-
Postów
4 098 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
38
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh
-
Remake jest bardzo podobny, więc na luzie możesz atakować i nic sobie nie popsujesz jeżeli chodzi o granie bez zgonu, to prawie mi się udało zrobić to legitnie, ale pod koniec (w tej wielkiej hali, gdzie trzeba przetransportować marker) lekko spanikowałem i macka mnie zabiła, jak taką skończoną sierotę. Kiedyś do tego podejdę jeszcze raz bez cheesów, bo mimo wszystko czuję trochę wstyd i obrzydzenie do samego siebie. Pamiętam, że DS2 pod tym względem był dużo trudniejszy i tam nawet mając 3 save'y do dyspozycji był niezły hardkor, aby ukończyć ten tryb.
-
Grałem lata temu na PC i myślałem, że to coś pomiędzy.
-
Ja korzystam tylko z karty MB i to akurat jest dobra opcja, zwłaszcza jak chemia jest w promkach. Żele pod prysznic, antyperspiranty, jakieś Domestosy żeby dzieciaki miały co pić w te upalne dni, czasem nawet drugi produkt tańszy o 90%, więc idzie sporo zaoszczędzić. Przestałem w ogóle kupować takie rzeczy w Rossmannie.
- 2 713 odpowiedzi
-
- biedroid
- tanie rzeczy
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
148-153 Dead Space: trudność 4/10. Najtrudniejszy trofik to przejście całej gry bez zgonu, ale to akurat można cheesować kopiując save do chmury, cała reszta to śmieci pokroju "zabij określoną ilość przeciwników danym typem broni" albo "zbierz wszystkie notatki". Gierka oczywiście bardzo przyjemna i mimo, że nie jest to odświeżenie na takim poziomie jak RE4, to i tak pyka się super, nawet jeżeli dobrze zna się oryginał. Metal: Hellsinger: trudność w zależności od tego czy gra się legitnie - i wtedy spokojnie jest 9.5/10 - lub też czy gra się z ułatwiaczem dla takich pozbawionych rytmu kalek jak ja, do kliknięcia w opcjach, który sprawia, że gra zamienia się w zwykłego shootera - i wtedy trudność spada do 3/10. Za punkt honoru postawiłem sobie przynajmniej skończenie tej gry na normalu bez korzystania z ułatwienia i... omg, męczyłem się bardziej niż na Dante Must Die w DMC. Jedna z trudniejszych rzeczy jakie robiłem w życiu, chociaż to są mocno subiektywne odczucia, bo jeżeli ktoś nie ma problemu z załapaniem rytmu, to może co najwyżej mnie wyśmiać, splunąć mi na mordę i przejść grę z zamkniętymi oczami. Ale nawet dla takich osób platyna może stanowić wyzwanie, bo mamy tu naprawdę trudne opcjonalne czelendże, a wisienką na torcie jest trofik wymagający przejścia CAŁEGO etapu z perfekcyjnym wyczuciem, czyli nie gubiąc rytmu ani razu. Ogólnie tytuł bardzo dobry i polecam go każdemu, muzyka miażdży, a gameplay to taki Doomik z fajnym twistem. Doom (2016): sporo śmieciotrofików, trochę znajdziek, kilka dzbanków do wbicia w multi (wpadają błyskawicznie). Jeżeli ktoś ma na oku platynę, to radzę się spieszyć, bo nie wiadomo jak długo jeszcze pociągną serwery, a jak zostaną wyłączone to platsa już się nie będzie dało wbić. Ponoć też niektóre trofea są okrutnie zgliczowane, ludzie do dzisiaj skarżą się, że coś im nie chce wpaść mimo spełnienia wszystkich warunków, ale ja akurat nie miałem żadnych problemów. Trudność: 3/10 Ghosthunter: łatwizna, pomijając kilka missable trofików (i tak trzeba się nieźle postarać, żeby je pominąć) to nie ma tu żadnej filozofii. Gra sama w sobie też jest łatwa, ani przeciwnicy ani sporadyczne łamigłówki nie stanowią żadnego wyzwania, więc daję 2/10 za trudność. Alone in the Dark:TNN: oh yeaaaaah, zawsze chciałem mieć komplet dzbanków w tej grze, jeszcze żeby tylko Capcom wydało Dino Crisis albo klasyczne Residenty na tej samej zasadzie... ale pewnie nie dadzo trochę smutek, że nie pokuszono się o wyzwania związane ze speedrunem albo przejście gry bez leczenia się, tak to pozostaje masa głupot do zebrania, zabicie każdego rodzaju wroga obiema postaciami, raz trzeba dać się zabić i zobaczyć napis game over. Większej filozofii tu nie ma, wszystko idzie zrobić w trakcie jednej nieco dłuższej sesji, trudność 2/10 MediEvil: Resurrection: i znowu banał. W zasadzie każdy kto skończył remake na PS4 wie czego się spodziewać: skończyć grę, zebrać wszystkie kielichy + ukryte fiolki zwiększające HP, porobić trochę głupot. Jedyna różnica to zestaw minigierek ekskluzywny dla tej wersji MediEvila, dosyć nudnych oraz irytujących warto dodać, ale też szybkich do skończenia, 3/10 za trudność.
