-
Postów
4 090 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
oczywiście każde spotkanie z Nemesisem jest LOSOWE, wiem bo widziałem ten filmik aż JEDEN raz
-
Tak, tym razem bez triku z szybkim bieganiem po schodach
-
Nic się nie stało, przecież nikt Cię nie zmusza żebyś ją kończył miliard razy. Tylko w takim razie skoro skończyłeś tę grę tylko raz to nie wymądrzaj się i nie wprowadzaj ludzi w błąd swoimi wypocinami, bo naprawdę ale bez obrazy - bardzo słabo ją poznałeś, a udajesz wielkiego znawcę. Z nowego OSTa jeszcze ten w trakcie walki z G3 jest świetny oraz ten który załącza się podczas ucieczki z laboratorium jako Claire Ale ogólnie nie ma się co czarować, klasyczny soundtrack jest znacznie lepszy, teraz już cały czas gram tylko na nim.
-
Trochę się zaczynasz miotać w swojej argumentacji. Mowa była o losowości pojawiania się Nemesisa i dosyć prosto oraz sensownie wytłumaczyłem Ci, że nie ma w RE3 nic takiego. Jeżeli dalej masz jakieś wątpliwości to przejdź sobie tę grę 2 razy za każdym razem obierając te same ścieżki i dokonując takich samych wyborów, możesz być pewny na 100% że Nemesis zawsze pojawi się tak samo i nigdy Cię nie zaskoczy.
-
Pojawiał się więcej razy 1. Po ugaszeniu wraku helikoptera 2. Po zabraniu korby z biura komendanta 3. Po zabraniu zębatki 4. Przed zjechaniem do laboratorium 5. Po rozmowie z Annette w laboratorium 6. Finałowe starcie Mowa o scenariuszu Leon B, ale u Clair było podobnie. A te części to nie wiem skąd wziąłeś, bo on zostawiał tylko ammo
-
Losowe czyli równie dobrze przypadkowe. W jego pojawianiu się nie ma nic losowego ani przypadkowego, każde spotkanie jest z góry ustalone i zależne od decyzji gracza. Masz bardzo dziwną logikę.
-
Bzdury niesamowite. Nemesis pojawiał się w danych miejscach w zależności od obranej przez gracza ścieżki i podczas dokonanego wyboru. Przykładowo jeżeli podczas biegania po mieście postanowiłeś najpierw udać się do elektrowni to Nemesis ZAWSZE na ciebie czekał po wyjściu z niej i był w tym momencie betonowo (jak to ładnie nazwałeś) przypisany do tej lokacji, natomiast w takim wypadku nie pojawiał się już po ucieczce z apteki. Z kolei gdybyś zmienił kolejność zwiedzania miejscówek (czyli gdybyś przed elektrownią najpierw zahaczył o stację benzynową), to wtedy Nemek zaatakowałby dopiero po wyjściu z apteki. Jego pojawianie się to tylko złudzenie losowości, ale pęka niczym bańka mydlana podczas przechodzenia gry któryś raz z rzędu, czyli kiedy już rozkminisz mechanizm działania jego skryptu. Tak że proszę Cię, nie powiadaj więcej takich głupot.
-
Na hardcore nie ma takiego problemu
-
Też bym 100 razy bardziej wolał pająki od tych wielkich brzydali w ściekach. Z arachnofobią czy bez: przy tej grafice chyba wszyscy mielibyśmy 5 kilo w gaciach jakbyśmy zobaczyli dwumetrowego, włochatego, ośmionożnego sukinsyna popierniczającego po suficie i plującego kwasem xD A co do odporności zombiaków, to z jednej strony rozumiem narzekanie, bo faktycznie kojarzą się z gąbką, natomiast z drugiej widzę tu celowe działanie Capcom, polegające na tym, aby stworzyć najbardziej realistyczne (o ile można tu mówić o realiźmie, lol), agresywne i niebezpieczne truposze w grach wideo. Zagrożenie, którego trzeba za wszelką cenę unikać, a NIE z nim walczyć. Zresztą jak z większością wrogów w tej grze. To nie radosne RE5, w którym można było siać wesołą rozwałkę, bo pocisków nigdy nie brakowało. Nie RE6, w którym po wyczerpaniu zapasów zawsze można było pierdyknąć suplexa. Zresztą ich wytrzymałość tylko na początku może sprawiać trudność, bo w rzeczywistości wystarczy parę strzałów w kolanko / głowę i spokojnie można takiego typka ominąć, a jak nie to zawsze jeszcze pozostaje opcja nóż lub granat. Według mnie zdecydowanie gorsza jest ich nieprzewidywalność i szybkość z jaką rzucają się do gardła.
-
To dobrze, że nie umiem grać tak dobrze w Residenty jak Trance czy bawkbasoup, bo wtedy bym chyba nie przeżył fali krytyki W każdym razie dzięki za wszystkie uwagi na temat moich speedrunów. Nie z każdą się zgadzam, ale z każdej wyciągam wnioski. Lecę pykać Leona B
-
Luz, po prostu mamy kompletnie różne zdanie na ten temat i może w ogóle na temat grania w gry. Trochę mnie tylko rozbawił tekst o "marnowaniu czasu", takich słów prędzej bym się spodziewał usłyszeć od 45-letniego smutnego Janusza bez żadnych zainteresowań w życiu i z zerową znajomością naszego hobby, a nie od gościa na forum o gierkach, który powinien rozumieć, że grami można się cieszyć na wiele sposobów, nie tylko przechodząc je do napisów końcowych.
