-
Postów
1 001 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez lukas_k96
-
Potwierdzam, ładnie to wygląda. Ta "kombinowana" walka może być ciekawa, zadania pewnie też - biorąc pod uwagę Obsidiana - nie zawiodą.
-
Fajnie to wygląda. Jest vibe Uncharted, ale z racji na fakt, że gry z Indianą Jonesem nie było, czuć tu dużą świeżość. Zapowiadają się różnorodne lokacje, do tego bardziej preferowany cichy styl gry no i dużo łamigłówek. Czekam, szkoda, że nie padła konkretna data premiery.
-
No i data się potwierdziła. Po trailerze i zapowiedziach - sprawdzę w Game Passie, ale jedynka mi nie podeszła, więc nie wiem czy z dwójką nie będzie tak samo.
-
To przekładanie premiery nie wróży dobrze, z drugiej strony wiadomo, w jakiej rzeczywistości działają. Backlog duży, można poczekać, może w międzyczasie znów zaliczyć trzy pierwsze Stalkery
-
Też fakt, sprzedawanie tego całego zbieranego po drodze badziewia potrafi przynieść sporą kasę. Także na początek, jak ktoś chce dużo kasy, to wie, co ma robić. Zbieranie śmieci podczas wykonywania questów, sprzedaż i tak w kółko.
-
Nigdy w tenisa nie grałem, oglądanie mnie nie rajcuje, ale za to za dzieciaka sporo grałem w tenisowe gry. Teraz nie będzie inaczej. Ciekawy jestem, jak to będzie wyglądało. Chciałbym fajny moduł z karierą. 2K wchodzi w niszę i mają szansę znaleźć sporą grupę odbiorców.
-
Jeśli chodzi o kasę to może kwestia zrobienia zbyt dużej liczby kontraktów albo zadań pobocznych? Nieco to śmieszne, bo z jednej strony gra powinna być zbalansowana pod tym kątem, ale z drugiej to w końcu open world, jak porobiłeś rzeczy dodatkowe to jesteś bogaty człowiek
-
Jaki to był rok? Ciężki pod kątem growym. Z jednej strony zaległości dużo, ale z racji na różne rzeczy nie było wielkiej chęci do gry, a dwa, że zniechęcałem się trochę przez słabszy sprzęt (laptop czasy świetności miał za sobą) i zastanawiałem się nad zmianą, przez co niektóre gry wstrzymywałem na później. Potem jak już kupiłem sprzęt i był czas, to złapałem dobrze płatną fuchę, przez co większość czasu po swojej normalnej pracy przeznaczam właśnie tam. Koniec końców, czasu na granie mniej, grałem po nocy, co powodowało, że człowiek ledwo żywy był następnego dnia albo po prostu wolałem iść w kimę, niż ślęczeć przed monitorem. A weekendy i święta odpadają, spędzam je u dziewczyny. Reasumując, kilka gier udało się ograć. Lecimy chronologicznie, według daty ukończenia: 1. Deus Ex: Rozłam Ludzkości - zdecydowanie słabsza część od Buntu Ludzkości. Praga to pewna nowość, mechaniki spoko, dużo opcji różnorodnego gameplayu. Fabuła jednak za krótka. 7/10 2. Tom Clancy`s Ghost Recon: Breakpoint - ciśnie się na usta fraza Stonogi: coście zrobili z tą serią... Wildlands było mega fajne, Breakpoint to natomiast lekkie nieporozumienie. Szkoda... 