Skocz do zawartości

Josh

Użytkownicy
  • Postów

    4 105
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    38

Treść opublikowana przez Josh

  1. Josh

    Final Fantasy XVI

    Jak dla mnie walka nie ma nic do rzeczy, bo takie Tales of czy Star Ocean od dawna nie mają turowego systemu, a jednak ciężko nie uznać ich za jRPG. Mangowy design też nie zawsze idzie w parze z tym gatunkiem, bo np. Yakuza: Like a Dragon ma bardziej realistyczną stylistykę i też pasuje jako dżej ar pi dżi. RPG po prostu zrobione przez Japończyków? No też nie, bo Soulsy czy Elden Ring średnio się łapią. Gruby temat i chyba rzeczywiście każdy będzie tu miał swoją własną definicję
  2. Josh

    Final Fantasy XVI

    Poza dobrym story jest jeszcze dobra walka (tylko ciutkę zbyt łatwa), dobra grafika i dobre udźwiękowienie. Przy czym trzeba wyraźnie zaznaczyć, że "dobre" to w tym przypadku znaczy co najmniej takie "9/10". A więc GOTY jak najbardziej w zasięgu ręki spinając wszystko do kupy i nie jęcząc na głupoty typu framerate.
  3. Josh

    Final Fantasy XVI

    Jeszcze seria The Legend of Heroes, z naciskiem na Cold Steel. Jedna z najlepszych rzeczy jakie przytrafiły się turowym erpegom od czasu... Final Fantasy?
  4. Josh

    Final Fantasy XVI

    Dunno, jest spory nacisk na fabułę, są questy, można biegać po polanie i napierniczać zmutowane pszczoły, w tle cały czas lecą jakieś cyferki jak za starych czasów, skillzy z cooldownem, dali nawet prosty crafting. Dla mnie to cały czas jest jRPG i powiem nawet, że bardziej niż było nim FFXIII.
  5. Josh

    Final Fantasy XVI

    Wy wchodzicie w ten spoiler czy nie? Człowiek raz na ruski rok próbuje być zabawny i nie wychodzi btw, taka dygresja mnie naszła: FFXVI ma chyba najseksowniejsze blondyny w historii gamingu: Midadol to bym szarpał za ten warkocz jak Reksio salami
  6. Josh

    Final Fantasy XVI

    Z FFX-2 jest trochę podobnie jak z Devil May Cry 2: strasznie gnojony sequel, a w rzeczywistości niedoceniona perełka i jedna z najlepszych odsłon serii
  7. Josh

    Final Fantasy XVI

    Nic takiego nie zauważyłem O tak, uwielbiam wracać do tej gry. ATB, masa klas postaci, minimialna ale jednak: nieliniowość, ogrom mini-gierek i misji pobocznych, replay-ability, świetny wakacyjny klimacik (dlatego jak już odświeżam sobie tę grę, to właśnie w wakacje), kilka walk przy których trzeba się trochę wysilić, nowy hardkorowy kontent w edycji HD i ten wielki, creepy opcjonalny dungeon z Tremą Psychofani Dzisiątki mnie zjedzą, ale kij w to: mój ulubiony FF zaraz po FFXII.
  8. Josh

    Final Fantasy XVI

    W Xeno questy były o tyle gorsze, że zajmowały 5x tyle czasu co w każdym innym jRPG. Pół godziny spaceru w jedną stronę, godzina lania jakiejś chamskiej gąbki, żeby wyfarmić od niej magiczne-kutasowe łuski, drugie pół godziny spaceru do zleceniodawcy. Ta cała seria to bardzo dobry przykład, że "więcej" nie zawsze znaczy "lepiej". No właśnie cały problem polega na tym, że ta gra z 2001 roku nie była wcale taka dobra nawet jak na 2001 rok. Już wtedy ta chamska liniowość, niski poziom trudności i przesadna ilość filmików (których nawet nie dało się wyłączyć!) to były poważne minusy, które nie tylko wykluczały tę grę jako GOTY, ale nawet wykluczały ją jako najlepsze Final Fantasy na tamte czasy. Ale jasne, możesz sobie wmawiać, że takie babole dopiero z biegiem lat i premierami kolejnych części FF się uwydatniły, a w FFX to było spoko.
  9. Josh

