Skocz do zawartości

Josh

Użytkownicy
  • Postów

    4 091
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    38

Treść opublikowana przez Josh

  1. Josh

    Anime godne polecania

    Bardzo dobre anime, idealne żeby odpalić po ciężkim dniu w pracy i się trochę pośmiać. Absurdalny japoński humor lv.9000. Rewelacyjne odcinki parodiujące m.in. Dragon Questa, Resident Evil, Piłę i wiele, WIELE innych. Jako komedia 10/10, jako poważny shounen (poczekaj tylko aż się rozkręci) tak 8/10.
  2. Szkoda, że zapomniałeś dodać, że cały dodatkowy kontent do RE7 był płatny, a tu masz wszystko za free (nie licząc jakichś śmieci typu nowe wdzianka). Szczerze? Gra i tak jest obładowana zawartością, więc może lepiej niech teraz cała flota idzie w produkcję RE3 remake.
  3. Jednak komuś zabrakło jaj, żeby Niemniej cały odcinek oglądałem z jeszcze większym napięciem niż poprzedni. Jak to wszystko jest zrobione: emocje i dylematy bohaterów, ich wiarygodne zachowanie, smutne jak jasna cholera retrospekcje i dołująca muzyka wchodząca w idealnym momencie. Masterpiece. A w kolejnym odcinku prawdopodobnie obrót scenariusza o 180 stopni. Sam do końca nie wiem co siedzi w tej piwnicy, ale ci co czytają mangę twierdzą, że całkowicie zmienia tor wydarzeń.
  4. Josh

    Targi: E3, GC, TGS

    Jedyna rzecz jaka mnie interesuje na tym E3.
  5. Josh

    Platinum Club

    Za remake jedynki oddałbym nerkę.
  6. Josh

    W co teraz grasz..?

