Josh
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: The Last of Us - HBO
Treść opublikowana przez Josh
-
Final Fantasy XVI
Dla mnie by straciła, bo mimo że questy są ciuniutkie, to jednak dają chociaż namiastkę swobody i erpegowości tej grze, a także dzięki zdobywaniu w nich rzadkich materiałów do craftingu (co pozwala wykuć konkretny oręż i zbroję) oraz dodatkowego expa i punktów do kupowania skillów, sprawia że można się poczuć mocno OP, a to zawsze też jest fajna rzecz w RPGach. Tak naprawdę dla mnie ta gra na dobre się rozkręciła i stała się dużo lepsza właśnie kiedy skończyła się ta cała korytarzówka i dało się w końcu pobiegać po otwartych przestrzeniach, zapolować na opcjonalne bestie, a także pośmigać za czosnkiem. Tak: wolałbym żeby zadania poboczne były lepsze. Niemniej wolę chociaż takie zadania niż całkowity ich brak. Eeee, mamy 2023 rok, a ludzie jeszcze poważnie traktują user score? Gdzie na Metacritic może wbić nawet największy debil, który gry na oczy nawet nie widział i wystawić 0/10, bo ma taki kaprys? Ja się teraz nie kłócę, że są gracze którzy rzeczywiście w to zagrali i im się nie podoba ten Fajnal, ale błagam. Szanujmy się i nie traktujmy Metaszrotika jako jakiejś wyroczni.
-
Final Fantasy XVI
Ja pamiętam jak po premierze Dwunastki ludzie jęczeli i porównywali tę grę do sieciowego FFXI i... kurde, to jeszcze potrafiłem zrozumieć, bo gra miała gigantyczne lokacje, mocno gąbczastych bossów, z uwagi na wysoki poziom trudności trzeba było tam trochę grindować no i system walki z pierdylionem ustawień też by się zgadzał. Ale stawianie MMO z grą, która bardziej przypomina Devil May Cry? Tylko dlatego, że czuć erpegowe opary w powietrzu? No nie. Z drugiej strony hej, można szybko przemierzać pustynię na Chocobosie. To prawie jakbyśmy grali w Red Dead Redemption!
-
Final Fantasy XVI
To znaczy jakie, bo nie chce mi się przegrzebywać przez cały temat jaki zapodałeś w linku? Jedyne wspólne elementy jakie tu widzę to osadzenie gry w czasach bliskich średniowieczu (chociaż XIV i tak jest bardziej futurystyczne) i... nie wiem, cooldowny podczas korzystania z technik specjalnych? Natomiast fundamenty FFXVI to kompletnie inna bajka: zupełnie inny system walki, konstrukcja świata gry i etapów, zabawa solo (wiem, że FFXIV też się tak da, ale nacisk jednak jest na multi) czy mocne ograniczenie elementów RPG, gdzie Czternastka to pod tym względem prawdziwy kombajn. To jest naprawdę na siłę i mocno z dupy porównywanie. Równie dobrze można tę grę porównać do Mario, bo przecież też masz przycisk skoku i możesz sobie w ten sposób odbijać się od głów przeciwników, niczym Mario skaczący po Goombach Takie tam "naleciałości"
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Po walce z Nie wiem co na mnie zrobiło większe wrażenie, sama walka czy seria filmików po niej. W jednym momencie gęsia skórka, w drugim japa do samej podłogi, w trzecim wzruszenie, a jeszcze chwilę później niedowierzanie. Naprawdę strasznie żal marud, które czepiają się głupot zamiast po prostu cieszyć się tą cudowną przygodą Najlepsze FF od niemal 20 lat, z takim spektaklem wizualnym, że aż wyrywa z kapci (kiedyś można było co najwyżej pomarzyć o takiej grafice, teraz jest na wyciągnięcie ręki, a niektórzy i tak wolą jęczęć, że gra nie chodzi w 480 fpsach w rozdzielczości 8K...), z tak spektakularnymi boss fightami, że aż ciężko uwierzyć w to co się widzi na ekranie (patrzysz tylko jak zaczarowany i już wiesz po co kupiłeś PS5), z tak rozpyerdalającym scenariuszem pełnym charyzmatycznych bohaterów i EMOŁSZYNS, jakiego nie było od dawna i to nie tylko w erpegach, ale w grach w ogóle. Nie sądziłem, że Square jeszcze stać na coś takiego i że doczekam momentu, w którym będę mógł postawić nowe Final Fantasy obok moich ulubionych oldschoolowych części. Chylę czoła do samej podłogi i powoli mentalnie przygotowuję się na ostatnie starcia, bo dużo już raczej nie zostało do końca.
