Josh
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Właśnie zacząłem...
Treść opublikowana przez Josh
-
Resident Evil 3 Remake
Dokładnie, RE6 w coopie daje radę elegancko (chociaż nie tak elegancko jak RE5).
-
Matrix Quadrilogy
To są dalej faceci, tylko z cycuchami.
-
Resident Evil Cinematic Universe
Ostatnio to w ogóle coś szybko te filmy się pojawiają. Diuna, nowy Bond czy Venom 2 też bardzo szybko pojawiły się w tych "sklepikach".
-
Matrix Quadrilogy
Woke propaganda, John Wick zamiast Neo, ponoć średnie sceny akcji (gdzie przecież każda część pod tym względem miażdżyła), słaba fabuła (romansidło ), kopiowanie co lepszych momentów z orygialnej trylogii. Tak pięknie nasrać na własne dziedzictwo.
-
Bleach
10 lat czekania, ale w sumie lepiej późno niż wcale. Mangę co prawda już dawno przeczytałem do końca, jednak animka pewnie też łyknę, według mnie jeden z najlepszych arców w Bleachu.
-
Alan Wake Remastered
Jeżeli dobrze zrobione znajdźki można uznać na korzyść gry, to nie widzę problemu, żeby te kiepsko zrobione również wypunktować i przez nie trochę grze odjąć punktów. Wiadomo, że to tylko opcjonalny bajer i nikt nikogo do nich nie zmusza, jednak to w dalszym ciągu integralna część produkcji, a dla graczy lubiących baraszkować po lokacjach (oraz takich, którzy zwyczajnie chcą wymaksować dany tytuł na 100%) to nawet dosyć istotny element gameplayu przez który mogą dodać lub odjąć oczko od oceny. Ja sam nie jestem fanem zbieractwa, aczkolwiek potrafię docenić takie znajdźki jak chociażby w RE2 remake (na ogół notatki rzucające sporo światła na wydarzenia w grze) lub zgrabnie pochowane wrony z God of War (które wydają ciche dźwięki pomagające w ich zlokalizowaniu). Niestety, zdecydowana większość collectibles to byle jak albo wręcz chamsko pochowany pierdyliard głupot, których bez poradnika nie da się znaleźć.
-
Alan Wake Remastered
Uwielbiam tę grę za całokształt, ale nienawidzę za znajdźki. Mocne drugie miejsce w kategorii "wkoorwiających collecitbles", zaraz za Jedi Fallen Order.
-
Berserk
Wiadomo kiedy nowy chapter mangi?
-
Matrix Quadrilogy
Grałem motzno swego czasu, nawet jakieś 2 lata temu odświeżałem i dalej uważam, że to świetna gierka, być może jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek powstały na bazie filmu.
-
Resident Evil Cinematic Universe
Najlepsze dwie sceny w całym filmie No i jeszcze ta kiedy Chris spotyka pierwszego zombie w rezydencji, a tamten powoli wstaje z cieknącą mu z pyska krwią i zaczyna się jatka. I moment przy zniszczonym helikopterze w górach Arklay. Smutno mi w chooj jak to jeszcze raz oglądam, bo te krótkie przebłyski pokazują, że jakby reżyser bardziej ogarniał temat (albo ktoś z Capcom mu wisiał nad głową i go trochę temperował odnośnie głupich pomysłów), to mogło być z tego coś pięknego
- JoJo’s Bizarre Adventure
- JoJo’s Bizarre Adventure
-
JoJo’s Bizarre Adventure
Nie podoba mi się czwarty sezon, słabe to bezjajeczne postacie (chociaż nowy Jojo o wiele lepszy od mruka Jotaro), mało porywające walki, mdła oprawa wizualna i jakieś lokalne bzdetne historyjki zamiast przygody na epicką skalę jak we wcześniejszych seriach. No nie, dla mnie to nie jest JoJo, jestem załamany i licze że kolejny Part będzie lepszy.
