Skocz do zawartości

Josh

Użytkownicy
  • Postów

    4 084
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    38

Treść opublikowana przez Josh

  1. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Ty sobie nie myśl, że kolejne części to jakieś oscarowe scenariusze. Zwłaszcza Trójka z tym śmiganiem po współczesnej Francji i klepaniem demonów na wieży Eiffla to Najlepiej na tym polu wypada Dwójeczka, bo ma chociaż dobry motyw przewodni (ziomek ma wywalone na wszystko i chce się po prostu zemścić) i fajne, mocno niejednoznaczne postacie drugoplanowe, to jedyna Onimusha, w której polubiłem wszystkich bohaterów. Dawn of Dreams z kolei jest najlepiej wyreżyserowane i ma najbardziej epickie sceny, ostatnie rozdziały ładnie wywalają a z kapci. Tylko nowy główny bohater to taki pedzio, że aż ręce opadają, wygląda jak członek N Sync i jest totalnie bezjajeczny. Ciekawe czy Way of the Sword będzie w końcu napisane przez kogoś kto ma w pełni sprawne obie półkule mózgowe.
  2. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Dwójka to w zasadzie to samo co jedynka, ale dłuższa, ładniejsza, lepiej udźwiękowiona (nie ma już tak beznadziejnego v-a), z nowymi mechanikami, z lepszą fabułą i gigantycznym replay-ability (bo story jest nieliniowe i za każdym razem jak się gra można odkryć nowe dialogi, a nawet uratować postacie, które przy poprzednim podejściu zginęły). Bossowie są zajebiści, zwłaszcza dwaj ostatni, można pyknąć innymi bohaterami, którzy mają totalnie inne style walki, jest jeszcze więcej puzzli, renderowane lokacje jedne z najładniejszych jakie widziałem w grach (chociaż REmake i Zero stawiam ciutkę wyżej). Sorry, nie ma lepszego Oni.
  3. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Już Ci pisałem wcześniej: Onimusha 2 to jest GOTY całej serii. Trójeczka kontrowersyjna, ale też świetna. Dawn of Dreams zaraz za Oni 2, na pewno najdłuższa, najbardziej rozbudowana, najlepiej udźwiękowiona Onimusha jaka wyszła. Ogólnie wszystkie trzymają co najmniej dobry poziom i na żadnej się nie zawiedziesz. A później ten szok termiczny, kiedy przejmuje się kontrolę nad Samanosuke i jednak nie można robić takich akrobacji jak w intrze ale i tak zajebista giereczka, najlepiej wspominam zamianę postaci a'la RE0 i wykonywanie konkretnych czynności jedną postacią, tak aby odblokować dalszą drogę drugiemu bohaterowi. No i te criticale wymagające ultra refleksu, które kasują niemal każdego wroga na miejscu zamieniając go w krwawą breję Teraz wlatuje u mnie maraton starych GTA, a później też odświeżam Onimushę.
  4. Josh

    Resident Evil 4 Remake

    Wolałbym pójść do kina na taką ekranizację stworzoną przez sztuczną inteligencję niż na kolejną srakę od Andersona albo innego typka, który myśli że wie czego chcą fani.
  5. Josh

    Devil May Cry 5

    I niech zrobią Dante takiego jak w DMC4, bo jednak og to był trochę sztywniaczek.
  6. Josh

    Devil May Cry 5

    Strzelam, że jeżeli już coś się ruszy w temacie DMC, to po prostu zrobią remake jedynki. A prequela ze Spardą to pewnie już nigdy się nie doczekam
  7. Josh

    Devil May Cry 5

    Sorry, że narobiłem nadzieję na DMC6
  8. Josh

    Devil May Cry 5

  9. A ja dopiero ogarnąłem, że już w lutym wychodzi kolejna pełnoprawna część. Miło, że w końcu po tylu latach bycia traktowanym jako odbiorca drugiej kategorii Falcom postanowił nas trochę zrównać z planem wydawniczym w Japonii.
  10. Josh