-
Myślałem, że on ma po prostu taki specyficzny styl pisania, ewentualnie jakiś obrzęk mózgu, ale jeżeli jest tak jak piszecie, to faktycznie nie ma sensu wdawać się z nim w żadne dyskusje.
-
Dosłownie wszyscy zwrócili na to uwagę.
-
Gówniany aktor, który wszędzie gra tak samo. Gówniany pomysł, żeby zamienić Stiwa Rodżersa na jego przydupasa, którego i tak nikt nie kojarzy. Gówniane, generyczne story jak w każdym Marvelu od jakichś 5 lat. Czekam na wyniki box office, bo jestem ciekaw jak bardzo ten film wtopi.
-
Najgorzej napocząć kilka takich kolosów, sama świadomość ile tam jest contentu oraz ile czasu zajmie skończenie takiej gry skutecznie zniechęca, żeby do niej wrócić i siąść na poważnie. Dlatego moja zasada jest taka, że nigdy nie zaczynam kolejnego open-worlda zanim nie skończę poprzedniego. Z mniejszymi grami jest inaczej, coś tam się po trochu podziubie i w końcu każdą się przejdzie, ale Eldenik boży na 150h grania to nie jest coś co można odpalić na godzinkę dziennie. Na szczęście nie mam żadnego backlogu, wszystko co chciałem już dawno pokończyłem i teraz tylko na bieżąco ogarniam nowości + w sezonie ogórkowym odświeżam klasyki. To jest życie
-
Brzmi jak jakaś choroba. Ja bym z tym poszedł do lekarza rodzinnego.
-
Spoiler z ostatniego odcinka Akolity już wiadomo na co poszło te 180 milionów
-
Book of Memories i Downpour. Resztę można spokojnie olać.
-
Tej, ale się tak nie rozkręcaj, bo jeszcze z rozpędu Silent Hille pokończysz
-
Smarkula irytowała mnie już od momentu jak pierwszy raz zobaczyłem ją w GoT. Fatalny casting, bo ani to dobrze nie gra, ani patrzeć się na to nie da bez odruchu wymiotnego. Nie czarujmy się, rola wpadła głównie przez to, że w Hollywood faworyzuje się teraz ludzi z chorobami psychicznymi, a ona identyfikuje się jako genderfluid, dało się wybrać bardziej podobną do Ellie aktorkę ze zbliżonym, jak nie większym talentem. Also, skoro do wydarzeń z pierwszej części udało im się wcisnąć tyle woke-szajzu, to tym bardziej nie jestem zainteresowany drugim, gdzie ta papka wyjebie poza skalę. Ciekawe czy znowu zrobią nic nie wnoszący do story odcinek o dwóch pedziach zbierających truskawki.
-
Zastanawiałem się czy jest sens się brać za ten serial, ale chyba jednak odpuszczę po tych komentarzach. Podobno jest też mocno woke, a reżyser mówi wprost, że jak sie komuś nie podoba, to ma wypierdalać? Okejka, to obejrzę zamiast tego drugi sez. Invincible.
-
https://cosmicbook.news/the-acolyte-nielsen-ratings Mimo najusilniejszych starań Disneja prawda jednak wyszła na jaw. Niestety, jest dramat.
-
Cold Steel 1,2,3,4,Reverie. Ale wtedy faktycznie sporo się traci fabularnie bez znajomości poprzednich części (a więc Trails in the Sky 1,2,3 a następnie Trails from Zero i Azure), trochę jakbyś chciał oglądać Avengers Infinity War bez obcykania innych Marveli. Wydaje mi się teraz zbyt karkołomnym zadaniem, żeby legitnie przejść wszystko od a do z, więc najlepszą opcją jest ogarnąć jakieś streszczenie na YT i wtedy brać się za CS.