6/10 3. As Dusk Falls - pierwsze trzy epizody - opad szczeny! Kolejne trzy to już trochę takie wymuszanie i przedłużanie zabawy. Generalnie fajnie, wybory mają znaczenie. 7/10 4. Watch Dogs: Legion - najgorsza część. Zero wczutki ze względu na brak głównego bohatera, płytka i nieangażująca fabuła. Na plus Londyn, możliwości rozgrywki. 5/10 5. Marvel`s Spider Man: Miles Morales - dobra gra. Nowe klimaty, nowy bohater, nowe moce.Śnieżny Nowy Jork wygląda obłędnie. Skondensowana fabuła, jak ktoś chce się bawić dalej to ma mnóstwo znajdziek. 7/10 6. Batman: Arkham City - fajna kontynuacja, mocne i genialne zakończenie, ale mimo wszystko bardziej wolałem jedynkę. Tutaj za dużo backtrackingu, wątki poboczne rozmywają wątek główny. 7/10 7. Control - spory zawód. Fabuła zagmatwana i bez czytania dokumentów nie ogarniesz, o co chodzi, do tego backtracking. Na plus fizyka, możliwości walki i grafika. 6/10 8. Hellblade: Senua`s Sacrifice - ciężko to nazwać grą, może to bardziej swego rodzaju doświadczenie. Gdyby to była produkcja na 2-3 h to byłoby idealnie. Tak jest za długo i monotonnie. 5/10 9. Grand Theft Auto III - ukończona wersja Definitive Edition. Ciężko obecnie trójkę ocenić - z jednej strony gra ma przestarzałe mechaniki, z drugiej wtedy była prawdziwą rewolucją. 6/10 10. Grand Theft Auto: Vice City - oczywiście wersja Definitive Edition. Stare, dobre Vice City. Trochę graficznie przesadzili, ale mniejsza z tym. 9/10 11. Grand Theft Auto: San Andreas - również Definitive Edition. To samo, co z Vice City - przede wszystkim to dobrze nam znana gra, z ważnymi mechanikami jak checkpointy czy automatyczne save`y. 9/10. 12. Cyberpunk 2077 - weryfikuję opinię sprzed dwóch lat. Wtedy było 7/10. Poprawili grę, zagrałem na lepszym sprzęcie i przepadłem... Fabuła, klimat, postacie - cudo! 9+/10 13. Cyberpunk 2077: Widmo Wolności - Redzi pokazali, jak się robi DLC. Dojrzała fabuła z zaskakującym zwrotem akcji, ciekawe i fajne kwestie poboczne. 9+/10 Jak widać, nie jest tego dużo, w porównaniu do innych graczy z tego wątku, ale w sumie mogło być gorzej Bardzo dużo open worldów, dopiero teraz to sobie uświadomiłem. W samym Cyberpunku spędziłem ponad 70 godzin, do tego dochodzą molochy jak trzy części GTA, które też ogrywałem porządnie, nie po łebkach. No i oczywiście złodziej czasu, czyli Football Manager 2023. Tam nabiłem setki godzin. W nowy rok wchodzę z postanowieniem poprawienia tego wyniku. Czy się uda? Nie wiem, mam taką nadzieję. Bo jak nie w tym roku to w kolejnych, z racji na różne zmiany prywatne, które pewnie się wydarzą, będzie to zdecydowanie trudniejsze. Mam sprzęt na porządne granie, więc trzeba to wykorzystać
-
Świetny mecz i znowu Girona w końcówce strzela zwycięskiego gola. Szkoda, że Real tak idzie w tym sezonie, bo byłoby pięknie, gdyby tej ekipie udało się w tym sezonie zdobyć mistrzostwo.
