Skocz do zawartości

Josh

Użytkownicy
  • Postów

    4 748
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez Josh

  1. Josh

    Silent Hill f

    Walka na pewno będzie na dalekim trzecim albo i czwartym planie, strzelanie raczej odpada, jakoś sobie nie wyobrażam żebyśmy sterując smarkulą w Japonii roku 1960 mieli pruć do potworów z uzi i szukać pocisków do strzelby rozbijając wazony w świątyniach Będzie więc świeżo nie tylko pod względem klimatu, ale i gameplayu, z pewnością większy nacisk zostanie położony na eksplorację i zagadki, trochę walki melee wpadnie (widać, że dupeczka biega z metalową rurką), skradania też nie można wykluczyć. Cykam się, że przez to jeszcze mniej będzie czuć Silent Hilla, pozostaje liczyć na to, że Yamaoka chociaż soundtrackiem będzie nam przypominać w co właściwie gramy. Bardzo mnie ciekawi jak pokażą Otherworld, na trailerze widać co nieco gore, więc tutaj mam spore oczekiwania. Szykuje się rewolucja w serii tak czy inaczej, może nie taka jaką stanowił swego czasu RE4 dla Residentów, ale i tak mocno powieje świeżością. Do tej pory wszystkie Silenty rozgrywały się w Ameryce i mniej więcej w podobnym czasie - "f" pokazuje że macki tytułowego miasta sięgają znacznie dalej, co da się zrozumieć w ten sposób, że Konami już nic nie ogranicza i kolejne odsłony mogą umiejscowić w dowolnym miejscu i w dowolnym czasie. Nie jestem co prawda przekonany czy od strony fabularnej ma to jakiś sens, ale na pewno daje to ogromne pole do popisu zarówno dla designerów, jak i scenarzystów. Może by tak kolejne pełnoprawne SH w Polsce w latach 80tych? Z Blooberem to by było możliwe
  2. Josh

    Silent Hill f

    Dalej czuję tu większy vibe Sirena / Project Zero niż Silent Hill, gdyby nie ta mgła to równie dobrze mogliby nazwać tę grę inaczej. Ale nie powiem, klimacik wylewa się ze screenów
  3. Josh

    Dragon Age: Veilguard

    Sutek, lubię Cię serio, ale teraz to już pierdolisz bzdury. Nigdy nie kreowałem się na normalnego.
  4. Josh

    Dragon Age: Veilguard

    Nic takiego się nie stało. Koprofilia też mnie brzydzi, ale przecież nie będę innym zakazywał zajadać się odchodami, skoro sprawia im to radość.
  5. Josh

