Jakiej prawdy? Podał argumenty z dupy. Muzyka jest subtelna, pojawia się tam gdzie trzeba, piękno leży w prostocie. Ja jestem bardzo wybredny, wielu, wielu gier nie skończyłem. Praktycznie przestałem grać w gry od Activision, Ubisoft oraz EA, bo zbyt często kończyły na półce. Moje ulubione gry ostatniej generacji to przede wszystkim Bioshock1 i TLOU, no i dwie Galaxie. Są gatunki, których nie lubię, więc w nie nie gram, a tym bardziej nie odważyłbym się takich gier recenzjować. Jednym z nich są open worldy, nudne i z biedną mechaniką, żadnego nie skończyłem, GTA to dla mnie syf. Ale żeby nie było, nie skończyłem wszystkich Zeld, nie jestem fanem Zeld, jestem zwyczajnie fanem dobrych gier, a ta mnie pochłonęła, nie wiem dlaczego? Same dangeony to mistrzostwo, pomysł i zagadki, coś w stylu Uedy, natomiast Shriny to kolejne świetne pomysły. Może dlatego, że gra nie ma mnie za idiotę?
Jeszcze odnośnie wieżyczek, o które czepia się ten "recenzent", jest ich tylko kilkanaście (bliżej dziesiątki), zdobywanie ich to przyjemność, z muzyką w tle podczas wspinania tworzy się majestatyczny klimat, coś czego się nie zapomina.