-
Postów
6 142 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
4
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ornit
-
Jeszcze powinni nosić powstańcze opaski na ramionach.
-
Pewnie zobaczył, że 2d i nie Tejken.
-
To mimo spoilerów bardzo dobra recka tylko (pipi)a nie rozumiem jak przy tak ważnych wadach gra mogła otrzymać tak wysoką ocenę
-
Random, który nie zaliczył danego questa nie dołączy do naszej gry.
-
No nie bardzo bo pomagają ludzie, którzy już te questy zaliczyli i mają w nich doświadczenie
-
Ja idę bardziej w DEXa i tyle siły żeby móc Claymore'a udźwignąć na zmianę z Balder side swordem i jakaś lekka zbroja do fikołków. Drugi build pod buffy broni z miracle i WoG ehehehe.
-
Lubię go bardziej jako Coreja niż to (pipi) ze Slipknota.
-
Wczorajsza Metalmania to była dla mnie podróż w czasy kiedy miałem naście lat a stało się to za sprawą zespołu Emperor, od którego to zaczęła się moja przygoda z muzyka ekstremalną. Na ogół nie opuszczam Warszawy bo nienawidzę podróżować (ostatni raz pociagiem jechałem wracając z wojska jakimś bydlęcym wagonem). Tym razem jednak miałem ku temu bardzo ważny powód. Nigdy przedtem nie byłem też w Katowicach, jak się szybko okazało jest to miasto wcale nie brzydsze od naszej kochanej stolicy. Po wyjściu z dworca kierowałem się tak jak google maps kazało, czyli "do góry". Kiedy zbliżałem się do spodka była już 11, tłumów nie było. Były za to food trucki z hamburgerami i vegańską papką. Podszedł też do mnie jakiś gruby metaluch-przegryw, który zapytał czy nie dam mu kilku groszy bo "nie ma na powrót do domu". Niech spierdala pomyślałem sobie i minąłem go z cynicznym uśmieszkiem. Szatnia 2 zł, dodatkowy bagaż kolejne 2. Po zostawieniu gabarytów udałem się na górę w celu oblukania co gdzie się znajduje. Sporo stoisk. Merch Metalmanii ale też merch Emperora i kilku innych występujących zespołów. Stoiska polskich wytwórni płytowych jak Malignant Voices, Pagan Records, Arachnophobia etc. Niestety, małpy się nie nauczą, że w dzisiejszych czasach płatność kartą to podstawa więc zaoszczędziłem kupę kasy! Była też wystawa logo zespołów i można było kupić album od gościa, który je opracowywał. Było też przenośne studio tatuażu i nawet widziałem zapaleńców, którzy z niego korzystali :D. W kioskach serwowano hotdogi, frytki, piwo i kawę po absurdalnych cenach. Na zewnątrz Spodka można było się poopalać i przy okazji też napić się piwa np. Kasztelana za 9 zł (ja (pipi)ę! Kasztelan za 9 zł!!!). Jak już wszystko obszedłem i obejrzałem chwilę występ jakichś Szwedzkich przegrywów na dużej scenie, postanowiłem, że o 14 pójdę do hotelu żeby się wykąpać i przebrać (podróżuję jak człowiek w koszuli a nie jak brudas w merchu ). Kiedy zbliżała się godzina spotkań zespołów z fanami postanowiłem wrócić do Spodka. O 15 autografy składał Kat z Romanem. Postałem z boku, popatrzyłem. Po pół godziny skończył im się czas i musieli wyjść żeby mógł wejść kolejny zespół na to całe meet and greet. Romek jeszcze przez dłuższy czas rozmawiał i fotografował się z fanami 30+. Kolejnym zespołem był Destroyer 666 ale po tym jak zobaczyłem jak porusza się kolejka, stwierdziłem, że zacznę przepuszczać ludzi aby zdążyć na