-
Postów
4 088 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
Swietnie to wygląda, tylko jedna rzecz mi kompletnie nie pasuje: udźwiękowienie. Claire brzmi okropnie, jakby była wyprana z emocji, do tego brak muzyki wcale nie wpływa dodatnio na klimat, a wręcz przeciwnie. U Leona cisza, tutaj cisza. Ta gra w ogóle będzie mieć jakiś soundtrack czy trzeba będzie sobie go ściągnąć? Poza tym oczywiście urlop, day 1 i ostre granie.
-
Też bym chciał, ale strasznie ciężko będzie im przebić poziom Dante's Awakening. Dla mnie do dzisiaj najlepszy Devil i hack'n'slash w ogóle. Na pewno bym się nie obraził, gdyby DMC5 było tak samo trudne.
-
Ja się cieszę, że w ogóle będą. Lamusom z Ninja Theory jakoś się o nich "zapomniało". Szczerze wątpię, że będzie lepszy od trójki, ale i tak zapowiada się na kawał potężnego slashera.
-
No wygląd bohaterów ewidentnie im nie wyszedł. Chcieli, żeby było realistycznie, a wyszły im ryje, których lepiej nie spotkać na ulicy. Doczepiłbym się jeszcze do lokacji, za bardo to śmierdzi DmC. Cała reszta KOZAK. Motyw z dynamiczną muzyką niesamowicie pasuje do takiego gameplay'u, na DMD giereczka będzie brzmieć za(pipi)iście przy wysokiej ocenie za styl.
-
Do premiery jeszcze niecałe pół roku, do tego czasu developer zdąży sam zaspoilerować całą grę Tak czy inaczej bardzo podoba mi się design bohaterów i stworów, Claire jest śliczna, a Birkin przerażający. Też już więcej nic nie oglądam. Giereczka zapowiada się mega syto, byle do stycznia.
-
Opiera się raczej w 50% na skillu, a w drugich 50 na szczęściu; gry z taką mechaniką automatycznie powinny trafiać do utylizacji, bo nie potrafią nawet zaoferować uczciwego wyzwania. A God of War to o wiele lepsza i bardziej dopracowana gra, dodatkowo w porównaniu do Dead Cells jest trudna, ale w taki sposób, że nie robi z gracza idioty.
-
Cieszę się, że ktoś poza mną miał odwagę to przyznać, zakładam że im więcej z Was zmierzy się z ostatnim bossem, tym więcej będzie się tu pojawiać słów krytyki na ten temat. Tym całym "git gud" można sobie dupę co najwyżej podetrzeć, gra jest pod tym względem poziomu trudności chora i i to nie pozytywnym sensie, do tego stopnia że postanowiłem ją olać, za bardzo szanuję swój czas. Teraz gram w God of War na najwyższym poziomie trudności, który notabene też jest przegięty, ale w taki sposób, że w ogóle nie demotywuje i chce się go masterować, a jak zginę, to mam świadomość, że z mojej winy, a nie przez to, że gra została fatalnie zbalansowana.
-
Cisnę sobie na poziomie Give me god of war. Jest dosyć hardkorowo, kiedy Kratosem lv.1 walczę z przeciwnikami na lv.4 praktycznie nie zabierając im życia Póki co doszedłem do Niflheim, gierka wciąga na maksa.
-
Jak już się wprawisz, to 45 minut z lekkim dydkiem Ci będzie wystarczyć, aby dojść do finałowego bossa zaliczając po drodze większość scrollsów. Time Keeper tylko na początku wydaje się trudny.
-
No to chylę czoło. Dla mnie gra ląduje już na "półce", napisałem co o niej myślę i wystarczy, ale chętnie poczytam relacje pozostałych forumowiczów.
