-
Postów
4 091 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
-
To możliwe, że jeszcze dzisiaj dam znać Zgodziłbym się, gdyby nie konieczność walki z kilkoma przeciwnikami na raz, a takich sytuacji trochę jest w tej grze. Niestety, w tym przypadku wychodzi jak bardzo ten system walki jest do dupy. Też mi się skojarzyło z The Room. Tych zdjęć jest mnóstwo w grze, to chyba jakieś odniesienia do pozostałych Silentów. Combo: noc, słuchafony i pusta chata to samobójstwo. Można narzekać, że jest w tej grze za dużo walki i klimat przez to siada, ale i tak idzie się zesrać jak manekin nagle wyskoczy zza meblościanki albo po prostu od samego udźwiękowienia drążącego czachę.
-
Na szczęście od momentu spotkania pierwszego manekina do zdobycia pif-pafa nie mija dużo czasu. Później będziesz miał po kilka manekinów na raz, więc możesz smarować dupę.
-
Jest wypas. Te korytarze z W życiu bym się nie spodziewał, że Bloober da radę ogarnąć taką grafikę z tak zajebistymi efektami.
-
Manekiny to zawsze: 3 strzały z pistoletu i dobicie dechą/rurką. Próbowanie ich pokonać wyłącznie melee to samobójstwo. Jestem już w Lakeview Hotel, niedługo będziemy razem z Jamesem oglądać kasetę, z pewnością się ucieszy Więzienie równie słabe co w klasyku, najgorsza lokacja w grze, ale jednocześnie jest to też miejscówka, która najbardziej się różni od swojej oryginalnej wersji, więc przynajmniej nie było uczucia deja vu. Ilość przeciwników xD zagadki, a raczej ich brak xD ale jedno trzeba przyznać Za to labirynt mi się podobał, nie było tam aż tak dużo walki jak się spodziewałem, no i sekwencje z sztosik. Jeżeli ktoś się go tam nie spodziewa, to pewnie wyskoczy z kapci. Ładnie rozbudowali tę lokację, w og była do przebiegnięcia w 10 minut, tutaj godzina lekko mi zeszła.
-
Obejrzałem pierwszy epek Dandadan: - nastolatka ze zdolnościami telekinezy: check: - kosmici wyekwipowani w metalowe strapony, chcący ją zgwałcić: check - nerd fascynujący się teoriami spiskowymi: check - demon kradnący penisy: check - retrospekcja z babcią, po której główna bohaterka zyskuje potężne moce i rozpierdala ufoki w drobny mak: check Fajne anime, polecam oglądać z całą rodziną.
-
Jak rypać to od najlepszych Przez chwilę jak zauważyłem te no ale wyszło finalnie dosyć standardowo. Ale i tak spoczko, bo lokacja i cała otoczka wokół walki (wentylatory = momentalne skojarzenie z SH1) miło popieściły moją prostatę. Teraz opchać się burgerami na obiad i jazda z labiryntem. Czuję w prąciu, że dzisiaj przejdę giereczkę.
-
Przez to mocno mi się ta walka skojarzyła z ziomkiem z RE Village Może starcia z bossami nie odkrywają koła na nowo i w gruncie rzeczy każda z nich polega na tym samym (pif paf, jeb jeb jeb), ale i tak wszystkie zostały podane o wiele atrakcyjniej niż w klasyku. Szacun. Ja yebe, ale polecili z designem tego stwora. W og wyglądał dla mnie jak jakaś bezkształtna breja, tutaj bardzo wyraźnie widać co z czym jest zszyte.