    Dragon Age: Veilguard

    Woke powoli zdycha i żaden kwik niebinarów oraz innych furrasów z Resetery już tego nie zmieni. Zdecydowana większość kasowych hitów z tego roku made in Hollywood to filmy pozbawione tej sraki, a skoro sam Disnej powoli mówi "pas" wycinając z nowych produkcji podobne wątki, to znaczy że jesteśmy na bardzo dobrej drodze do normalności. Tylko czekać aż te wszystkie Netflixy, HBO i cała reszta pójdą w te same ślady. Pewnie nie będzie tak, że całkowicie z tego zrezygnują, ale będzie to ostro utemperowane. W Giereczkowie na pewno też się coś zmieni, nie ma opcji, żeby katastrofa nuklearna z udziałem Veilguarda, Outlaws, Life is Strange i wielu innych produkcji skierowanych do "nowoczesnych odbiorców" nie wpłynęła na sposób myślenia pozostałych deweloperów i wydawców. Wisienką na torcie byłoby zamknięcie Bioware oraz Ubisoftu. W zasadzie to pierwsze jest w agonii od dłuższego czasu i tylko czekać aż EA odłączy wtyczkę do aparatury podtrzymującej to śmierdzące ścierwo przy życiu. Ubisoft może już zacząć się kłaniać w pas Chińczykom, bo jak Nigga's Creed nie wypali, to zostaną ich szmaciskami. Ciężko nazwać to jakimś sukcesem dla nas (w sensie nas: graczy, nie internetowych aktywistów którzy tylko graczy udają, jak np. Figaro), bo pójdzie się yebać sporo fajnych serii. Z drugiej strony one i tak już są martwe od dłuższego czasu, więc przynajmniej ich zwłoki nie będą więcej gwałcone przez świry siedzące na zbyt wysokich stołkach jak na swój iloraz inteligencji, kompetencje czy stan psychiczny.
  11. - Naughty Dog, możemy kupić Concorda?

    - Nie, mamy Concorda w domu.

    470182753_560557426739996_8550676952713559194_n.jpg

    1. jimmy
    2. Daddy

      Daddy

      Może skasują przed premiera jak to robi sonka, kasa i tak już utopiona ale będzie o 5% mniej wstydu

  12. Mordo, mówię ci, to tylko trailer. Mordo, to tylko łysa, kosmiczna lesbijka. 

    470218740_10161861378379242_2235797491813007916_n.jpg

    1. Daddy

      Daddy

      co sonka to sonka

  13. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Jedynka i dwójka dzieją się w NY. Po tych wydarzeniach Max przeniósł się do NJ gdzie dziurawił zakapiorów w retrospekcjach pokazanych w MP3
  14. Josh

    NETFLIX

    To jakieś anime o żydach? Odpycha mnie ten wygląd postaci, a fabuła nie brzmi zbyt oryginalnie, ale z nudów może się sprawdzi, zwłaszcza że drugiego sez. Squid Game nie mam zamiaru oglądać.
  15. Shut up and take my money 

    spacer.png

    1. Soban

      Soban

      jakbym byl rodzicem to bym wybieral brzydka korepetytorke dla gowniaka, by sie na nauce skupil a nie spermil i planowal w glowie slub

    2. Snake_Plissken

      Snake_Plissken

      Oj, chyba muszę skorzystać z korepetycji niemieckiego :leo:

  16. Josh

    własnie ukonczyłem...

    MP2 ma najlepsze momenty w całej serii i przy okazji najlepiej operuje powagą i humorem. Fragment, kiedy trzeba osłaniać Vinniego obwieszonego materiałami wybuchowymi i niezdarnie przedzierającego się w kostiumie kapitana BaseballBata przez kolejne pomieszczenia, albo koszenie oprychów w teamie po zwerbowaniu dziwki i żula, to absolutny peak. Brakowało mi takich luźniejszych motywów w Trójce. Tutaj już widać kunszt Remedy, którego zabrakło ziomkom z Rockstar, mało który team tak umiejętnie bawi się klimatem oraz konwencją płynnie mieszając mroczniejsze, wręcz psychodeliczne wątki z okazjonalnym robieniem sobie jaj i puszczaniem oczka w stronę gracza. MP3 to przy tym taki typowy akcyjniak rodem z Hollywood, bardzo efektowny ale pozbawiony tej fińskiej iskry geniuszu.
  17. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Może nie że źle, ale od czasu Gears of War cover system jest prawie w każdym TPSie, ja już tym trochę rzygam Co nie znaczy, że wcale się nie bawiłem przy MP3, to i tak jeden z lepszych shooterów ósmej generacji konsol: giereczka wygląda ślicznie, ma najlepszy bullet time jaki widziałem, jest bardzo filmowa (ale w pozytywnym sensie) i z pewnością wrócę do niej jeszcze nie raz. Po prostu wolę styl pierwszych dwóch części. Cisnę właśnie teraz jedyneczkę i OMG, jakie to jest cały czas DOBRE, odpaliłem wczoraj "na chwilę" przed spaniem i na raz pierdyknąłem połowę gry
  18. - bądź starym, smutnym, zapomnianym przez wszystkich typem

