-
Postów
4 299 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Frantik
-
Poprawiło się coś? Odpadłem parę odcinków do tyłu, gdy szalę goryczy przelał wątek Pingwina zakochanego w A i ten cały hipnotyzer\Mad Hatter wydawał mi się co najmniej irytujący. Zastanawiam się, czy jest sens wracać.
-
Ktoś zrobił ciekawy eksperyment: https://www.youtube.com/watch?v=fJ5Zt-mNXFU I czy ja wiem? OST z Z dobry wszędzie, ale ta podbita gamma mnie nie przekonuje.
-
Darksiders Warmastered Edition za darmo dla wszystkich posiadaczy pierwotnej wersji na Steamie. Takie darmowe remastery zawsze mile widziane Może w końcu teraz uda mi się grę ukończyć - podejść było już parę i zawsze coś mnie od niej odciągało.
-
Ogląda ktoś? Dla mnie po pierwszych dwóch odcinkach jest lepiej niż w takim "konkurencyjnym" Belfrze. Gruba akcja od startu, a intryga ciągle gęstnieje. Jest sporo polityki, ale to było wiadomo na długo przed premierą. Dorociński znowu nie zawodzi.
-
Ja to w ogóle miałem ostry mindfuck przy tym odcinku, bo co to w ogóle za grube babsko? Murzyna z dredami jeszcze jeszcze kojarzyłem, ale czemu oni wylądowali na jakiejś wyspie, czy ki czort? Później okazało się, że to nie wyspa, a nadbrzeże, chyba. W każdym razie epizod cienki jak sik węża. Aktorka grająca Tarę zaciążyła i urodziła, dlatego wygląda jak wygląda.
-
Ogląda się to specyficznie, tym niemniej bardzo, bardzo przyjemnie. Jude Law przechodzi samego siebie, a niektóre ujęcia niemal zapierają dech. Szkoda tylko, że podobno ma być drugi sezon, a pierwszy, również podobno, stanowi zamkniętą całość. Jeszcze nie obejrzałem wszystkich odcinków, także bazuję na tym, co gdzieś tam wyczytałem. Zostały mi 4 epizody.
-
Do tego robią jakieś śmiesznie długie przerwy. Ostatnie dwa odcinki będą emitowane dopiero 9-ego i 16-ego grudnia.
- 41 odpowiedzi
-
- the exorcist
- egzorcysta
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sztosik. Moim zdaniem Whistleblower w kilku aspektach robi nawet lepiej niż podstawka. Raczej nie będziesz zawiedziony Jak chcesz wyzwania, horroru i prawdziwego survivalu to sprawdź The Evil Within. Podobna gra do RE4, ale tak kilka razy trudniejsza i straszniejsza. Długo nie powstanie nic bardziej hardkorowego w grach AAA. TEW brałem na premierę i nawet kupiłem potem seasson passa Jednak zabrałem się teraz za REmake i choć pierwszy kontakt był ciężki, bo co chwilę gubiłem się w tym domiszczu, to teraz już jakoś idzie i jestem już chyba za połową gry. Niestety wpienia mnie mocno ciągła żonglerka w ekwipunku i latanie do skrzyń - jednak patent z wyrzucaniem przedmiotów z Zero był o niebo lepszy. No ale to rozkmina na inny temat
-
Obejrzałem sobie całkiem chwalone, zeszłoroczne Joker Game. No i strona wizualna niby jest super, klimat również, bo malutko jest (chyba) anime w klimatach II Wojny Światowej i jej "okolicach", ale wszystko rozbija się o brak niemal jakiejkolwiek spójności fabularnej. Większość z dwunastu odcinków, to ledwie powiązane z sobą historie fikcyjnych akcji szpiegowskich z całego świata, w latach przedwojennych, lub tuż na początku wojny. Bohaterów jest chyba z ośmiu i już rzut beretem od startu fabuły przestałem ich wszystkich rozróżniać. Zmarnowany potencjał motzno 5+/10
-
10 Cloverfield Lane (2016) Przez lwią większość czasu trwania naprawdę przyzwoity thriller. Film stosuje fajne psychologiczne chwyty, przez co widz czuje się wodzony za nos i parokrotnie robiony w konia. Do tego momentu było całkiem przyjemnie, tak na 7+, może nawet =8/10. Niestety, końcówka zupełnie wybiła mnie z klimatu i pozostawiła jakiś taki trudny do opisania niesmak. Moim zdaniem zdrowo przekombinowano. No ale pierwsze Cloverfield było takim nieco udziwnionym found footage, a tutaj postanowiono pobawić się z konwencją thrillera. Mimo wszystko, całość przypadła mi do gustu o wiele bardziej niż twór znany u nas jako Projekt: Monster. / 10