-
Manekiny to ciężko czasem wypatrzeć nawet jeżeli radyjko informuje o ich obecności, a co dopiero bez niego
-
Nie no, ja do Callisto porównywałem tylko melee, wiadomo że jeżeli chodzi o walkę ogólnie, to Silent zjada tamtą grę. Przede wszystkim dlatego, że w SH2 strzela się tyle samo co klepie gazrurką, CP to praktycznie chodzonka mordobitka. Cieszę się, że dalej nie wiem co to za gość Widzę, że wszyscy zgodni, że ilość przeciwników drastycznie wpływa na klimat i przez to zaszczucie pada na ryj. W oryginale też było sporo przeciwników, ale różnica polega na tym, że tam NIE trzeba było z nimi walczyć. Gra miała szersze korytarze, a stwory dało się łatwo wyminąć, więc ich ilość aż tak nie kłuła w oczy, tutaj można zapomnieć o swobodnej eksploracji mając za plecami dwie pielęgniarki i jednego manekina, więc już dla świętego spokoju rozwala im się mordy. Ogólnie podczas zwiedzania "zwykłych" lokacji to nie jest aż tak widoczne, sajgon zaczyna się dopiero po przejściu do otherworld. Ale no kurde manekiny muszę pochwalić, bo im świetnie wyszły. Bardzo mi się podoba, że często nie wdają się od razu w walkę, tylko uciekają pomieszczenie dalej i próbują się wtopić w tło albo chowają się za meblami i trzeba bardzo powoli człapać, żeby nie nadziać się na takiego gagatka. Przydałoby się więcej takich zmian w zachowaniu przeciwników Teraz jestem po nocnej sekwencji po wyjściu ze szpitala i jak dla mnie ta cała sekcja na mieście to jeden z najlepszych momentów w całej serii. Mrok jak jasna cholera, deszcz, mega creepy design miasta, udźwiękowienie że idzie się zesrać (jak w pewnym momencie ktoś zaczął szlochać to razem z Jamesem stanęliśmy jak wryci). Serio, jeżeli Bloober zrobi kiedyś remake jedynki albo trójki - gdzie jak wiadomo tam miasto w trybie otherworld to jeszcze większa miazga - to wszyscy stracimy resztki tych ochłapów, które nazywamy zdrowym rozumem.
-
Nie można, więc śmiało leć dalej. Serio, dobre porównanie z Callisto, tam to wyglądało bardzo podobnie
-
Kupione w pudle za 270zł (z wliczoną przesyłą), dziękuję panie Yaczes Cisnę teraz otherworld w szpitalu, walka z to praktycznie Soulsy. Bardzo fajnie odświeżyli to starcie. Cały szpital sztos niesamowity, póki co najlepsze zagadki w całej grze i zdecydowanie mocniej rozbudowana miejscówka niż Blue Creek. Przeciwnicy robią się coraz trudniejsi, jak już myślałem że ogarnąłem rozwalanie gazrurką pielęgniarek, to pojawiły się ich mocniejsze wersje, no i je trzeba kasować pistoletem, bo wymachują tymi nożami jak pojebane. Ze 150 pif pafów zostało tylko 90 Niestety jest to czego się obawiałem, czyli wrogowie zaczynają atakować parami, a czasem nawet w większych grupach i wtedy najbardziej wychodzi na wierzch jakie melee w tej grze jest zwalone. No nic, pozostaje opróżnić Monsterka i cisnąć dalej. Pewnie znowu pośpię 5 godzin.
-
Początkowa zagadka w szpitalu (ta z kłódką) ja jebię, godzina z głowy, pierwsza zagadka która mnie lekko zagięła. Ale jaka satysfakcja z rozwiązania jej. Tłumaczenie polskie tip-top na ten moment, spokojnie idzie wszystko rozwiązać grając w rodzimym języku.
-
Dwa razy podchodziłem do tej walki Tutaj na lekko przegranej pozycji stoją świeżaki, które nie miały nigdy kontaktu z og SH2, bo nie sądzę żeby udało im się to rozkminić. Kolejny plus dla deweloperów za ogrom smaczków dla wyjadaczy. Niektóre są bardziej oczywiste inne mniej
-
Jeżeli masz na myśli Piramidogłowego, to wcześniej napisałem, że Gra ma też kilka schowków, które robią w zasadzie za zbrojownie Już pominę, że tutaj praktycznie w co drugim aucie (przesadzam, ale naprawdę w wielu autach) leżą jakieś pociski, tylko nie zawsze są na widoku i trzeba rozbijać każdą szybę. Kolejny przykład: Ja rozumiem, że gra stara się nagradzać bardzo dogłębną eksplorację i to doceniam, ale często z tym przegina
-
W temacie zbalansowania rozgrywki powiem tylko tyle i się już zamykam: Powtórzę: nie gram idealnie, czasem obrywam, muszę się podleczyć i zdarza się spudłować nawet kilka razy pod rząd. HARD Mega mi się za to podoba jak zrobili Marię w tej grze. Jednak jest trochę sexy i nie mam na myśli tylko dekoltu, tylko zachowuje się o wiele bardziej zmysłowo i kokieteryjnie niż jej oryginalna wersja. Każdy kto zna story SH2 wie, że tutaj każdy detal ma znaczenie: drobne gesty, to jak patrzy na Jamesa, sposób w jaki się do niego odnosi. Wow, ktoś ogarnął temat.