-
Resident Evil Cinematic Universe
Od początku miałem podejrzenie, że nie wyjdzie z tego nic dobrego, a kiedy okazało się, że reżyser ma zamiar w jednym filmie scalić fabułę RE1 i RE2, to byłem już wręcz pewny, że zawali sprawę... i dokładnie ten jakże ambitny manewr położył cały film. Niestety, ale godzina i 45 minut to zdecydowanie za mało, żeby właściwie przedstawić taką plejadę postaci, z taką ilością wątków i generalnie tym co się dzieje na przestrzeni pierwszych dwóch Residentów. Efekt? Całkiem spoko pierwsza połowa, która ładnie buduje klimat miasta powoli zżeranego przez śmiertelnego wirusa i jeden wielki teledysk w drugiej połowie filmu. Totalny misz-masz różnych wątków, scen, sekwencji znanych z gier, kompletnie bez ładu, składu i większego sensu. Fajnie, że reżyser co chwilę puszcza oczko w stronę fanów, super że jest tu cały ogrom smaczków do wyłapania przez najbardziej hardkorowych miłośników serii, wybornie że przewija się masa różnych stworów na czele ze zmutowanymi dobermanami, lickerem czy nawet Lisą Trevor, tylko mam wrażenie, że kolo tak bardzo skupił się na tych smaczkach, że w zasadzie to one stanowią większość filmu, a cała reszta, czyli postacie i fabuła są po prostu dobudowane wokół nich na zasadzie dodatku. Tak więc z jednej strony mamy pieczołowicie odwzorowane lokacje typu rezydencja Spencera, komisariat policji czy sierociniec, a z drugiej kompletnie zwalonych bohaterów, którzy w żadnym wypadku nie przedstawiają swoich odpowiedników z gier. Po jednej stronie są klasyczne teksty żywcem wycięte z RE1 i RE2, genialnie zrobiony licker albo nawet takie bajery jak zagadka z fortepianem (!), a po drugiej stronie tragiczna próba połączenia w jedną całość scenariuszy obu Residentów. Nie powiem, wiele razy uśmiechnąłem się pod nosem albo nawet z aprobatą kiwnąłem głową widząc jak dobrze reżyser przeniósł jakichś element z gry na srebrny ekran, jednak zaraz robiło mi się smutno widząc w jak głupim kierunku poprowadził losy poszczególnych bohaterów lub jak bardzo zmarnował potencjał pewnych scen. Byle tylko za wszelką cenę jakoś połączyć w całość tę rozpadającą się papkę. Odwzorowanie postaci zasługuje na osobny akapit. W zasadzie nikt tu nie przypomina swojego odpowiednika z gier: Claire to nie Clair, Jill to nie Jill, a Wesker to nie Wesker - to całkowicie nowe persony stworzone na potrzeby filmu i co gorsza: nie dotyczy to tylko wyglądu, ale w ogóle ich charakterów czy zachowań. Zabawne biorąc pod uwagę, że film powstał... no właśnie, dla fanów? I to niby miało ich zadowolić? Tym sposobem dostajemy Leona, który w grach był dosyć bystrym gostkiem z bardzo silnym poczuciem moralności, a tu jest zwykłą p*zdą, którą wszyscy na posterunku pomiatają i którą co chwilę ktoś musi wyciągać z opresji to samo dotyczy Chrisa Redfielda i w zasadzie każdego innego faceta - goście w tym filmie są wyłącznie po to, żeby ich ratować albo żeby się z nich nabijać. Bardzo ciekawy zabieg, śmierdzi na kilometr "woman's power". Oczywiście przez to, że film jest zbyt krótki to co ciekawsze osobistości nawet nie mają czasu, żeby jakoś się rozwinąć, a część z nich (nie chcę za dużo spoilerować) nie pojawia się wcale Generalnie koncertowo zmarnowana jedyna szansa na zrobienie poprawnej ekranizacji jednych z najlepszych odsłon RE i pewnie już nigdy taka okazja się nie powtórzy. A szkoda, bo niektóre sceny i ujęcia genialnie oddają klimat tych gier (lądowanie w lesie Arklay, buszowanie po parkingu RPD czy powolne przeczesywanie skąpanej w mroku rezydencji Spencera), więc potencjał był - wystarczyło tylko rozbić tę fabułę na dwa filmy, nie bawić się w jakieś fan-fikowe modyfikacje i w miarę wiernie odwzorować bohaterów i to naprawdę mogło się udać. A tak wyszło jak wyszło - pozbawiony sensu teledysk z fajnymi migawkami dla fanów i tak chamsko zrushowanym zakończeniem, że aż mam wrażenie, że sam reżyser chciał jak najszybciej zakończyć ten festiwal głupoty. 5+/10
-
JoJo’s Bizarre Adventure
Miałem identyko. Próg wejścia w tę serię jest niestety wysoki, trzeba przemęczyć pierwszy part, ale później człowiek wkręca się momentalnie, drugi a zwłaszcza trzeci sezon to czyste złoto i ostra jazda bez trzymanki. Teraz jestem na części czwartej i jest nieco gorzej, dziwnie zmienili oprawę, ta kolorystyka trochę drażni mnie w oczy, brakuje mi też tej "męskości" z poprzednich sezonów, przy poprzednim teamie testosteron aż tryskał z ekranu, natomiast tutaj nowy JoJo jest całkiem w porządku, ale ten jego p*zdowaty kumpel to dramat po całości, klimat zrobił się jakiś taki bardziej młodzieżowy. Ale i tak dobrze się ogląda, cieszy powrót pewnego znajomka i walki też trzymają poziom
-
JoJo’s Bizarre Adventure
Może faktycznie trochę zbyt szostko podszedłem do dziadka no nie był tragiczny, miał kilka dobrych momentów, drażnił mnie głównie brak konsekwencji w przedstawieniu tego bohatera po latach. Ja wiem, że latka na karku, że z wiekem człowiek się zmienia, ale patrząc na niego w ogóle nie czułem, że to ten sam debeściak co w drugim sezonie, jakbym obserwował kompletnie inną postać. Jego udział w walce z Dio też był rozczarowujący, stary i zramolały czy nie - zasługiwał na to, żeby choć raz strzelić w pysk blodasa.