-
Gra, która zajęła mi całe dwa miesiące. Pewnie byłoby krócej, gdyby nie fakt, że czasu teraz mniej, niż za czasów szkolnych. Ponad 60 godzin spędziłem w Night City. Zagrałem w Cyberpunk 2077 po raz drugi. Pierwszego przejścia mile nie wspominam. Męczyłem się, gra miała wiele bugów, była tragiczna. Każdy, kto grał na premierę wie, o co chodzi. Na dodatek grałem na laptopie, w najniższych detalach, gdzie tą grafiką zachwycać się nie mogłem, a gra czasami potrafiła przyciąć. Skończyłem, ponarzekałem, mało co pamiętałem. Generalnie nie sądziłem, że kiedyś będę tu się dobrze bawił. Wszystko zmieniło się w tym roku. Najpierw zapowiedź DLC, które chciałem ograć. Potem patch i zapowiedź wielu poprawek do CD Projekt RED. A na koniec, zakup nowego komputera. Chciałem, żeby to właśnie Cyberpunk pokazał mi jego moc. I muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę... Przede wszystkim to właśnie oprawa graficzna dała mi solidnego plaskacza na twarz. Piękna sprawa, grafika na ultra, monitor UHD, ray tracing. To miasto rzeczywiście robiło wrażenie, a bez grafiki gra sporo niestety traci. Od razu pochwalę też kwestię audio - muzyka w radiu (ale teraz też i w trakcie normalnej gry) różnorodna i przyjemna, polski dubbing przyjemny, bez zarzutów. Za pierwszym razem muszę przyznać, że nie doceniłem fabuły i generalnie nie potrafiłem wkręcić się w ten świat. Może to dlatego, że miałem w grudniu 2020 r. trochę swoich problemów życiowych, może też dlatego, że wkurzała mnie cała wersja techniczna tej gry. No i niekoniecznie byłem wielkim zwolennikiem tego świata, tego klimatu rodem z Deus Exa. A teraz? Boże, jaka to genialna gra. Nie oceniłbym jej wyżej niż Wiedźmin 3, ale to przynajmniej ta sama półka. Sama fabuła główna może długa nie jest, ale jak dołożysz do tego zadania poboczne, kontrakty, jeszcze DLC (o którym więcej później) i znajdziesz sobie jeszcze inne zajęcia to okazuje się, że to prawdziwy moloch. Dobra, ale co do fabuły: dużo zwrotów akcji, dojrzała fabuła, w której nic nie jest tak oczywiste, jak się wydaje i w której nikomu nie możesz ufać. Wybory, które podejmujemy mają znaczenie i to jest ważne. Wiele akcji może potoczyć się na różne sposoby, w zależności od twoich czynów i umiejętności. Fabułę tworzą postacie, a te są wybitne. Przede wszystkim Silverhand - jego zmiany, teksty - coś pięknego. Do tego V, którego też da się polubić i z którym można się związać. Szereg bohaterów drugoplanowych - przepiękna Panam, a zwłaszcza jej tyłek. Fajnie, że relacje z nimi kształtują się poprzez wypełnienie specjalnie przeznaczonych dla nich linii questowych. Linii, które nie są krótkie, nie są banalne i z reguły pozwalają nam poznać motywy naszych kolegów i koleżanek. Pozostałe questy poboczne - nie brakuje fajnych zadań jak Peralez czy Delamain, są też typowe pierdólki. Warto jednak je robić. To samo z kontraktami - zdarzają się banały i nudy, a czasami wynikają fajne zlecenia. Samo miasto - chce się w nim być. Mega klimat, neony, duże budynki, otwarte przestrzenie, tłumy na ulicach, korki na autostradach. Widać, że ten świat żyje. I żyje w nim też V, siejąc postrach. Może to robić na wiele sposobów. Ja postawiłem na broń, do tego mega rozwinięte pięści i leciałem, nie było na mnie mocnych. Fajnie, że jest wiele możliwości customizacji rozgrywki poprzez różne wszczepy. Chcesz grać po