Ogólnie to mam bekę z tych tłumaczeń na nasze w dragonballowych grach i innych mediach. "Okrutny Buu" jeszcze jest do przełknięcia, ale już przy takich kwiatkach:
...to mam wrażenie, że tłumacz sobie robi autentyczne jaja, bo przecież "gierka na bazie jakiejś śmiesznej chińskiej bajki, to można. He he"
Screeny z Xenoverse 2 mojego autorstwa. W jedynce zresztą było dokładnie tak samo. Jeszcze bardziej kwasowe są przekłady nazw ataków specjalnych, np. Sobotni Łomot
Jak ekipę QLoc szanuję, tak Dragon Balla trochę chyba nie ogarniają.