
Treść opublikowana przez Frantik
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Pewnie by mógł, ale wtedy nie mieli jeszcze SSJ Blue, kolczyków i reszty powerupów. A na obecnym etapie nie mają powodów żeby z sobą walczyć, bo już są ziomkami.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Obstawiam, że Trunks w finałowym momencie
-
Jaki telefon wybrać?
Premiera w Chinach jutro (7.11)
-
Jaki telefon wybrać?
Nadchodzi Xiaomi Redmi 4: http://www.instalki.pl/aktualnosci/hardware/24010-xiaomi-redmi-4-premiera.html Jak dla mnie za te ~550zł (droższy wariant), to po prostu bajka, wymarzony telefon.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Pewnie Zeno zrobi *pstryk* i po problemie.
-
własnie ukonczyłem...
Tak chwalicie tego RE4, że chyba przesunę go w kolejce przed REmake. Wstyd się przyznać, ale nigdy nie ukończyłem, a przy pierwszym podejściu, jakoś na początku roku, zniechęciło mnie strasznie toporne sterowanie, a tym bardziej strzelanie. Nieważne czy próbowałem grać na padzie z X360, czy na myszce i klawiaturze, to było to strasznie siermiężne w obyciu. Nie wiem czy tylko wersja steamowa tak ma (Ultimate HD Edition), ale tak czy siak zamierzam się przemóc, bo widzę, że warto.
-
własnie ukonczyłem...
Shadow Warrior 2013 (PC) Gierkę kupiłem kawał czasu temu na steamowej promocji za jakieś grosze, no i leżała sobie niemal w zapomnieniu, aż do niedawna. W oryginał nie grałem, tak więc podchodziłem do tego tytułu wiedząc tylko, że to z grubsza taka mocno Painkillerowa strzelanka z dodatkiem ciachania kataną i przaśnym humorem. Kiedyś już napocząłem, ale skończyłem tuż za prologiem, nie pamiętam nawet dlaczego. Teraz przysiadłem i w jakiś tydzień całość pękła. Wrażenie? Istna sinusoida. Największą zaletą jest z całą pewnością świetnie zrobiony system walki, z wymachiwaniem mieczem na czele - to, jak wrogowie rozpadają się na kawałeczki i tryskają posoką pod naporem naszych cięć, sprawia nielichą satysfakcję. Strzelanie początkowo wydawało mi się strasznie kapiszonowe, acz po jakimś czasie do niego przywykłem. Pukawki potężniejsze od pistoletu maszynowego także sprawiały już lepsze wrażenie. Fabuła niby jakaś tam jest, no ale nie oszukujmy się - w tego typu grach to tylko pretekst do koszenia kolejnych stad przeciwników. Liczy się to, że gramy niejakim Wangiem, który uzurpuje sobie miano króla wszystkich badassów po tamtej stronie ekranów i towarzyszy mu jakiś tam demon. Panowie przerzucają się mniej i bardziej zabawnymi tekstami i to w zasadzie tyle. Serwowane poczucie humoru przypadło mi do gustu, a w każdym razie rzadko reagowałem zażenowaniem na to co słyszałem, bądź też widziałem. To tyle, jeśli chodzi o rzeczy, które bezsprzecznie mi się Shadow Warriorze podobały. Reszta, niestety, nie wypadła już aż tak różowo. Największe zastrzeżenia mam do strasznie nierównego poziomu trudności, który lubi sobie nic z tego ni z owego wystrzelić w stratosferę, by później zaoferować niemalże przechadzkę po parku, aż do końca poziomu. W kilku miejscach miałem też wrażenie, że twórcy postawili sobie za punkt honoru sfrustrowanie gracza sprawdzając, ile fal przeciwników w coraz to bardziej morderczych konfiguracjach można, za przeproszeniem, nasrać w jednym kill roomie, nim ten straci cierpliwości i zaraz postanowi coś rozwalić w swym nie-wirtualnym otoczeniu. Być może z tym wiąże się wrażenie, że mimo wszystko gra jest... troszkę zbyt długa. Intensywności jest spora, czasem poziom trudności daje w kość, a napisy końcowe oglądamy dopiero po jakichś 12-14 godzinach. Tak, zdarzało się, że się męczyłem. Może powinienem rzadziej zasiadać akurat do tej gierki i inaczej ją sobie dawkować? Sympatii nie wzbudziła też, moim zdaniem, aż nazbyt skomplikowana konstrukcja większości poziomów. Że niby to oldschoolowe i takie cool? No, jakoś mi się nie widzi - to ile mamy tu ścieżek wiodących w zasadzie donikąd, to jak często zacinałem się na kombinowaniu, co mam robić i gdzie iść, biegając przy tym w kółko. Bleh Mógłbym jeszcze doczepić się do relatywnie małej różnorodności przeciwników, nijakiej ścieżki dźwiękowej, gdzie nie zapamiętałem kompletnie niczego poza orientalnym brzdękaniem w spokojnych momentach. A, no i większość ulepszeń postaci wydały się bardzo wrzucone na siły - mało co ich używałem, aczkolwiek takie mamy w branży trendy. W sumie... fajnie się grało. Nic wybitnego, ale solidnie. 7+/10 Co zaś tyczy się kontynuacji, aka Shadow Warrior 2, to z tego, co widziałem, tam przekombinowano już zupełnie, robiąc de facto kalkę Borderlandsów, których osobiście nie trawię. Jeśli w ogóle kiedyś zagram, to raczej nieprędko. Meh.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Creed (2015) Krótko: pierwszy film bokserski od dawien dawna, który naprawdę mi się spodobał. Ku memu pozytywnemu zaskoczeniu całość nie leciała na klepanych w tego typu filmach milion razy schematach (od zera do "bohatera", albo o mistrzu, który się stoczył i, pokonując rozmaite trudności, wraca na szczyt ) i samo to już wyróżnia go dla mnie mocno na plus. Zarówno Sly, jak i aktor grający tytułowego Creeda dali radę, a do tego bardzo przypasował mi soundtrack i jego umiejętne wykorzystanie w różnych scenach. 8/10
- PlayStation 4 Pro
-
własnie ukonczyłem...