-
Wiedziałem, że ktoś przyjdzie i napisze "git gud". Rozumiem, że nie brakuje fanów tej produkcji, którzy będą ją bronić za wszelką cenę, ale niestety Dead Cells jako gra jest po prostu zepsuta. O skalowaniu już napisałem, nie ma co tu więcej dodawać, dla mnie każde erpegie (bądź pochodne tego gatunku) ze skalowaniem całkowicie mija się z celem, to kompletnie wypacza sens rozwijania bohatera. Absolutnie nie ma sensu rozwijać postaci pod kątem siły czy taktyki, bo na końcu te statystyki nie mają większego znaczenia. Drugim dobrym przykładem będzie drastyczna zmiana poziomu trudności, która następuje po wejściu do zamku. Umówmy się, że do tego momentu DC jest dosyć łatwe, a na pewno wyważone, z kolei ostatnie dwa levele (zamek i ostatni boss) mają tak dziwacznie wywindowany poziom trudności, że człowiek się zastanawia czy aby nie przeskoczył o kilka poziomów do przodu. Pojawiają się tam negatywne statusy i przeciwnicy, którzy mogą zniszczyć naszego bohatera na 2 hity, mimo że jeszcze level wcześniej byliśmy nie do zatrzymania. Wyzwanie powinno oczywiście wzrastać z biegiem rozgrywki, ale stopniowo, a nie skakać nagle z poziomu easy na turbo hard. Dla Ciebie to normalne? Może, z kolei dla mnie to oznaka fatalnie zbalansowanego poziomu trudności. Ostatni boss jest w niczym niepodobny do wcześniejszych, ma strasznie niesprawiedliwe ataki, spamuje mobami i posiada ogromne pokłady HP. Niesprawiedliwość tej walki polega również na tym, że gracz nie ma szans, żeby nauczyć się jego ataków, arena jest zbyt mała, kolo co chwilę rzuca nas na kolce i panuje niesamowity chaos. Jedyny sposób, żeby nauczyć się na niego techniki to naoglądać się zawczasu filmików na YT jak ktoś inny go pokonuje albo... marnować za każdym razem te 45 minut, tylko po to, żeby po dojściu do niego chwilę poćwiczyć nim zrówna nas z ziemią. Sporym minusem jest też losowość gry, czasem wypadają takie śmieci, że lepiej zresetować i zacząć od nowa niż męczyć się z okropnie wylosowanym ekwipunkiem Wierz mi, że lubię trudne gry z hardkorowymi wyzwaniami, mam splatynowane wszystkie DMC, Metal Gear Rising, Vanquisha czy chociażby Max Payne'a 3 i nigdy nie narzekałem na ich poziom trudności. Po prostu potrafię odróżnić grę trudną od gry niesprawiedliwej i nie UDAJĘ, że wszystko gra, skoro w oczy kolą ewidentne wady. Nie tylko ja tak narzekam, polecam poczytać odpowiednie tematy na Steamie. Szkoda, że twórcy mają wszystko w d*pie i nic z tym nie robią. I gwoli wyjaśnienia - uważam, że gra ma fenomenalny system walki i design, naprawdę świetnie by się w to grało i pewnie spędziłbym przy Dead Cells nawet ze 100 godzin, gdyby nie kretynizmy o których napisałem wyżej. Nikogo nie zniechęcam, piszę tylko jakie są moje wrażenia, miłego grania jeżeli taka rozgrywka (losowa, źle zbalansowana, traktująca gracza nie fair) Wam pasuje, ja na to nie będę tracił więcej czasu.
-
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale gra zawiera system skalowania postaci. Możecie sobie układać dowolny build, ale po rozpoczęciu nowego poziomu przeciwnicy i tak automatycznie zostaną dopasowani do waszych statystyk. Czytałem, że najlepiej wszystko ładować w survival, wtedy przynajmniej jest jakaś szansa, że ostatni boss nie zdmuchnie Was dwoma uderzeniami z kolei brutality nie ma u niego praktycznie żadnego znaczenia, nawet +15 nie sprawi, że będziecie go kroić mocniej. Powalczycie z nim chwilę, to zrozumiecie, że praktycznie cała gra opiera się na tworzeniu jednego konkretnego buildu i zbieraniu odpowiednich broni, tylko po to, żeby dało się go pokonać. To sprawia, że odkrywanie wszystkich zakamarków lokacji, mozolne zbieranie scrolli i tworzenie swojego unikatowego wojownika całkowicie mija się z celem i wypacza cały sens gry. Ogólnie jakbym wiedział, że jest tu zaimplementowana taka mechanika, to w ogóle bym tej gry nie kupił.