Emperora. Problem z Destroyerem był taki, że włazili tam ludzie z całą dyzkografią i zespół im to wszystko po kolei podpisywał. W dodatku każdy się z każdym fotografował, w związku z czym wielu fanów musiało obejść się smakiem. Po nich wszedł powitany gromkimi brawami i krzykami Emperor. W tym samym czasie pani z obsługi wywiesiła ogłoszenia organizujące zasady spotkania. Każdy mógł podpisać max 3 rzeczy i nie wyrażono zgody na robienie zdjęć z zespołem. Myślę, że po prostu zależało im na tym aby uszczęśliwić jak największą ilość fanów. Sam zabrałem tylko kartę dodawaną do ostatniej reedycji Anthems ze zdjęciem zespołu i ich wywiadami. Jedna rzecz, która mnie ujęła to kiedy wjechał gościu na wózku inwalidzkim i podskoczył do niego Ihsahn robiąc sobie z nim fotkę. To był jedyny wyjątek od reguły ale rozumiem takie zachowanie bo to nie lada wyczyn dla osoby z niedowładem poruszać się po takim terenie jak ten obiekt. Dla mnie sama Metalmania zaczęła się dopiero od godziny 18.00 kiedy to na scenę wkroczył Destroyer 666. Małą scenę olałem całkowicie kiedy zobaczyłem jak jest usytuowana. Normalnie śmiech na sali. Znajdowała się na końcu lewego korytarza, w dodatku część zasłonięta była schodami. Wracając do Destroyera666. Zaliczyli małą obsuwę bo pojawiły się jakieś problemy techniczne. Mimo to zdecydowali się grać. Nie znam ich twórczośći ale po występie zamierzam zaopatrzyć się w całą dostępną dyskografię. Destroyer 666 to ROZPIERDOL TOTALNY i gdybym nie był fanbojem Emperora uznałbym ich za występ wieczoru. Te pół godziny przeleciały mi jak kilka minut, zupełnie nie poczułem upływającego czasu. Zdecydowanie zbyt krótko grali. To była masakra dla uszu i ducha! Pod sceną wraz z pierwszymi riffami wybuchła trzecia wojna światowa. Nie wiem ile było osób bo nie rozglądałem się za siebie. Wiem, że kilka razy dostałem po żebrach i śledzione oraz, że bywały momenty kiedy mało się nie przewróciłem a nawet nie stałem blisko pulsującego lawą kotła. Zrobili na mnie ogromne wrażenie i stali się tym samym koncertowym pewniakiem zawsze kiedy zjawią się z występami w mojej okolicy. Jestem zachwycony i jednocześnie przerażony tym jak długo twórczość tego zespołu olewałem. Po nich nastąpiła półgodzinna przerwa i na scenę weszli Kat & Roman Kostrzewski. O kurwa! Roman tarzał się w pantomimie i tańczył jak stare indianki w powojennych kreskówkach Warner Brothers. Komicznie to wyglądało, natomiast muzycznie i wokalnie brzmiało tak jak powinno. Nigdy nie byłem fanem Kata jednak jeśli zdarza się okazja do ciekawego koncertu na ogół z niej korzystam. Zagrali swoje największe przeboje znane i lubiane od lat. Jak zagrali "Łzę dla ceniów minionych" to cała sala śpiewała jak na gali Zenka Martyniuka. To była sentymentalna podróż w przeszłość i pewnie bym się bardziej zachwycał gdybym nie urodził się za późno (tzn mój kolega z podstawówki się tym zachwycał więc jak ktoś chce to może). Po Kacie kolejna przerwa. W tym momencie po kilku godzinach stania/chodzenia postanowiłem usiąść na dupie i odpocząć. Po szybkim sprawdzeniu czy wszystko jest w porządku na scenę wkroczył Asphyx. Ostatni raz widziałem ich jako support przed Mayhem i wtedy doszczędnie roz(pipi)ali