-
Postów
7 083 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez zdrowywariat
-
Co sądzicie o wyciąganiu z konsoli joy-conów? Nie da się tego zrobić tak jak pokazywali na filmikach, przynajmniej moje dobrze siedzą, więc muszę je wyciągać pojedynczo i przytrzymywać konsolę, która lekko giba się w doku przód - tył, czy przez to nie wyrobi się te wejście na dole? Moim zdaniem mogli to lepiej rozwiązać, bo do samej konsoli i joy-conów nie mam zarzutów (nie licząc synchronizacji).
-
Czy gra pozamiata podobnie jak SMG1 i 2, biorąc pod uwagę jakość Zeldy, czy Nintendo pojedzie po bandzie? :)
-
można było oszukać grę Ja ten Shrine ukończyłem inaczej:
-
Nie miałem tego w ręce, mi akurat się podoba takie granie :).
-
Tylko, że tam ograniczał nas kabel, a sam wiilot był jaki był. Joycony są wygodne i nie czujesz się jak w kajdankach.
-
Ja się z Tobą zgodzę, niektóre shriny potrafią być frustrujące, ale na szczęście są krótkie i jest ich niewiele, a jeden był nawet ok. Jestem zwolennikiem grania z padem w rękach, co ciekawe bardzo wygodne jest granie z padem przepołowionym na pół, bez gripa, trzymasz ręce tak jak ci wygodnie.
-
Fajne jest też wspinanie, widzisz jakieś miejsce, po czym kombinujesz, którędy się tam dostać, wspiąć, używasz inteligencji, a nie zaznaczonych półek skalnych, a stamina dodaje większego uroku.
-
Jeszcze kilka słów odnośnie muzyki, bo niektórzy mają obawy, nie wiem czy muzyka i udźwiękowienie to nie jest najmocniejsza strona gry. I odnośnie walki, która jest ciekawa, bo oręż się niszczy: miecz, tarcza i łuk, więc jesteśmy skazani, co jest fajne, na korzystanie z każdej, dzięki czemu walki się różnią. To nie jest kolejna Zelda jakie znacie, to jest coś unikalnego, to nie jest rzemiosło, to jest sztuka.
-
Ze skrzyniami radź sobie umiejętnościami, które nabyłeś w pierwszych czterech świątyniach ;).
-
Muzyka jest subtelna, pojawia się nie tylko w wioskach, ale w różnych miejscach, w trakcie walki, podczas wspinania na wieżyczkę itp.. Design robi taką robotę, że to jedna z najładniejszych gier tej generacji, spokojnie mogłaby wyjść na PS4 i dostawałaby te same oceny, pomimo słabszych gdzieniegdzie tekstur. Wioski są śliczne, każda w innym stylu, a krajobrazy miażdżą czerep, te nad oceanem, na pustyni, w ogóle wszystkie, dzięki zmiennej porze dnia i pogodzie, nie chcę nic zdradzać, ale występuje chyba każde możliwe zjawisko... Gra ma syndrom znany grom wybitnym - jeszcze jedna chwila, jeszcze jeden shrine, oraz jeszcze tylko godzinka w pracy, poza tym co chwilę coś odciąga nas od wątku głównego, słowem zadania poboczne odciągają, a nie nudzą. Wolność, wolność, wolność... robisz co chcesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz, gdy się zatniesz, albo coś jest zbyt trudne, to idziesz gdzieindziej. Ja obrałem taktykę zdobycia najpierw wszystkich wieżyczek, po drodze przechodzę też shriny, brakuje mi już tylko jednej, co fajne na każdą trzeba mieć inną taktykę, przy niektórych walczyłem, do jeszcze innych się zakradłem, pełna dowolność, a walki można nieźle zaplanować taktycznie. Walki są mega rajcujące, bo przeciwnicy też kombinują, im jest ich więcej, tym lepsza wczuwa, raz jeden do mnie biegł z maczugą, drugi z kamieniem w ręku, a trzeci strzelał z łuku, ci więksi potrafią nawet rzuconą bombę kopnąć w twoją stronę. GOTG.
-
Open air game.
-
Ja już chyba pół mapki obszedłem, bo w tej grze są takie krajobrazy, że masakra, zapierają dech w piersiach.
