-
Postów
7 383 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez C1REX
-
Mi się smak nie podoba. Prędzej do sałatek, albo do chleba. Tu jest pyszna. Jeśli już ma być olej do smażenia, to IMHO kokosowy. Ma bardzo wysoką temperaturę spalania, więc bardzo trudno go przypalić. No i ma świetny smak.
-
Ja mam w domu najtańszy badziew i też działa. Para, niezależnie od urządzenia, powinna wyjść tej samej jakości.
-
Ja brokuły gotuję na parze. Urządzenia takie są dość tanie, a jedzenie z niego jest super łatwe do przyrządzenia, co jest bardzo istotne. Brokuł służy jako dodatek do bardzo tłustych potraw, które pływają w rozpuszczonym maśle (lub innym tłuszczu). Brokułem na widelcu jeżdżę po talerzu i jak małą gąbką wsysam masło. Bez takiego urządzenia można ugotować brokuły w garnku. Bardzo smaczna jest kombinacja brokuł, marchew, fasolka francuska. Gotujemy możliwie krótko, by nadal były chrupiące (al dente). Po wyjęciu mieszamy w maśle. Bez masła jest obrzydliwe. Nie ma jednak co kombinować i na siłę coś robić i w siebie wmuszać. Jak ktoś lubi cebulę i paprykę, to niech właśnie to je. Podkreślę tylko, że cebulę najlepiej szkli się na maśle na bardzo małym ogniu z odrobiną soli. Cebula nie może zbrązowieć, więc trzeba mieszać. Sól nie jest jedynie do smaku, ale także by wyciągnąć wodę z cebuli. BTW: Jak się je mało warzyw, to warto jeść więcej jajek i podrobów. Wątróbka ma masę witamin. Wątróbka sama w sobie jest koszmarna, ale odpowiednio ją przyrządzając jest rewelacyjna. ----------------------------------- Frytek nie robi się na patelni, a w garnku na głębokim oleju. Najlepiej więc głęboki, ale o małej średnicy, by nie potrzeba było dużo oleju. Na patelni można jedynie smażyć/dusić talarki.
-
Ja niedawno odkryłem łój wołowy. Wygląda jak bielszy smalec, ale nie je.bie przy smażeniu. Co prawda masło moim zdaniem jest najlepsze do jajek, ale łój i smalec kosztuje z kilka razy mniej. Z olejów roślinnych do smażeniu bardzo dobry jest olej kokosowy. Chyba jedyny olej do smażenia, jaki używam. Oliwa do smażenia, a tym bardziej jajek, IMHO jest słaba i niesamowicie droga (zwłaszcza extra virgin tłoczona na zimno)
-
Jeśli akademik płaci, to nie ma problemu. Jak samemu płacimy za rachunki, to też nie powinno być problemu, o ile się robi to w dużych ilościach na zapas. To jest jednak tylko teoria. Sam od bardzo dawna nie jem mąki. Kiedyś jednak pracowałem jako kucharz i wiem, jak śmiesznie tanie jest takie jedzenie. Chyba nie ma nic tańszego od mąki, grochu, fasoli i ziemniaków.
-
Moim zdaniem jajecznica na olejach roślinnych traci cały swój urok. Widać smalec powoli wraca do łask. Nie tylko w Polsce.
-
Też ostatnio się zakochałem w ich czekoladach. Prawdziwy rarytas do powolnego delektowania się. Zdecydowanie jednak nie na każde podniebienie. Większość znanych mi ludzi nie lubi gorzkiej czekolady.
