-
Postów
4 093 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
Meh, każdy narzeka ale i tak masa ludzi również z tego forumka tam wchodzi i czyta te głupoty (chociażby dla beki). Wiadomo, że Musialikowi, Kajetanowi, Wróblowi czy innym redaktorom z wodogłowiem nikt nie ufa, ale tę recenzję pisała jakaś randomowa laska z czystą kartą, więc ktoś mógłby się nabrać, tak że wyjaśniam na wszelki wypadek.
-
Lol, właśnie przeczytałem na PPE recenzję niejakiej Dagmary, która niedawno pojawiła się na głównej stronie tego opuszczonego przez boga portalu i takiego robienia w chuja czytelników to nie widziałem nawet w tekstach Musialika. Babeczka bełkocze o braku elementów stealth (są), o krótkim czasie rozgrywki (po trzech godzinach dalej siedzę w drugim chapterze), o znikomej ilości mechanik survivalowych (jest dużo jak na takiego indyka), że gierka nie obsługuje Dual Sense (gram właśnie na nim), a w plusach daje grafikę, gdzie to tak naprawdę jedyny poważny minus tej gry dramat. Jeżeli ktoś ten bełkot przeczytał i przez niego zniechęcił się do gierki, to dementuję wszystkie bzdury zawarte w tej pseudo-recenzji.
-
Końcówka jak wchodzi wokal i QTE ja yebie, do dzisiaj niewiele powstało takich boss fightów. Złote czasy Platinum Games
-
Akurat w anime strong fimejle mają przynajmniej jakąś osobowość, a nie tylko stroją groźne miny jak w zachodnich produkcjach, więc może będzie ok. Inna sprawa, że fabuła w Terminatorach jest bardziej przeruchana niż koza w domu przeciętnego ciapaka, tak że nie wiem czy będzie mi się chciało to oglądać.
-
Bardzo miło wspominam tę gierkę, najlepszy slasherek siódmej generacji konsol i druga platynka jaką wbiłem. Dodatków wtedy nie kupowałem, bo chyba ich jeszcze nie było (grałem zaraz po premierze), ale korci żeby docisnąć te trofiki.
-
Bardzo wolno mi gierka idzie, bo ostatnio mało czasu na granie, ale doszedłem do szczurów. Wiedziałem, że to będzie coś związanego z klątwą z Dark Souls, nie cierpię takich mechanik. Wszystkie granaty zużyte, żeby wysadzić nory tych małych skurwysynów w powietrze
-
Pewnie urodziła się gościem, później przez chwilę była babą, znowu typem, a na igrzyska postanowiła znowu zostać kobietą. Ciężko ogarnąć rozumem te transy, Wikipedia też co 5 minut edytuje zaimki tego czegoś, no ale najważniejsze że mogą sobie dostosować płeć tak, żeby finalnie zwiększyć swoje szanse na wygraną. Trochę jak granie na kodach w GTA San Andreas, ale co kto lubi.
- 1 482 odpowiedzi
-
- olimpiada
- olympic games
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeszcze nie. Nie doszedłem zbyt daleko, bo często ginę, prolog to ze 4 razy powtarzałem, bo chciałem zaszczędzić na ribbonach i zawsze mnie po nim coś zabiło kolega daleko już zaszedł?
