-
Postów
4 091 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
Dokładnie. Nie będę ściemniał, sam zrobiłem platynę z tymi cheatami (jak zresztą 99.9% graczy), ale pozostawiło to u mnie tak wielki niesmak, że teraz próbuję swoich sił grając legitnie. Raz, że to spore wyzwanie dające ogrom satysfakcji, a dwa że grając bez gadżetów ze sklepiku (zwłszcza na Nightmare i Inferno) po prostu pyka się mega przyjemnie, a gameplay wchodzi na nowy taktyczny poziom. Teraz już trzeba liczyć się z KAŻDYM wystrzelonym pociskiem, czyścić lokacje ze wszystkiego i perfekcyjnie ogarniać roll - sama frajda
-
_Forum_ w tej chwili:
-
Btw, jestem na posterunku w trybie Inferno. Bez bazooki oraz pozostałych ułatwiaczy jest ciężko, Nemesis zapiernicza jakby miał w dupie zamontowaną rakietę i zabija jednym hitem (!). Trzeba naprawdę dobrze ogarniać uniki i celnie sadzić headshoty, a granaty zostawiać wyłącznie na boss fighty. Maszyn do zapisywania stanu gry faktycznie jest mniej, ale przynajmniej zostawili te najważniejsze (czyli przed bossami i innymi hardkorowymi akcjami). Zginąłem już ze 100 razy, ale gra się fpytę
-
Zależy jak grasz. Na wyższych poziomach trudności (zwłaszcza na Nightmare oraz Inferno) bez ułatwiaczy bywa BARDZO trudno. Dosyć powiedzieć, że na Nightmare ostatniego bossa przechodziłem 2 godziny. Teraz biorę się za Inferno bez bazooki i oczyma wyobraźni już widzę jak pad lata po pokoju. A Jill jest całkiem fajna. W sensie ryj ma na maxa generyczny, ale zadziorny charakterek i świetny v-a mocno nadrabiają. Uwielbiam jej gadki z Carlosem.
-
Ogólnie to z tym czasem gry nie ma tragedii. Robiłem dzisiaj speedrun z bazooką na easy i... kampania zajęła mi więcej czasu niż speedrun RE2 na hardzie bez opcjonalnych broni Wiadomo, że jak już się dojdzie do wprawy, to będzie to szło ciut szybciej, ale i tak nie widzę tego, żeby jakiś mistrz miał machnąć całość w 30 min.
-
#75 Resident Evil 3 Banalna platynka, chociaż wymaga przejścia gry wielokrotnie (co też nie jest problemem z uwagi na krótką kampanię). Trochę znajdziek, trochę duperelek (typu: zestrzel czapki 25 zombiakom), trochę farmienia (żeby kupić bronie z infinite ammo), no i obowiązkowo speedrun. Trzeba też ukończyć grę na najlepszą rangę na najwyższym poziomie trudności, ale jako że można to zrobić korzystając z OP bonusów (bazooka nie nielimitowanymi pociskami, jakieś monety zwiększające wytrzymałość postaci itp.) to nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek miał z tym problem. Sama gierka rewelacyjna i z wielką przyjemnością przeszedłem ją 6 razy... na czym zresztą się nie skończy, bo teraz będzie już masterowanie ocen w legitny sposób Czas do wbicia platyny: 25 h. Trudność: 3/10
-
No, ale tam chociaż walczysz z mutantami, a nie z gościem z hakiem rozpływającym się w powietrzu i laleczkami Chucky. Mogli dać Billy'ego albo Rebekę, strasznie zapomniane postacie (laseczka miała ostatnio tylko epizod w RE:Vendetta, ale tak naprawdę nie miała okazji się tam wykazać). Chris jest kojarzony jako zbyt OP postać, żeby teraz robić z niego zagubionego typka biegającego po lesie, natomiast Ethan to taka p*zda bez wyrazu, że już nawet chyba bym wolał gostka z Gun Survivor zamiast niego. To już zależy od tego jak bardzo wykracza poza ten schemat. Z leaków wynika, że grze będzie bliżej do ostatnio wydanego Blair Witch niż do tego czym zawsze było RE, więc mam prawo być lekko sceptyczny. Poza tym jestem zdania, że skoro już Capcom dowaliło do pieca z RE2R i RE3R (a dowalili mocno, bo z tego co widzę większość graczy jest z tych tytułów zadowolona), a tym samym na nowo odkryli siłę tkwiącą w formule klasycznych Residentów, to powinni pójść za ciosem i wydać ósemkę w podobnym stylu. Może trochę inaczej bym zareagował, gdyby to całe Village to był spin-off w stylu Revelations, a nie pełnoprawna część RE.
