Lenistwo to grzech główny, więc wygoda nie jest tego warta, żeby przepłacać za cyfrę, a co gorsza wtopić 60e, gdy gra nam nie podejdzie, bez możliwości odsprzedaży. No ale są tacy, którzy kończą wszystko, nawet gdy się z grą męczą, no bo przecież szkoda zainwestowanej kasy, jakby zapomnieli, że nie liczy się ilość ukończonych gier, a jakość. Niech lepiej wrzucą niektóre tytuły, jak BOTW, czy MK8D, do Nintendo Selects, zamiast mamić tymi biednymi promkami na 30%.