Josh
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: The Last of Us - HBO
Treść opublikowana przez Josh
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Jest jeden achievement/trofik, za wykucie Gotterdammerunga. Jest to najlepszy miecz możliwy do zdobycia na new game, niemniej możesz łatwo wtopić sprzedając potrzebne do niego materiały (a więc broń Ragnarok + kilka wartościowych itemów, które dostajesz za ostatnie questy i hunty). Całą resztę możesz śmiało sprzedawać, CHYBA ŻE planujesz robić new game+, to wtedy niektóre części ekwipunku (np. te zwiększające damage lub defense) warto sobie zostawić, bo przy drugim podejściu posłużą do craftingu, aby uzyskać ich mocniejsze wersje (czyli z amuletu dającego 30 def możesz wykuć taki, który da Ci 60 albo i nawet 90 def). Nie, nie każda gra musi stanowić wyzwanie. Za to fajnie jeżeli każda gra da Ci jakiś wybór, wtedy wszyscy będą zadowoleni. Nikt nic nie traci, każdy zyskuje, proste.
- Final Fantasy XVI
-
Znani ludzie, którzy mogliby wystąpić w ekranizacjach gier
Wpisujcie nazwiska i wrzucajcie dla porównania foty znanych ludzi, którzy Waszym zdaniem pasowaliby do ekranizacji jakieś gry. Mogą to być aktorzy, ale nie muszą. Można podawać przykłady dla beki, byle tylko były jakieś cechy wspólne (np Karolak wcielający się w postać Umy z Wiedźmina, z racji specyficznej urody albo Jarosław Kaczyński jako Ramon Salazar, bo oba to kurduple). Michael T. Weiss = Max Payne Gość obecnie jest już dziadkiem, ale za młodu sądzę że idealnie wpasowałby się w rolę Maksia. Michał Milowicz = Tidus komentarz chyba zbędny
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Szarpię na ng+ Final Fantasy mode. Póki co przeszedłem kilka czapów i nie jest jakoś super ciężko, ale na pewno trzeba bardziej uważać niż na normalu, zwłaszcza walki Eikonów nie oszczędzają gracza. Tylko giga minus za sposób w jaki zdobywa się w tej grze Ultima weapon, powiem Wam tyle że długo się tą bronią nie nacieszycie.
- Final Fantasy XVI
-
Wody, napoje, soki itp.
Tak, to był mix mleka z sokiem, aczkolwiek to sok dominował. Próbowałem przez lata różnych wynalazków, ale nic mi w smaku i gęstości nie przypomina tego napoju. Z drugiej strony piłem to tak dawno, że może to mój mózg zapamiętał go jako boską ambrozję, z którą nic nie może się równać
-
Wody, napoje, soki itp.
Kojarzy ktoś? Ale bym sobie to wypił Pamiętam, że krótko istniało na rynku, jakoś może z rok i to już ze 20 lat temu. Najlepsze pićko ever.
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Właśnie porzuciłem...
One Piece Odyssey - aż mi się przypomniały czasy kiepskich egranizacji znanych filmów i seriali sprzed kilku generacji. Pozornie wszystko sprawia wrażenie ok i na swoim miejscu, ale jak już się człowiek zanurzy głębiej w grę, to okazuje się bardzo nudnym, schematycznym i pełnym karygodnych błędów crapem. W dodatku bardzo nieprzystępnym dla kogoś, kto nie jest fanem mangi/anime. God of War: Ragnarok - miałem wrażenie, że tę grę robił Bloober Team, taki z tego samograj. Słabe etapy, monotonna walka, przegięta ilość dialogów i cut-scenek, nudny scenariusz, przypominający bardziej kolejny odcinek Trudnych Spraw niż epicką przygodę. Na tego rudego gnoja w pewnym momencie nie mogłem już patrzeć, nie mówiąc o sterowaniu nim i zbieraniu zgniłych jabłek w lesie, więc dałem sobie spokój. Skullmonkeys - może ktoś jeszcze pamięta tę platformóweczkę z czasów PSX'a. Generalnie nie mam problemów z odświeżaniem tak starych gier (ostatnio miło spędzałem czas przy Pandemonium), ale ta niestety zestarzała się bardzo kiepsko i powątpiewam, że stanowiła dobry kawał softu nawet na ówczesne czasy. Dziwne sterowanie postacią, kamera ustawiona zdecydowanie zbyt blisko niej, grafika z jednej strony nietypowa bo plastelinowa, z drugiej po kilku etapach robi się niedobrze od tego mroku. Są lepsze platformery z tamtych czasów, w które można zagrać.
-
Final Fantasy XVI
Na Waszym miejscu uważałbym z krytyką FFX-2, bo ja tej gry będę bronił nawet bardziej niż Szesnastki A tak na serio, to wiadomo że story to gówno obesrane i klimatu FF też dużo tu niema. Za walka to jest takie złoto, że aż mi smutno, że pewnie już nigdy nie dostaniemy czegoś podobnego w Fajnalu... Tak, po skończeniu trybu Final Fantasy pojawia się jeszcze jeden, który ponoć jest porównywany z Dante Must Die z DMC.
