A to jak już dzisiaj mam wenę, to jeszcze skrobnę o kolejnej grze, którą ostatnio odświeżyłem
Max Payne 3
Gra, co do której mój stosunek zmieniał się częściej niż płeć u genderfluidowej Julkeczki z tiktoka. Przy premierze absolutnie ją uwielbiałem, do tego stopnia że rzuciłem się na platynę i nawet po jej wbiciu nie odłożyłem gry na półkę. Jak wróciłem po kilku latach doszedłem do wniosku, że to jednak już nie jest TEN Max Payne, klimat za bardzo się rozmył, a gameplay z dynamicznej, mocno arcade'owej młóćki poszedł w Gears of War. Teraz - po kolejnej dłuższej przerwie - zdanie mi się znowu zmieniło i stwierdzam, że jest bardzo dobrze, atmosfera mimo że inna, to jednak wystarczająco gęsta, chociaż generalnie bez większych spustów i jednak nigdy nie będzie to taka klasyka jak dwa pierwsze Pejny. Hmmm
Na pewno trzeba przywyknąć do myśli, że zaszły tu spore zmiany. Rockstar poszedł w zupełnie inne klimaty niż Remedy zamieniając zimny Nowy Jork na upalne Sao Paulo. Zamiast obskurnych, zaszczanych, tonących w mroku wnętrz budynków i zaśnieżonych uliczek mamy kolorową dyskotekę, skąpany w świetle reflektorów stadion albo wymianę ognia w samym sercu brazylijskich slumsów grze ostro grzeje słoneczko. Nie można powiedzieć, że jest czysto i schludnie, jednak gdzieś ta przygnębiająca atmosfera zginęła, i brakuje charakterystycznego stylu noir. Jak najbardziej rozumiem, że po dwóch dosyć podobnych do siebie odsłonach trzeba było wymyślić coś innego, ale niekoniecznie akurat ten kierunek uważam za udany. Chociaż nie powiem, sceny w których policja przeprowadza szturm wlatując na grubo do slumsów i brutalnie mordując zarówno gangusów, jak i przypadkowych ludzi, którzy dostali się w krzyżowy ogień, fragment z ziomkem spalonym żywcem albo Max wbijający maczetę prosto w gardło jednemu z oprychów są cholernie brutalne i całkiem dosadnie obrazują jak wygląda życie w tym rejonie świata
Najbardziej potrafią zaboleć zmiany w rozgrywce, bo nie każdemu przypasuje powolniejszy styl MP3. Jasne, mówimy cały czas o strzelance TPP, dalej jest sieczka, kule świszczą nad uszami, trupy walają się na każdym kroku, ale tam gdzie w jedynce i dwójce wlatywało się do pomieszczenia kosząc wszystko jak leci i po paru sekundach lecąc dalej, tutaj trzeba cały czas korzystać z cover-systemu i często metodyczne, pojedynczo zdejmować przeciwników headshotami, co odbija się na dynamice. Nie powiem, że gra się przez to źle, jednak na pewno inaczej niż do tej pory. Mam nadzieję, że robiąc remake MP1&2 Remedy postawi na klasyczną wymianę ognia bez czajenia się za przewróconym stolikiem. Cała reszta jest spoko: żadnego gównianego automatycznego leczenia, tylko stare dobre apteczki w formie prochów i innych podejrzanych tabsów, masa różnych broni, trochę akcji w formie celowniczka. A to wszystko okraszone świetną oprawą A-V (grafia i muza trzymają się po dziś dzień) oraz niekończącymi się monologami Maxa jakie to życie jest złe albo jaki to on jest zjebany, że w ogóle znalazł się w takiej sytuacji Świętej pamięci James McCaffrey odwalił kawał dobrej roboty ponownie wcielając się w postać przechlanego, zniszczonego życiem, wiecznie zdołowanego ex-gliny.