-
Conscript Ależ siadło, niczym dorodne dupsko wysokokalorycznej Dominiki Gwit na ledwo utrzymującej ten ciężar kanapie w studiu Dzień dobry TVN Pograłem dopiero dwie godzinki, ale już wiem, że spodoba mi się bardziej niż Crow Country. Sam początek to Resident Evil 4 tylko zamiast sieczki w wiosce jest sieczka we francuskich okopach, a zamiast szarżujących wieśniaków są równie wściekłe szwaby: ziomeczki napierają z każdej strony, trzeba być non stop w ruchu, od czasu do czasu ratować się wybuchającymi beczkami albo siąść za sterami CKM'a i próbować ustrzelić ich tyle na ile pozwoli nam ilość dostępnych pocisków. Jest dynamicznie, jest brutalnie, jest ciężko. Po tym jakże wesołym prologu przygoda zwalnia, a my budzimy się w zasyfionym namiocie pełnym trupów, praktycznie bezbronni i bez wyznaczonego kierunku, w którym mamy się udać, a po mapie wszędzie biegają wkurwione Niemiaszki oraz... coś równie obrzydliwego i potwornego. Mimo pikselozy i w ogóle grafiki rodem z taniego RPG-makera klimacik pierwszej wojny światowej udał się bezbłędnie: co rusz trafiamy na zwłoki rozszarpane przez ciężką artylerię, czasem ktoś czołga się w naszą stronę bez nóg (raczej nie z zapytaniem czy poratujemy go szlugiem), innym razem jesteśmy świadkami jak jakiś wojak umiera w agonii po zaplątaniu się w drut kolczasty... syf, zgnilizna i odór śmierci są tutaj na porządku dziennym. Gra nie jest straszna, bo jednak ciężko się bać, kiedy atakuje Cię stworek składający się z trzech pikseli na krzyż, jednak gęstej atmosfery nie sposób jej odmówić. Zwłaszcza po znalezieniu latarki i powolnym przeczesywaniu kolejnych tonących w mroku bunkrów, które z pewnością nie są puste. Gameplayowo niby mamy tu klasycznego Residenta, bo i zagadek nie brakuje, i jest sporo biegania po labiryntowych lokacjach, są też dobrze wszystkim znane skrzynie, a save'y wykonuje się czymś na wzór ribbonów. A "niby", bo zaserwowano Dark Soulsowego twista pod postacią paska staminy, który bardzo szybko wyczerpuje się w trakcie sprintu, a także przewrotek. I sprawdza się to całkiem ciekawie muszę przyznać, elegancko podbijając dynamikę oraz dramaturgię starć i czyniąc z Conscript coś nieco więcej niż tylko kolejnego oklepanego klona RE. Przeciwnicy są bardzo szybcy, więc ze sprintu trzeba korzystać często, a kulanie się po podłodze ratuje tyłek w momencie, kiedy już mamy zaliczyć tasakiem w plecy... o ile oczywiście zostawiliśmy sobie trochę staminy na ten manewr. Każda walka ma więc w sobie coś ze strategii (bo trzeba zawsze zadać sobie pytanie czy lepiej bezpiecznie z daleka zdjąć wroga karabinem czy może jednak lepiej zaoszczędzić te kilka pocisków na później, ryzykując tym razem starcie w zwarciu) ale też jest w tym wszystkim pierwiastek slashera, bo i broni białej nie brakuje (nie ma to jak przywalić aryjskiemu księciowi ze szpadla ) i jest ta wspomniana staminka i trzeba mieć trochę wyczucia, żeby w taki sposób pokonać wroga samemu nie gryząc gleby. Od razu przy tym zaznaczę, że granie w Conscript na innym poziomie niż hard z limitowanymi save'ami mija się z celem, bo całkowicie ulatuje wtedy uczucie ciągłego zagrożenia i nie ma w takim wypadku żadnej potrzeby kombinowania z ekwipunkiem. Jestem ciekaw czy ten indyk do samego końca utrzyma taki poziom, niemniej na ten moment, po dwóch soczystych godzinach szarpania jestem bardzo zadowolony i mam ochotę na więcej.
-
Primal Chciałem pyknąć, no ale na PS5 się nie da, bo gierka ma turbo-chamskie glitche graficzne. Co chwilę coś błyska przed ryjem, tekstury robią sobie dyskotekę, a napisy często zamieniają się w niezrozumiały ciąg z Matrixa czyli podobny motyw co z Manhuntem, który jeszcze na PS4 działał elegancko, ale po odpaleniu na PS5 okazał się niegrywalnym kupsztalem. Szkoda. Pyknie się kiedyś na emulatorku w takim razie, ale uważam za złodziejstwo, że Sony w ogóle to sprzedaje na Storze bez żadnego ostrzeżenia.