    Skończone: Jak & Daxter - jeden z najlepszych platformerów w jakie grałem i przy okazji jedna z najlepszych gier na ps2. Piękne i zróżnicowane światy wypełnione po brzegi atrakcjami, bardzo miodne skakanie, świetny humor (Daxter!), sensownie poukrywane znajdźki i zwyczajnie ogromna ochota, żeby wbić w tej grze 100%. To jest coś niesamowitego, że ten tytuł ma prawie 18 lat i wciąż wygląda tak ładnie i dalej gra się w niego tak dobrze. Szkoda tylko, że przygoda jest tak krótka. 9/10 Jak 2 - jak NIE robić sequeli gier wideo? Jeżeli kiedyś się nad tym zastanawiałeś, to odpal sobie drugą część przygód duetu Jaka i Daxtera, a odpowiedź stanie się jasna. Wszystko co stanowiło o mocy pierwowzoru poleciało razem z osranym papierem toaletowym do kibla: baśniowy klimat został zastąpiony przez jakieś dziwne sci-fi, kolorowe lokacje w dziczy musiały ustąpić miejsca industrialnemu miastu (ścieki, bazy wojskowe, wysypiska śmieci ), a prosty i spójny gameplay padł ofiarą jakiegoś chorego eksperymentu. Jak 2 nie ma żadnego klimatu i żadnej tożsamości, to po prostu dziwny zlepek innych gier (Ratchet and Clank, GTA, Tony Hawk) z masą bzdetnych mini-gier i toną śmieciowych questów, które niby robią za wątek fabularny. Grafika to niby wysoki poziom poprzedniej części, ale przez okropny design i tak ciężko się na to patrzy. Dwie rzeczy absolutnie przekreślają tę grę jako grywalną, mianowicie backtracking oraz poziom trudności. Żeby w ogóle odpalić jakąś misję należy najpierw się do niej dostać, a żeby się do niej dostać trzeba się przebić przez najgorzej wykonane miasto w grach wideo (jest klaustrofobiczne, korytarzowe, co chwilę ktoś nas atakuje dodatkowo utrudniając poruszanie się, a do tego model "jazdy" to czysta katastrofa). Dotarcie do zleceniodawcy zajmuje co najmniej 5 minut, i drugie tyle trzeba doliczyć, aby dostać się później na miejsce zlecenia... nie muszę chyba mówić jak bardzo staje się to irytujące za 10 czy 20 razem?Poziom trudności to również katastrofa. Ja naprawdę lubię trudne gry, ale jest różnica między trudnością taką jak w Soulsach (gdzie każda porażka jest fair, do tego uczy i motywuje gracza, aby dał z siebie z 100%), a taką trudnością jaką zaserwowało tu Naughty Dog polegającą chociażby na tym, że nigdy nie mamy wystarczająco amunicji, aby zdejmować wrogów. Po śmierci gra nie zapamiętuje przeciwników, których pokonaliśmy, ale za to zapamiętuje wystrzelone naboje, co w praktyce sprowadza się do tego, że po którymś zgonie... mamy puste kieszenie, a moment który sprawił nam trudność staje się w tym momencie jeszcze TRUDNIEJSZY. Checkpointy? Zapomnij. Apteczki regenerujące życie? Również zapomnij. Wrogowie wyskakujący z najmniej spodziewanych miejsc, trafiający nas z daleka z turbo precyzją? To możesz zapamiętać. Koniec końców gra zamiast motywować i zachęcać do większych starań jedynie frustruje. Misje są cholernie powtarzalne, platforming zszedł nawet nie na drugi, ale na trzeci albo i czwarty plan, a z niemego Jaka zrobiono na siłę edgy "madafakę". Jedyne co ratuje ten tytuł to Daxter, ale czy warto specjalnie dla niego męczyć sie z grą, która nie daje większej frajdy? Moim zdaniem nie. Może nie jest to kompletny crap, ale na pewno też nie da się tego nazwać dobrą grą. 6/10 Jak 3 - i tu lekkie zaskoczenie, bo zapamiętałem tę odsłonę podobnie jak Jaka 2, ale na szczęście jest nieco lepiej. Przede wszystkim backtracking aż tak nie denerwuje, w sensie: też się pojawia, ale tym razem zasuwanie po mieście jest ograniczone do minimum. Nowa lokacja - pustynia jest znacznie lepsza, można fajnie popierdalać pojazdami rodem z Mad Maxa i strzelać się z przeciwnikami. Dzięki dopałkom do broni strzelanie w końcu ma jakiś sens i nawet potrafi sprawić trochę frajdy, do tego jest o wiele więcej elementów platformowych niż w poprzedniej części (ale i tak znacznie mniej niż w Jak & Daxter). Ba, nawet mini-gierki, których jest prawdziwe zatrzęsienie, są spoko. Na pewno nie jest to godne zwieńczenie trylogii (kolejną część w formie ścigałkowej oraz Lost Froniter stworzone przez inny team z grzeczności pominę), ale gra sama w sobie całkiem fajna, poprawiająca masę błędów poprzedniczki i przede wszystkim: grywalna. 7+/10
  7. Josh

    Death Stranding

    Zapowiada się bardzo fajny symulator stawiania drabin.
  8. Josh

    W co teraz grasz..?