cichu? Proszę bardzo. Chcesz grać jako rambo? Jasne, masz taką możliwość. A może chcesz być samurajem i ciąć wszystkich jak leci? Też możesz, nikt ci tego nie broni. W trakcie gry możemy jeździć wieloma samochodami i motorami. Model jazdy jest różny - niektórymi pojazdami jeździ się trudno i to frustruje, w innych czujesz się jak przyklejony do asfaltu. Czy to dobrze? Jak dla kogo, ja często się przez to wkurzałem, wpadając na różne pojazdy lub ludzi, co od razu powodowało pościg. I właśnie na reakcje policji trzeba zwrócić uwagę, bo tego w podstawce brakowało. Widać, że żyje, że ściga (choć łatwo im uciec). Błędów technicznych zbytnio nie uświadczyłem, widać, że Redzi rzeczywiście to w patchu ogarnęli. Dobra, teraz DLC - Widmo Wolności. Solidna, mocna fabuła z mocnym zaskoczeniem i opadem szczęki na koniec. Do tego kolejne fajne zadania poboczne i mocniej rozbudowane kontrakty. Samo Dogtown ma swój styl i klimat, tu również plusik. Na koniec samo - nomen omen - zakończenie całej przygody V. Zdecydowanie czuć tu jakość, coś jak DLC do Wiedźmina 3. Co na minus? W pewnym momencie zboczyłem z fabuły głównej na rzecz kontraktów i questów pobocznych. Nabiłem tam tak swoją postać, że potem praktycznie byłem nie do ruszenia. To niezbalansowanie jest więc trochę słabe. Miałem też problem z rozwojem postaci, bo czasami te umiejętności były tak rozlokowane, że po drodze musiałem inwestować w rzeczy kompletnie mi niepotrzebne. Do tego bardzo łatwo stać się bogaczem - zbieranie stuffu i jego sprzedaż powoduje, że szybko jesteś bogaty. I pal licho, że masz kasę - gorzej, że nie masz na co jej wydawać, bo po co ci kolejne auto albo mieszkanie? Reasumując, bo rozpisałem się masakrycznie - Cyberpunk z 2023 r. to zupełnie inna gra, niż Cyberpunk z 2020 r. Gdyby wtedy tak wyglądała to GOTY gwarantowane. Patch zmienił i dodał wiele rzeczy i szacun za to, że twórcy postanowili jednak naprawić to, co spieprzyli. Polecam serdecznie - jak wspomniałem, poświęciłem jej ponad 60 godzin. Wykonałem fabułę, wszystkie kontrakty i misje poboczne, do tego takie rzeczy jak karty tarota czy wyścigi. Chciałem chłonąć tę grę, czytałem notatki (choć później przestałem, bo jest tego za dużo, podobnie jak tych gratów, które wszędzie zbieramy), delektowałem się miastem. Z jednej strony cieszę się, że będę mógł zacząć nową przygodę w innej grze, z drugiej jednak jest smutek, że z tym Cyberpunkiem się żegnam, bo były to bardzo fajnie spędzone tygodnie. Polecam serdecznie, daję 9+/10 i umieszczam w ulubonych, czekając na dwójeczkę.
-
Zanim gra ukończona przed chwilą, najpierw zaległy klasyk: Grand Theft Auto: San Andreas w Definitive Edition Krótko, bo nie ma za bardzo co się tu rozwodzić. To stare dobre San Andreas, które znamy sprzed blisko już 20 lat. Widzimy zmiany graficzne - głównie w modelach postaci, które wyglądają czasami komiksowo. Czy to dobrze? W sumie to nie wiem, nie mam zdania w tej sprawie. Wiem natomiast, że dodanie checkpointów i automatycznego zapisu po misjach znacząco ułatwia i przyspiesza grę. Bugów technicznych nie odnotowałem, braków w utworach też, a to znaczy, że zbytnio mi te usunięte piosenki w pamięć nie zapadły. Generalnie - jest fajnie, jest dobrze, polecam. Dla samego San Andreas, niezmiennie, 9/10. I przechodzimy do gry, która zajęła mi całe dwa miesiące. Pewnie byłoby krócej, gdyby nie