szczudel
Użytkownicy-
Postów
907 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez szczudel
-
Nie potrafi mnie cos ten P+ ostatnio ekscytowac. Przydaloby sie wreszcie cos gameplayowo orginalnego jak The Last Guardian lub Gravity Rush.
-
Wychodzi na to, że pamiętaj z tej gry mniej niż myślałem
-
Było. Zgroza w Red Hook.
-
Wiem, że po Life is Strange Dontnod ma łątkę „Ci goście od LiS”, jednak dla mnie to są kolesie właśnie od Remember me. Upatrzyłem sobie tą grę już po recenzji i nawet gdyby nie wylądowała w P+ to bym ją gdzieś wyrwał i skończył. Prawdziwa perełka. Jedyne co mnie denerwowało, to skąd główna bohaterka jest mulatka, skoro oboje rodziców chyba było białych (takie typowe paryskie białasy). Tak czy inaczej LiS zagrałem przez wzgląd na to kto je zrobił i tak samo zagram w Vampyra.
-
Jest w drugim tomie kilka perełek. Jeszcze nie doczytałem do końca, ale taki np Reanimator {cośtam} West ma nieziemski klimat.
-
Odcinanie kuponów. Nie wiem czy jest sens kupować jego poezje. Przecież on nie byl znany z poezji... Ciekawe tez ze analiza autora w Pierwszym tomie Płazy pisze ze wybrali najlepsze bo reszta jest slaba i im bardziej antysemicka i rasistowska tym gorsza, a w drugiej te gowniane opowiadania sie pojawiaja.
-
Ja to widzę tak, że do 3 są gry, które przechodzi się praktycznie bez polowania na trofea. Od 4 trzeba na pewne trofea szczególnie polować, ale wszystko jest w zasięgu (mogą pojawiać się frustracje przy pojedyńczych trofeach, tutaj zazwyczaj wrzucam gry, które mają chalanges mode w których trzeba zrobić coś głupiego w odpowoednim czasie). 7 w górę to już jakieś poważne missing trophies, żeźnickie trofea, speedruny, ustawki online i przejścia na najwyzszym poziomie trudności. Czas nie jest brany pod uwagę przy mojej ocenie. Chyba, że jakieś trofeum wymaga max poziomu do ktorego po wysprzątaniu wszystkiego trzeba specjalnie grindować. I żeby była jasność, ja platynek z 3ciej kategorii,zasadniczo nie wbijam, bo mi szkda na nie czasu i nerwów.
-
Dziwię się tym waszym 3-kom dla Spidermana. Przecież poza przelotem za dronem i nastawianiem anten (udało mi się za pierwszym razem, ale ślizgałem się od anteny do anteny z zapasem 0:01, więc czułem, ze jak mi nie siądzie za 1 razem to będą kłopoty) ta gra nie ma nic co mogłoby się nie udać o ile nie zagalopujemy się z wydawaniem zasobów na ulepszenia. Zlepić 2 kolesi siecią chyba 5 razy? 5 minut i we free roam gotowe. Jeśli giniemy to głównie dlatego, że się zagapiliśmy bo ktoś pewnie wszedł do pokoju lub zapomnieliśmy jak poradzić sobie z grubasami lub tarczownikami/pałkarzmi. Najwięcej problemu sprawiła mi pierwsza walka z Fiskiem (chyba z 15 zgonów ). W 2 czy 3 pierwszych przestępstwach dałem się grubym zagonić w kozi róg, a potem nauczyłem się sterowania i stałem się praktycznie nieśmiertelny ( z wyjątkiem chwilowej irytacji Jetpackami). Biorąc pod uwagę, że grę można grać na Easy to jest spokojnie 2/10. Oczywiście nie uwzględniam tu czasu potrzebnego do platyny. Nie ma ani jednego trofeum, którego zdobywanie byłoby w jakis sposób nieprzyjemne lub wymagałoby od nas jakiegoś specjalnego przygotowania (mapy z netu czy pomocy youtube’a).
-
Za niecały miesiąc kupuję Xiaomi v2. Już miałem wybrana Roombe, odłożone 3k ale jeden filmik za drugim na YT i doszedłem do wniosku, ze Chińczyki już przegonili Roombe. Ewidentnie lepszy mają algorytm sprzątający i detekcji przeszkód. Z minusów to Xiamoi podobno gorzej zbiera sierść, ale nie będę miał raczej tego problemu (na pewno nie kupie psa kudłacza tylko dobermana). Roomba lepiej radzi sobie na dywanach, ale tych na parterze mieć nie będę. Zobacze, pouzywam, potestuję. Jesli się nie sprawdzi to na piętro (na dywany) juz kupię Roombe 96x.