Progresję. Tym razem przyznam, że nie zrobili na mnie aż takiego wrażenia jak tamtym razem. Może dlatego, że wiedziałem już czego można się spodziewać. Mimo to wokalista był cały uhahany i z chęcią nawiązywał kontakt z publicznością nazywając nas matko(pipi)cami i bękartami. Przyznam, że bawiłem się przednio, niemniej sala nie wyglądała na pełną. Było sporo luzów i chyba nie każdy docenił ten deathmetalowy band. Po nich nadeszła pora na headlinera czyli Norweski Emperor. Odniosłem wrażenie, że w tym momencie cały Spodek zapełnił się nagle ludźmi i spełniło się moje nastoletnie marzenie. Dostałem hipsterski black metal w symfonicznej postaci. Zagrali całe Anthems to welkin at dusk perfekcyjnie. Co najciekawsze pod sceną ponownie rozgorzała wojna, która nasilała się w kulminacyjnych momentach i jak fala oceanu kładła na podłodze co słabszych uczestników koncertu. Niektórzy śpiewali całe piosenki z zespołem jak jeden koleś, który stał za mną i śpiewał cały album. (pipi)a nie miałem serca żeby go uciszać więc się przesunąłem bo gdybym to ja znał ich wszystkie piosenki na pamięć też darłbym się w niebogłosy a tak tylko jak cała sala wrzeszczałem refren i oooooo podczas Thus Spake the Nightspirit. Po odśpiewaniu całego Anthems panowie przeszli do szybkiego wpierdolu spod znaku Curse you all men! i sala oszalała znowu przesuwając jak fala publiczność o kolejne pół metra. To jeden z Empeororwych szlagierów tak samo jak kolejne I am the Black Wizards i tradycyjnie wieńczące cały występ Inno a Satana. Była jeszcze jedna piosenka z In The Nightside Eclipse ale już nie pamiętam która. Nie sądziłem, że dożyję czasów kiedy zobaczę Emperora w tej dziurze. To był profesjonalnie odegrany show (nawet nie pili piwa tylko wodę) i mam nadzieję, że na następny nie będę musiał czekać kolejnych 19 lat. Zresztą, podjąłem decyzję, że w przyszłym roku wybiorę się na Inferno żeby ich znowu zobaczyć. Na Napam Death posłuchałem dwóch piosenek, po czym stwierdziłem, że nie jest to muzyka dla mnie i wróciłem do hotelu. Swój wyjazd uważam do nbardzo udanych. Była to moja pierwsza Metalmania ale chyba też zarazem ostatnia. Widziałem już w życiu wszystko co mnie interesuje. Kilka luźnych uwag: *nie było żadnej fajnej dupy! W Wawie na koncerty przychodzą czasem naprawdę mega lale. Tutaj nie było żadnej. Za to dużo hipopotamów. Jeden zwłaszcza niski na 1,5 m i 4 x szerszy ode mnie. Jak szła to się (pipi)a rozpychała jakby jej McDonaldsa pod domem otworzyli. *Te same mordy widuję gdziekolwiek się nie pojawię w Wawie. I na ogół te same mordy już po 18.00 śpią pijane pod sceną. Wiadomo. Każdy ma prawo bawić jak mu się podoba *do kibli w Spodku bałem się wchodzić choć były chyba co pół godziny czyszczone przez oddział pań, które się tym zajmowały. *na ogół nie kupuję merchu ale tym razem skusiłem się na koszulkę Metalmanii i koszulkę Emperora z datami koncertów planowanych na 2018 rok
-
Metalmania! Jaki mesjasz! Uścisnąć dłonie Ihsahnowi, Samothowi i Trymowi z Emperora to jak przespać się z Majką Jeżowską Jutro pod wieczór relacja!
-
Kukły. Szczególnie jeden duet.
-
Covenanty będzie można zmieniać przy ognisku? No co za casualowe (pipi)! Słaba ta zmiana, ograbia nieco klimat.