-
Zero mi nie podeszło, więc za Azure nie wiem czy chce mi się brać. Możliwe że sam sobie zrobiłem krzywdę kończąc najpierw wszystkie odsłony Cold Steel + Reverie, bo po tym co się tam odjaniepawla to przygoda w Crossbell sprawia wrażenie najwyżej pikniku na łące gdzieś za miastem. Za spokojnie, za wesoło, zbyt rozciągnięte wszystko, a postacie są nudne i nieciekawe. Ale może kiedyś jeszcze dam szasnę. No właśnie widzę, że gra do dzisiaj jest trochę gnojona, głównie przez lżejszy klimat zmiany w poziomach. Dla mnie pikuś, bardziej denerwuje brak udogodnień, które w 2005 roku POWINNY zostać wprowadzone. Z drugiej strony nawet na PS4 się jakoś super nie wysilili, a był to 2019 xd Ale tak ogólnie to i tak w gruncie rzeczy bardzo podobny i dobrze znany MediEvil, te kilka godzin idzie całkiem miło spędzić przy gierce
-
Kupować jakieś niesmaczne gówno, tylko dlatego, że jest sygnowane mordą albo nazwiskiem celebryty... aż mi się przypomniały lody Friza, czy jak mu tam było.
-
Alone in the Dark: The New Nightmare Najlepszy klonik klasycznych RE nic, a nic nie stracił ze swojej magii przez te wszystkie lata, dalej wywołując ciarki na jajach spoconego ze strachu gracza, ciesząc oczy ładnie wykonanymi lokacjami i totalnie rozwalając mrocznym klimatem. Rezydencja z pierwszego Residenta przy tej posiadłości to Disneyland. Tylko czemu wszystkie zombie łażą bez koszulek dziwnie kulejąc i jęcząc jakby dopiero co odbyło się tu dzikie gay-party? Może nawet lepiej, że gra tego nie tłumaczy Najlepiej jednak grać Aline zamiast tłustowłosym Edkiem: babeczka ma dłużą, trudniejszą, bardziej horrorową i wypełnioną zagadkami przygodę, poza tym w jej kampanii można trafić na kreaturę w stylu Nemesisa, a także... no nie czarujmy się, tyłek tej rudej dziewoi musiał nieźle robić robotę w 2001 roku klasycznie jak to bywa w tego typu grach, późniejsze sekcje są już nieco słabsze, ostatniej lokacji brakuje klimy i zamienia gameplay w Dooma (zwłaszcza u Eddy'ego). Twórcy nie pomyśleli też o żadnych bonusach po przejściu gry, więc jest to typowo przygoda na raz (na dwa, jeżeli chcesz pyknąć obiema postaciami). Polecam tak czy inaczej, zwłaszcza że teraz można pyknąć w najlepszej możliwej wersji dzięki lekkiemu odświeżeniu na current-geny. MediEvil: Resurrection Nie wiem czemu, ale zawsze byłem przekonany, że ta pierwotnie wydana na PSP odsłona to była kontynuacja dwóch pierwszych części, a to jednak remake zanim wyszedł remake na PS4. Zmiany względem oryginału widać od razu, gra jest mniej horrorowa, więcej tu pastelowych kolorków, wrzucono więcej żartów (zajebisty va gargulców!) i mam wrażenie, że niekiedy mocno przemodelowano poziomy. Niestety, mimo że pierwotnie tytuł ukazał się w 2005 roku (wtedy kiedy RE4 ) to nie oferuje praktycznie żadnych poprawek i udogodnień. Sterowanie i walka to dalej taka sama drętwota, kamera jest do dupy i nie można nią swobodnie manipulować, brakuje lock'on, a platforming jak był tragiczny, tak tragiczny jest dalej (za to chyba traci się teraz mniej żyćka, po wpadnięciu do wody). Serio, po 7 latach mogliby się ciut bardziej postarać. Z lekkich szlifów to wiadomo, że grafika (chociaż jednak brakuje tego mroku), no i fajnie, że teraz kielichy otwierające dostęp do alei sław można zbierać od razu, a nie dopiero po zdobyciu 100% dusz. Nie powiem, mimo zacofania gameplayowego dalej gra się w to fajnie, a halloweenowa atmosfera w stylu animacji Tima Burtona ma w sobie mnóstwo uroku
-
Pamiętam jak jęczałem o rapsy na trailerze PoP:The Lost Crown. Tam też pasowały jak pięść do oka, no ale tak jak mówisz, to była tylko głupia gierka dla dzieciaczkooff. Tutaj jednak ktoś próbował zrobić poważny film o spoconych i zakrwawionych zabijakach tłukących się w starożytności, a patrząc na trailer, słuchając tej muzy i oglądając w akcji grę aktorską Denzela, to mam wrażenie że to jakiś Dzień Próby 2 albo nowy Equalizer.
-
Chemię.
- 2 713 odpowiedzi
-
- biedroid
- tanie rzeczy
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Drewniany Pedro, czarne rapsy i pół filmu zaspoilerowane w trailerze. Szykuje się mega hit.