Trzecie miasto, robię wszystkie questy, trochę sobie farmię (hajsu mam 200+k, MAG 30 tys), ogarniam wszystkie social linki. Grafika jest obrzydliwa, jak pokazali tę śliczną animację po dobiciu do portu to się nagrzałem na tę miejscówkę, a później przejście do właściwej gry i: No, ale to akurat idzie przeżyć, Atlus przez te wszystkie lata przyzwyczaił do pewnej budżetowości swoich produkcji. Story wciąga, postacie są świetne, jedynie przy wyborze dialogów klikam co popadnie, bo już mnie zmęczyło wciskanie mi kitu. To co najbardziej kocham w tej grze, to fakt że deweloper po razy tysięczny nie każde łapać stworków, wystawiać ich do walki i fuzjować tylko gramy normalnym setem postaci ze swoimi skillami. To jest niesamowite ile tu jest klas, że każdego bohatera możemy rozwinąć w dowolnym kierunku, a jak się znudzi albo dobijemy do max lv to dwoma kliknięciami robimy z niego coś zupełnie innego. Taka swoboda w japońskich erpegach to rzadkość. Zadania poboczne też są fajne, opcjonalne dungeony zachęcają do zwiedzania, statek jako mobilna baza wypada więcej niż spoko. Jak na ten moment gra bije dla mnie na głowę Persony, które po tylu latach zaczęły już zjadać własny ogon, takiej świeżości i takiej skali wydarzeń mi brakowało.