-
Nie zgadzam się z tobą. To jak ja postrzegam gry to moja sprawa. Mam święte prawo napisać o grze, że MNIE się nie podobała i to uargumentować. Z innego pieca chleb jedliśmy i moje argumenty mogą nie trafić do Ciebie, co nie zmienia faktu, że gra może mi się nie podobać, mogę nią być wielce zawiedziony i może mi przekreślić całą serię. Na tym polega wymiana poglądów. Nie na stworzeniu tezy, którą bym bezrefleksyjnie bronił jako ostatecznej prawdy a każdy głos o odmiennej opini traktował jako atak na swoją osobę.
-
Ja tam popełniłem błąd Nie uważam, że przy okazji FF15 seria zeszła na psy. Prędzej przy systemie walki i mechanice 13-tek, ale 15-ka była delikatnym zwrotem w dobrym kierunku. Jeszcze tylko poprawić walkę oraz system rozwoju postaci i FF wróci na dobre tory.
-
Akurat ze Złotą Księgą bajek to jest różnie. Smerfy czy Puchatek to wiadomo, że się nie pokrywają bo byłoby ciężko, ale z Autami wybór zbioru opowiadań to istny dramat. Albo jest "historia filmowa" rozbita na 3 opowiadania, albo któreś bujdy na resorach są na chama wrzucone jako opowiadanie. Nudziłem się wieczorem i z nudów sprawdziłem katalog online biblioteki. Jest Atak Bohaterów Także za jakiś czas też dorzucę kolejną książkę.
-
Odnoszę wrażenie, że nasraliby Ci do talerza, podpisali DQ to byś jeszcze palce oblizał. :| Dlatego właśnie szkoda kontynuować z tobą wymianę poglądów. Uczepiłeś się tych archaizmów jak rasowy fanboj. Świat idzie do przodu, niektórzy grają z dziećmi i chcą grać w gry "as is" a nie kombinować z jakimiś poukrywanymi (co samo w sobie jest pośmiewiskiem) ustawieniami aby z gry wyciągać "prawdziwy potencjał".
-
Kupuję dzieciom dużo książek. A jako, że chcę ich zarazić komiksowaniem (szczególnie Marvelem), to i zbieram co się da na polskim rynku. Problematycznie szuka się nowych książek bo o ile się ukazują to w internecie ciężko je "przeglądnąć" przed zakupem. Np nie ma spisu treści co powoduje często stres czy opowiadania się nie powtarzają. Postanowiłem więc założyć temat gdzie każdy mógłby się podzielić tym co ma. Liczę, że coś dodacie, bo szukanie nowych tytulów to niebywała udręka odkąd komiksy w wiekszości pprtali zostały wrzucone do kategorii "książka Zacznę. 1. Kolekcja Ameet: "Początek". https://ecsmedia.pl/c/spider-man-poczatek-w-iext43456235.jpg Seria 4 książek w ktorej skład wchodzą historie Spidermana, X-men, Thora i Kapitana Ameryki. Książki są idealnym punktem wejścia dla czytelnika w każdym wieku. Obaj moi synowie zakochali się w Spidermanie, ktorego czytałem kilkadziesiąt razy. Tekstu na stronie nie ma dużo, toteż dziecko się nie nudzi. Samych stron jest na tyle dużo, że i tak wychodzi ok 10 minut czytania. 2. Kolekcja Zielonej Sowy "Przygody Superbohaterów". W serii jest jeszcze Atak Bohaterow na którego bezskutecznie poluję. Książka dla dzieciaka samodzielnie czytającego. Ilustracje są dynamicznie wkomponowane w tekst. Taki mariaż komiksu i ksiązki ze zdecydowanym ukierunkowaniem na to drugie. 5 latkowi przeczytałem raz i nie garnie się do ponownego czytania. Jeśli miałbym oceniać to chyba historia jest zbyt skomplikowana dla malucha. Setting to MCU ale z postaciami w kostiumach wywodzących się z komiksów. Chyba trochę nie udany eksperyment bo jak ktoś to da dziecku do czytania to równie dobrze mógłby dać komiks (tyle, że tu nie ma aż tyle przemocy). 2a. Czytelnia. Iron Man i Czarna Pantera. Okazuje się, że seria nie umarła ale zmeniła wydawcę i styl okładki. W środku dokładnie taka sama forma prowadzenia opowieści. Duży tekst, dynamicznie naszpikowany obrazkami. Widać, że to jednak nie komiks i jest więcej czytania. Ponownie nie jest to materiał dla maluchów i lepiej aby młody sam sobie czytał. Mój 6 i 3 latek, pomimo uwielbienia Iron Mana nudzi się, gdyż historia jest za bardzo rozwleczona i mało ekscytująca. 3. Złota księga bajek: Historie ze świata superbohaterów. Jeśli ktoś zna tą serię to wie czego się spodziewać. Osobiscie mniej niż 30% opowiadań mi się podobało. z tego względu, że byly to ni to origin, ni to arty przedstawiające przeciwników opisywanego bohatera. Bylo kilka opowiadań, posiadających faktyczną fabułę ale jakieś one takie pokraczne były. Nie polecam na początek. Zdecydowanie najgorsza z posiadanych przeze mnie książek o superbohaterskiej tematyce. Warto wspomnieć, że jedno opowiadanie o Strażnikach Galaktyki dzieci sobie wyjątkowo upodobały. Historie są tak krtótkie, że nigdy nie kończy się na przeczytaniu jednej. 4. Spiderman: bajki 5 minut przed snem. Bardzo spójne, solidne wydanie. Jeden artysta, jeden przyjazny dzieciom styl graficzny. Co drugie opowiadanie występ gościnny innego superbohatera. Obok Kolekcji Ameet pozycja obowiązkowa dla każdego kilkulatka lubiącego superbohaterów. Tyle w pierwszym rzucie. Zamówiłem książkę z serii #Czytelnia o Iron Manie i "Bibliotekę bajek" o Avengers. Pewnie do 2 tygodni dodam tutaj o nich wpis.