    Jak 2 ze zremasterowanej kolekcji. Szkoda. Naprawdę szkoda, że ekipa z Naughty Dog mając w ręku recepturę na idealny sequel Jak & Daxter zamiast jej się trzymać postanowiła zrypać koncept z Ratchet and Clanka. I tak oto powstało... homo-niewiadomo. Gra łącząca elementy z wielu gatunków, która tak naprawdę w żadnym z nich nie jest wybitna. A już na pewno nie w tym w czym powinna, czyli w platformingu. Zamiast pięknych, kolorowych mapek wypełnionych po brzegi zabawnie wykonanymi przeciwnikami mamy smutne jak dupa węża miasto. Ścieki, fabryki, jakieś dziwne laboratoria. Niby władowano w to sporo polygonów i od strony technicznej nawet dzisiaj może robić wrażenie, tak design jest tragiczny. Zamiast wesoło skakać po platformach musimy tłuc się z jednego końca miasta na drugi, aby odpalić misję, co zresztą z miejsca kojarzy się z jakimś niedorozwiniętym klonem GTA. Mapa jest fatalnie skonstruowana, mnóstwo tu backtrackingu, a poruszanie się po niej to czysta katorga. Zamiast szukać znajdziek, unikać pułapek i walić po pyskach puchate miśki trzeba do wszystkiego strzelać, strzelać... i jeszcze więcej strzelać. Próba czasu nie została zaliczona, gra się w to o wiele gorzej niż w pierwszą część, właśnie głównie z uwagi na bardzo kiepskie elementy shootera oraz masę fatalnie zrealizowanych mini-gierek oraz (pipi)-questów. Pamiętam, że swego czasu ludzie jarali się wysokim poziomem trudności. Absolutnie nie ma czym się podniecać, ponieważ zrobiono to jak większość gry: na odpierdal. Nie chodzi o to, że sporadyczne skakanie jest trudne czy że przeciwnicy mają super AI. Nie, cały myk polega na tym, że gra zwyczajnie żydzi nam checkpointów, do tego Jak jest na kilka hitów, więc w razie zgonu trzeba często zaczynać cały etap od nowa. Frustracja gwarantowana. Możliwe, że trochę za mocno cisnę po tym tytule, ale faktem jest na pewno, że nie zestarzał się tak dobrze jak oryginał (który po dziś dzień daje dziką frajdę z grania), a obrany przez ND kierunek IMO nie był właściwy w przypadku tej serii. Za dużo dziwnych zmian, za dużo pomieszania z poplątaniem, zbyt poważny klimat. Największy plus? Oczywiście DAXTER, który rządzi niesamowicie.
  9. DMC5 było zanim gracze odkryli cheese z Faustem
  10. Na poprzedniej generacji jakoś bardziej mnie ciągnęło do hardkorowych platyn (Max Payne 3, Vanquish, MGR, DMC3, TEW i parę innych), na aktualnej mogę się pochwalić chyba tylko platynowymi dzbanami w Devil May Cry 4, DMC5 i The Evil Within 2. Sekiro czy Nioha nie wpisuję, bo widzę że co czwarty gracz wyplatynował
  11. Najlepszy odcinek sezonu i jeden z najlepszych w tym anime. Po tym jak Levi rozprawił się z Female Titan oraz tym stworem z OVA myślałem, że nic lepszego już nie odwali, ale się myliłem. A końcówka smutna jak cholera. Autor mangi się nie szczypie i dalej potrafi uśmiercić bardzo ważnych bohaterów, szacun.
  12. Josh

    Platinum Club

    #52 Szybka, łatwa i przyjemna platyna w jednym z najlepszych platformerów EVER.
  13. Połowa pierwszego sezonu to czysty geniusz, później jest różne, ale i tak cały czas lepiej niż w przypadku 99% pozostałych anime (serial nigdy nie schodzi poniżej bardzo dobrego poziomu,), natomiast aktualne odcinki to znowu petarda jak na początku.
  14. Josh

    Jaką grę wybrać?

    Kwestia podejścia. Ja lubię minimalizm i prosty gameplay, bez żadnych udziwnień. Dajcie mi dobry model jazdy, szybkie auta i wymagające, ale otoczone bandami trasy (tak żebym mógł się skupić na jeździe i masterowaniu zakrętów, a nie na gapieniu się na mapkę i kombinowaniu gdzie mam skręcić) i... jestem kupiony. Podobne odczucia mam co do innych produkcji. Gry zawsze będą ograniczone pewnymi zasadami, a open world to tylko mydlenie oczu i niepotrzebne rozwadnianie rozgrywki - dla mnie, natomiast rozumiem że inni gracze potrzebują chociaż takiej namiastki swobody jaką daje elektroniczna rozrywka i że samo śmiganie po otwartym świecie sprawia im masę frajdy. Btw, Hot Pursuit to chyba jednak nie był open world, bo pamiętam że cholernie dobrze się przy nim bawiłem
  15. Josh

    Jaką grę wybrać?