    - zawiedź jako ojciec wychowując swoje dziecko na transseksualistę

    - zawiedź swoją żonę i weź z nią rozwód

    - zawiedź graczy, nie dostarczając im dobrej gry od 20 lat

    - zawiedź pracowników swojego studia, które szybko zostaje zamknięte, a oni bez pracy

    - broń woke szmir w internecie, żeby ktoś jeszcze w ogóle o tobie wspominał

    - bądź seksistą, twierdząc że kobiety robią karierę tylko wtedy kiedy są atrakcyjne 

    - bądź Davidem Jaffe

    obraz_2024-12-17_135005322.png

    1. Pokaż poprzednie komentarze  2 więcej
    2. jimmy

      jimmy

      to musi być jakiś uraz. Obstawiam ministranta po przejściach

    3. Josh

      Josh

      Ale Bzdurciu, ktoś Ci zabrania grać w fajne gierki? Topic woke przewija się tylko w statusach, w Szambie i w grach, które są woke, resztę forum masz nieskażoną i do pełnej dyspozycji. Nie dramatyzuj. 

    4. Bzduras

      Bzduras

      No właśnie jak tak czytam co chwilę o woke albo incelach to się odechciewa trochę. Może jakiś zbiorczy temacik i tam sobie babrajcie się w tym szambie bez rozlewania się na resztę forumka? Takie CW, tylko zamiast plejstejszyn i iksboksa będą napierdalać się miłośnicy łysych bab z knagami kontra ludzie analizujący w photoshopie linię szczęki wirtualnych bab.

       

      Woke Wars

  19. Najwięcej sensu miało to w mutliku, gdzie mapy były perfekcyjnie zaprojektowane do parkouru, tak żeby żeby błyskawicznie i cichaczem zajść innego gracza od tyłu wspinając się po poręczach albo żeby w trakcie takiego zwisania pociągnąć pechowca w przepaść. W singlu wypadało to zbędnie przy tym AI wrogów i fakcie, że łatwiej i szybciej dało się ich pozbyć po prostu do nich strzelając. Natomiast te wszystkie sekwencje cinematic i poruszanie się z punktu a do punktu b na zasadzie "press x to not die" w trakcie wspinaczki to KEK, a nie granie.
  20. Josh

    własnie ukonczyłem...