    Manga, co polecacie

    Kiedy zamawiasz Battle Royale na Wishu, ale przychodzi coś innego Dobre 10 lat temu Madhouse wyprodukowało jeden sezon anime na bazie tej mangi, w sumie mi się podobało, a że na tym jednym sezonie serial się zakończył pokrywając zaledwie 1/3 całej historii, to postanowiłem resztę nadrobić w formie komiksowej. No generalnie szału nie ma, powiedziałbym nawet że te 12 wyemitowanych odcinków to był najlepszy wycinek całego Btooom. A o co tu w ogóle chodzi jakby? Otóż wszelakiej maści kanalie wykluczone przez społeczeństwo zostają uwięzione na tropikalnej wyspie gdzie zostają zmuszone do walki na śmierć i życie przy użyciu ładunków wybuchowych. Przeżyją tylko ci, którzy zabiją określoną liczbę innych "graczy" i pozyskają od nich żetony niezbędne do podjęcia ewakuacji. W grę wchodzi nie tylko przetrwanie, ale też wysoka nagroda pieniężna, więc sentymenty czy jakiekolwiek ludzkie odruchy schodzą na bok, wyciągając z zawodników to co najgorsze. A to wszystko przy uciesze gawiedzi, bo cała rozgrywka za przyzwoleniem rządu jest streamowana w czasie rzeczywistym niczym jakieś chore igrzyska śmierci. W końcu kto by się przejmował kryminalistami prawda? No i tak to mniej więcej wygląda. Ludzie rozrywani na kawałki za pomocą bomb, zdrady i spiski na każdym kroku, całkowite zezwierzęcenie i rozpad wartości moralnych, a w tym całym bajzlu nasz dzielny MC, który próbuje zachować resztki poczytalności i ujść z życiem ratując przy okazji cycatą blond-dziewoję. Czyli mniej więcej to co znamy z wielu innych komiksów opartych na tematyce death games I tak do 1/3 przygody jest to naprawdę sympatyczna rozpierducha, bo później zaczynają się takie głupoty, że ręce opadają. Zjawiska paranormalne typu mała dziewczynka widząca duchy, dwóch typów planujących zniszczyć potężne korpo rządzące całym światem przy pomocy hakera-geniusza który zdezerterował i teraz pracuje dla Putina walki z niezniszczalnymi dronami, a nawet... scena gwałtu, która jest chyba najbardziej popieprzoną sceną gwałtu jaką widziałem od kiedy czytam mangi. Nie powiem, że nie da się tego czytać, bo jakaś ciekawość jest kto zginie, a kto przetrwa do końca, no ale historia mogłaby być o wiele lepsza, gdyby autor tak nie odpływał ze swoimi fanaberiami. Ciekawostka: manga ma dwa zakończenia, a czytelnik sam może sobie wybrać które jest według niego kanoniczne. Jedno kończy się bardziej luzacko i wesoło, drugie w dosyć mroczny sposób i z tego co wyczytałem jest to finał "rekomendowany" przez mangakę, toteż je uznaję je za to oficjalne. Kolejny dziwny pomysł, który tak czy inaczej nie zmienia faktu, że oba endingi pozostawiają niedosyt, nie domykają wszystkich wątków i ogólnie sprawiają wrażenie jakby były napisane na szybko, bo widać w nich potężne dziury fabularne. Polecam więc Btooom! tylko jeżeli przeczytaliście już inne (lepsze) mangi z tego gatunku albo po prostu obejrzeliście kiedyś serial i jesteście ciekawi dalszych losów Sakmoto, blondyny i reszty wybuchowej ferajny.
  6. Metal Gear Solid Delta wygląda zajebiście 

    9n8428.jpg

    1. Pokaż poprzednie komentarze  12 więcej
    2. SlimShady

      SlimShady

      Tylko jakby był niewypał sprzedażowo-krytyczny, to wyrzucasz projekt do kosza.

    3. oFi

      oFi

      Wrzuć do cyfrowych zakupów to wlepie plusa :rep_up:

    4. Paolo de Vesir

      Paolo de Vesir

      @XM. to remake dla ludzi pokroju mnie którzy próbują jakoś się w te serię wgryźć.