-
Midnight Special (2016) Tegorocznego przeglądu sci-fi ciąg dalszy. Jest coś w stwierdzeniu, że to trochę taki "E.T. dla dorosłych" w reżyserii Jeffa Nicholsa. Film nakręcony z sercem, a historia naprawdę wciąga - przez niemal dwugodzinny seans nie zaznałem uczucia znużenia, a klimat powoli rozwiewanych tajemnic pozwalał mi idealnie wczuć się w opowieść. Przynajmniej było tak przez pierwszą część seansu, bo niestety zakończenie moim zdaniem mocno zepsuli, niepotrzebnie próbując wyłożyć coś jak na tacy. Zostawienie znaku zapytania byłoby moim zdaniem dużo lepsze. Tym niemniej warto - klasyczne sf bez efekciarstwa. W sumie całkiem miłe zaskoczenie, choć nie bez potknięć. 7+/10
-
Już mniejsza z Trunksem i jego mieczem, bo po prostu uznano pewnie "E tam, niech ma chłopak pięć minut, w końcu to historia o jego świecie, a miecze są teraz w modzie, to się motyw pewnie młodym spodoba" No i spoko, już głupsza była nauka mafuby w pięć minut. Ale kompletnie nie rozumiem, co stało za zamysłem żeby Zeno I do tego potem Whis ze swoim "Młody, nie bój żaby, cofnę się w czasie i się wszystko wyklepie". Że niby jak? Toż to niedawno mógł się cofać tylko o 3 minuty. Wait... właśnie szukam logiki w Dragon Ballu. A, zapomniałbym. Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo przypadł do gustu OST z tego Arcu. W końcu budował klimat: Patetyczne plumkanie z Zetki oczywiście trochę bardziej robiło, ale tutaj te symfoniczne motywy też były niezłe
-
Killer is Dead: Nightmare Edition (PC) Od pierwszych chwil czuć, że obcujemy z tytułem ze stajni Sudy 51 - bardzo specyficzny klimat i osobliwa narracja, a wydarzenia w filmach przerywnikowych co rusz budzą szczere mindfucki - cała atmosfera produkcji definitywnie potrafi oczarować, wydatnie pomaga tutaj cell shadingowy styl graficzny oraz bardzo przyjemny dla ucha soundtrack. Co zaś tyczy się gameplayu, to mamy tutaj całkiem kompetentnego slashera, który jednak niestety niczym specjalnym się nie wyróżnia na tle innych gier z gatunku. System walki jest prosty, przejrzysty i całkiem dynamiczny - tyle i aż tyle. A kolejne spośród trzynastu głównych misji fabularnych wydają się być ledwie jakkolwiek z sobą powiązane, a co gorsza budzą dość skrajne odczucia. Misje poboczne, a także swoiste minigierki z podrywaniem urodziwych pań, zakwalifikowałbym jako trochę ciekawostki, a trochę zapychacze - ot, fajna zabawa na kilkanaście minut, żeby zdobyć jakieś tam unlocki czy achiewmenty. Najwięcej wątpliwości budzi we mnie warstwa fabularna, gdzie w pierwszych godzinach zabawy niemal kompletnie nie wiadomo o co chodzi, a później staje się tylko zakręcona do granic możliwości, w wyraźnie japońsko-sudowym stylu. Czy to pastisz, czy autoparodia gatunku? Któż to wie. Całość ma w sobie jednak to "coś", co ciekawi i nie odpycha. Do gustu przypadł mi również główny bohater, czyli Mondo - konkretny facet z klasą. Polubiłem skurczybyka. 8) Na plus zaliczyć muszę również możliwość zmiany języka dialogów na oryginalny, japoński. Wychodzi na to, że w Killer is Dead tyle samo aspektów mogę pochwalić, co i zganić. Koniec końców bawiłem się jednak całkiem dobrze, nie licząc kilku frustrujących QTE podczas walki z jednym z bossów - parę razy mało co nie rozwaliłem pada o ścianę. Wrrr W sumie daję 7/10, nawet z małym plusem - za klimat i całość warstwy artystycznej. Wobec slasherowej posuchy na pewno warto sprawdzić. Tym bardziej, że grę można złapać za grosze.
