-
Postów
4 088 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
Gierka dzisiaj pękła. Całkiem przyjemny poziom wyzwania na Give Me God of War
-
Budowanie to akurat patent niesamowicie wyróżniający tę grę nie tylko na tle innych Battle Royale, ale na tle gier multiplayerowych w ogóle. I niestety, ale nie masz absolutnie żadnych szans wygrać z lepszymi graczami, jeżeli nie potrafisz szybko budować (chyba że kitrasz się w krzakach i liczysz na to, że pozostali sami się nawzajem wykończą, tylko co to wtedy za granie). Na początku jest bardzo ciężko, może nie tyle przez skomplikowanie edytora (który w gruncie rzeczy jest prosty), ale przez sterowanie na padzie, jednak z czasem zaczynasz stawiać te wszystkie kładki, schody czy osłony automatycznie i wtedy już zaczyna się prawdziwe wymiatanie. Umiejętność szybkiego budowania i zajmowania wysokiej pozycji zapewnia ogromną przewagę.
-
Swego czasu grałem mocno, BARDZO mocno, do tego stopnia że w dwa miechy wbiłem ponad 100 zwycięstw, ale później przyszło lekkie zmęczenie materiału (czy może raczej opamiętanie) i przerzuciłem się na gierki singlowe. Teraz pewnie ciężko byłoby wrócić, widzę czasem na twitchu jak dzieciarnia wymiata, pewnie ostro by mną zamiatali nim znowu bym się wprawił. Niemniej świetna gierka, która zasługuje na każdego zarobionego dolara. Jestem zdania że ci wszyscy hejterzy Battle Royale nigdy nie spędzili z takimi grami więcej niż pół godziny. Fortnajt tym bardziej daje radę biorąc pod uwagę, że jest całkowicie za darmo (skórek nikt nikomu nie każe kupować), a twórcy cały czas je ulepszają.
-
Z pierwszym zdaniem się zgadzam w 100%, z drugim ani trochę Wiadomo, że do poziomu DMC Onimushy zawsze było daleko, ale to i tak były bardzo porządne siekanki i jedne z lepszych gier w portfolio tej firmy. God Hand również świetna gra, chociaż szkoda że poza fenomenalnym systemem walki wiele innych elementów tam leżało i kwiczało.
-
Nie byłoby takiej potrzeby, gdyby w grze była JAKAKOLWIEK muzyka. Na tych materiałach póki co nie ma żadnej i to jest delikatnie mówiąc niepokojące.
-
Pamiętam jak z dekadę temu przeszedłem grę na Dreamcaście i narzekałem na nią ostro właśnie za tę kretyńską mini gierkę z wózkiem widłowym i wszechobecną nudę, to wszyscy po mnie jechali, że głupoty gadam, że Shenmue to mesjasz i w ogóle nie wolno o nim złego słowa powiedzieć. A tu proszę, jednak nie jestem osamotniony w moich odczuciach. I to nie jest tak, że dopiero po latach wychodzą te babole, bo teraz to jest archaiczne, a wtedy nie było. Tak spartolone rzeczy powinny wnerwiać nawet w dniu premiery.
-
Gdyby gra działa się przed DMC2, to chociaż by tłumaczyło kiepski humor Dantego w tamtej części oraz brak wielu postaci, a tak to trochę z dupy cała fabuła dwójki.
-
Po ponad 20 latach od premiery chyba można oczekiwać trochę lepszego poziomu na filmikach aż tak mnie to nie będzie razić, w razie czego zawsze można skipować cut-scenki, ale nie lubię kiedy postacie gadają takie brednie w trakcie walki.
-
Chyba żadna inna seria tak nie dzieli fanów jak RE. Tutaj w zasadzie każdy ma inne spojrzenie i swoją własną definicję odnośnie tego co jest "prawdziwym" Residentem, a co nie. Żeby tylko się za bardzo nie zapędzili z tymi odniesieniami do RE 1.5. Wiem jak ta gra miała wyglądać, na YT jest sporo materiałów i gameplayów i szczerze to bardzo się cieszę, że została skasowana i RE2 zaczęło powstawać od nowa, bo prototyp biednie się prezentował, w dodatku parę motywów było mocno nietrafionych. Nie podoba mi się głos Birkina na tym nowym materiale z Claire, ona sama lepiej też żeby się zamknęła, bo te czerstwe zdania wypowiadane same do siebie tylko psują klimat.
-
Capcom nie pozwoliło Mikamiemu zrobić RE4 po swojemu, no to po skończeniu roboty koleś zwinął manatki i stworzył swoje RE4 pod innym tytułem. I tak powstało The Evil Within początek w wiosce, boss z piłą spalinową, później ta rezydencja itp. Ciekawe czy Mistrz pracuje teraz nad kontynuacją czy ma jakieś inne plany.
-
Bardzo dobrze podsumowane. RE4 zrezygnował z wielu ikonicznych elementów serii, ale nie czarujmy się, taka zmiana była wtedy potrzebna. Przynajmniej w to miejsce oferował fantastyczny gameplay, kozackie lokacje (wioska i zamek to mistrzostwo), nowy pakiet świetnych przeciwników i niezapomniane boss fighty. Tak naprawdę to zbłądzono dopiero przy RE5, które to już kompletnie porzuciło horrorowy klimat i jeszcze bardziej poszło w tępą rozwałkę, a żeby nie było że nic od siebie nie daje to władowano poniekąd na siłę coopa. Nie musiało tak być, początkowo szykował się niezły hicior (zamiast Shevy partnerem Chrisa miał zostać Barry, miały się pojawić zombie, wiele scen rozgrywałoby się w nocy itp, polecam poczytać o procesie produkcyjnym RE5). Na szóstkę spuśćmy lepiej kurtynę milczenia.