-
Fakt faktem, że eksploruję każdy milimetr tej gry i wymiatam każde pomieszczenie z każdego ammo, każdej apteczki i najmniejszej drobinki kurzu po drodze, ale też nie jest tak, że gram jakoś idealnie - zdarzy mi się czasem spudłować albo oberwać, więc gdyby ktoś się uparł na granie perfekt to miałby tego szajzu nawet więcej. Na normalu jeszcze bym to zrozumiał, ale nie tak powinno to moim zdaniem wyglądać na hardzie. I nie, że zgrywam debeściaka czy coś, bo np. jak robiłem pierwsze podejście w RE2 remake na hardcore, to całą grę leciałem na oparach, a po finałowym starciu z Mr.X Leon miał danger i całe zero amunicji Z pewnością sporo mi pomogło to, że Spotkałem właśnie Marię i na ten moment klimat, lokacje, muzyka, łamigłówki i nowe dialogi to jest 10/10, GOTY murowane i pewnie gra wleci do top 10 żyćka przebijając oryginał, niemniej jeżeli chodzi o walkę to mam naprawdę poważne zastrzeżenia. Wiadomo, to pierwsza gra Plumber-Teamu z gameplayem, więc nie mogło być idealnie, tak że staram się przymykać na to oko, ale ponarzekać też czasem muszę, bo nie mam zamiaru udawać, że absolutnie wszystko tu kliknęło.
-
Jesteś pewny? Wyszedłem z budynku mieszkalnego, mam 70 pocisków do pistoletu i 30 apteczek xD na normalu pewnie miałbym ze 2x tyle. Niestety, ale gra jest źle zbalansowana, przeciwników jest za dużo, a ammo i buteleczki leczące są w co drugiej szafce. Tutaj ewidentnie wychodzi brak doświadczenia Bloobera jeżeli chodzi o projektowanie gameplayu.
-
Dokładnie. Doszedłem do pierwszego otherworld i jest lekki szok jak oni to zrobili. Dalej nie jest aż tak makabryczny poziom jak SH3 (co ma sens biorąc pod uwagę, że otherworld dla każdego turysty zgubionego w SH wygląda inaczej), ale i tak potężnie podkręcono motyw. W OG nie było aż tak brudno i demonicznie, w zasadzie tam to czasem człowiek nawet nie zauważył, że przeszedł "na drugą stronę", tutaj od razu widać zmiany. No i cały czas nie mogę wyjść z podziwu ile oni pozmieniali w temacie eksploracji i łamigłówek, to jest spokojnie poziom komisariatu z RE2 remake: dodane nowe pomieszczenia, zupełnie inne skróty, przemodelowany układ zagadek, gdzie część z nich wygląda znajomo, ale teraz rozwiązanie polega na czymś zupełnie innym (przy medalionach trzeba było nieźle ruszyć pacyną, ale i satysfakcja całkiem spora). Szacunek dla Bloober Team, za to że po pierwsze: im się chciało, a po drugie: zmiany przez nich wprowadzone są tak dobre i naturalne, jakby od zawsze były częścią SH2.
-
No jak jest więcej niż jeden stworek, to biorę nogi za pas. Gorzej, że te ciule łatwo nie odpuszczają, co trochę utrudnia eksplorację.
-
Apteczek jest w opór. Zanim doszedłem do apartamentów Wood Side miałem już 15 buteleczek i 3 strzykawy xD no, ale za to fakt, że szybko się kończą, bo James wpierdol obskakuje nieziemski. Szermac dobrze podsumował: manekiny są OP w tej grze, do pierwszego podchodziłem 10 razy próbując go zrobić bez otrzymania hita.