    A to jak już dzisiaj mam wenę, to jeszcze skrobnę o kolejnej grze, którą ostatnio odświeżyłem Max Payne 3 Gra, co do której mój stosunek zmieniał się częściej niż płeć u genderfluidowej Julkeczki z tiktoka. Przy premierze absolutnie ją uwielbiałem, do tego stopnia że rzuciłem się na platynę i nawet po jej wbiciu nie odłożyłem gry na półkę. Jak wróciłem po kilku latach doszedłem do wniosku, że to jednak już nie jest TEN Max Payne, klimat za bardzo się rozmył, a gameplay z dynamicznej, mocno arcade'owej młóćki poszedł w Gears of War. Teraz - po kolejnej dłuższej przerwie - zdanie mi się znowu zmieniło i stwierdzam, że jest bardzo dobrze, atmosfera mimo że inna, to jednak wystarczająco gęsta, chociaż generalnie bez większych spustów i jednak nigdy nie będzie to taka klasyka jak dwa pierwsze Pejny. Hmmm Na pewno trzeba przywyknąć do myśli, że zaszły tu spore zmiany. Rockstar poszedł w zupełnie inne klimaty niż Remedy zamieniając zimny Nowy Jork na upalne Sao Paulo. Zamiast obskurnych, zaszczanych, tonących w mroku wnętrz budynków i zaśnieżonych uliczek mamy kolorową dyskotekę, skąpany w świetle reflektorów stadion albo wymianę ognia w samym sercu brazylijskich slumsów grze ostro grzeje słoneczko. Nie można powiedzieć, że jest czysto i schludnie, jednak gdzieś ta przygnębiająca atmosfera zginęła, i brakuje charakterystycznego stylu noir. Jak najbardziej rozumiem, że po dwóch dosyć podobnych do siebie odsłonach trzeba było wymyślić coś innego, ale niekoniecznie akurat ten kierunek uważam za udany. Chociaż nie powiem, sceny w których policja przeprowadza szturm wlatując na grubo do slumsów i brutalnie mordując zarówno gangusów, jak i przypadkowych ludzi, którzy dostali się w krzyżowy ogień, fragment z ziomkem spalonym żywcem albo Max wbijający maczetę prosto w gardło jednemu z oprychów są cholernie brutalne i całkiem dosadnie obrazują jak wygląda życie w tym rejonie świata Najbardziej potrafią zaboleć zmiany w rozgrywce, bo nie każdemu przypasuje powolniejszy styl MP3. Jasne, mówimy cały czas o strzelance TPP, dalej jest sieczka, kule świszczą nad uszami, trupy walają się na każdym kroku, ale tam gdzie w jedynce i dwójce wlatywało się do pomieszczenia kosząc wszystko jak leci i po paru sekundach lecąc dalej, tutaj trzeba cały czas korzystać z cover-systemu i często metodyczne, pojedynczo zdejmować przeciwników headshotami, co odbija się na dynamice. Nie powiem, że gra się przez to źle, jednak na pewno inaczej niż do tej pory. Mam nadzieję, że robiąc remake MP1&2 Remedy postawi na klasyczną wymianę ognia bez czajenia się za przewróconym stolikiem. Cała reszta jest spoko: żadnego gównianego automatycznego leczenia, tylko stare dobre apteczki w formie prochów i innych podejrzanych tabsów, masa różnych broni, trochę akcji w formie celowniczka. A to wszystko okraszone świetną oprawą A-V (grafia i muza trzymają się po dziś dzień) oraz niekończącymi się monologami Maxa jakie to życie jest złe albo jaki to on jest zjebany, że w ogóle znalazł się w takiej sytuacji Świętej pamięci James McCaffrey odwalił kawał dobrej roboty ponownie wcielając się w postać przechlanego, zniszczonego życiem, wiecznie zdołowanego ex-gliny.
  21. Platformówkowanie w tej serii jest obrzydliwe, a najgorsze jest to że inne gry zaczęły to małpować i małpują aż do dzisiaj. Szanujmy się chociaż na tyle, żeby nie nazywać tych fragmentów "graniem".
  22. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Disney's Hercules Nie będę ukrywał, że darzę ten tytuł gigantycznym sentymentem, ponieważ była to pierwsza gra ever jaką odpaliłem na szarej Plejce + powstała na bazie mojej ulubionej animacji jaką kiedykolwiek wypuścił Disney. Wiadomo, w czasach kiedy szalały już Crashe, Gexy, trójwymiarowe Mario a niedługo później Spyro ta skromna giereczka nie miała prawa robić większego wrażenia, ale jestem pewny że każdy kto wychował się na klasycznych bajkach wujka Walta i miał szczęście położyć łapy na egranizacji Herkulesa stworzonej przez Eurocom Entertainment, trzyma tę produkcję schowaną głęboko w swoim serduszku i dobrze ją wspomina. Gameplay jest prosty jak budowa cepa, aczkolwiek widać że gdzieniegdzie deweloper postanowił zaszaleć. Większość zabawy obserwujemy z perspektywy 2D i spędzamy na chodzeniu w prawo, omijaniu przeszkód i tłuczeniu napotkanych przeciwników. W sumie nie jestem do końca pewny czy można tę grę zaklasyfikować jako typową platformówkę czy może bardziej jako chodzoną nawalankę, bo klepania mieczem jest zdecydowanie więcej, a jeżeli już trzeba skakać to głównie po to, żeby się na coś wdrapać. Jakichś rozpadlin, kolców albo ruchomych