Kto zabił Sarę? - meksykański whodunnit, ale przypominał mi bardziej latynoską telenowelę. Postać ojca jest tak karykaturalnie przerysowana, że po każdym jego tekście przewracałem oczami. Tak, rozumiemy, jesteś zły do szpiku kości, wystarczy. W ogóle te dialogi to krindż straszliwy momentami, jest kilka dziur logicznych i obowiązkowy wątek gejów. Beka ze scen seksu, do każdej jednej jest ten sam podkład muzyczny, pod koniec jak się zaczynała muzyka to już było wiadomo co za chwilę będzie. Cały serial jest pełen takich schematów. No i a teraz najlepsze, włączyłem od niechcenia około 19 a skończyłem po północy wszystkie odcinki i czekam na drugi sezon bo mimo wszystko się wkręciłem xd dodatkowy plus za spektakularne cycki jednej z głównych bohaterek.