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Te questy jednak nie są takie bezsensowne. Właśnie za zrobienie jednego zwiększyła mi się na stałe ilość itemków leczących jakie mogę ze sobą nosić, a za inne zadanko zgarnąłem wisiorek zwiększający o 40% skuteczność tychże itemów hunty to już w ogóle są opłacalne w opór, bo pozwalają zgarnąć rzadkie materiały do craftingu i tym sposobem biegam już sobie z Ekskaliburem zadającym 268 demejdża. Co prawda za namową oqgozo nawet go nie używam, żeby samemu sobie utrudnić grę (i gram z zamkniętymi oczami do tego), ale fajnie że jednak dodatkowy wysiłek włożony w grę i bieganie w poszukiwaniu czosnku zostaje wynagrodzony czymś lepszym niż tylko expem i jakimiś pierdołami.
-
Final Fantasy XVI
Jak dla mnie walka nie ma nic do rzeczy, bo takie Tales of czy Star Ocean od dawna nie mają turowego systemu, a jednak ciężko nie uznać ich za jRPG. Mangowy design też nie zawsze idzie w parze z tym gatunkiem, bo np. Yakuza: Like a Dragon ma bardziej realistyczną stylistykę i też pasuje jako dżej ar pi dżi. RPG po prostu zrobione przez Japończyków? No też nie, bo Soulsy czy Elden Ring średnio się łapią. Gruby temat i chyba rzeczywiście każdy będzie tu miał swoją własną definicję
-
Final Fantasy XVI
Poza dobrym story jest jeszcze dobra walka (tylko ciutkę zbyt łatwa), dobra grafika i dobre udźwiękowienie. Przy czym trzeba wyraźnie zaznaczyć, że "dobre" to w tym przypadku znaczy co najmniej takie "9/10". A więc GOTY jak najbardziej w zasięgu ręki spinając wszystko do kupy i nie jęcząc na głupoty typu framerate.
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Dunno, jest spory nacisk na fabułę, są questy, można biegać po polanie i napierniczać zmutowane pszczoły, w tle cały czas lecą jakieś cyferki jak za starych czasów, skillzy z cooldownem, dali nawet prosty crafting. Dla mnie to cały czas jest jRPG i powiem nawet, że bardziej niż było nim FFXIII.
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Nic takiego nie zauważyłem O tak, uwielbiam wracać do tej gry. ATB, masa klas postaci, minimialna ale jednak: nieliniowość, ogrom mini-gierek i misji pobocznych, replay-ability, świetny wakacyjny klimacik (dlatego jak już odświeżam sobie tę grę, to właśnie w wakacje), kilka walk przy których trzeba się trochę wysilić, nowy hardkorowy kontent w edycji HD i ten wielki, creepy opcjonalny dungeon z Tremą Psychofani Dzisiątki mnie zjedzą, ale kij w to: mój ulubiony FF zaraz po FFXII.
-
Final Fantasy XVI
W Xeno questy były o tyle gorsze, że zajmowały 5x tyle czasu co w każdym innym jRPG. Pół godziny spaceru w jedną stronę, godzina lania jakiejś chamskiej gąbki, żeby wyfarmić od niej magiczne-kutasowe łuski, drugie pół godziny spaceru do zleceniodawcy. Ta cała seria to bardzo dobry przykład, że "więcej" nie zawsze znaczy "lepiej". No właśnie cały problem polega na tym, że ta gra z 2001 roku nie była wcale taka dobra nawet jak na 2001 rok. Już wtedy ta chamska liniowość, niski poziom trudności i przesadna ilość filmików (których nawet nie dało się wyłączyć!) to były poważne minusy, które nie tylko wykluczały tę grę jako GOTY, ale nawet wykluczały ją jako najlepsze Final Fantasy na tamte czasy. Ale jasne, możesz sobie wmawiać, że takie babole dopiero z biegiem lat i premierami kolejnych części FF się uwydatniły, a w FFX to było spoko.
- Final Fantasy XVI