-
Robienie białego chlebka samemu wychodzi dość tanio. Wystarczy mąka, drożdże, woda i sól. Chlebki wychodzą płaskie podobne do spodów od pizzy, albo do kebabów. Pizza, albo coś podobnego do pizzy też specjalnie drogo nie wychodzi. Można też kluski/makaron robić. Wystarczy do ciasta dodać jajko. Jedno jajko na 100g mąki. Najlepiej mąki chlebowej. Narobić tego sporo i zamrozić, co by nie trzeba było się przepracowywać. Ewentualnie świetne są frytki i talarki. Ziemniaki myjemy, ale nie obieramy. Szkoda jadalnej, smacznej skórki i naszego czasu. Najsmaczniejsze są na smalcu, albo łoju wołowym. Smalec je.bie przy smażeniu uprzedzam, ale smak jest świetny. Mięso najlepiej od rzeźnika. Kaszanka i mało popularne części wieprza są dość tanie i pożywne. Oczywiście tanie warzywa są do tego niezbędne, co by się nie rozchorować i nadać bardziej wykwintny smak naszym potrawom. Trzeba znaleźć tanie zaopatrzenie w cebulę, pietruszkę (gotowana to wymioty, ale smażona jest pyszna), brokuły itp.
-
Ja zawsze wolałem jajecznicę wymieszaną jeszcze przed wrzuceniem na patelnię. Bardziej spójna i puszysta konsystencja. Podsunąłeś mi jednak pomysł z oddzieleniem białek od żółtek i wrzuceniem ich w różnym czasie na patelnie. Można też zmienić stosunek ilości białek do żółtek dla różnego efektu. Np. można wersję bardziej wyszukaną z większą ilością żółtka, a białka wykorzystać na bezy - super prosty deser z ubitego białka.
-
Ja odkryłem niedawno nowy ser - włoski Mascarpone. W odróżnieniu od innych serów ten jest robiony ze śmietany, a nie z mleka. Konsystencja podobna do serków śniadaniowych. Dla mnie rewelacja. Dobrze wchodzi z owocami leśnymi. W moim przypadku są to przeważnie czarne jagody. Generalnie często jest stosowany do deserów. Podobno świetnie też nadaje się do pieczenia z mięsem. Sam jeszcze tak nie próbowałem, ale kumpel (kucharz) zachwalał. Ser jest super tłusty.
-
W TVN Uwaga był program na ten temat. O ile pamiętam, to tylko kilka procent produktów nazywających się masłem, było naprawdę masłem.
-
Kasandra. Nie zawsze, jak jest napisane masło masz pewność, że nie dodano tłuszczów roślinnych. Oczywiście, jak jest napisane Masło Ekstra, to powinno być prawdziwe masło. Radzę jednak sprawdzać, czy na pewno jest napisane, że ma 82% tłuszczu z mleka. Zwracajcie uwagę na to, czy jest z mleka. Margaryna też może mieć 82% tłuszczu, ale nie z mleka. Po prostu nie dawajcie się robić w konia.
-
Żywienie to naturalna odżywka.
-
Manor - staram się trzymać dystans. Ba, mimo tych wszystkich ciekawostek przeze mnie podanych ciągle jestem dość sceptycznie nastawiony. Czytam faktycznie dużo na ten temat ostatnio, ale właśnie z oporu przed łatwym uwierzeniem w cokolwiek. Podając te wszystkie informacje zupełnie nie staram się nikogo nakłonić do zmiany diety. Nakłaniam jedynie do dyskusji i poszukiwań prawdy na ten temat. A prawdę wcale nie jest łatwo znaleźć. Przykładem są informacje na temat diety ludzi z Okinawy. Zupełnie co innego piszą na ten temat w Europie i USA, a co innego można znaleźć na oficjalnej stronie. Bo kto słyszał, że na słynnej wyspie prawie się nie je ryżu, a wieprzowina uważana jest za leczniczą?