-
-
Generalnie całkiem solidne niektóre z tych przecen. Szkoda tylko, że pewnie odbiją to sobie znów na Winter Sale, czyli będzie bidnie.
-
Finał za nami. Przez pierwszą połowę zniesmaczała mnie ilość tej "telewizyjnej incepcji", z kolejnymi programami wewnątrz serialu i w ogóle jakieś mdłe to było. Dopiero, gdy akcja na dobre przeniosła się kolory wróciły i same zakończenie jak dla mnie na plus. Mimo paru wolniejszych odcinków, to generalnie cały sezon sztosik, chyba najlepszy od czasów Asylum.
-
Kill Command (2016) Dość porządne, budżetowe sci-fi klasy B. Powiedziałbym, że to trochę taka europejska odpowiedź na Predatora, gdyż kilka motywów jest wyjęta niemalże żywcem z klasyka. Ładne krajobrazy i nie najgorszy klimat, acz końcówka nieco moim zdaniem nużyła. Nic specjalnego, ale można spokojnie obejrzeć. Do tego pochwalę jeszcze ładne zdjęcia, no i niezłą rolę Vanessy Kirby 6+/10
-
Resident Evil 4 HD (PC) Rok 2016 zbliża się ku końcowi, a ja dopiero po raz pierwszy w całości ograłem RE4. Jakimże byłem growym Januszem nie zaliczywszy go wcześniej. :facepalmz: Definitywnie najlepsza odsłona Residenta i wzór połączenia akcji z survival horrorem, bo choć typowego straszenia ciężko tu doświadczyć, to suspens i ciężka atmosfera są mistrzowskie. Historia, jak to w Residentach, wali filmem klasy B i lekkim kiczem, jednak dla mnie stało się to już takim znakiem rozpoznawczym serii i kompletnie mi nie wadzi. Są ciekawe postacie i, o dziwo, nawet sporo niewymuszonego humoru. (Handlarz ) Chociaż motyw z tym, że co chwilę był jednak trochę słaby Gameplay co rusz stara się czymś zaskakiwać i raczej nie daje się nam nudzić. Szczególnie micha zaczęła mi się cieszyć w zaskoczeniu, gdy nagle przejąłem kontrolę nad... inną postacią. Większość lokacji wypada baaardzo klimatycznie, może za wyjątkiem Rzecz wciąga jak bagno i karmi miodnością na tony. Moim ulubionym fragmentem została chyba Zaskakująco przyjemnie wypadł też soundtrack Dawniej psioczyłem na toporne celowanie - zarówno na padzie, jak też na myszce i klawiaturze. Szczęśliwie udało mi się rzecz naprawić jakimś nieoficjalnym patchem ze Steamowego forum i już goty doznania stały otworem. I nie wiem, co tu jeszcze pisać. Brać, kupować, grać. Zdecydowanie moje Top5 gier ever. RE4 to gra kompletna, po ukończeniu której definitywnie czuję się pełniejszym graczem. Ostatnio to uczucie towarzyszyło mi chyba po MGS3 i niech to będzie najlepszą rekomendacją. Kilkanaście godzin rozrywki na najwyższym poziomie i do tego duże pokłady replayability 9+/10 I myślę, za co wziąć się w dalszej kolejności - REmake, czy może Revelations 2? Choć najpierw może spróbuje wziąć się za bary z Deadly Premonition.