  7. Też mnie cieszy, że odświeżają te starocie. Square mogłoby w końcu wydać jakiś remasterek Parasite Eve
  8. Josh

    NETFLIX

    Wygląda zajebiście. Jeżeli trailer to nie zlepek wszystkich najlepszych scen, tylko faktycznie w każdym odcinku będzie taka rozpierducha to nie mam pytań. Ciekawe jak to się będzie miało do kanonu, bo nie wygląda mi to na prequel tylko na jakąś alternatywą wersję DMC3
  9. Prawda. Easy to wiadomo, że rządzi się swoimi prawami i ten tryb wybierają osoby, które chcą się nacieszyć fabułą i trochę sobie pobiegać, a walki są im obojętne, natomiast normal powinien już oferować jakąś dawkę wrażeń tak żeby nie zasnąć i nie tracić na gameplay'u poprzez ignorowanie poszczególnych mechanik. Jak jest w praktyce, wszyscy wiemy: w większości erpegów easy i normal to jest jedno i to samo. Walki chyba najlepiej zrobili w pierwszej części. Nie wiem jak w Chronicles X, bo w tę odsłonę nie grałem wcale, ale 2 i 3 mają zbyt długie starcia, przeciwnicy są strasznie gąbczaści, animacje zbyt rozwleczone, no i tak jak piszesz, nawet nieznaczna różnica w poziomie przeciwników zbyt znacząco wpływa na walki. Pewnie to jest powód, dla którego dla mnie ostatnie dwie odsłony nie były już takie dobre i finalnie mnie rozczarowały, mimo że światy i fabułki miały więcej niż przyzwoite. To w X3 w trakcie chainów zdążysz zrobić śniadanie, zjeść je, przetrawić, wydalić i w międzyczasie jeszcze jakaś drzemka wleci. Albo i nie, bo musisz przecież w trakcie trochę poklikać
  10. Josh

    Growe Szambo

    No to podaj kto linkował.
  11. Wiem, że zajebiście stary post, ale wyświetlił mi się jako pierwszy jak wszedłem do tego tematu i czuję silną potrzebę dodania swoich 3 groszy. W Xeno 3 grałem na hardzie - jak zresztą w każdego erpega, inaczej według mnie nie ma funu biorąc pod uwagę jak casualowe dzisiaj są gry z tego gatunku - i nie wyobrażam sobie przejść tej gry na tym poziomie trudności bez ogarnięcia systemu walki i wykorzystywania w pełni wszystkich dostępnych mechanik. Te długie chainy z udziałem wszystkich postaci (już nie pamiętam jak się nazywały), a co najważniejsze: umiejętnie z nich korzystanie, to był jedyny sposób, żeby w ogóle przejść tę grę, podejrzewam że nawet jednego bossa bym nie dał rady pokonać korzystając z "auto" czy klikając cokolwiek co popadnie, więc dziwnie mi się czyta to o czym piszecie. Generalnie z grami (nie tylko erpegami, ale tutaj to jest najbardziej widoczne) jest tak, że na niższych poziomach można klepać co ślina na pada przyniesie (?), bo w sumie po co się wysilać i uczyć gry, skoro sama gra na easy czy normalu w ogóle tego od gracza nie wymaga. Natomiast im wyżej, tym gra już nawet nie tyle wymaga, co po prostu zmusza do korzystania z pozornie "zbędnych" mechanik nieprzydających się na innych poziomach i tutaj Xenoblade 3 jest tego najlepszym przykładem. Przy czym nie chcę za dużo bronić Xeno3, bo mnie ta gra srogo wymęczyła (w sensie znudziła: animacje super ataków są o wieeeeeeele za długie, ostatni boss zajął mi równie DWIE godziny ), po prostu zwracam uwagę na prosty fakt, że jeżeli chce się z gry wyciągnąć wszystko i czerpać większą frajdę z systemu walki, to lepiej podkręcić wyzwanie zamiast narzekać że jest za łatwo, a połowa możliwości jakie oferuje gra na nic się nie przydaje. To trochę tak jakby odpalić Ninja Gaiden na very easy i mówić później, że "po co jest parry albo juggle w tej grze? Przecież wystarczy cały czas dusić "x" i się samo przejdzie".
  12. Josh

    Growe Szambo

    To znaczy czyj ulubiony? Bo nie zauważyłem, żeby ktokolwiek linkował coś od nich?
  13. Josh

    Dragon Age: Veilguard

    A dla mnie była ok. To nie był żaden hit, ale w porównaniu do DA2 przynajmniej czułem, że gram w pełnoprawne RPG, a nie w jakieś demko z trzema lokacjami na krzyż.
  14. Josh

    Growe Szambo

    Prawidłowa odpowiedź to: Monster Hunter jest lepszą grą, bo nie tworzyli go fachowcy od DEI. Wygrałeś talon.
  15. Kiedy dziewczyna okaże się lepsza w szachy 5D

    OhUk0CHklR7P6B2KIH70Z4gtmHOQ0wmq (1).jpg

    1. Beelzeboss

      Beelzeboss

      Po wczorajszej randce z observerem potrzebowaliście wiecej czasu.