-
Fajna ta okładka z panią siedzącą przy automacie Ciekawe czy zaraz jakiś Krzysio czy inne wielozaimkowe Filo się nie dowali, że zamiast promować lochy +150kg wrzucacie na pierwszą stronę zdrowo wyglądającą kobietę. Sam numer zapowiada się ciekawie i chyba będzie to pierwsze wydanie od czasu PE#0, na które się skuszę.
-
To już lepiej od razu zagrać w REmake, który wszystko robi lepiej od klasyka i dodaje ogrom contentu. Oryginalne RE1 to jedyna część z tych starych do której nie widzę sensu, żeby wracać.
-
https://thatparkplace.com/suicide-squad-kill-the-justice-leagues-lesbian-mrs-freeze-season-2-update-bombs-with-players-game-has-lost-95-of-its-players-since-february/
-
Inni bossowie, inne zagadki, kilka innych lokacji, nawet NPCe spotykane po drodze się różnią. Przy czym to Aline to ma więcej wszystkiego, więc jeżeli planuje się przejść grę tylko raz, to lepiej nią.
-
Pewnie, że latarkę. To był ciekawy motyw, bo wrogowie aż tak nie szarżowali przy wyłączonej, ale gracz też nic nie widział, a nawet nie dało się otworzyć niektórych drzwi bez jej włączenia.
-
Gays Done? Mocne 6=/10, w porywach 7=, taka spoko giereczka do przejścia i zapomnienia. Wolałbym, żeby Bend Studio w to miejsce zrobiło nowego Syphon Filtera
-
Tak, ostatnio w temacie "właśnie ukończyłem" napisałem kilka zdań o tej grze i też zwróciłem na to uwagę. Edek to poziom easy, w porywach normal, gość znajduje tyle pocisków, w trakcie swojej kampanii, że połowy z tego nie dasz rady wystrzelać, no i ma dużo mniej biegania i puzzli do rozwiązania. Aline zaczyna przygodę bez żadnej broni, ma ciekawsze lokacje do zwiedzania (chociaż sporo się powtarza), znacznie trudniejsze łamigłówki, no i ogólnie czuć u niej bardziej horrorowy vibe. Z podobnych gierek na luzaku mogę jeszcze polecić Countdown Vampires, Tormented Souls (w to możliwe, że już grałeś), Song of Horror, a nawet Chase the Express - to ostatnie to nie jest horror, ale gameplay w zasadzie kropka w kropkę jak w starych Residentach i też dobrze się trzyma gierka.
-
Najlepsze Soulsy jakie wyszły.
-
Brać i grać, nie ma się co zastanawiać. Reboot był fajny, ale The New Nightmare to dalej najlepsza część cyklu, która bardzo dobrze się trzyma po tych wszystkich latach.
-
The Stinking City dla mnie największe pozytywne zaskoczenie poprzedniej generacji konsol i jednocześnie najlepsza gra w klimatach okołoLovecraftowskich. Atmosfera, wymagający gameplay, rozbudowane questy: miód na moje zagrajmerskie serduszko. Mocno czekam na drugą część.
-
Sądzę, że nawet kobiety czytające PE nie mają takiego problemu z tymi fotami jak te lewackie szumowiny. Kiedyś na legalu wrzucali cycki do komiksów, raz była topka z najseksowniejszych kobiet w grach, a innym razem na okładce pojawiły półnagie laseczki z Dead or Alive siedzące na sofie co przypominało casting do pornosa i dosłownie nigdzie nie widziałem (internet included), żeby jakaś babeczka narzekała, że magazyn jest seksistowski. To są problemy tylko i wyłącznie ludzi chorych psychicznie, którzy muszą puszczać focha na cały świat i obrzydzać normalnym ludziom każdą przyjemność, bo są tak smutnymi kreaturami.
-
Może chodzi o to, że niektóre z nich są półnagie albo w zbyt seksownych pozach, ergo = "uprzedmiotowianie" przez mężczyzn. A jak wiadomo najwięcej o uprzedmiotowianie plują się kurewki sprzedające swoje nagie zdjęcia na Onlyfans oraz simpy, które co miesiąc przelewają im pół wypłaty. Ciekawe, do której z tych dwóch grup należy Krzysio.