-
O przepraszam najmocniej, ze ośmieliłem się przedstawić swoją opinię, w dodatku taką, która jaśnie Panu się nie podoba. Zapomniałem, że RE to największa ze świętości, absolutnie nie wolno źle o niej pisać i trzeba cieszyć japsko z każdego pomysłu jaki nam serwuje Capcom. Rozumiem, że na takie abominacje jak Umbrella Corps też nie można powiedzieć złego słowa, bo przecież w międzyczasie wyszły inne Residenty, a Capcom jest takie fajne, bo sobie z tą grą "poeksperymentowało" i już za tę "odwagę" należą im się brawa? Logika jak cholera Sorry ziomuś, uwielbiam tę serię, ale nie wszystko mi się w niej podoba i jak coś według mnie nie gra (czyli np. jak za developer za bardzo się zapędza ze swoimi pomysłami), to daję o tym znać. Nie musisz się z tym zgadzać, ale nie zabronisz mi tu płakać i wylewać swoich żali, bo mam do tego takie samo prawo jak Ty do piania z zachwytu. Sorry, ale z Residentem to nie ma nic wspólnego. Takie pierdoły (duchy i nawiedzone lalki) to niech sobie wciskają do Silent Hill, a nie do serii gier dotyczącej walki z bioterroryzmem oraz efektami pokracznych mutacji. To tak jakby nakręcili nowego Aliena, a zamiast kosmicznego monstrum straszyłaby lalka Annabelle. No nie pasuje. Nie mam nic przeciwko zmianom i eksperymentom, ale niech się chociaż trzymają ram ustalonych od początku istnienia uniwersum. I tak, zdaję sobie sprawę, że Leon został w tej wersji zarażony jakimś syfem i po prostu ma halucynacje, ale dla mnie takie rozwiązanie fabularne jest bardzo naciągane i stanowi tylko pretekst, żeby wrzucić do gry jakieś chore wizje developera
-
Dokładnie tak samo robiłem i napawałem oczy za każdym razem jak widziałem jakieś konkretne źródło światła. W ogóle dzięki oświetleniu ta grafika sprawia 100 razy lepsze wrażenie. Szpital normalnie byłby nudny i sterylny, ale dzięki światłu dogasających lamp albo wpadającej przez okno łunie światła księżyca daje niesamowicie klimatyczny efekt. Dziwne tym bardziej, bo przecież w RE2R ten efekt wygląda przezajebiście. Płonący Birkin po strzale z granatnika to jedna z najładniejszych rzeczy jakie widziałem w grach od dawna
-
Sorry, jedno Blair Witch mi wystarczy. Rozumiem, że gostki z Capcom muszą eksperymentować z tą serią i wprowadzać nowe patenty, ale wątki paranormalne to już przegięcie i ni ch*ja nie pasują do RE. W REVII popłynęli zdrowo, obawiam się, że tu będzie podobnie. A jeżeli Chris "rozdupiam wielkie skały gołymi rękoma" Redfield ma grać pierwsze skrzypce, to będą musieli go mocno znerfić, a i tak jakoś sobie nie wyobrażam, żeby taki kozak miał przestraszony uciekać po lesie przed jakąś wychudzoną zjawą. Co do Ethana, to wolałbym, żeby go w ogóle nie było w tej grze. Wiem, że Residenty nie słyną z jakichś wybitnie dobrze napisanych postaci, ale taki Chris czy Leon są na swój sposób charakterystyczni i jakoś zapisują się w pamięci, a ta sierota z REVII nie dość że nie ma żadnej osobowości, to jeszcze wygląda jak losowo wygenerowany Sims. A sio mi z nim. Czekam na konkrety i mam nadzieję, że jednak w grze zostanie coś więcej z RE niż tylko roślinki do uzdrawiania i maszyny do pisania. Rimejki dwójki i trójki pokazały w czym tkwi największa siła tej serii i moim zdaniem na tym powinni się skupiać przy produkcji nowych odsłon.