  16. Specjalnie kupiłem Plusa na miesiąc, żeby sprawdzić w akcji nowe Dragon Age'a. Beton w końcu został skruszony za sprawą słów Figaro, żeby nie oceniać gry bez uprzedniego zagrania w nią, tak więc odłożyłem wszelkie uprzedzenia na bok, uciszyłem swojego wewnętrznego transfoba i zatopiłem się w tym kolorowym świecie z czystym, niezmąconym umysłem licząc co najmniej na dobrą przygodę i konkretny erpegowy gameplay... Szkoda, że jedyna opcja, żeby zagrać w starsze odsłony na PS5 to Plusowy streaming, no ale z braku lepszych perspektyw niech będzie, zwłaszcza że neta mam dobrego i wszystko śmiga zadziwiająco płynnie. Chodził za mną powrót do Grecji po gigantycznym rozczarowaniu jakim okazał się dla mnie Ragnarok, po prostu jakoś bardziej trafia do mnie klasyczny gameplay bez współczesnych udziwnień, ot nieskomplikowana i dynamiczna sieczka z eksploracją na drugim planie i bez ciągłego pieprzenia głupot w trakcie pokonywania kolejnych poziomów. Sekwencji z chodzeniem dwie godziny po lesie i zbieraniem chrustu jakimś obsranym rudzielcem też póki co nie stwierdziłem tak więc gram ostro, ginę często i bawię się niesamowicie. Jest coś pięknego w prostocie tych gierek z PS2. Na pewno po jedynce rzucę się jeszcze na GoW2 i 3, a może i na Ascension się połaszę.
  17. Josh

    Dragon Age: Veilguard

    Co wygra: rozpikselowane gównogierki sprzed 35 lat czy wysokobudżetowa produkcja AAA stworzona przez potężne Bioware? https://www.truetrophies.com/news/teenage-mutant-ninja-turtles-the-cowabunga-collection-ps-plus-essential Mamy to Panowie. Oficjalnie nikt nie chce grać w Dragon Age Veilguard nawet za darmo.
  18. "Wiara" będzie bardzo istotnym elementem dotyczącym tej gry. Wiara graczy, w to że Druckmann tego nie spierdoli.
  19. Josh

    Growe Szambo

    https://www.thegamer.com/monster-hunter-wilds-why-not-flopping-dragon-age-the-veilguard/ Redaktor TheGaymera ma tęgą rozkminę. Ktoś mu pomoże rozwiązać zagadkę?
  20. Josh

    Silent Hill 2 Remake

    Christophe Gans z budżetem 40 milionów dolarów, wspierany przez specjalistów od kostiumów i kilkoma dniami przeznaczonymi na sam casting Tymczasem jakieś randomy z paroma miedziakami w kieszeni i seksowną ciotką, która wpadła na chwilę zobaczyć co tam siostrzeniec porabia i zgodziła się wystąpić w kilku scenach
  21. Josh