-
Generalnie mocno feelsowy odcinek, W sumie szkoda, że No ale w sumie są już ich młodsze wersje, to byłby ambaras
-
Binary Domain (PC) Ukończyłem za chyba trzecim podejściem i żałuję, że przemogłem się dopiero ostatnio. Gra mocno nierówna, ale też strasznie niedoceniona. Na pierwszy rzut oka to kolejna kalka Gearsów, tym razem przyprawiona trochę japońszczyzną. Jednakże po bliższym kontakcie dostrzegamy świetną fabułę, która ma nawet jakąś głębię i zjada amerykański pierwowzór na śniadanie, dobrze napisane, barwne postacie oraz miodny gunplay. Szkoda tylko, że niemal wszystko to rozkręca się dopiero mniej więcej w połowie gry, a początek jest niestety, w moim odczuciu, miałki - ot, biegamy i naparzamy do robotów. To co najlepsze, czeka jednak tylko wytrwałych - od pewnego momentu bowiem cały plot się zagęszcza, oferując interesujące zwroty akcji oraz kilka w miarę angażujących emocjonalnie wydarzeń. Zaś gameplay co chwilę stara się nas zaskoczyć czymś nowym - a to pościg lub ucieczka, a to jakaś przyjemna czasówka. Zdecydowanie nie można narzekać na nudę i tak w sumie już aż do napisów końcowych. Jest też feature z budowaniem relacji z poszczególnymi członkami drużyny, który z grubsza bazuje na tym, co odpowiemy na daną kwestię w wyznaczonym momencie. Jednak jest to w moim odczuciu trochę sztuczne, bowiem żeby wskaźnik "sympatii" szedł zawsze w górę, trzeba dobierać odpowiedzi według tego, co dana postać chce akurat usłyszeć, a niekoniecznie to, co sami myślimy. No i raczej niewiele to zmienia w samej grze. Do gustu przypadły mi również cut-scenki, których jest sporo i ogląda się je bardzo dobrze - dynamika i reżyseria na poziomie, a w paru miejscach można odczuć wyraźne inspiracje Kojimą\MGSem, co dla mnie osobiście nie jest złe. Reasumując: Binary Domain to zdecydowanie najlepsza "gearsopodobna" strzelanka w jaką grałem. Wciąga i sprawia fun, bo, szczególnie gdy już trochę ulepszymy sobie broń, rozwalanie na kawałeczki kolejnych fal wrogiego nam złomu to czysta przyjemność. Niebanalna (jak na TPSa) strona fabularna również cieszy, gdy tylko damy jej czas na pełne rozwinięcie skrzydeł. W zakończeniu historii dopatrzyłem się też czegoś, co można interpretować jako furtkę do sequela, aczkolwiek raczej się go nie doczekamy, bowiem z tego co pamiętam, BD nie sprzedało się jakoś wybitnie i w większości zbierało oceny w okolicach mocnego średniaka ( czytaj: 6-7/10) Gorąco polecam tym, którzy nie grali. Grę można dostać za grosze na konsole poprzedniej generacji (choć słyszałem, że na PS3 są problemy z frameratem i QTE, których na całą grę naliczyłem może z pięć, ale jednak są), zaś wersja PC była kiedyś w jakimś humble bundle, więc tym bardziej chodzi tam za bezcen, no i nie uświadczyłem z nią żadnych problemów. Ode mnie soczyste 8/10