    Final Fantasy XVI

    No właśnie cały sęk w tym, że NIE MOŻNA. Bo wiesz, FFX to świętość, GOTY i jedna z najlepszych gier wideo wszechczasów. Przynajmniej tak długo jak masz na nosie założone różowe okulary, a nostalgia trzyma Cię bardzo mocno.
  10. Josh

    Final Fantasy XVI

    Wiadomo, bo rzeczy które wymieniłem w 2001 nie były wadami, tylko plusami. Magia. Faktycznie, nie ma o czym dyskutować.
  11. Josh

    Final Fantasy XVI

    Nie ma na to usprawiedliwienia. Można się co najwyżej pocieszyć bardzo ładną grafiką i jednymi z najlepiej zrealizowanych cut-scenek w historii gier wideo, ale to już każdy sam sobie musi odpowiedzieć czy taka rekompensata za kiepski framerate mu wystarczy. Pacing jest dobrze zrobiony. Przez zdecydowaną większość gry dzieje się bardzo dużo, ale gra daje też krótkie momenty wytchnienia i dobrze, bo gdyby non stop coś się działo to by się człowiek w pewnym momencie porzygał od tego efekciarstwa, a zwroty akcji aż tak by nie robiły, gdyby atakowały co 10 sekund. W najlepszych grach, filmach czy książkach po solidnej dawce akcji i emocji masz chwile na złapanie oddechu. Same zapychacze stanowią z 10% gry, a questów pobocznych nikt nikomu nie każe wykonywać jeżeli chce poznać samą fabułę. Questy obowiązkowe zajmują ile, 15 minut? Chwilę pobiegasz, pogadasz z kilkoma postaciami i zaraz znowu jesteś w jakim dojebanym dungeonie walcząc z wielkimi stworami i rozkoszując się genialnymi filmikami. IMO, straszne czepialstwo. Dokładnie tak samo jak w FFX, które tak przecież uwielbiasz. Czekaj... czy tam w ogóle były jakieś questy? No właśnie. Dokładnie tak samo jak w FFX, które tak przecież uwielbiasz. Jasne, gra nie była "Action", ale co z tego? To znaczy że może być dziecinnie łatwa? Odpal sobie coś od Atlusa i przekonaj się, że turowe erpegi też mogą stanowić wyzwanie. Dokładnie tak samo jak w FFX, które... tak przecież uwielbiasz. Ta gra wyszła w 2001 roku, a niektóre rozwiązania były gorzej zastosowane niż w Siódemce z 1997. Wtedy Ci to nie przeszkadzało, a teraz tak? W każdym FF chyba tak było, że używano modeli wrogów z poprzednich części. Tak, w Dziesiątce również. Zgoda, że w FFXVI bestiariusz nie urywa głowy, ale też nie jest tak że nowych przeciwników nie ma wcale, np. te przydupasy Lub niektórzy bossowie. Poza tym mimo wszystko gra jest osadzona w cięższych, bardziej realistycznych realiach, a naszymi przeciwnikami przez większość czasu nie są baśniowe stwory, a zwykli ludzie i ma to solidne uzasadnienie w fabule. Ile byś wystawił Finalowi X zbierając do kupy takie wady jak: żenujący poziom trudności, przesadną ilość cut-scenek, zero swobody i chodzenie jak po rynnach, wykorzystywanie w większości tych sami modeli przeciwników, które przewijały się w poprzednich odsłonach, a często nawet krindżową i głupawą fabułę? Byłoby GOTY w 2001 roku czy jednak nie?
  12. Josh

    Final Fantasy XVI

    Nie ma co się oszukiwać, gra ma swoje wady i trzeba to powiedzieć wprost. Z drugiej strony jakby za sam framerate odciągać od oceny 3 oczka, to zaraz by się okazało, że 3/4 gier powinny być oceniane max 5/10. Co do zadań pobocznych to racja, są z deko ch*jowe, jednak ja wolę takie questy niż jakby miało ich nie być w ogóle, a gra stanowiłaby rynnę. Niezrozumiałe natomiast jest dla mnie gnojenie szesnastki za ten element i jednocześnie wysławianie FFX pod niebiosa, gdzie ta gra była pod tym względem znacznie gorsza i jeszcze bardziej niż FFXVI skupiała się na story kosztem gameplayu. Koniec końców wszystko zależy od indywidualnych preferencji. Jeden gracz doczepi się tych nieszczęsnych fpsów i wystawi grze notę 3/10, bo uzna że tak się nie da grać. Inny będzie miał to gdzieś i skupi się na starciach oraz historii, dlatego oceni giereczkę 10/10. Jeszcze nie wyszedł Final, który wszystkim by dogodził i jestem pewny, że krótko po premierze takiego FFX czy FFXII też była masa zarówno mega pozytywnych komentarzy, jak i opinie równające te gry z ziemią.
  13. Josh