fakt, że czasu teraz mniej, niż za czasów szkolnych. Ponad 60 godzin spędziłem w Night City. Zagrałem w Cyberpunk 2077 po raz drugi. Pierwszego przejścia mile nie wspominam. Męczyłem się, gra miała wiele bugów, była tragiczna. Każdy, kto grał na premierę wie, o co chodzi. Na dodatek grałem na laptopie, w najniższych detalach, gdzie tą grafiką zachwycać się nie mogłem, a gra czasami potrafiła przyciąć. Skończyłem, ponarzekałem, mało co pamiętałem. Generalnie nie sądziłem, że kiedyś będę tu się dobrze bawił. Wszystko zmieniło się w tym roku. Najpierw zapowiedź DLC, które chciałem ograć. Potem patch i zapowiedź wielu poprawek do CD Projekt RED. A na koniec, zakup nowego komputera. Chciałem, żeby to właśnie Cyberpunk pokazał mi jego moc. I muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę... Przede wszystkim to właśnie oprawa graficzna dała mi solidnego plaskacza na twarz. Piękna sprawa, grafika na ultra, monitor UHD, ray tracing. To miasto rzeczywiście robiło wrażenie, a bez grafiki gra sporo niestety traci. Od razu pochwalę też kwestię audio - muzyka w radiu (ale teraz też i w trakcie normalnej gry) różnorodna i przyjemna, polski dubbing przyjemny, bez zarzutów. Za pierwszym razem muszę przyznać, że nie doceniłem fabuły i generalnie nie potrafiłem wkręcić się w ten świat. Może to dlatego, że miałem w grudniu 2020 r. trochę swoich problemów życiowych, może też dlatego, że wkurzała mnie cała wersja techniczna tej gry. No i niekoniecznie byłem wielkim zwolennikiem tego świata, tego klimatu rodem z Deus Exa. A teraz? Boże, jaka to genialna gra. Nie oceniłbym jej wyżej niż Wiedźmin 3, ale to przynajmniej ta sama półka. Sama fabuła główna może długa nie jest, ale jak dołożysz do tego zadania poboczne, kontrakty, jeszcze DLC (o którym więcej później) i znajdziesz sobie jeszcze inne zajęcia to okazuje się, że to prawdziwy moloch. Dobra, ale co do fabuły: dużo zwrotów akcji, dojrzała fabuła, w której nic nie jest tak oczywiste, jak się wydaje i w której nikomu nie możesz ufać. Wybory, które podejmujemy mają znaczenie i to jest ważne. Wiele akcji może potoczyć się na różne sposoby, w zależności od twoich czynów i umiejętności. Fabułę tworzą postacie, a te są wybitne. Przede wszystkim Silverhand - jego zmiany, teksty - coś pięknego. Do tego V, którego też da się polubić i z którym można się związać. Szereg bohaterów drugoplanowych - przepiękna Panam, a zwłaszcza jej tyłek. Fajnie, że relacje z nimi kształtują się poprzez wypełnienie specjalnie przeznaczonych dla nich linii questowych. Linii, które nie są krótkie, nie są banalne i z reguły pozwalają nam poznać motywy naszych kolegów i koleżanek. Pozostałe questy poboczne - nie brakuje fajnych zadań jak Peralez czy Delamain, są też typowe pierdólki. Warto jednak je robić. To samo z kontraktami - zdarzają się banały i nudy, a czasami wynikają fajne zlecenia. Samo miasto - chce się w nim być. Mega klimat, neony, duże budynki, otwarte przestrzenie, tłumy na ulicach, korki na autostradach. Widać, że ten świat żyje. I żyje w nim też V, siejąc postrach. Może to robić na wiele sposobów. Ja postawiłem na broń, do tego mega rozwinięte pięści i leciałem, nie było na mnie mocnych. Fajnie, że jest wiele możliwości customizacji rozgrywki poprzez różne wszczepy. Chcesz grać po cichu? Proszę bardzo. Chcesz grać jako rambo? Jasne, masz taką możliwość. A