    Smuteczek w takim razie. Cały czas próbuję polubić Burnout:Paradise, ale no po prostu ta gra mi na to nie pozwala i chyba ją w końcu oleję. Już nawet nie liczę ile razy przegrałem wyścig tylko przez to, że pojechałem nieco inną trasą niż rywale (mimo, że zasuwałem na full-speedzie bez żadnej kraksy). Open world w wyścigach to największy bullshit ever. I skoro w temacie arcade-racerów jest taka bieda to rozważam jednak zakup jakiejś symulacji. Driveclub, Project Cars 2 czy GT:Sports?
  16. Josh

    Seria Tales of

    W Abyssa grałem bardzo dawno temu, ale jeżeli już coś z tej gry zapamiętałem, to na pewno to jak zaj'ebiście poprowadzili story głównego bohatera. Ewolucja którą przechodzi królewicz w trakcie przygody i potężny twist fabularny z tym związany to jak dla mnie najlepsza rzecz ze wszystkich Talesów w jakie grałem, a może i nawet jedna z najlepszych ze wszystkich erpegów. Gameplay pewnie już się postrzał, ale i tak zakładam, że jest lepszy niż w tej ciulowej Berserii.
  17. Nie będę kłamał - ten odcinek to jedna z najlepszych rzeczy jakie widziałem w serialach. Dialogi są po prostu mistrzowskie, muzyka perfekcyjnie współgra z tym co się dzieje na ekranie, a człowiek tylko siedzi z koparą na podłodze, bijących serduchem i w napięciu czeka co się zaraz wydarzy. Niewiele serii dostarcza aż takich emocji. I niby to tylko "głupia bajeczka", ale jak widziałem w akcji tego zapłakanego rudzielca, który miał atak paniki na widok martwych towarzyszy, a później z przerażeniem w oczach galopował w kierunku Bestii wiedząc, że zaraz umrze, to autentycznie miałem wrażenie, że patrzę na człowieka z krwi i kości. To samo czułem, kiedy Erwin ze smutkiem mówił o swoich marzeniach, które nigdy się nie spełnią i które nie mają już znaczenia. Tak wiarygodnie pokazane są tu postacie i między innymi dzięki temu tak dobrze i w takim napięciu się to ogląda. Masterpiece.
  18. Josh

    Jaką grę wybrać?

    Jakiś dobry arcade racer polecicie? Dzisiaj trochę musnąłem remaster Burnout Paradise, ale... sorry, to jest Burnout tylko z nazwy. Ta otwarta mapa, konieczność zasuwania po całym mieście, żeby zacząć zadanie i brak normalnych (w sensie prostych, otoczonych bandami) tras w trakcie jazdy według mnie kompletnie zabija dynamikę znaną z poprzednich części, gdzie po prostu zaczynałeś wyścig i zap*erdalałeś przed siebie nie martwiąc się o to czy przegapisz jakieś skrzyżowanie / skrót do celu. Tak się zastanawiam nad The Crew 2, ale widzę że jakichś super ocen ta gierka nie zgarnęła
  19. Josh

    Sezon 8

    Bardziej niż za finałem czekam na memy.
  20. Josh

    Seria Tales of

    Talesy to zawsze były budżetowe gierki (przynajmniej porównując je do takich serii jak Final Fantasy czy Xeno), ale kiedyś to aż tak nie przeszkadzało. Niestety, technologia poszła do przodu, gry mocno się rozwinęły, a Tales of jak stało w miejscu, tak stoi dalej. Zresztą już pomijając całą stronę techniczną, te gry nie rozwijają się również w pozostałych aspektach. System walki to dalej tępe mashowanie przycisków, eksploracja polega na nudnym przeczesywaniu beznadziejnie zaprojektowanych lokacji (w każdej części to SAMO: pola, lasy, góry i oklepane dungeony) i waleniu po pyskach jakichś skunksów czy innych żelków, a scenariusz opiera się na przewijaniu niekończących się skitów (w Berserii pojawiają się co kilka kroków) i oczywiście na ratowaniu świata przed złem. Absolutnie ZERO pomysłu na cokolwiek. A wystarczyłoby np. umiejscowić akcję w dalszej przyszłości, wprowadzić jakieś klimaty s-f, np. śmiganie między planetami, polać to nieco mroczniejszym klimatem, zmodyfikować trochę walkę i ciut popracować nad grafiką (nikt nie mówi o fajerwerkach, ale żeby chociaż to nie wyglądało jak początkowe gry z PS3). Ale po co, prawda? Lepiej korzystać z tej samej receptury i walić klon za klonem, jedynie ze zmienionym pakietem bohaterów. Jestem w szoku, że ludziom to się jeszcze nie przejadło.
  21. Josh