-
Ale naje... już kilometrów... i prawie nic nie przeszedłem.
-
8 wieżyczek, 16 shrinów, około 30 godzin gry i główny wątek prawie nietknięty. Przy okazji, pojawiły się kolejne trzy recki na metacritic: 100, 98 i 97.
-
Zaprawdę posiadam Wam: idźcie i głoście wszyscy wszystkim o nowej Zeldzie, bo ten kto po nią nie sięgnie... nie dostąpi królestwa niebieskiego.
-
Mażdży czerep, jest wtedy kiedy potrzeba, a w Srinach to jakaś schiza normalnie.
-
Od momentu włączenia gry nie zalogowałem się online, nie ściągnąłem patcha, nie sprawdziłem jak gra wygląda na małym ekranie, nie wpiąłem joy-conów do gripa, słowem odnośnie imersji... po co mi google mam Zeldę.
-
Ja w to nie wierzę - to się dzieje naprawdę? :)
-
Odnośnie dropów na WiiU moim zdaniem pacze niewiele pomogą, a dlaczego tak myślę? Bo wizja twórców przerosła możliwości tej konsoli, co zdarzało się już w przeszłości, na przykład Perfect Dark 64 nigdy nie powinien ukazać się na N64, oczywiście to przenośnia odnośnie tego jak ta gra wyglądała. Przy nowej Zeldzie wszystkie gry, w które grałem, wydają się archaiczne, oskryptowane itd. itp.. Tu nie chodzi o grafikę (w tym miejscami słabsze tekstury), tutaj chodzi o duszę, czyli cały silnik, dzięki któremu czujesz, że gra nie traktuje Cię jak idiotę. Zatem ta Zelda, podobnie jak przykładowy PD64, wyciąga z WiiU 110%, kosztem dropów, coś za coś, bo gra mogła równie dobrze nie wyjść i po problemie.
-
Ja tam tak obracałem platformą, że jak mi spadała nowa kulka, to od razu była na ostatniej prostej :P Ogólnie można nawet całą platformę obrócić do góry nogami. Mi się to podobało, bo można kombinować. Wiem, tylko ten pomost na końcu mógłby być dłuższy, żeby za tymi poręczami normalnie kulka zjeżdżała tam gdzie trzeba.
-
Na razie jeden Shrine nie do końca mi się podobał, ten z tą kulką (gdzie porusza się platformą), wszystko byłoby ok, gdyby nie przegięta końcówka, gdy kulkę trzeba podbić, ale to drobiazg, a wspominam o tym, bo czy ktoś inny też miał problem, czy robiłem coś źle, albo lamus ze mnie i tyle :).
-
Już po kilku minutach wiedziałem, że mam do czynienia z czymś wybitnym, a teraz po kilku godzinach wiem, że to mój nr1 najlepszych gier w jakie kiedykolwiek grałem... czuję się jak dziecko w piaskownicy.
-
ZLSkok A+Gałka do przodu I lecisz. Na trawie też można. Papryczki rosną przy tej bramie co się wchodzi do zimowej krainy. Nagotowałem 15 minut ciepła. Można tez z pochodnią iść. Życie nie spada. No co Ty :).
-
Shriny są zaje... na maksa, co za mózg wymyślał te łamigłówki, i ta muza psychodeliczna, w ogóle ta gra to jest jakaś masakra! Powiem tak, nigdy nie skończyłem żadnego sandboxa, wszystkie mnie wynudziły po maks kilku godzinach, nawet takie tuzy jak GTA, a tutaj... nie da się odejść od konsoli! Dodam jeszcze, że od czasu TLOU przechodzę kryzys gracza, zaczynam gry i ich nie kończę, albo się z nimi męczę, ale to jednak nie był kryzys gracza, to po prostu mój wybredny gust! Na zakończenie tego posta kilka słów do fanboików - jakim głupcem trzeba być, żeby omijać największe tuzy u konkurencji, a w tym przypadku prawdopodobnie jedną ze swoich ulubionych gier, jeśli nie nr1, gdy przecież żyje się raz!
-
Ta gra ma syndrom - jeszcze chwilę.