Przeczytałem całe Solo Leveling i tak w skrócie: syf niesamowity. Zaczyna się bardzo dobrze, pierwsze chapy zwiastują ciekawą, mroczną, nietypową historię, ale niestety bardzo szybko wychodzi na jaw, że to po prostu kolejna durna bajeczka w stylu Sword Art Online, w której przenikają się elementy realnego świata z grą wideo (czyli całe zero oryginalności, bo takich opowieści jest mnóstwo). Do połowy jeszcze jakoś idzie to czytać, ale w pewnym momencie główny bohater staje się drugim One Punch Manem i wtedy absolutnie całe napięcie siada, bo po prostu nie ma na niego mocnych, a każde starcie z jego udziałem jest nudne i przewidywalne. Postacie są płytkie jak kałuża: mamy tu typowego koreańskiego lalusia, który próbuje być tak bardzo "cool", że już chyba bardziej się nie da, mamy głupawych osiłków, którym wydaje się że są najsilniejsi, ale na szczęście nasz piękny bishounen szybko ich wyjaśnia, mamy też pobocznych przydupasów, których trzeba cały czas ratować i złych do szpiku kości badguyów, których motywacje zostały nakreślone przez autora w kiblu na kolanie w ciągu 30sekundowego srańska. Rozwiązanie głównej intrygi i największej tajemnicy rozczarowuje. Story w drugiej połowie pędzi na złamanie karku, wrzuca idiotyczne wątki w stylu kosmitów z Naruto i kończy się tak nagle, że autentycznie nawet nie ogarnąłem że nasz hiroł walczy już z ostatnim bossem (gość wziął się totalnie znikąd i równie szybko zniknął). Strata czasu, aczkolwiek muzykę do anime chyba robi Sawano (Attack on Titan, Guilty Crown), więc soundtrack na pewno obczaję.
Z koreańskich komiksów czytałem jeszcze tylko Noblesse i mam podobne zdanie co do Solo Leveling. Aha, no i The Breaker, to akurat było świetne, ale niestety autor się wysrał na ten komiks i pewnie nigdy go nie wznowi, więc na anime też raczej nie ma co liczyć.