-
Wiele razy przechodziłem grę na jednym życiu (professional), na czas, albo nie korzystając z pomocy merchanta, ale samym nożem by mi się nie chciało. Ta gra nie jest przystosowana do takiej walki, za bardzo bym się irytował.
-
Słyszałem teorie (całkiem sensowne), że głównym złym ma być ponownie Mundus, więc czemu by nie. Powrót na wyspę to byłby świetny motyw, trochę w stylu MGS4, gdzie w pewnym momencie trafiliśmy do bazy z pierwszej części, aż się łezka zakręciła. Albo to po prostu luźny smaczek, ot takie puszczanie oczka w kierunku starych wyjadaczy. Jak się wsłuchasz, to nawet niektóre dźwięki żywcem zostały wycięte z DMC1.
-
Kto wie, może nawet w nadchodzącym remake'u dwójki znajdzie się miejsce na jakieś małe cameo Nemesisa. W końcu fabuła RE2 rozgrywa się w podobnym czasie co historia Jill. Tzn. co masz na myśli pisząc "krok milowy". Chodzi Ci o kamerę? Rozgrywkę? Moim zdaniem po prostu zmiksowali najlepsze elementy ze wszystkich części: lokacje, strach i elementy przygodowe z klasycznych części + dali perspektywę TPP prosto z RE4 (która IMO sprawdza się najlepiej). Przepis na sukces.
-
Akurat czwóreczka do dzisiaj tak dobrze się trzyma, że nie potrzebuje remake'u, możliwe że za 10 lat dalej nie będzie go potrzebować Wiem, że RE3 można przejść bardzo szybko, w tej grze też bawiłem się w speedruny. Co nie zmienia faktu, że losowość denerwuje i przeszkadza w przechodzeniu jej na czas.
-
RE2 ma być speedrun-friendly, więc nie sądzę, żeby wprowadzili do gry jakąkolwiek losowość. Mnie to akurat cieszy, bo już samo bicie rekordów czasowych ładnie zwiększy żywotność.
-
Ale Ty zdajesz sobie sprawę, że ja mówię o dodatkowym trybie gry , a nie o głównej kampanii? Bo story to ja chcę standardowe, bez żadnego ulepszania broni z RE4, bez kupowania skillów, zwiększania paska życia itp, to chyba oczywiste. Nie mam jednak kompletnie nic przeciwko jeżeli takie rzeczy znajdą się w bonusowym trybie, OSOBNYM od kampanii. O oldschoolu nic mi nie musisz mówić, do dzisiaj przechodzę klasyczne Residenty bijąc swoje rekordy przy speedrunie
-
Jako bonusowy tryb po przejściu story? Czemu nie. Chociaż ja bym wolał cośna wzór Raid z RE: Revelations. Ten tryb to w zasadzie gra w grze, przy którym można spędzić dziesiątki godzin ulepszając postacie, zdobywając nowe skille i tłukąc mocarnych bossów (są motywy rodem z rpg).
-
Capcom to suki pazerne na kasę, ale chyba mają świadomość, że przy takiej legendzie jak RE2 lepiej nie kombinować. Absolutnie nie mam nic przeciwko płatnym DLC, powiem więcej: chętnie sypnę na nie groszem, pod warunkiem że to będą jakieś nowe, konkretne scenariusze (np. coś z Adą), ale taki Hunk, Tofu, ciuszki czy cokolwiek co było kiedyś w oryginalnym RE2 powinno znaleźć się od razu na płytce z grą i po prostu stanowić bonus do odblokowania.
-
Sęk w tym, że na "3 na sterydach" wszyscy fani DMC czekali od czasu... właśnie trójki. Perfekcyjna rekomendacja. Oby trofiki były równie zryte co w DMC4: SE. W Czwórce mniej niż 5% graczy na świecie ma platynę (ultra rare), dlatego liczę na podobne wyzwanie
-
Według mnie wikipedia to dosyć wiarygodne źródło informacji. A jak Ci mało, to zawsze możesz pogooglować, chociażby listy top konsolowych hack'n'slashy czy cokolwiek, znajdziesz tam i DMC i Ninja Gaiden i Bayonettę. Powtórzę raz jeszcze: slasher w odniesieniu do gier, to termin używany chyba tylko u nas, wszędzie indziej gracze używają właśnie określenia hack'n'slash. Kiedyś może ten termin był zarezerwowany dla pecetowych rąbanek z gatunku RPG, ale czasy się zmieniły. Oczywiście możesz się kłócić z całym światem na ten temat, ale tak się przyjęło.
-
https://en.wikipedia.org/wiki/Hack_and_slash Slasher to jest Koszmar z ulicy wiązów albo Piątek trzynastego. U nas tak się przyjęło nazywać gry siekane ale poza naszym pięknym krajem wszyscy nazywają takie gry właśnie hack'n'slash.