-
JoJo’s Bizarre Adventure
Ja w tym anime w ogóle nie stwierdziłem, żeby były chwile wytchnienia, przecież non stop się ktoś z kimś leje, nawet w drugim sezonie tak było (pomijając bardzo krótkie wstawki treningowe) w tym też moim zdaniem tkwi urok JoJo's Bizarre Adventure - jazda na pełnej p*ździe bez zapychaczy. A co do Netflixa to jakoś dziwnie się to prezentuje, bo z tego co wiem to teraz wychodzi 6 (?) sezon, a przecież nie ma dwóch poprzednich. W każdym razie nie mam zamiaru czekać aż łaskawie wrzucą całość (bo może to wieki potrwać, patrz chociażby One Punch Man) tylko obejrzy się gdzieś na jakiejś stronce z animcami.
-
JoJo’s Bizarre Adventure
Skończyłem Stardust Crsaders, ależ to było dobre Pierwsza seria niezbyt mi się podobała, JoJo był ch*jowy, walki też kiepskie i to właśnie przez nią tyle razy odbiłem się od tego anime - na szczęście ta seria była też krótka. Kolejny sezon to już znaczny wzrost jakości, zdecydowanie lepsze starcia, więcej dobrego humoru i większe stężenie absurdów, a do tego genialny Jonathan, którego chyba nie dało się nie lubić... i którego niestety skopali w Stardust Crusaders. Ja wiem, że tutaj był o wiele starszy, a z wiekiem ludzie się zmieniają, jednak nie aż tak, żeby nie dało się ich w ogóle rozpoznać. A tu dziadzio ani z wyglądu, ani tym bardziej z charakteru nie przypominał młodego siebie, niemalże zero poczucia humoru i jajcarskości, którą wcześniej się cechował. No nie powiem, zabolało mnie to. Natomiast cała reszta trzeciej serii była rewelacyjna i na tę chwilę to mój ulubiony arc: jeszcze bardziej kozackie i zróżnicowane walki (partyjka w pokera i na konsoli FTW!), świetna plejada popapranych postaci (nawet Pornaleffa z czasem polubiłem, chociaż gość był głupszy od Jasia Kapeli i prawie tak samo bezużyteczny), zwiedzanie różnych zakątków świata (lubię kino drogi, więc z miejsca mi ten patent przypasował), no i ostateczne starcie z Dio miało pie'rdolnięcie. W sumie jak się zastanowię to dawno nie było mi tak smutno, że skończyłem jakieś anime i że na dobre rozstaję się z niektórymi bohaterami ;(
-
Szukam książki podobnej do...
Pytanie do fanów serii "Metro": jakie polecacie odsłony spoza głównej trylogii? Jakieś fajne spinoffy? M2033 bardzo mi się podobało, kolejną część uważam za nieco gorszą, ale jeszcze całkiem zjadliwą, za to finał w postaci Metro 2035 to dla mnie przefilozofowana papka, której nawet nie dałem rady wymęczyć do końca. Jest coś jeszcze godnego uwagi od innych pisarzy utrzymanego bardziej w klimatach pierwszej książki?
-
Tormented Souls
Ja jeszcze czekam aż łaskawie wypuszczą to na ps4 jarają mnie te zagadki o których piszecie, aż przypomniało mi się Daymare, też miało świetne łamigłówki.
