Powiem tak: nie to, że hejt, ale...
Grałem w 2k14, chciałem przejść całe Mycarrer/myplayer Mode i zapisać się w hall-of-fame grubą czcionką. Trwa on podobno 8 sezonów. Oczywiście bez symulacji, grając mecz za meczem po 6 minut kwarte dotarłem do 4 lub 5 sezonu. Nie jestem no-life mam własne życie, a do tego lubię też inne gierki więc zajęło mi to trochę czasu. Okazało się, że zbyt dużo czasu gdyż serwery zostały wyłączone, cały mój progres z ovr 97 i kilkunastoma złotymi wsadzonymi w moją gwiazdę przypadły.
W 2k16 wziąłem się więc za myteam i zazwyczaj kończę grę mocno poddenerwowany a nie zrelaksowany jak to miało miejsce przy mojej wcześniejszej przygodzie z 2k. Do rzeczy:
- Tryb domination jest całkowitą pomyłka, nie wystarczy wygrywać meczy, trzeba uzyskać odpowiednią ilość myteam coins które dostajemy za nasze poczynania. Dochodzi do sytuacji, w której mecz trzeba "ustawiać" na dogrywke co nie jest takie proste i/lub faulowac w ostatniej części meczu aby zwiększyć czas który mamy na rozgrywanie naszych akcji.
-gauntlet w którym czasem różnica w ovr między tobą a przeciwnikiem wynosi 20, trójki trafiane z ręką na twarzy rzucajacego i wypadajace z kosza po rzutach z otwartej pozycji że statem out85-95.
- Tryb play-off wydaje się niezły, ale jest raczej dla osób które grają w tą grę któraś cześć z kolei.
- Sprawę w miarę ratują challenge, bo są naprawdę urozmaicone i ciekawe. Chociaż ich ilość nie powala i trzeba mieć pokaźną kolekcję kart żeby je zaliczyć.
Moje podsumowanie jest takie że balans gry był dużo lepszy w 2k14. Mówię to na podstawie kanapowego vs Player. Lepszy gracz wygrywał w 80% przypadków. Gdyby nie to że nie można było już grać aktualnymi rosterami vs Player to nigdy bym nie kupił tej gry. Skończy tak samo jak poprzedniczka