-
My tu tylko dyskutujemy o potrzebach organizmu. Nie twierdzę, że warzywa nie są potrzebne. Generalnie nic nie twierdzę, a jedynie podaję badania naukowe na ten temat. I dodatkowo podaję kilka ciekawostek, które wyczytałem w książkach, więc trudno o linki. - człowiek w czasie epoki lodowcowej jadł głównie tłuste mięso i sporo orzechów (które są tłuste). W tym czasie najszybciej ewoluował ludzki mózg. - Zwierzęta mięsożerne są z reguły inteligentniejsze. - przeprowadzono eksperymenty na szczurach. Szczury żywione głównie tłuszczem miały potomstwo z mózgami średnio 8% większymi względem tradycyjnie żywionych. A tu artykuł z NewYork Times na temat pozytywnego działania tłuszczu na sprawność umysłową i ruchową. http://well.blogs.ny...y-and-exercise/
-
I na to też jest inna teoria. Ewolucja człowieka przystosowała się do używania ognia do przygotowania posiłków. Znacznie łatwiej organizm przyjmuje upieczone mięso, niż surowe. Natomiast zupełnie nasza ewolucja nie przystosowała się do mąki. Dieta Japońska? Co serwują wam media na ten temat? Że ryż, chude rybki, masa warzyw? A najbardziej na Okinawie, gdzie żyje najwięcej stuletnich ludzi na świecie. Tu informacje z samej Okinawy na temat ich żywienia: http://www.wonder-okinawa.jp/026/e/pork.html
-
Dieta mięsno-mięsna jest podobno trująca wręcz. Jeśli ponad 40% energii pochodzi z protein, to bardzo mocno obciążamy wątrobę i zakwaszamy organizm. Jedząc tylko chude mięso po kilku tygodniach można zejść. Według teorii, człowiek najlepiej wykorzystuje tłuszcz do energii. Albo sam go przerabia z węgli, albo dostaje gotowy w pożywieniu i nie musi produkować. Problem w tym, że jedzenie głównie tłuszczu i tylko odrobinę białka i węgli to hardcore. Słyszałem jednak, że nawet sportowcy długodystansowi się tym tematem coraz bardziej zaczynają interesować. http://findarticles....49/ai_18283897/ http://www.marathon-...m/fat-fuel.html A tu ciekawy artykuł o żywieniu amerykańskich pilotów. Podobno im tłuściej się je, tym bardziej wzrasta sprawność mózgu pilota. http://www.smh.com.a...91014-gwr7.html BTW: Słyszał z was ktoś o francuskim paradoksie? Naród, który je najtłuściej w Europie, jest najszczuplejszy i najzdrowszy.
-
Podaj mi witaminę, to podam produkt nieroślinny, gdzie są takie witaminy. Tak naprawdę, to jedynie mało (ale jest) jest witaminy C. Natomiast jakby ktoś by chciał być weganinem i jeść bez suplementacji, to by groziła śmierć. PS. Sorki, ale przypadkiem skasowałem post, na który odpowiadałeś.
-
Węglowodany, to węglowodany. Jak się chce zgubić tłuszcz, to się tnie wszystkie węgle. Łącznie z owocami. Zamiast węgla je się tłuszcz. Białka się je mało, bo około 15% wszystkich kalorii. Nadmiar zakwasza organizm, co może być śmiertelne. BTW: Znalazłem info z badań Steffansona na innym forum. Podaję jako ciekawostkę, a nie jako zachętę do takiego jedzenia. "http://www.jbc.org/cgi/reprint/87/3/651 - pdf z podsumowaniem roku tylko na miesie w szpitalu w NY - w rolach glownych - Stefansson i Andersen. ilosc wegli byla skrajnie niska - 1-2% dobowej podazy, tluszcz - ok 75-85%, reszta bialko. jest tam wszystko ladnie i dokladnie opisane - podsumuje tylko koncowke tekstu - jesli 2000-3100kcal, z czego B 100-140g; T 200-300g, W 7-12g - po zakonczeniu eksperymentu (po roku) byli czujni umyslowo (mentally alert - w sensie, ze nie byli zamuleni), aktywni fizycznie, nie wykazano zadnych zmian fizycznych. - na poczatku stracili troche wagi poprzez utrate wody, potem utrzymywali stala wage - u jednego cisnienie sie nie zmienilo, u drugiego gorne spadlo o 20 a dolne zostalo bez zmian - przy podazy bialka powyzej 40% pojawily sie biegunki - nie bylo zadnych niedoborow witamin - kwasowosc moczu wzrosla 2-3 x w porownaniu do diet mieszanych. pojawila sie acetonuria (obecność ciał ketonowych (gł. acetonu) w moczu) - nie bylo zadnych uszkodzen nerek - nie wykazano ZADNYCH negatywnych skutkow dlugoterminowego stosowania diety wylacznie miesnej" Dodam, że czytałem już o tym wcześniej. Podobno badanie było nadzorowane przez lekarzy, którzy wyśmiali ich teorie o możliwości życia na takiej diecie. Wielu lekarzy odłożyło powrót do domu, by doczekać szkorbutu spowodowanego brakiem witamin. Podobno pacjenci po roku czuli się znacznie lepiej, niż na początku eksperymentu.