-
Nie wiem co jest w tym tak trudnego do zrozumienia - masz swoją ulubioną gierkę, która tak ci się spodobała, że starasz się z niej wycisnąć absolutnego maxa, a przy okazji chcesz sprawdzić swoje możliwości. Jeden gracz będzie do tego dążył przechodząc ją samym nożem, drugi pociśnie no damage run, a trzeci będzie walczył o każdą sekundę w speedrunie.
-
Z minutę, może dwie? Wchodzenie / schodzenie po schodach tym sposobem jest szybsze, ale nie AŻ TAK szybkie, żeby zaoszczędzić jakoś mega dużo czasu. To raczej trik przeznaczony dla speedrunnerów walczących o każdą sekundę. Dla mnie mniej durne niż granie w jakieś sieciowe crapy typu Anthem czy Apex. Co komu sprawia przyjemność.
-
Dlatego napisałem, że kolejne runy już bez tego, teraz już chyba będzie na max legitnie
-
Nie? Zwiększanie sobie na PC liczby fpsów do 120 i zabijanie bossów w kilka sekund też nie? Sądzisz, że Capcom umyślnie tak zaprojektowało grę? Dla porównania w 60 fpsach trzeba ich ciąć 2x tyle, żeby padli, a ci co grają w 30 fps/s to już w ogóle są w dupie. Czekam aż napiszesz, że przenikanie przez ściany też nie jest glitchem.
-
Mylisz pojęcia. Enemy step to jedno, a Jump cancel to jego rozwinięcie, które zostało odkryte i szerzej zastosowane dopiero przez jakichś wymiataczy w DMC3 (mimo, że dało się to zrobić już w pierwszym Devilu), a nie celowo zaimplementowany patent czy jak to nazywasz "skill" przez Capcom. To jest motyw, który działa na identycznej zasadzie co wchodzenie po schodach w RE2 Raczej robię to dla własnej frajdy i niejako w osobnej kategorii. Nóż nawet w 60fpsach jest przegięty (albo mówiąc inaczej: zepsuty). Dla mnie to taki hard-glitch, który wcale nie różni się znacznie od przenikania przez ściany. Jedno i drugie to mocne nadużywanie błędów w grze, które służy ułatwianiu sobie rozgrywki / znacznym jej skracaniu. Brzydzę się takimi zagrywkami i tyle, a skoro piszecie że schody też są nie-fair, to je również sobie odpuszczę
-
Kwestia sporna, bo jakiś trik to jest na pewno, ale czy można to od razu podpiąć pod glicz? Bądź co bądź ciężko to porównywać do "oszukiwania" z użyciem noża w 120 fpsach czy przenikania przez ściany i podłogi, myk działa raczej na tej samej zasadzie co Cancel Step w DMC, a nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tę technikę nazwał glitchem. No ale spoko, bez tego też da się wykręcać ładne rekordy
-
Po RE2 remake nie ma szans zrobić zbyt dużego wrażenia, ale to i tak porządny i całkiem grywalny kawał Residenta, na pewno DUŻO lepszy od szóstki.
-
Ta, tyle tylko że Merce z "trójki" oraz te z pozostałych części łączy w zasadzie tylko nazwa, bo zasady rozgrywki są inne. Zgadzam się, że w RE3 ten tryb był bardzo fajny. Nicholai z tym swoim nożykiem to był nawet większy hardkor niż Tofu Tymczasem pyknąłem sobie dzisiaj Leona A na normalu i easy z ciekawości jak będzie wyglądał mój czas w porównaniu do harda chyba powoli już czas brać się za masterowanie Leona B
-
Po części, ale ten tryb jest bardziej survivalowy, trzeba jednak mocno kombinować, żeby wystarczyło pocisków, no i lokacja jest mega klaustrofobiczna, więc należy non stop uważać, żeby nie zapędzić się w kozi róg. Z kolei Merce to tępa rozwałka z licznikiem combo i swobodnym bieganiem po lokacji, też nigdy nie lubiłem tego trybu.
-
To już chyba bym wolał remake pierwszego Gun Survivora. Wiadomo, z perspektywą jak w RE2 remake, a nie jakiś śmieszny celowniczek, z poprawionymi dialogami i dłuższym czasem gry. Taka gierka miałaby potencjał, klimat w oryginale był za(pipi)iście gęsty, mimo że przygoda nie rozgrywała się w Raccoon City, to czuć było podobną woń rozkładu, do tego Mr.X występował tu w ilościach hurtowych, no i zabawa była nieliniowa, gracz sam w określonych miejscach decydował gdzie chce się udać. Pewnie coś takiego nigdy nie powstanie, bo źle by się kojarzyło fanom serii, ale pogdybać zawsze można.
-
A dziękuję. Speedruny z założenia są cholernie stresujące, ale frajda z zobaczenia ładnego wyniku wynagradza wszelkie trudy.
-
Fabularnie jednak CV wnosi więcej do serii, ale to prawda że jest pełne japońskich bredni. Nie jestem wielki fanem tej części i w sumie mam nadzieję, że nie będą jej rimejkować.
-
Udało się zjechać jeszcze o kilka minut. Zabawne, że w oryginale miotacz ognia był strasznym syfem, a tutaj to jedna z najlepszych broni, zwłaszcza na bossów.
-
2 tygodnie przed premierą? Yebaniutki Dobrze, że RE2 jeszcze mi się nie znudził, więc do premiery Devila mam w co grać, ale jak już się dorwę do DMC5, to przez pół roku będę katował.