-
Mortuus, który nie udziela wywiadów i potrafi zrzucić „fana” ze sceny to raczej kiepski przykład Nergal drażni mnie jako celebryta. Wiadomo, że i tak będę kupował jego płyty i chodził na koncerty bo to najlepszy nasz towar eksportowy ale muszę się wyżalić. Fajnie jak wszystko z sobą współgra i od kogoś kto śpiewa o demonach i diabłach oczekuję innej postawy niż u wokalisty muzyki popularnej. A Satanista mi się po prostu znudził i wolę słuchać albumów od Satanica do Demigoda
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
ornit odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Byłem dzisiaj w piwnicy. Znalazłem skórzaną walizę pełną starych pism jak Reset, Gambler czy nawet CDA. Muszę to skatalogować. Może da się opchnąć na olxie. -
No tak się składa, że Nergal=Hehemoth i nie da się rozdzielić jednego od drugiego. Na szczęście zawze mogę się zaszyć gdzieś w lesie i słuchać ich dyskografii tak do Demigod.
-
To klaln i tchórz. Najpierw macha tym Żydkiem przymocowanym do chuja a potem kasuje swoje filmiki z obawy przed katolikami. To i tak nie przebije akcji kiedy Behemoth kasował posty fanów umieszczających swoje zdjęcia w koszulkach "Rzeczpospolitej niewiernej" a potem Nergal w sądzie tłumaczył dziennikarzom, że odwrócony krzyż oznacza "świętego" Piotra. Jak można poważnie traktować taką osobę? Niestety ten pajac wpływa na mój odbiór dorobku i muzyki zespołu Behemoth.
-
Jak ja tęsknię za ta grą Włączyłbym wersję na Xa360 ale już wolę poczekać na remastera. Może nie będzie lagstabów.
-
OMG!!! PIERWSZY KWIETNIA BYŁ PRZECIEŻ WCZORAJ!!! IDĘ NA 100% NIC MNIE NIE ZATRZYMA!!! W takim razie klalnowi podziękuję
-
W latach 90tych słuchałem tego szajsu z kaset. Nigdy więcej!
-
No, stary Venom przede wszystkim PS I przyznaję, w odróżnieniu od Ciebie, w 1982 mając rok, "Black Metal" nie słuchałem. Wybacz ton wypowiedzi, jestem podpity i szukam zaczepki. Taki forumowy gangster dzisiaj ze mnie Sam zastanawiałem się nad kupnem niedawno wydanego winyla Imperatora, niestety za stary jestem na jakość magnetofonowych nagrań, które tam zaprezentowano. Na koncert pewnie i tak pójdę bo pewnie nic ciekawego nie będzie w grudniu a szkoda nie iść kiedy sala wypchana po brzegi
-
Dziś na allegro za ~450 zł poszło pierwsze wydanie A Blaze in the Northern Sky Darkthrone. Przyznam, że trochę bałem się licytować z obawy przed bootlegiem bo wykosztowałem się w tym miesiącu Tak samo za 255 zł poszedł czerwony box Mayhem z Season Of Mist 2002 roku. Tutaj nie szalałem bo mam większość albumów w innych reedycjach i postawiłem 250 zł... edyta: Peaceville doi krowę i przygotowuje jakiś boxset z Mayhem. Prawdopodobnie będzie DVD z Jessheim ((pipi) będzie widać ale będzie...)
-
Dla mnie Imperator (tak jak np. stary Venom) jest żartem a fakt, że ich płyty chciał wydawać jakiś komunista z Norwegii nic nie zmienia A chuj! Peace! Ave Szatan!
-
Byłem dwa razy. Drugi koncert cholernie mnie wykończył. Jak nie dadzą Gravelandu na support to ja to pierdolę. Szkoda, że odeszli od tradycji Metalowej Wigilii. Była to o wiele bardziej interesująca propozycja niż to EDIT: Wszystko zależy od doboru odpowiednio atrakcyjnych supportów. Imperator to na razie (jak dla mnie) słaby wybór. EDIT2: Ale to i tak przede wszystkim super pozycja dla fanów Behemotha i wszystkich tych, którzy nie załapali się na zeszłoroczne edycje.
-
Współczuję. Ja przez pracę stracę możliwość obejrzenia Marduka w tym roku więc znam ten ból