-
Łapska wyglądają na męskie, ale tyłek jest wybitnie kobiecy, więc strzelam, że to
-
Nie wiem czy to konieczne, w końcu CV ma już dobre 20 lat, w dodatku to nie jest jakiś wielki spoiler (to tak jakby teraz napisać o tym co się dzieje z Aeris w FF7). No, ale ok, dla świętego spokoju schowam
-
Taaa, zwłaszcza wątek z dosyć dobrze by się wpasował w obecne czasy
-
https://www.ppe.pl/news/144428/resident-evil-3-remake-fani-sa-poirytowani-cenzura-w-klasycznym-stroju-jill.html Pierwsze co sprawdziłem po przebraniu się w klasyczne fatałaszki, to czy widać galoty (w REmake było widać) ludzie mają niezły p*erdolnik na strychu, że wkurzają się o coś takiego, co zresztą dowodzi po raz kolejny, że grze obrywa się znacznie więcej niż tak naprawdę na to zasługuje.
-
W sumie to masz rację, bo widzę że kolo to taki Berion, tylko po mutacji G-wirusem. Wypowiadanie się na temat gry, którą zna się tylko z trailerów to niezła żenada i prawdziwy popis ignorancji, a jak się to połączy z udawaniem jakiejkolwiek znajomości serii, to już nawet nie wiem jak to nazwać Btw, kończę pykać na Nightmare, później docisnę resztę trofików do platyny i biorę się za Inferno, ale tak legitnie, bez wspomagaczy. Czekam na pierwsze speedruny na YT na tym poziomie trudności (bez bazooki itp), ciekaw jestem taktyk na niektóre momenty, bo takie Deimosy to mi ładnie kopią dupsko póki co.
-
Tak, część rzeczy została wycięta, ale też dodano trochę świeżych lokacji, nowe (lub konkretnie zmodyfikowane) typy przeciwników, boss fighty są kompletnie inne (znacznie lepsze niż w klasyku), pojawiają się nowe utwory muzyczne, więc to nie jest tak, że wszystko jest pocięte i nic nie dostaliśmy w zamian. Oczywiście nie będę usprawiedliwiał braku wyborów czy mniejszą ilość zagadek, ale to nie są wady, które deklasowałyby dla mnie ten tytuł jako hit. Teraz dodaj sobie do tego wyższy poziom trudności niż w pierwowzorze (tamten hard < obecny hard, a po przejściu gry masz jeszcze trudniejsze wyzwania) i bardziej niż kiedykolwiek emocjonujące ucieczki przed Nemkiem i masa pozytywnych wrażeń zapewniona. Nawet jeżeli gra jest nieco uwsteczniona względem RE2R czy nawet w odniesieniu do klasyka, to nie zmienia to faktu, że w dalszym ciągu mamy do czynienia z Residentem z najwyższej półki oraz fenomenalną grą. Polecam wyjąć z odbytu kijek nostalgii (bo przecież RE3 na psx też miało swoje wady) i nie wiem... może po prostu spróbować się dobrze bawić? 5 i 6 niekoniecznie, ale taką czwóreczkę kocham równie mocno jak oryginalną dwójkę czy trójkę chociaż oczywiście za kompletnie inne elementy Wow, pojęcie o serii widzę niewielkie, a zgrywasz wielkiego znawcę klasyków podpowiem CI, bo albo nie grałeś w oryginalne RE3 albo słabo je pamiętasz: tam też była MASA strzelania, momentami przeciwnicy wręcz zalewali ekran i generalnie gra była mniej survivalowo-horrorora niż RE2 (że o jedynce to nawet nie wspomnę). Tutaj w stosunku do poprzednika zrobili dokładnie to samo co ponad 20 lat temu. Szok, prawda?
-
Gram na Nightmare (very hard), na początku gry zginąłem ze 20 razy A właśnie się dowiedziałem, że po nim dochodzi jeszcze Inferno: wyłączony autosave, mniej maszyn do pisania i skrzynek, a przeciwnicy gryzą jeszcze mocniej i przedmioty są bardziej losowe. F.U.C.K. Będzie zabawnie na S'kę.