    Death Stranding 2 On The Beach

    Szacunek dla Kojimy za kreatywność i po prostu za to, że próbuje zrobić coś innego. Szkoda, że tym czymś innym jest najnudniejszy gameplay w grach wideo od czasu powstania walking simulatorów. Spokojny gameplay mi nie wadzi, ale serio to mozolne łażenie z punktu a do punktu b to jest katorga porównywalna do siedzenia 8 godzin w pracy. Trailer wygląda obłędnie, graficznie zapowiada się na najmocniejszą grę na PS5, reżyseria cut-scenek zapewne urwie łeb przy samej dupie, tym bardziej szkoda że to wszystko marnuje się na symulator DPD, gdzie Kojima mógłby na luzaku wypuścić jakiegoś MGS-killera.
  22. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Jersey Devil Jednym z najlepszych dni w moim życiu z pewnością był ten, kiedy w wakacje 1998 roku ojciec wrócił do domu, z kopniaka zamiast mnie tym razem wyjątkowo potraktował drzwi wejściowe i podjarany jak małe dziecko zamontował pod TV jakieś śmieszne szare pudełko, do którego wkładało się płyty CD. I one się w nim kręciły. I było słychać takie ciche cykanie. Serio Do tej pory gierki wideo kojarzyły mi się wyłącznie z żółtymi kartridżami i rozpikselowanymi pamperkami w ogrodniczkach biegającymi w prawo, toteż szok był konkretny w momencie, gdy PlayStation zostało odpalone po raz pierwszy, a że miałem wtedy 8 lat, to równie dobrze mógłbym oglądać pokaz iluzjonisty, bo mój mózg totalnie nie przetwarzał tego co widzi. Wszyscy wiemy ile wtedy kosztowały oryginały oraz jak prężnie rozwijało się piractwo, toteż nie będę mydlił oczu: staruszek razem z konsolą przybył obładowany około 50 grami na verbatimkach (+ całą masą czasopism o grach, w tym PE), a wśród nich i jako jedno z pierwszych odpalonych było właśnie Jersey Devil. Dla młodego umysłu, który pierwszy raz mierzył się z grafiką 3D to był jakiś kosmos, raczej żaden współczesny gówniak już nie pozna podobnego uczucia. Po pstryknięciu start game, obejrzeniu uroczej animacji otwierającej przygodę i otrząśnięciu się z szoku w końcu mogłem pobiegać fioletowym dziwolągiem. Początek gry utkwił mi w pamięci na następne dekady za sprawą trzech rzeczy: mega topornego sterowania, niesamowitego klimatu oraz wysokiego poziomu trudności. Kurde, trochę się wtedy bałem tej gry, bo muzyka w niczym nie przypominała wesołego plumkania z Mario, lokacje spowijała niekończąca się ciemność, a wyskakujące spod ziemi dyniogłowe stwory potrafiły straumatyzować skończyło się na tym, że odpadłem już na drugim etapie, w którym żyćka kończyły mi się szybciej niż zapas tlenu w płucach przyciśniętego kolanem do ziemi fentanylowego księcia. Obiecałem sobie jednak, że kiedyś do tej gry wrócę i w końcu ją zaliczę! No i właśnie skończyłem. Niesamowite jak dziecięca wyobraźnia zapełniała luki w tej ledwo czytelnej brei zwanej potocznie "grafiką" przez co kiedyś wydawało mi się, że ta gra jest ładna, mimo że już w tamtych czasach inne platformówki zjadały Jersey Devil na śniadanie. No, ale klimatu dalej nie można jej odmówić: początek kiedy wspinamy się diabełkiem na dach muzeum i obserwujemy stamtąd panoramę miasta (która w rzeczywistości jest wielką, rozmazaną teksturą), późniejsze sekwencje w katakumbach albo pokonywanie kolejnych pięter w nawiedzonym, rozpadającym się budynku mają vibe'a, którego brakuje dzisiejszym - bardzo grzecznym i wesołym - platformówkom. Trochę jak MediEvil, a trochę jak Pumpkin Jack. Przeciwnicy idą w parze z designem lokacji, przez większość czasu tłuczemy jakieś groteskowe kreatury albo abominacje rodem z Looney Tunes, do którego Jersey Devil też nawiązuje dosyć często. Legendarny poziom trudności, który przez lata stanowił dla mnie największą barierę przed wróceniem do tej gry okazał się zwykłą ściemą. Przy czym gwoli ścisłości: za dzieciaka grałem w wersję PAL, która z tego co wiem była nieco trudniejsza, ale też mocno okrojona z zawartości, ot taka wersja testowa zanim deweloper wrzucił na pozostałe rynki właściwe, poprawione definitive edition. Tak czy inaczej nie ma to większego znaczenia, bo obu wersjach twórcy rzucają nam pod nogi tyle żyćka, że nie sposób go całego zmarnować... no chyba że jest się ośmioletnim melepetą i pierwszy raz gra się w trójwymiarową platformówkę Fakt, ginie się tu bardzo często, głównie przez toporne sterowanie, częste bugi i kamerę, którą trzeba cały czas manualnie sobie ustawiać, ale i tak przez większość czasu miałem 80+ kontynuacji. A żeby było śmieszniej, to w każdej chwili można wrócić do pierwszego etapu i farmić żyćka do oporu xD Najlepsze i tak są chyba walki z bossami. Jest ich sporo, ale wszystkie są tak samo przewidywalne, każdy szef ma jeden, max 2 ataki na krzyż, które są łatwe do ominięcia, a w przypadku naszego zgonu nie trzeba się niczym martwić, bo HP bossa się nie odnawia. Nie wiem kto to projektował ale ja bym mu kazał oddać wypłatę. Czy w takim razie polecam tę platformóweczkę? Oczywiście, że nie. Ma swoje mocne strony, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że już na swoje czasy był to zwyczajny średniak miażdżony przez takie koksy jak Crash, Spyro czy nawet przez Gexa. Wróciłem do niego wyłącznie z sentymentu i niejako obowiązku, bo naprawdę chciałem zaliczyć grę, która pokonała mnie dwie dekady temu. W Psx Extreme HIV się nie patyczkował i wystawił solidne 5/10 Ja bym do tej piątki dorzucił jeszcze "plusika". Chociaż nie powiem, gdyby ktoś wpadł na szalony pomysł reanimowania tej marki i zrobił jakiś remake albo kontynuację, to pewnie bym się ucieszył, nawet gdyby miał to być jakiś budżetowy indyk sfinansowany za frytki z Kickstartera. Potencjał jest spory, a giereczek w klimacie Halloween nigdy za wiele.
  23. Idealna randka nie istn...

