którra została mi po Denonie. Nacisk ustawiłem na 1,8, podobnie z antyskatingiem i odpaliłem gramofon. Jest dobrze, naprawdę dobrze. Wszystko słychać dobrze i wyraźnie ale na wszelki wypadek zwiększyłem jeszcze trochę antyskating. Po zakończeniu piosenki coś mi zaczęło śmierdzieć. Nie słyszałem żadnego szumu, żadnego trzasku. Podniosłem się żeby sprawdzić czy igła nie wyskoczyła z rowka a ramienia gdzieś nie wy(pipi)iło poza talerz. Okazało się, że wszystko jest na swoim miejscu. Zdziwiony brakiem humu i surface noise czekałem na kolejną piosenkę. Po niej tak samo. I po następnej. Poszedłem do łazienki wyczyścić uszy bo nie mogłem uwierzyć, że da się tak słuchać płyty analogowej. Niestety zachwyty skończyły się z ostatnim numerem, podczas którego wdarło się trochę słyszalne IGD. Z tym problemem chyba muszę nauczyć się żyć, bo ani z Ortofon Redem ani z SHure44 nie udało mi się go wyeliminować (sprawdzałem Baerwadem, Logfrenem, Stevenssonem i customowymi wzorami - nic nie pomagało...). Ogólnie jestem zadowolony bo jak na moje potrzeby Pioneer daje radę. Co prawda do szału doprowadza mnie kołyszący się o pół-milimetra talerz ale nie wpływa to na odsłuch. Przechodząc do meritum jest to sprzęt, którego nie radzę kupować początkującym bo szybciej się do niego zrażą niż zechcą nad nim popracować (ta oryginalna wkładka jest naprawdę prze(pipi)owa). Dla mnie jest to tylko rozwiązanie tymczasowe bo mam w odległych planach zakup Technicsa. Kiedy do tego dojdzie, Pioneera zostawię sobie jako zabawkę, na której będę scretchował w warunkach domowych dla własnej przyjemności.
-
Nie wiedziałem...O (pipi) to nie kupuję!