    Final Fantasy XVI

    Wiadomo, bo FFX wcale nie było rynną i miało TAKIE dobre questy
  14. Josh

    Final Fantasy XVI

    Te zapychacze to pewnie po to, żeby gracz mógł sobie chwilę odetchnąć od ciągłej walki i epickich cut-scenek. Mi się to podoba, bo to jedyne momenty, kiedy gra rzeczywiście przypomina erpega. Można pobiegać po większych terenach, a nie w kółko same ciasne korytarze, powypełniać questy, zapolować na opcjonalnych bossów i w ten sposób zdobyć materiały do wycraftowania lepszego gearu. Fakt, mogli się bardziej wysilić z zadaniami, bo bieganie od NPC do NPC żeby wyżulić czosnek to trochę lipa.
  15. Josh

    Final Fantasy XVI

    Walka z YA YEBE. NIE było jeszcze starcia o takiej skali w tej serii.
  16. Josh

    Final Fantasy XVI

    Te hunty są całkiem niezłe. Właśnie ubiłem jakiegoś śmiesznego żelka z lv. o dziesięć wyższym od mojej postaci i co prawda nie zginąłem, ale przynajmniej pierwszy raz się w tej grze spociłem.
  17. Josh

    Final Fantasy XVI

    Widzę. Chyba szybciej bym się z Figaro dogadał na jakiś temat elgiebetowy niż z ogqozo odnośnie FFXVI. No nic, odpuszczam bo zaczyna to wyglądać tak jakbym tej gry nie lubił, a wkurza mnie raptem jedna rzecz
  18. Josh

    Final Fantasy XVI

    Ok. Napisz mi teraz w jaki sposób mam zwiększyć sztuczną inteligencję u przeciwników, podbić im aggro albo sprawić, że będą działać bardziej zespołowo i wykonywać techniki niedostępne na standardowym poziomie trudności? Lub też zmniejszyć sobie okienko na parowanie? Bo ja nie znalazłem nic takiego w opcjach. Dosłownie trochę wyżej napisałem Ci jak powinien wyglądać dobrze zrobiony hard w tego typu grze (dokładnie na takiej zasadzie działa chociażby DMC). Ale Ty chyba albo nie lubisz, albo nie umiesz za bardzo czytać. Podbijanie wrogom HP i zwiększanie damage'u to oczywiście również nieodłączne elementy trybu hard, natomiast są to patenty najtańsze z możliwych, które bardzo sztucznie windują trudność i bez dodatkowego twista sprawiają, że walki nawet nie są trudniejsze same w sobie, co po prostu trwają dłużej, bo wrogowie zamieniają się w gąbki. Widać, że średnio ogarniasz temat, ale spoko, czekam na kolejne złote rady w stylu: przestań korzystać z potionów, z uników i z ataków specjalnych. Albo lepiej: zawiąż sobie oczy i graj na czuja. Lub też: stwórz od podstaw całą grę i zaprojektuj ją pod swoje preferencje. No, skoro już sam muszę sobie wymyślać chywty na utrudnienie zabawy, bo twórcom się nie chciało to może i jest to jakiś sposób....
  19. Josh