-
Dwie godzinki za mną, większość z tego zajęło mi dojście do budynku mieszkalnego + chwilę zdążyłem po nim pobiegać. Coś niesamowitego. Klimat jest miażdżący, miasto jeszcze nigdy nie było aż tak sugestywnie podane, nie dość że grafika sama w sobie jest bardzo wysokich lotów, to jeszcze mgła potężnie robi robotę krojąc mózg na kawałki, a udźwiękowienie dodatkowo te ucięte ochłapy rozbija formując w malutkie kotleciki. Zupełnie się nie zgadzam, że mistyczno-abstrakcyjno-Lynchowski klimat uleciał wraz z dodaniem residentowej kamerki. Według mnie perspektywa nic tu zmienia, gra podobnie jak oryginał przytłacza demoniczną atmosferą już od samego wejścia do lasu, a później jest tylko lepiej. Jeżeli dla kogoś będzie to pierwszy Silent w życiu i nie do końca wie czego się spodziewać, to życzę powodzenia i śmiało polecam już wykręcać numer do psychiatry. Staram się sprawdzać dosłownie każdą uliczkę, każde pomieszczenie, każdy kąt napawając się samym zwiedzaniem. Smaczków dla fanów klasyka jest co niemiara (jeden nawet czai się w samym pudełku z grą), ale gierka w żadnym wypadku nie jest jakąś chamską zrzyną, bo dodaje od groma nowej zawartości. Nie spodziewałem się aż tylu nowych pomieszczeń do przeszukania i itemków do pozbierania, a to dopiero sam początek gry Jest to też pierwsza gra, w którą szarpię w trybie wyższej jakości, no i nie powiem, te 30 fps trochę boli, ale w tym przypadku stawiam na grafikę, bo tutaj nawet takie detale jak gęściejsza mgła czy wyraźniejsze odbicia w kałuży mają spory wpływ na klimat. Mgła to w ogóle jest jakiś kosmos, trochę się bałem, że finalnie wyjdzie zbyt rzadka, ale udała się perfekt, a są takie momenty, że w ogóle ch*ja widać (jak klasyku). Dodać do tego te wszystkie liście i jakieś śmieci falujące na wietrze, sygnalizatory świetlne dyndające nam nad głową jakby miały w każdej chwili się urwać i spaść nam na łeb czy zabawę cieniami i spektakl jest naprawdę konkretny. Nie mogę się doczekać sekwencji w nocy. Do żadnej ciężkiej zagadki jeszcze nie doszedłem, więc się nie wypowiem, ale walka jest trudna, przynajmniej na hardzie. Tylko nie jestem pewny czy jest trudna w sprawiedliwy sposób, bo przeciwnicy fatalnie sygnalizują swoje ataki i przez to gra zbyt często zamienia się w zgadywankę, bo cholera wie czy James zdąży jeszcze raz przywalić deską czy już trzeba robić unik. No i niestety widać jak na dłoni, że system walki jest stworzony pod walkę 1 on 1, w przypadku starcia z większą ilością wrogów robi się niezły chaos i walenie na oślep. Well, przynajmniej nie jest tak źle jak w Homecoming lub Downpour, tam to dopiero była kaszana. Angela to KEK I już nawet nie chodzi o to, że jest brzydka. Ona po prostu wygląda jakby była z innej gry. Pozostałe postacie mają wyraźnie ostrzejsze rysy twarzy i zmęczone mordy, widać że wszyscy zostali przeorani przez życie (albo przez miasto). Angela wygląda jakoś tak "świeżo", a przy tym trochę... goofy? Scena na cmentarzu wywołała u mnie mocny dysonans: wszędzie groby, gęsta mgła, James sprawiający wrażenie jakby miał się zaraz powiesić przez depresję, w skrócie: mocno wisielcza atmosfera. A tutaj bęc, dialog z NPCem, który bardziej by się nadawał do Dragon Age Veilguard. Za to złego słowa nie powiem o voice-actingu. Wiadomo, ciężko tu przebić oryginał, ale głosy zostały bardzo dobrze dopasowane i na pewno nie rażą w taki sposób jak to robiły w HD remasterze. Na ten moment jestem w ciężkim szoku jak się ta gra prezentuje i jak mocno Bloober Team wyewoluował w ciągu ostatnich kilku lat. Jeżeli poziom utrzyma się do samego końca, to jestem jak najbardziej za tym, żeby ziomki klepnęły również remaki SH1 i SH3.
-
Jedziemy z tematem!
-
Jeszcze Blue Lock, Prince of Tennis i Ao no Exorcist. Zaskakująco dobry miesiąc się wylosował.
-
Nic nie przebije dziesiątki, klasyka gatunku