Resident Evil: Revelations (PC) Drugie podejście do tego tytułu i... wciągnąłem się. Zaskakująco przyjemna rzecz, a do tego grając nie miałem tego dziwnego uczucia, że gram tylko w konwersję gierki z handhelda na dużym urządzeniu, a taki dość nieprzyjemny feeling towarzyszył mi wcześniej, gdy grałem chociażby w Castlevanię: Mirror's of Fate na PC, czy W Peace Walkera na PS3 Gameplay wciągał, fabuła również, gdy tylko dało jej się odrobinę czasu na rozkręcenie i włączy odpowiednie nastawienie na tradycyjny, Residentowy lekki kicz. Bardzo ładnie wypadły renderowane cut-scenki, które choć dość mocno odstają jakością od tego, jak wygląda rzeczywista rozgrywka, to z uwagi na rodowód produkcji i tak wygląda nieźle. Bardzo spodobało mi się wplecenie do rozgrywki lekkiej dawki oldschoolu rodem z pierwszych Residentów - eksploracja na ogół klaustrofobicznych przestrzeni, zbieranie kluczy do kolejnych rodzajów drzwi i stonowanie tempa akcji chociażby w stosunku do RE5 czy RE6. Parę razy moje uszy połechtał też całkiem przyjemny motyw muzyczny. Gdzieś przed końcówką gry, czasem minimalnie drażnił backtracking i krążenie po tym statku kolejny raz gdzieś w tę i z powrotem, no ale może ja jestem już przeczulony na tym punkcie. Tym niemniej z czystym sumieniem mogę giereczkę polecić. 8/10
-
Windows 10
Miałem coś podobnego przy pierwszym podłączeniu goldów z PS4 do PC z Win10. Jak już podepniesz te słuchawki, ustaw je jako urządzenie domyślne do odtwarzania dźwięku (PPM na ikonce głośnika w zasobniku systemowym->urządzenia do odtwarzania->PPM na słuchawkach->Ustaw domyślne. Gdyby po odłączeniu słuchawek nie chciało zaskoczyć z powrotem na głośniki, zrób to samo, tylko w drugą stronę. Pamiętam, że raz musiałem tak poczarować i później był już spokój.
-
Arrow - 2012 - The CW
Talia al Ghul potwierdzona na ten sezon: http://naekranie.pl/aktualnosci/talia-al-ghul-w-arrow-kto-zagra-postac-ze-swiata-batmana-1353818
-
The Strain - 2014 - Guillermo Del Toro - FX
Będzie jeszcze jeden sezon. Odcinek trwał tyle, co każdy. Finał na poziomie, jak cały trzeci sezon zresztą. Choć mimo wszystko troszkę już to przeciągają z tym masterem
-
Quarry - 2016 - Cinemax
Ósmy, blisko 1,5-godzinny odcinek finałowy spiął całą historię ładną klamrą. Znakomita rzecz - klimat lat 70-tych wylewa się z ekranu, trzyma i nie puszcza. Akcji jest wyraźnie mniej niż chociażby w takim Banshee, ale jak już się coś zacznie dziać, to jest to zrobione na najwyższym poziomie realizacyjnym. Ostatni odcinek obfitował we i tu także wszystko zagrało znakomicie. Obejrzałem chyba najlepszą "strzelaną" scenę batalistyczną od czasu Pacyfiku. Ode mnie mocne 8+/10 za pierwszy sezon Cinemax na razie nie podjął decyzji dot. ewentualnego drugiego sezonu, acz recenzje i oglądalność podobno sprzyjały.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
To tak nie działa. Im silniejszy przeciwnik, tym większej mocy\energii wymaga użycie na nim mafuby. Trunks bez nowej formy zapewne nie dałby rady złapać Zamasu. Tak więc to nie OP technika, którą nawet taki Krillin mógłby załatwić każdego.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
W sumie tylko bogowie zostali im do klepania. Byle random z kosmosu przestał być dla ekipy wyzwaniem gdzieś w okolicach Buu sagi. Z mafubą było do przewidzenia, że się nie uda - wprowadzono ją tylko jako takie puszczenie oczka dla starych fanów. Szkoda tylko, że znów przy okazji zrobiono z Goku idiotę, bo jak nie zapomni fasolek, to znowu teraz naklejki na słoik.