może chcesz być samurajem i ciąć wszystkich jak leci? Też możesz, nikt ci tego nie broni. W trakcie gry możemy jeździć wieloma samochodami i motorami. Model jazdy jest różny - niektórymi pojazdami jeździ się trudno i to frustruje, w innych czujesz się jak przyklejony do asfaltu. Czy to dobrze? Jak dla kogo, ja często się przez to wkurzałem, wpadając na różne pojazdy lub ludzi, co od razu powodowało pościg. I właśnie na reakcje policji trzeba zwrócić uwagę, bo tego w podstawce brakowało. Widać, że żyje, że ściga (choć łatwo im uciec). Błędów technicznych zbytnio nie uświadczyłem, widać, że Redzi rzeczywiście to w patchu ogarnęli. Dobra, teraz DLC - Widmo Wolności. Solidna, mocna fabuła z mocnym zaskoczeniem i opadem szczęki na koniec. Do tego kolejne fajne zadania poboczne i mocniej rozbudowane kontrakty. Samo Dogtown ma swój styl i klimat, tu również plusik. Na koniec samo - nomen omen - zakończenie całej przygody V. Zdecydowanie czuć tu jakość, coś jak DLC do Wiedźmina 3. Co na minus? W pewnym momencie zboczyłem z fabuły głównej na rzecz kontraktów i questów pobocznych. Nabiłem tam tak swoją postać, że potem praktycznie byłem nie do ruszenia. To niezbalansowanie jest więc trochę słabe. Miałem też problem z rozwojem postaci, bo czasami te umiejętności były tak rozlokowane, że po drodze musiałem inwestować w rzeczy kompletnie mi niepotrzebne. Do tego bardzo łatwo stać się bogaczem - zbieranie stuffu i jego sprzedaż powoduje, że szybko jesteś bogaty. I pal licho, że masz kasę - gorzej, że nie masz na co jej wydawać, bo po co ci kolejne auto albo mieszkanie? Reasumując, bo rozpisałem się masakrycznie - Cyberpunk z 2023 r. to zupełnie inna gra, niż Cyberpunk z 2020 r. Gdyby wtedy tak wyglądała to GOTY gwarantowane. Patch zmienił i dodał wiele rzeczy i szacun za to, że twórcy postanowili jednak naprawić to, co spieprzyli. Polecam serdecznie - jak wspomniałem, poświęciłem jej ponad 60 godzin. Wykonałem fabułę, wszystkie kontrakty i misje poboczne, do tego takie rzeczy jak karty tarota czy wyścigi. Chciałem chłonąć tę grę, czytałem notatki (choć później przestałem, bo jest tego za dużo, podobnie jak tych gratów, które wszędzie zbieramy), delektowałem się miastem. Z jednej strony cieszę się, że będę mógł zacząć nową przygodę w innej grze, z drugiej jednak jest smutek, że z tym Cyberpunkiem się żegnam, bo były to bardzo fajnie spędzone tygodnie. Polecam serdecznie, daję 9+/10 i umieszczam w ulubonych, czekając na dwójeczkę.
-
Zmiana klimatu dużo by zrobiła. Taka Japonia i nocne wyścigi po Tokio - marzenie!
-
Dzisiaj kolejka niespodzianek. Tottenham dostał wpierdziel od Brighton (niby 2:4, ale jednak w pewnym momencie było aż 0:4), a Arsenal - mimo, że z gry lepszy - nie znalazł sposobu na West Ham i tym samym traci lidera. Ciekawie zapowiada się walka o mistrzostwo.
-
Losowanie idealne dla Legii, łatwiej (na papierze) mogłoby być jedynie ze Sturmem albo Servette. Molde postraszyło w tej edycji LM (byli o krok od wywalenia Galatasaray i awansu do fazy grupowej) i LE (tu na własne życzenie wypadli z dalszej gry), ale mimo wszystko to nie jest ekipa nie do przejścia. Zmieni się kadra, będą na etapie przygotowań, bo sezon w Norwegii rusza w kwietniu, więc jest to idealna okazja do ogrania ich i awansu dalej. Oby powtórzyła się historia Lecha z Bodo/Glimt. Dobrze, że pierwszy mecz na wyjeździe.