-
Pokonał ktoś ostatniego bossa? Nie wiem na jakich dopalaczach byli ludzie, którzy wymyślili tę walkę, ale towar musiał być naprawdę srogi. Czas, żeby do niego w ogóle dojść to około 45 minut, arena jest tak skonstruowana, a gość tak szybki, że zwyczajnie nie ma szans, żeby nauczyć się jego ataków, w dodatku ma chorą ilość HP i wspomagają go moby, które wprowadzają na arenie jeszcze większy (pipi)nik. Póki co udało mi się dojść do niego kilka razy z względnie mocną postacią i za każdym razem traktował mnie niczym szmatę do podłogi, co jest w zasadzie tym śmieszniejsze, że poprzedni boss (Assassin) nie sprawia mi kompletnie żadnych problemów. Zepsuty balans? Celowe działanie, żeby kilkadziesiąt godzin farmić celle? Dunno, co myślicie.
-
To co napisałeś pasowałoby też do DmC ja czekam za starą ekipą, znajomym klimatem, upokarzaniem przeciwników (nigdy nie daruję Ninja Theory, że wyrzucili taunty) i normalką rozgrywką bez wk*rwiających skryptów.
-
Nie jestem teraz do końca pewny, ale mi ta runa wypadła z jakiegoś mocniejszego moba w Old Sewers albo w Prison's Depths. Na pewno jedno z tych dwóch. Nawiązania do Soulsów? Nie może być
-
Ten miecz to raczej dla typków bawiących się w perfekcyjne speedruny. Jaki on ma damage
-
Przy 6-tej próbie udało mi się dojść do bossa na wieży zegarowej, z każdym kolejnym podejściem jest zdecydowanie łatwiej. Granaty zamrażające + sidła to kozak kombo.
-
Ja nie mam nic do niepoważnych bohaterów, laska po prostu jest obrzydliwa wizualnie i tak jak napisał Popa, sprawia wrażenie jakby była na siłę "cool" i wyluzowana. Mam nadzieję, że nie będzie się zbyt często pojawiać w grze.
-
Wyrosnąć to możesz z gaci, a nie ze swojego hobby / pasji. Nie rozumiem takiego toku rozumowania, jeżeli coś sprawia Ci frajdę to się tego trzymaj. I nie bądź pantoflem, wytłumacz żonie po męsku, że masz prawo do rozwijania swoich zainteresowań i po prostu kup to ps4 z Residentem jak wyjdzie, zawsze możesz wcisnąć jej kit że udało Ci się wyrwać jakąś używkę po taniości
-
Podobnie jak Ty uważam jedynkę za lepszą grę, ale TEW2 też trzyma wysoki poziom. Mocny, klimatyczny, momentami hardkorowy survival horror w Residentowym stylu.
-
Tak jak napisali koledzy powyżej, to nie ma znaczenia ile zajmował oryginalny RE2, bo remake raczej w całości będzie przemodelowany. Coś tam Capcom przebąkiwał, że gierka będzie na plus-minus 15 godzin gry, czyli spoko. A jeżeli faktycznie jesteś takim fanem serii, to jednak polecam zmierzyć się z klasycznym RE2. Na tle innych psx'owych tytułów ta gra wcale się tak strasznie nie zestarzała, ani graficznie (te rendery do dzisiaj są śliczne), ani grywalnościowo. Jedynym poważnym archaizmem jest sterowanie, ale to da się przeżyć.
-
Final Fantasy X-2. Świetna gra, chociaż bardzo niedoceniona. i strasznie krótka. zapis zaraz przed walką z ostatnim bossem