- JoJo’s Bizarre Adventure
-
Matrix Quadrilogy
Jprd, ta Trinity. Wygląda jak jakaś karykatura w tym skurzanym wdzianku, oby jej dysk nie wypadł jak będzie znowu robić szpagata w powietrzu.
-
Matrix Quadrilogy
Well, już w Reaktywacji Neo potrafił zasuwać w powietrzu niczym Superman, a w Rewolucjach razem ze Smithem napierniczali się jak w Dragon Ballu, więc to odbijanie rakiety za pomocą mocy to akurat pikuś. Btw, wytłumaczyli kiedykolwiek jakim cudem Neo potrafił kasować mątwy w prawdziwym świecie poprzez korzystanie z mocy? To chyba miało miejsce na początku Rewolucji jak dobrze pamiętam. Może faktycznie ten real world nie był wcale taki "real", tylko to też była część Matrixa.
-
Matrix Quadrilogy
Czuję się lekko rozdarty, bo z jednej strony trylogia to moje ulubione filmy ever i chciałbym zobaczyć kontynuację, z drugiej jestem na 99% pewny, że czwórka nie podoła wysokim oczekiwaniom i schrzani wrażenie po poprzednich częściach. Sam trailer zwiastuje niestety podobną kaszanę jaką było Star Wars The Force Awakened, czyli totalny brak pomysłu i copy-paste rozwiązań fabularnych z poprzedniczek (znowu niczego nieświadomy Neo, wybór między tabletkami, trenujący go Morfeusz - tym razem jakiś podrabianiec). Efektami specjalnymi też raczej Resurrections nie urwie głowy, nie ma szans taki taki szczękopad jak w przypadku pierwszej odsłony. Tak więc... jestem mega sceptyczny, ale jednak gdzieś głęboko w serduszku chciałbym, żeby ten film się udał i jednak rozwalił system.
-
własnie ukonczyłem...
Chciałem pyknąć na ps2, ale coś nie zatrybiło i w sumie do teraz nie wiem co. Legitna konsola bez żadnych modów, legitna płyta z grą (wersja PAL), niby wszystko się wczytywało (płytka elegancko kręciła się w konsoli), ale pojawił się problem z obrazem, w sensie za każdym razem jak wkładałem płytę do napędu to automatycznie wywalało mnie do menu telewizora. Nie miałem tak dotychczas z żadną grą z ps2 odpalaną przez mój TV, więc nie mam zielonego pojęcia o co mogło tu chodzić. Tak więc niestety musiałem skorzystać z emulatorka ePSXe i po godzinie kombinowania z ustawieniami udało mi się w miarę sensownie w to pograć. Najważniejsze, że bez dubbingu xD WTF, że w ogóle ktoś wpadł na pomysł dubbingowania tej gry. Zagrałem jakoś w 2 miesiące po premierze na ps2, czyli jeszcze na świeżo. Pamiętam jak dzisiaj, chodziłem wtedy jeszcze do gimby i o swoich własnych pieniądzach mogłem zapomnieć, na szczęście staruszek również był zapalonym graczem, więc pod choinkę sprawił mi RE4. Gierka kupiona z wyprzedzeniem (ze 2 tygodnie przed świętami), przez przypadek udało mi się na nią trafić (rodzice nie byli zbyt dobrzy w ukrywaniu prezentów), więc grałem wtedy "nielegalnie", cichaczem jak starych nie było w domu i oczywiście nie mogłem save'ować, bo by się wydało, że dorwałem się do giftu wcześniej niż powinienem. I tak sobie powtarzałem wiochę non stop przechodząc ją w kółko, aż wykułem na blachę każdy centymetr tej lokacji, od czasu do czasu zmieniając gacie i wycierając sobie dupę, bo momentami popuszczałem z wrażenia. Raz zrobiło się niebezpiecznie, bo akurat podczas grania wyjebało prąd na całej ulicy i płyta grą... utknęła w paszczy ps2 (pierwszy model, ten z wysuwaną tacką). Pomyślałem: SHEEEIT, będzie przypałl Już się przestraszyłem, że rodzice zdążą wrócić z pracy i odkryją, że wyniuchałem prezent, ale na szczęście elektryczność szybko wróciła i jeszcze zdążyłem trochę pograć Niesamowity tytuł, jedna z trzech gier mojego życia (obok RE2 i RE2 remake), a wrażeń jakie towarzyszyły mi podczas pierwszego jej ogrywania nie zapomnę nigdy.