Stellar Blade - gram, jest ok, tytuł jest jak najbardziej poprawny, ale żeby jakieś ochy i achy? Souslike jakich wiele, gra mam wrażenie że bardziej stanowi zlepek innych produkcji (Nier, Scarlet Nexus, Bayo) niż twór, który miałby na siebie jakikolwiek pomysł. Dwie rzeczy trochę psują mi frajdę, mianowicie bardzo niski poziom trudności oraz muzyka, jakoś mnie wkurwia ten miałczący wokal podczas eksplorowania lokacji, jest to chyba nawet bardziej irtytujące niż w Automacie, z której ewidentnie to zrypano. Z drugiej strony dynamika jest niezła, spory plus to brak staminy (no bo ile można wałkować tę mechanikę...), da się naprawdę efektownie kroić przeciwników ("mignięcie" ). Główna bohaterka żywcem wyciągnięta z jakiegoś zboczonego hentajca z mackami, no ale to i tak o wiele lepsza opcja niż abominacje z zachodnich gier. Wstępnie mogę dać 7/10
Final Fantasy VI - tutaj już powoli zmierzam do końca i zdanie dużo mi się nie zmieniło na temat tej gry: dalej nie wiem czemu dla niektórych jest to jeden z najlepszych Finali, bo ani systemowo gra nie robi wrażenia, ani tym bardziej fabularnie. Ok, ten jeden motyw w środku gry jest niezły, ale poza tym dosyć oklepana historyjka z magią, smoka i dzielnymi wojownikami na pierwszym planie. Spokoju nie daje mi to, że tutaj... nie ma żadnego głównego bohatera. Patrząc po grafikach myślałem, że Terra będzie grać pierwsze skrzypce i nawet cieszyłem się, że w końcu laska jest MC (poza Lightning i Yuną w FFX-2 nie pamiętam żeby jakaś kobieta była główną bohaterką w tej serii), ale ku mojemu zdziwieniu wcale nie ma jej tak dużo w tej grze. Skończyć pewnie skończę, nawet jako-tako się bawię, ale nie będzie to moje ulubione FF.