    Seria Tales of

    Tales of Berseria - nie tyle ja skończyłem grę, co ona skończyła ze mną. Łudziłem się, że przygoda w końcu się rozkręci, w międzyczasie stuknęło 30 h na liczniku i... więcej już nie dam rady w to grać. Seria, która zatrzymała się miejscu w czasach szóstej generacji konsol: puste, nudne i martwe przestrzenie, okropny design wszystkiego, począwszy od bohaterów (niby gra dla dzieci, a główna bohaterka ubrana jest jak zwykła (pipi)), przez adwersarzy, po lokacje. Scenariusz chce być ambitny ładując nas tym razem w buty "tych złych", szkoda jednak że nie ma to żadnego przełożenia na zwroty akcji i emocje, bo i tak nie dzieje się absolutnie NIC ciekawego, a sami bohaterzy już wkrótce okazują się bandą generycznych idiotów rodem z anime (z małymi wyjątkami). System walki to jeden wielki chaos, na ekranie dzieje się nieraz taki rozp*ździel, że ledwo można to ogarnąć oczami, a co dopiero palcami na padzie (przeciwnicy non stop walą kolorowymi specjalami, a nasze ziomy biegają jak głupki każde w inną stronę). Dosyć powiedzieć że po tych 30 godzinach cały czas atakują nowe tabelki z informacjami, tak jakby tutorial ciągnął się przez całą grę, co rusz odkrywając kolejne warstwy "głębokiego" systemu rozgrywki, co zresztą jest bardzo zabawne, bo w rzeczywistości można spokojnie to wszystko olać i po postu mashować przyciski. Tales of the Abyss oraz Vesperię nawet polubiłem, Berseria niestety na kilometr wali starym i mocno budżetowym erpegiem. Nie polecam 6/10
  22. Kolejny świetny odcinek. Dzieci z ADHD pewnie płaczą, że za mało chlastania tytanów, ale IMO sama retrospekcja z Marco oraz dialog Armina z Bertholdem miały w sobie więcej emocji niż cały ostatni odcinek Gry o Tron. Nie czytam mangi, więc dla mnie póki co motyw unicestwienia ludzkości za murem jest kompletnie niejasny, ale cholernie mi się podoba zachowanie czarnych charakterów - widać że nie chcą zabijać ludzi, targają nimi dylematy moralne, jednak nie mają innego wyjścia i koniec końców muszą ubrudzić sobie ręce. No i jak to jest "zagrane" (zbliżenie na twarz Annie), jak to jest udźwiękowione Poezja, nigdy jeszcze z taką niecierpliwością nie czekałem na kolejny odcinek serialu.
  23. W jednym odcinku więcej dobrych akcji niż przez 4 epizody Gry o tron. Te rozkminy Erwina, układanie planu, starcie z opancerzonym tytanem i niespodzianka na koniec. Nie będę kłamał - od pierwszego sezonu to moje ulubione anime ever i póki co nic się raczej nie zmieni.
  24. Josh

    Days Gone

    Jeżeli dopiero co spotkałeś Wiedźmę to jeszcze sporo gry przed Tobą co do fabuły to mnie zaczęła wciągać mniej więcej od tego momentu, w którym teraz jesteś. Po części mogę zrozumieć narzekanie na ten element, bo faktycznie bardzo wolno się rozkręca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...