kładek nie ma tu prawie w ogóle, tak że jeżeli ktoś jest upośledzony platformówkowo albo krzywi się na samą myśl o skakaniu w grze, to może spać spokojnie. Standardowo jak to w takich grach bywa, biegnąc przed siebie zbieramy różne pierdoły, np. porozrzucane literki układające się w imię naszego herosa, monety za które dostajemy dodatkowe żyćko albo poukrywane dzbanki, których komplet pozwala po ukończonym etapie zapisać stan gry. Fajne są upgrade'y do miecza pozwalające na krótki czas strzelać piorunami albo rzucać ognistymi kulami we wrogów, tylko kruczek polega na tym, że po zgonie wszystkie dopałki przepadają, więc trzeba się cały czas pilnować. Mi osobiście najbardziej podobały się levele trójwymiarowe, gdzie przykoksowany półgłówek biegnie w głąb ekranu omijając pod drodze przeszkody: te etapy są ciut trudniejsze, a na pewno dużo bardziej dynamiczne od standardowych, no i wyglądają przeuroczo z tymi wszystkimi sprajtami NPCów biegnącymi prosto na Herka. Jeszcze spoko prezentują się starcia z bossami, na których najpierw należy znaleźć sposób, np. walka z Meduzą gdzie wpierw trzeba sprowokować ją do zniszczenia filarów, a następnie odbijać w stronę jej promienie zamieniających wszystko w kamień. Na hardziku idzie się spocić, a jeżeli w poprzednim levelu nie udało się znaleźć kompletu wazonów otwierających dostęp do save'a, to... trzeba powtórzyć dłuższy fragment. Największą wadą gry jest czas potrzebny na jej ukończenie, na standardowym poziomie trudności całość można rozwalić w nieco ponad godzinę Ja wiem, że musieli się trzymać materiału źródłowego i nie mogli wymyślić jakichś z dupy etapów, ale chociaż te zaczerpnięte świeżo z bajki wypadałoby rozbudować, bo kończą się za szybko. Gdybym w 1997 wywalił 2 bomby na grę wideo (1/4 wypłaty typowego Kowalskiego zasuwającego na budowie albo w tartaku) i przeszedł ją w 60 min, to chyba bym się pochlastał, zwłaszcza że replay-ablility jest tu zerowe, twórcy nie pomyśleli o żadnych bonusach. Niemniej jak ktoś ma godzinę, może dwie i bardzo mu się nudzi, to polecam odpalić na emulatorku i chociaż na chwilę przenieść się w beztroskie czasy beztroskich giereczek.
  23. Co do Uncharted to zgoda, jak na akcyjniaka to strzelanie nie dawało w tych grach żadnej frajdy, platforming był zrobiony przez półgłówków dla półgłówków, zagadki rozwiązałby nawet David Jaffe (ten sam, który zaciął się na tutorialu w Metroidzie), eksploracja w tych grach nigdy nie istniała. No, ale The Last of Us (jedno i drugie) miało zajebisty gameplay. Niewiele jest tak dopracowanych korytarzówek z tak przyjemnym skradaniem, strzelaniem które ma MOC i dobrze wmontowanym w to wszystko craftingiem czy upgrade'owaniem broni. Podobał mi się również balans między cinematic experience, a ilością rozgrywki, bardzo dobrze to wyważyli. TLoU 2 będę gnoił do oporu, ale o gameplayu nigdy nie powiem złego słowa. Tylko znowu: w przypadku ND gameplay to jest ruletka, raz im wychodzi lepiej (Crash Bandicoot, Jak&Daxter, TLou), a czasem dużo gorzej (Jak2, Jak X, wszystkie Krapczarted). Intergalactic może uratować już tylko ten element, więc lepiej dla nich, żeby się postarali.
  24. Trzeba naprawdę siedzieć z głową głęboko w sedesie, żeby myśleć, że tylko tutaj na forum gracze mają dosyć tej pedaliady. Ciekawe czy równie optymistycznie myślało Bioware przed premierą nowego Dragon Age'a? "A tam, ci krzykacze wylewający swoje gorzkie żale pod trailerem naszego opus magnum, to pewnie tylko margines, nie ma szans żeby ten hit się nie sprzedał!". A przecież ta giereczka była częścią znanego, szanowanego i od dawna utrwalonego w głowach graczy IP, więc ryzyko wtopenia było dużo mniejsze. Jasne, Veilguard pogrążył również art style i odejście od typowo erpegowych mechanik, ale śmieszne jest myślenie, że cwelowaty Taash i sceny z popkami również nie odbiły się głośnym echem i nie dołożyły swojej pokaźnych rozmiarów cegły do katastrofy sprzedażowej. W przypadku Intergalactic mamy do czynienia z całkowicie nową produkcją, której motyw przewodni jest raczej średnio rozchwytywany (Star Wars Outlaws), a gracze sparzeni tęczowizną z TLoU2 będą bardziej ostrożni i już tak łatwo nie zaufają Naughty Dog. I takich graczy jest o wiele więcej niż tylko te parę Dżoszów, Czubak i Mejmów z forum Psx Exteme. Ja wiem, że to są ciężkie do przełknięcia pigułki, ale czas już powoli zmierzyć się z rzeczywistością, że ludzi wkurwionych przez DEI jest coraz więcej i każdy deweloper ładujący swoje chore fanaberie do gry będzie miał przez to mocno pod górkę. Nawet jeżeli to taki kolos jak ND.
  25. Josh

    Growe Szambo

×
×
  • Dodaj nową pozycję...