-
Aktualnie ogladam
Skrzyżowanie One Punch Mana z Harrym Potterem i zrobienie z tego względnie trzymającej się kupy historii wydaje się zadaniem co najmniej karkołomnym, ale jak widać nie niemożliwym Mashle przedstawia właśnie taki koncept: gostek kompletnie pozbawiony magicznych zdolności dostaje się do szkoły dla czarodziejów, którą musi ukończyć z najwyższym możliwym wynikiem, tym samym stając się Boskim Wizjonerem i zyskując potężne wpływy w społeczeństwie magów. Jak to jednak osiągnąć, skoro nie potrafi się nawet rzucać najprostszych czarów ani nawet latać na miotle? Oczywiście za pomocą mięśni! Oraz potęgi przyjaźni Bardzo sympatyczny mix komedii i akcyjniaka, zabawny główny bohater i momentami niezła beka z twórczości J.K.Rowling (scena z "tiarą przydziału" to czyste złoto). Ostatnio nie oglądam za dużo anime, ale to odpaliłem przypadkiem i po 6 odcinkach siadło mocno.
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Skończone. Króciutko i bez spoilerów: ostatnie dwie godziny gry, a zwłaszcza finałowa faza walki z głównym złodupcem to jest tak popierdolony poziom efekciarstwa i epickości jakiego jeszcze gry wideo nie widziały Dynamika, cut-scenki i QTE wchodzące w trakcie starcia, ilość wybuchów, kolorków i rozbłysków taka, że wszyscy chorzy na epilepsję w promieniu 100km kładą się na podłodze i już nie wstają. Do tego of course MUZYKA, która robi bardzo podobnie jak robił One-winged Angel swego czasu (czyli MOCNO i DOBRZE). Nie powiem, zwieracze troszeczkę popuściły, a w trakcie oglądania zakończenia i łezki nie zabrakło. IMO, spokojnie top 3 najlepszych Fajnali, a dla wielu zapewne (o ile ktoś stawia story na pierwszym miejscu) Szesnastka okaże się w ogóle the best odsłoną z tego uniwersum. Ja z tą grą miałem zasadniczo dwa duże problemy: niski poziom trudności oraz przegiętą korytarzowość. Oba rozwiązały się po drodze, bo im dalej w grę, tym starcia stają się trudniejsze (oczywiście bez przegięć), a i dostęp do większych terenów z opcjonalnymi aktywnościami pojawia się dosyć szybko. Questy jakie są, każdy kto śledzi temat już raczej wie. I z tego względu daję gierce "tylko" solidne 9/10. Fabularne cudo, wizualna uczta, dźwiękowy masakrator, gameplayowo po prostu cholernie solidna gra. Najważniejsze jednak, że mimo zmiany kierunku w stronę bardziej dynamicznej sieczki niż kiedykolwiek, cały czas czuć że to jest Final Fantasy. Wielka, epicka przygoda, z masą charakterystycznych postaci, spektakularnymi boss fightami, kozacką muzyką (poczekajcie tylko aż usłyszycie main theme serii w nowej aranżacji), latającymi gdzieś nad głową cyferkami i... wieczną gonitwą za tym jebanym czosnkiem.
-
Final Fantasy XVI
Gotterdammerung (najlepszy miecz dostępny w pierwszym podejściu) zdobyty, ależ ostatni boss będzie miał przejebane za chwilę jeszcze się bawię w resztkę questów, które mi zostały. W sumie do końca są bez szału, ale fajnie że chociaż ktoś pomyślał o bonusowych scenkach, w przypadku wykonywania misji dla jakiejś ważnej postaci. I nie mam na myśli kilku suchych dialogów, tylko takie normalne filmiki jak podczas głównego story.
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
Sorry, ale znowu beka z GoW: ten fragment gdzie się jeździ po pustyni psim zaprzęgiem, co 5 sekund trzeba się zatrzymywać, żeby zgarnąć jakąś skrzyneczkę albo pobić mobki i Mimir to ucinający, to znowu zaczynający swój monolog to był po prostu KEK totalny. Dosłownie aż się zatrzymałem, zostawiłem grę w trakcie i poszedłem zrobić herbatę, żeby ten jełop się nagadał i więcej nie odzywał- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
Przeoczyłem ten post, a zgadzam się z nim w 100%. Nie wiem kto pisał te dialogi, ale to jest zupełnie inny poziom niż w poprzednich Fajnalach. Zastosowane słownictwo, dojrzałość niektórych kwestii i brak tej debilnej, irytującej, typowo japońskiej naiwności. Bardzo dobrze się to wpasowuje w same postacie, zwłaszcza w Clive'a który dla odmiany zachowuje się jak twardy, dorosły gość, a nie jak przygłupawy bachor (Zidane, Zack), emo (Cloud, Squall, Noctis) albo pizda (Tidus, Vaan). Nawet polskie tłumaczenie mimo kilku baboli, daje radę. I gigantyczny plus ode mnie za jedną rzecz: przez sporą część gry śmigamy z jakimiś kompanem albo nawet kilkoma i w trakcie eksploracji wszyscy mają zamknięte ryje. DZIĘKUJĘ za to bardzo, bo wprost nie potrafię opisać słowami jak mnie to denerwuje w zachodnich grach (czyli np. ostatnio w GoW: Ragnarok), gdzie nie można zrobić dwóch kroków, żeby jakiemuś cymbałowi po drodze nie załączył się nudny monolog. W trakcie filmików: niech gadają ile chcą (zwłaszcza że w FFXVI słuchanie tych kwestii to czysta przyjemność), ale podczas wędrówki i rzeźniczenia proszę o to, żeby morda była w kuble. - Final Fantasy XVI