-
Nie ma to jak klasyczny strój animacja cycków 10/10, goście z Gayspotu to banda pedałków
-
W Resistance bym pyknął (jak już się nacieszę RE3), ale tu trzeba mieć zgrany team, bo z randomami obawiam się, że będzie chaos i więcej nerwów niż frajdy z obijania zombie
-
Oj tak, niektóre lokacje są prześliczne. Sęk w tym, że gra często tonie w mroku i tego po prostu nie widać na pierwszy rzut oka. I to wykonanie postaci oraz rany na ciele Jill
-
Skończyłem Hard, 20+ zgonów, około 10 godzin gry w sumie. Krótko, a na normalu bez powtórzeń i oszczędzania ammo pewnie pykłoby w 6 h. Jak najbardziej rozumiem żale, że gra trwa tylko tyle czasu i nie mam zamiaru jej za to usprawiedliwiać. Inna sprawa, że dla mnie znacznie ważniejsze jest replay-ability: ponowna zabawa na very hard, masterowanie ocen oraz speedruny - będzie jeszcze DŁUGO i MOCNO grane, oj tak. Staram się chować większe spoilery, ale mogę zdradzić co nieco z gameplayu, więc jak ktoś jest wyczulony, to niech nie czyta. Minusy, czyli najpierw to co mi się nie podobało, czyli przede wszystkim wycięty content zarówno z klasycznego RE3, jak i pozbawienie gry kilku fajnych elementów z RE2 remake. Gra została całkowicie pozbawiona wyborów, a co za tym idzie delikatnej nieliniowości i co gorsza - "losowego" pojawiania się Nemesisa, czyli najlepszego ficzera z oryginalnej trójki. Fatalny pomysł, żeby z tego zrezygnować, nie będzie już siedzenia jak na szpilkach przy drugim podejściu. Jeżeli natomiast chodzi o elementy z RE2 remake to możemy zapomnieć o korzystaniu z przedmiotów defensywnych, granaty odgrywają znacznie mniejszą rolę, a zużywalnych noży nie ma wcale. Szkoda, dodawało to nieco taktycznego smaczku do gameplayu. Zamiast tego mamy jakieś tępe mashowanie guzika, żeby wyrwać się z uścisku przeciwnika... Zagadek jest dużo mniej, bronie zdobywa się w prostszy sposób (co nie znaczy, że same nam wpadają w łapy, niektóre można kompletnie przegapić), lokacje już nie są taką plątaniną korytarzy. No i co mnie zraniło w serduszko: BRAK RIBBONÓW. Dlaczego k*rwa?? Idziemy dalej - nie jestem fanem przesadnie filmowych i oskryptowanych gier, dlatego nie podobały mi się niektóre ucieczki przed Nemesisem, zwłaszcza pierwsze pół godziny za bardzo śmierdzi takimi tytułami (na szczęście później jest tego bardzo niewiele). Ok, wygląda to fajnie i efektownie, ale odbywa się przy znikomym udziale gracza i przy kolejnych podejściach będzie wkurzać. To by było chyba na tyle jeżeli chodzi o zrzędzenie Plusy, czyli to za co grę absolutnie pokochałem. Oczywiście nie da się nie wspomnieć w tym miejscu o NEMESISIE. Zrobili go naprawdę za(pipi)iście: jest straszny, przepotężny i nieustępliwy. W pewnym momencie przestał mi już nawet przeszkadzać ten jego nochal i dziwne zębiska, a w zasadzie to nawet nie miałem czasu się tym przejmować, bo całą uwagę skupiałem na tym, żeby mi nie zmasakrował dupska drań jest niesamowicie szybki, potrafi skakać nam przed ryj, robi efektowny użytek ze swoich macek, a jak przywali to razem z Jill zapalają nam się gwiazdki przed oczami. Mr.X w porównaniu do niego to cienki bolek i jest mi w tym momencie autentycznie żal wszystkich, dla których łysy z poprzedniej części stanowił zbyt dużą przeszkodę, żeby cieszyć się rozgrywką. Nie macie tu czego szukać, bo przy Nemku pękną Wam odbyty. Ile razy z nerwów uciekając przed nim i na ostatnią chwilę schylając się przed zabójczym ciosem wycierałem pot z czoła, to nie zliczę. Obowiązkowe pojedynki z nim są równie świetnie co ucieczki. Drugim najważniejszym bohaterem gry jest samo miasto. Raccoon City prezentuje się mega klimatycznie: jest mroczne, doszczętnie zdemolowane, porośnięte jakimś dziwnym grzybem, z walającymi się na każdym kroku trupami. Te świecące szyldy i kolorowe neony na dachach budynków pięknie