    Final Fantasy XVI

    Staram się A mnie rozwala usprawiedliwianie bezsensownych, nie podpartych żadną logiką decyzji developera i wałkowanie przez Ciebie w kółko tego samego tematu. Powiedz mi w czym gra by tak bardzo straciła, gdyby od początku dali nam hard do wyboru? Gracze, którzy chcieliby mieć prostą, casualową zabawę, w pełni nastawioną na story to by ją mieli, a gracze szukający przy okazji wyzwania i większej motywacji do klepania efektownych combosów też byliby zadowoleni i nie musieliby sami sobie utrudniać zabawy. Powtórzę: w debilny sposób (jaki nie byłby debilny, to Ci już napisałem wyżej). Większość twórców gier jednak potrafi zrozumieć ten prosty koncept, SE widocznie jeszcze nie ogarnęło tego tematu. Tak odnośnie jęczenia, to sorry, ale Ty tu jęczysz najbardziej, bo nie potrafisz zrozumieć prostej rzeczy: gracze szukają w grach różnych bodźców i preferują różne style gry. FFXVI nie pozwala w żaden sposób dostosować sobie rozgrywki pod siebie: "Hej ziomek, masz tu do bólu proste starcia i morda w kubeł, masz cię cieszyć fabułą, a nie jakimś tam gameplayem!". Jeżeli natomiast o mnie chodzi, to jestem typem gracza, który zawsze pochwali grę jeżeli ta robi coś dobrze (dlatego moje spusty odnośnie fabuły nie mają tutaj końca), ale też bez mrugnięcia okiem skrytykuję giereczkę jeżeli coś mi w niej nie pasuje. Żenujący poziom trudności i konieczność wymyślania sobie samemu czelendży, żeby wyłuskać chociaż trochę emocji z tych starć to według mnie dobry materiał na negatywną krytykę. Zrób sobie z tą informacją co chcesz. Na przykład kolejnego bardzo zabawnego mema z Drejkiem.
  20. Josh

    Final Fantasy XVI

    Ale bzdura. To już jest zadanie twórców gry, żeby tak zrobić poziom trudności, abym sam sobie nie musiał na siłę i w głupawy sposób utrudniać zabawy. Co jeszcze? Może mam skipować wszystkie walki, żeby za mocno się nie podlevelować? A jak odpalę jakieś wyścigi i będę chciał mieć trudniej to może będę jeździł największym złomem, żeby przeciwnicy mieli większe szane mnie wyprzedzić? Albo grając w Tekkena nie będę używał połowy przycisków na padzie? Pomijam już, że ten Twój "efekt" to pójście ze strony deva po linii najmniejszego oporu, bo dobrze zrobione wyzwanie w erpegu to nie tylko zwiększony damage u przeciwników i mniejszy defense gracza, ale np. podkręcone AI adwesarzy lub stosowanie przez nich całkowicie nowych technik, których na easy czy normalu się nie uświadczy. DMC właśnie na dobre się zaczyna po odblokowaniu wszystkiego: Dante Must Die, Hell & Hell, masterowanie misji na SS, uczenie się długich i efektownych combosów, rozwalanie Bloody Palace z jak najlepszym wynikiem. Story w tej serii nigdy nie było wybitnie długie, ale replay-ability wręcz przeciwnie. Zobaczymy czy tak samo będzie z FFXVI czy po jednym przejściu jak już się gra wypstryka z najlepszej rzeczy (czyli z fabuły) to czy dalej będzie ochota na granie.
  21. Josh

    Final Fantasy XVI

    Klatkaż. Na Visualu mam wrażenie, że gra nie wyrabia 30 fpsów nawet podczas chodzenia po kryjówce.
  22. Josh

    Final Fantasy XVI

    Nie powiem gdzie jestem, ale już dosyć daleko. Ciężko opisać słowami to co się wyprawia w tej fabule, ale napisać że miażdży to jak nie napisać nic. Grube akcje pojawiają się jedna po drugiej, nie brakuje bardziej emocjonalnych momentów, a jak zobaczyłem głównego złodupca, to aż spadłem z taboretu i przeszły mnie ciarki na jajach. Co za design Gra z każdą godziną rozkręca się coraz bardziej, a pewne rzeczy, które na początku mnie irytowały i na które zrzędziłem stopniowo idą ku lepszemu. Ok, jeszcze nie zdarzyło mi się zginąć, ale mniej więcej od połowy gry zauważyłem że bossowie gryzą mocniej i trzeba już się bardziej pilnować. Do tego jest już dużo więcej questów i większych lokacji do pobiegania.
  23. Josh

    Final Fantasy XVI

    Tutaj w trakcie pierwszych 10 minut gry dzieje się więcej ciekawych rzeczy niż w całym Ragnaroku. O skali walk z bossami to nawet nie będę wspominał.
  24. Josh

    Final Fantasy XVI

    Jestem po 3 przepychance z Ekionami. Fabuła w generalnym skrócie do tego momentu: Coraz bardziej podoba mi się ta gra. W końcu pojawiają się jakieś questy, a Cesarska prowincja to kawał mapy do zwiedzenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...