    dBPOL84cj9PpWNWrgBaotHHLukKMd8uY.jpeg

    1. Pokaż poprzednie komentarze  5 więcej
    2. Suavek

      Suavek

      Pewnie shemale.

    3. Josh

      Josh

      To nawet lepiej 

       

       

      xufxin5kk7441.webp

    4. Kaczi

      Kaczi

      z takim shemale to tylko w Bieszczady!

  24. Josh

    Growe Szambo

    A to nie wiem. Pomijając parę wyjątków typu Asmongold czy Vara Dark to ja nie kojarzę tych ludzi i wbrew pozorom nie śledzę z zapartym tchem woke'owych nowinek. Wspomnianej dwójki nawet nie mam zasubskrybowanej, a na forum wrzucam głównie to co mi zapoda algorytm youtube'a i facebook na głównej, o ile uznam że granica DEI została przekroczona W KCD2 pewnie sam bym zagrał, bo widzę że to kawał porządnego erpega, tylko zupełnie mnie nie jarają klimaty średniowiecza. Split Fiction kiedyś sprawdzę jak będzie w promce, te dwie protagonistki przynajmniej wyglądają jak kobiety, a i w poprzednich grach Hazelight Studios nie dopatrzyłem się jakichś nachalnych tęczowych motywów, więc dla mnie dev ma cały czas czystą kartę. Z Monster Hunterem dalej nie wiem o czym mowa, kojarzę tę grę głównie z trailerów, w których występowała blondi z wielkimi cyckami.
  25. Josh

    własnie ukonczyłem...

    Nie wiedziałem, że smaży się sequel. Kupi się na pewno jak wyjdzie na plejce <3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...