kontrastują z zakrwawionymi i ciemnymi uliczkami. Wyglądem w ogóle nie przypomina tego z klasycznego RE3, zmieniono w zasadzie wszystko (nawet znane uliczki zostały mocno zmodyfikowane) i bardzo dobrze. Pozostaje tylko żałować, że po zaledwie kilku godzinach sceneria zostaje zmieniona i brakuje charakterystycznych lokacji z pierwowzoru. Chociaż szpital został znacznie rozbudowany, to już nie jest zbudowana z kilku pomieszczeń na krzyż miejscówka z oryginału i ma moim zdaniem znacznie lepszą atmosferę. Bardzo spoko jest system uników, chociaż trzeba sporo poćwiczyć, żeby się go nauczyć. Nawet mimo tego przeciwnicy tym razem już nie są tacy łatwi do wyminięcia jak wcześniej, więc speedruny będą przesrane tryb very hard też pewnie będzie mnie kosztował trochę włosów z głowy. Pisałem wcześniej o - trochę słabo, ale zamiast niego mamy nowy rodzaj przeciwnika, który spełnia podobne zadanie. Więc chyba w sumie spoko. Podoba mi się, że bronie dalej mają niezłe (pipi)nięcie i że trzeba się ciut nabiegać, żeby znaleźć do nich dopałki, dzięki temu nawet mimo, że lokacje już nie są takim skomplikowanym labiryntem korytarzy, to jednak dalej zachęcają do eksplorowania i lekkiego backtrackingu po bonusy. Grafika jest śliczna (chociaż widać czasem cięcia względem RE2 np. snop światła z latarki czy ogień po strzale z granatnika już tak "nie robią"), za to muzyka... o Jezusiu, tego mi brakowało najbardziej w remake'u dwójki i jestem mega zadowolony, że tym razem Capcom nie pokpiło sprawy - pojawiają się zarówno całkowicie nowe, jak i znane utwory (na creditsie pojawiła mi się łezka w oku ), a co najlepsze jedne i drugie są świetne i boostują klimat gry o 100%. Czyli tym razem nie trzeba będzie kupować dodatkowo soundtracku, żeby w pełni cieszyć się grą. Dzięki Capcom. Sam gameplay to w dalszym ciągu ogrom frajdy, mix bardzo przyjemnego strzelania przy jednocześnie rozsądnym rozporządzaniu ekwipunkiem (nap*erdalaj do wszystkiego niczym Rambo i zostaniesz z nożem), biegania po klimatycznych lokacjach i sporadycznym rozwiązywaniu prostych łamigłówek (ale szkoda, że nie ma ich więcej) + wrzucające ciary na plecy ucieczki przed Nemesisem. Jest naprawdę syto i emocjonująco. Szczerze? Średnia gry na poziomie ledwo 80% na MC to niezły żart, a oceny pokroju 7/10 wzbudzają we mnie co najwyżej uśmiech politowania. 60/100 Gamespotu? Sorry, już po prima aprillis. Fakt, gra nie jest już tak mocnym i świeżym yebnięciem jak remake RE2 i w kilku miejscach bolą cięcia (chociaż jest też trochę nowości i modyfikacji) czy krótki czas gry, ale to i tak bardzo podobny poziom co przygoda Leona i Claire. W kwestii samego gameplayu czy oprawy trójeczka niewiele ustępuje poprzedniczce, a w miejsce słabujących rzeczy mamy też kilka bardzo dobrych elementów (chociażby Nemesisa stanowiącego piękne rozwinięcie Mr.X czy Jacka Bakera z REVII). Ja jako fan serii jestem wniebowzięty, RE3 to spełnienie moich mokrych snów i na pewno będę jeszcze długo i namiętnie zabawiał się z Jill 9/10
-
Fakt, przy DMC się złamałem, ale to jednak trochę inny typ gry. W przypadku Residenta nie chcę sobie popsuć przede wszystkim spotkania z Nemesisem, wolę mieć niespodziankę jak mi wyskoczy po raz pierwszy. Jego obecność w demie to IMO wielkie nieporozumienie, gigantyczny wręcz spoiler. Poza tym chcę "na świeżo" chłonąć klimat miasta Raccoon i napawać się miejscówkami. Jeszcze tydzień, wytrzymam lekko. Z drugiej strony nasłuchałem się kilku niezbyt pozytywnych opinii i odczuwam lekki niepokój. Generalnie nie spodziewam się aż takiego hitu jak RE2, moje oczekiwania nie są aż tak wysokie, więc i ewentualny zawód będzie mniejszy.
-
Ja sam trochę narzekałem na ślamazarne tempo poruszania się postacią w RE2R, dlatego cieszę się bardzo, że Jill będzie ruszać się żwawiej i jeszcze sadzić uniki