-
Nie jest to przepis, ale podpowiedź na ulepszenie każdej jajecznicy. Używajcie masła. Nawet najlepszy olej świata nie da rady dać takiego smaku, jak prawdziwe masło. Musi to być prawdziwe masło z 82% tłuszczu z mleka. Sprawdzajcie na etykiecie, czy na bank ma tłuszcz z mleka. Często producenci oszukują i pod złą nazwą dostajemy margarynę. Prawdziwe masło z lodówki jest twarde jak cegła. Oszukane jest miększe. Trzeba tylko pamiętać, by smażyć na max niskim ogniu. Bardzo łatwo masło spalić. Kuchnia francuska w dużej mierze opiera się na maśle. BTW: Cebula zeszklona (nie smażona) na maśle jest rewelacyjna. BTW2: Zamiast masła można użyć smalcu i patelni żeliwnej.
-
Ten samej ilości białka i tłuszczu nie spożywam, bo bym chodził głodny. Jem masę jajek i wieprzowiny. Smażone na tłuszczach zwierzęcych (smalec, masło, tłuszcz z kaczki). Jednak po miesiącu faktycznie nic nie chce waga podskoczyć mimo, że się staram mocno najadać. Podskoczyła mi jednak lekko siła. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądała po dłuższym okresie.
-
Eskimosi chorują jak wszyscy, kiedy zaczynają jeść jak wszyscy. Miejsce pobytu raczej im szkodzi, niż pomaga.
-
Zgadza się, że jest wiele teorii i dziś jest więcej niewiadomych, niż było wcześniej. Kiedyś była piramida żywieniowa i było wszystko jasne. O leczeniu raka sokami też słyszałem. Tak samo jak o leczeniu raka obcinaniem cukrów z diety. Podobno komórki raka żywią się cukrem. http://www.second-op...ases_index.html A tu ciekawa lista chorób spowodowana podobno zdrowym odżywianiem. Od trądziku, po raka. A poniżej więcej o szkodliwości fruktozy (cukru w owocach) http://www.focus.pl/nauka/zobacz/publikacje/ukryty-cukier-przyczajony-tluszcz/nc/1/
-
Nie wszystko da się zaobserwować od razu. Wiele rzeczy wychodzi po latach. Od zawsze było nam mówione, że owoce to samo zdrowie. Jak ktoś chorował, albo tył, to dlatego, że za mało tych owoców jadł. A jak się sytuacja pogarszała, to się jeszcze bardziej przestawiało na owoce. Nie mówię, że owoce są złe. Nie mam bladego pojęcia. Wiem jedynie, że coraz więcej się mówi o ich szkodliwości. Że to nie jest naturalne jedzenie dla człowieka. Człowiek przetrwał epokę lodowcową. Wtedy też najbardziej rozwinął się nasz mózg. Widać, brak owoców nam zupełnie nie zaszkodził. Tak samo, jak Eskimosom nie szkodzi dieta całkowicie pozbawiona warzyw i owoców. Są jedną z najzdrowszych nacji na świecie. Wystarczy jednak, że zaczną jeść jak reszta świata i chorują jak wszyscy. Mówi się tylko, że witaminy są tylko w owocach i trochę w warzywach. A najlepiej brać jeszcze szczepionki i multiwitaminy. Mało kto mówi, że wszystkie witaminy i sole mineralne są w produktach zwierzęcych. Mięso to samo zło i cholesterol.
-
Polecam Ci obejrzeć ten filmik: Mowa jest tam wprost - fruktoza to trucizna. Nie bez powodu amerykanie, którzy mają hopla na punkcie odchudzania i zdrowego żywienia i pijący soki owocowe litrami są tacy grubi. A kulturyści, którzy tną wszystkie cukry, tracą tłuszcz - nawet jedząc 5000kcal dziennie. Coraz więcej mitów żywieniowych jest obalanych.