Ant-man and the Wasp - dobrze, że Marvel daje chwilami odetchnąć i robi taki film gdzie akcja nie sprowadza się po raz kolejny do ratowania świata. W pierwszej części mieliśmy origin Scotta, teraz dostajemy przygody rodu Pym'ów a Scott pałęta się tylko gdzieś tam w tle. Ta obsada jest wspaniała, podzielam zdanie milaneze jeżeli chodzi o Lilly Evangeline, co za kobieta Douglas jest rewelacyjny, Pena naprawdę śmieszny (truth serum xd) ale i tak szoł kradnie jak dla mnie Randall Park. Szkoda tylko, że z postaci Rudda zrobili kompletnego kretyna. Mam wrażenie, że ten film przeszedł jakoś bez echa, po sukcesie pantery i infinity war studio musiało chyba odhaczyć Ant-mana żeby wytłumaczyć jego nieobecność w ostatnich avengersach.