Detention (PC) Po ograniu w ciągu ostatniego półrocza przygodówek spod ręki Remigiusza Michalskiego, czyli The Cat Lady oraz Downfall, których zainteresowanym raczej przedstawiać nie muszę, mogę powiedzieć, że w pewien sposób rozsmakowałem się w grach tego typu. Krótko po premierze zainteresowałem się więc Detention od tajwańskiego studia RedCandleGames. Dostajemy tu, podobnie jak w produkcjach Michalskiego, przygodówkę 2D w klimatach dość pokręconego horroru z gęstym sosem tajwańskiej historii lat 60-tych XX wieku, a także ichniego folkloru. Gra nie może nie tyle wprost straszy, co niepokoi i robi to czasem mocno. Pozytywne wrażenie robi również historia, której nie chcę tu jednak spoilerować.
Klimat Detention w przyjemny sposób też kojarzy się z Silent Hillami i nie jest to czcze gadanie, co mówię jako weteran prawie wszystkich gier o Cichym Wzgórzu. Nawet soundtrack mocno przywodzi na myśl dzieło Japończyków:
Wady? Na siłę mogę się przyczepić do nieco zbyt prostych zagadek (znajdź przedmiot i użyj go kawałek dalej aby ruszyć do przodu, ewentualnie by uzyskać kolejny przedmiot itd.) Raz jedyny przez moment musiałem się zastanowić, co należy zrobić. Kręcić nosem można także na długość gry - całość przejdziemy bowiem w 3, maksymalnie 4 godziny, bawiąc się przy tym w szukanie i czytanie notatek, których trochę jest. Mamy tu do czynienia z grą rdzennie PC-tową i nie uświadczymy obsługi pada.
8/10 - warto wyhaczyć na Steam Sale'u :)
Co ograłem jeszcze ostatnio? Outlast 2 (PC)
Niby fajnie się grało, ale nie zrobił na mnie nawet w połowie tak dobrego wrażenia jak jedynka z dodatkiem. Klimat, choć odmienny, to słabszy - moim zdaniem ucierpiał przez brak klaustrofobicznych korytarzy, gdzie psychiatryk z pierwowzoru jednak robił. Zamiast tego twórcy eksperymentowali z miejscówkami, które sprawiają wrażenie otwartych podczas gdy i tak istnieje tylko jedna ścieżka, by iść dalej. Parę razy zdarzało mi się kluczyć w te i z powrotem kombinując, gdzie właściwie mam wleźć. Fabuła? Niby położono tu na nią większy nacisk niż wcześniej, acz wydaje się być tak na siłę zamotana, by w zasadzie nic nie było jasne.
Takie 6/10, a jak ktoś ma słabość do horrorów found footage, to nawet 6,5. Pochwalić muszę jeszcze oprawę wizualną - zadziwiające jakie ładne widoczki można nadal wykrzesać ze stareńkiego UE3.
Vanquish (PC) Znakomity port znakomitej strzelanki. Jak dla mnie chyba najlepszy i najbardziej efektowny klon Gearsów. Jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji, to nie zastawiać się i brać. Tym bardziej, jeśli komuś przypadło do gustu Binary Domain, które jednak dużo bardziej stawiało na fabułę niż nieskrępowaną rozwałkę, jak tutaj. 8+/10
Inside (PC)
Gra po prostu cudowna. Nie ma co pisać - tego trzeba doświadczyć samemu. Napiszę tylko tyle, ze podeszło mi nawet bardziej niż Limbo. 9/10
I na koniec wyliczanki...
NieR: Automata (PC)
NieR: Automata to z całą pewnością nie tylko gra. To także wspaniałe doznanie - fabularne, artystyczne i w końcu gameplayowe. To jeden z tych tytułów, po ukończeniu którego ma się doła, nieomal przysłowiowego kaca wynikającego z przygnębiającej świadomości, że raczej prędko nie zagra się w coś równie dobrego, głębokiego... słowem: wielkiego.
Piękno tej gry zaczyna ujawniać się w pełnej krasie dopiero gdzieś w trakcie drugiego przejścia, wtedy to opowiadana historia zaczyna rozwijać skrzydła i uświadamia nam geniusz Yoko Taro. Wcześniej, tym bardziej gdy ktoś sam z siebie nie podejmie wysiłku zgłębiania srol, może odczuć, że gra ni mniej, ni więcej w poprawnego slashera z paroma ciekawymi "udziwnieniami". Jednakże to, co czeka nas później to już prawdziwa magia i uczta. Szczególnie zaś trzecie przejście stanowi istny rollercoaster wrażeń i emocji.
Muszę jeszcze nadmienić, iż zaliczam się do osób, które generalnie nie mają w zwyczaju po kilka razy przechodzić jedną grę, niezależnie od tego, jak dobra by ona nie była. Stąd też, przed zakupem NieR-a silne były we mnie obawy, jakoby po prostu nie będzie chciało mi się kończyć gry 3-krotnie, by poznać całość historii... Wszystkim, którzy mają podobne rozterki mogę na szczęście powiedzieć, że poszczególne przejścia na tyle od siebie różne, że nie mamy wrażenia przechodzenia kilka razy tego samego, a drugie przejście (9S), choć bardzo podobne, jest (na szczęście?) sporo krótsze od pierwszego.
Automata to arcydzieło i, póki co, moja gra roku 2017. 10/10