-
Humans - 2015 - Channel 4
Jakoś w zeszłym roku wyszedł sobie taki amerykańsko-brytyjski serial o androidach w bardzo niedalekiej przyszłości. Pamiętam, że mimo iż pierwszy sezon momentami zamulał i atakował lekkimi kliszami, to generalnie kupił mnie klimatem. Dziś\jutro startuje drugi sezon, tak więc będę kontynuował oglądanie. Nie piałem nad tym z zachwytu, acz na pewno była to jedna z ciekawszych premier minionego roku. Oglądał ktoś? Jak wrażenia?
- The Exorcist - 2016 - FX
-
American Horror Story
Jakoś mi to uleciało. A myślałem, że taki fajny twist się trafił.
-
The Flash - 2014 - The CW
Ona w sumie w każdym stroju całkiem fajnie wygląda.
-
American Horror Story
Mimo wszystko był zonk jak w szóstym epizodzie okazało się, że tak naprawdę choć mi od początku nie pasowało, że mamy innych aktorów w tych wstawkach paradokumentalnych, a innych we "właściwym" serialu.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Zawsze zostaje nam francuski dubbing A tak serio, to sądzę, że jeśli tamtej pani by się umarło, to powinni albo dać marce w końcu spokój, albo stworzyć nowego głównego bohatera.
-
własnie ukonczyłem...
Assassin's Creed: Revelations (PC) Kiedyś postanowiłem sobie, że zacznę nadrabianie flagowego tasiemca Ubisoftu w tempie mniej więcej jednej odsłony rocznie. Tak oto w tym roku nadeszła kolej na Revelations, odsłonę która przez wielu traktowana jest jako trochę z doopy i w sumie bez problemu pomijalna. Powiem tyle, ze żałowałbym, gdybym faktycznie ją przeskoczył - to pierwszy Asasyn, przy którym naprawdę dobrze się bawiłem, w zasadzie od początku do końca. Część pierwsza mimo bycia czymś świeżym z fajnym klimatem i oprawą, bardzo szybko zaczynał nudzić i męczyć powtarzalnością - pamiętam, że zmuszałem się do jej ukończenie. Niewiele lepiej było z, przez wielu wychwalaną pod niebiosa, dwójką, bo choć gameplayowo było ciekawiej, tak po prostu nie podeszły mi te włoskie klimaty i też męczyłem to chyba z pół roku. Później był Brotherhood - odsłona niewiele przyjemniejsza, ale jednak. I dopiero Revelations dało mi świetną zmianę scenerii i klimatu - z kolorowej i krzykliwej Italii do nieco brudnego i różnorodnego Konstantynopola. A co ważniejsze, także scenariusz wraz z główną osią rozgrywki wydają się mniej rozmyte i nie miałem tu wrażenia, że ciągle jakieś poboczne bzdety próbują mnie odciągnąć od śledzenia biegu wydarzeń - rekrutowanie asasynów? Robiło się to w zasadzie w biegu. Nowość w tej części czyli obrona "placówek"? Poza obowiązkowym pokazem, niejako w tutorialu na początku, nie musiałem bawić się w to ani razu aż do końca gry - wystarczyło tylko mieć na uwadze wskaźnik rozpoznawalności i odpowiednio szybko redukować go w razie potrzeby. Wcześniej nie rozumiałem też fenomenu Ezia - ot, taki sobie zawadiacki makaroniarz, z gęby trochę laluś, który przez większość czasu robił za chłopca na posyłki, i czym się tu jarać? Acz w Rewelacjach chłop dojrzał, już wie, czego chce i przestał być pionkiem innych, zaś wiek dodał mu powagi. Takiego bohatera dopiero jakoś polubiłem. Miło też śledziło mi się główną historię w tle, czyli walkę o , w której rzecz jasna też odegraliśmy rolę. No dla mnie miód - w takie AC mógłbym grać nawet częściej - zwarte, ciekawe, nie za długie. A, no i grafika, pomimo już pięciu lat na karku, nadal wygląda bardzo schludnie i nie straszy nigdzie rozmytymi teksturami. Nie wiem, jak zestarzały się edycje konsolowe. 9/10
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Dirty Grandpa (2016) Rzadko sięgam po komedie, tu postanowiłem zrobić wyjątek i w sumie się nie zawiodłem. Mimo że humor i język są mocno rynsztokowe, a całość podlano dość banalnymi życiowym morałami, to w wielu miejscach szczerze się śmiałem. Polecam, acz jeśli ktoś jest uczulony na żarty o pindolach, seksie i ćpaniu, to tutaj nic ponad to nie znajdzie. Nie mam nic do roli de Niro, acz niestety film minimalnie mi się dłużył. Mocne 7/10
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Może będzie powtórka z Semi-Perfect Cella. Vegeta zamiast wykończyć Blacka póki może, zacznie kozaczyć, a po fuzji dostanie w(pipi). No i chciałbym żeby jednak Póki co się jednak na to nie zanosi.