-
Słabe te pary, praktycznie żadnego meczu śmierci, jedynie starcie Napoli z Barcelony może wywołać nieco emocji. Inna kwestia - jeśli nie dojdzie do niespodzianek i awansują faworyci to będziemy mieli bardzo silne ćwierćfinały.
-
Sama Superliga nie jest złym pomysłem, pewnie wielu z was tworzyło sobie takie rozgrywki w FIFIE czy PES-ie. Byłoby to ciekawe, niewątpliwie wysoki poziom sportowy i marketingowy, dużo emocji, ale jakim kosztem? Rozgrywki ligowe, krajowe, przestałyby w zasadzie istnieć, a zainteresowanie nimi byłoby marginalne. Bo kogo by kręciła rywalizacja w Serie A bez Juventusu, Interu, Milanu czy Napoli albo w La Lidze bez Barcelony, Realu i Atletico? Nie mówię już o europejskich pucharach. Reasumując - idea fajna, ale moim zdaniem nigdy do jej realizacji nie dojdzie. Szczerze? I bardzo dobrze. Tradycja i dotychczasowa formuła rozgrywek jest jednak najlepsza.
-
Zwolnienie van den Broma? OK, nie dziwi mnie, biorąc pod uwagę, jak wyglądał Lech w ostatnich tygodniach. Tak naprawdę to już po meczu ze Spartakiem Trnawa to się wszystko zepsuło...Ale zastąpienie go Rumakiem? SERIO? Wygląda to tak, jakby mieli dogranego gościa, ale on zespół może wziąć dopiero od nowego sezonu. W takim wypadku nie lepiej było jednak już tego Holendra zostawić? Rumak wiemy jak w Lechu wyglądał i nie sądzę, żeby teraz nagle jego umiejętności wzrosły, a wygląda to trochę na poddanie sezonu. Śmierć Janusza Filipiaka może zwiastować ogromne problemy dla Cracovii. Nie sądzę, żeby jego najbliżsi chcieli nadal łożyć tyle kasy na klub i żyć nim na co dzień. A jak nie ma sianka to i nie ma granka....
-
Gratulacje dla wicemistrzów Polski, zasłużenie wygrali i awansowali. Szkoda jedynie tego pierwszego meczu z AZ, bo gdybyśmy tam nie przegrali to dziś prawdopodobnie byśmy świętowali pierwsze miejsce i pominięcie pierwszej fazy pucharowej. Mimo tego - szacunek i powodzenia dalej. Może być ciekawie, bo wśród potencjalnych rywali są takie ekipy jak Betis, Ajax czy Olympiakos, ale też i Servette, Molde czy Sturm.
-
Szkoda, Raków koncertowo to sfrajerzył. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę ich kadrę, kontuzjowanych graczy i debiutancki sezon w pucharach to i tak osiągnęli sporo.
-
Szkoda Newcastle, PSG się prześlizgnęło na farcie przez tą fazę grupową. Barcelona -
-
Jutro Atalanta bez kilkunastu podstawowych zawodników i z piłkarzami z młodzieżówki. Rakowie, musisz!
-
A AZ za pałowanie prezesa i wbicie do autokaru nic. Piękna sprawa, sprawiedliwa i uczciwa UEFA
-
Piękna sprawa się dzieje obecnie w LM. Borussia prowadzi, Newcastle prowadzi, PSG poza fazą pucharową Champions League. Oby tak się utrzymało do końca!
-
Kiedyś APOEL, teraz Kopenhaga. Powtarza się historia, że pogromca polskiej drużyny w el. LM wychodzi z fazy grupowej. Mocne zaskoczenie, bo w życiu po dwumeczu z Rakowem bym nie powiedział, że to ekipa, która osiągnie taki sukces.
-
Najpierw zniszczył Krychowiaka w PSG, teraz niszczy Casha w Aston Villa