-
Ostatnio byłem z dziećmi w rodzinnym mieście i pokazywałem im gdzie komiksy przez szybę oglądałem. Kurde. Leżało tego zawsze sporo. Serie regularne, Mega Marvel, wydanie specjalne DC. Teraz idę do Empiku patrze na te półki i do niczego mi serce szybciej nie bije. Stetryczałem, a wystarczyłoby jakieś Excutioner Song aby rozbudzić we mnie gówniarza.
-
Naprawdę szanuje, że gra Ci się może podobać. Jednak to co napisałeś nie jest prawdą. Lotne zmiany co to tracą kolejkę jeśli (chyba) agility wprowadzanej postaci jest mniejsze niż postaci która wypada to żadne lotne zmiany. Bardzo ciekawi mnie twoja opinia o fabule, narracji i scenariuszu. Wszystko co napisałeś dotyczy gameplay'u i nie ma ani wzmianki o sferze fabularnej. Dziecinne wydają mi się peany na temat JRPG kiedy pomija się absolutnie jakość opowiadanej historii. Dla gameplayu to ja mogę FIFĘ lub tekkena zagrać a nie grę, jakby się nie patrzeć, Role Playing i to nie Action.
-
Ci co śledzą temat doskonale znają mój punkt widzenia na DQXI. Jednak jako, że skończyłem pozycję postaram się ją jakoś podsumować. Standardowo uprzedzam o spoilerach i radzę czytać na własne ryzyko, najlepiej po skończeniu wątku głównego. Dużo sobie obiecywałem po tym DQ. Ostatnim flagowcem Enixa w jaki grałem było DQ8. Nie powiedziałbym, abym gra była dla mnie mesjaszem nieuchwytnego piękna JRPG. Solidna, ciekawie wykonana gra (Cell shading był dla mnie wtedy nowością) z monotonnym systemem walki, niezapadającym w pamięć systemem rozwoju postaci, infantylną fabułą i piękną muzyką (jest to jedyna gra obok FF i Ace Combat, której ścieżki dźwiękowej zdarzało mi się słuchać). Grało się fajnie, ale grę najlepiej pamiętałem, że gdy o mało co nie zerwałem ze swoją obecną żoną a na utrzymanie związku i "poggodzenie" wpływ miało wesele bohatera w grze Jak widać po tym przydługawym wstępie nie byłem do serii nastawiony negatywnie. Zapowiedzi w PSX Extreme nastrajały pozytywnie, toteż podjąłem decyzję o zakupie pierwszej gry w premierowej cenie od ładnych paru lat. Początkowe kilkanaście godzin wszystko było super. Jednak z czasem przyszło otrzeźwienie, wyjątkowo nieprzyjemne. Grafika daje radę. Można włączyć dowolny gameplay i widać od razu, że technicznie jest wszystko A-okej. Jednak grafika to nie wszystko. Wizualnie bardzo ważna jest reżyseria a tutaj moim zdaniem jest słabo. Generalnie jakby pięknie by nie było nie eksponuje się tych graficznych uroków z należytym szacunkiem. Potrafią się pojawić fantastyczne ujęcia ale są one przeplatane do bólu schematycznymi ujęciami "stoją i gadają". W trakcie walki widać, ze animacji jest sporo. Ten sam potworek potrafi na 2/3 sposoby umrzeć i dostać ciosy a walcząc z jednymi potworkami widzimy jak inne sobie w tle chodzą - doprawdy nowa jakość w turowych JRPG. Jednak konwencja stania w 2 rzędach jest nie do wytrzymania na dłuższą metę. Jak się domyślacie przestawiłem tryb walki na klasyczny. Dlaczego? Dlatego, że nie mogłem wytrzymać tego, że nawet jeśli biegam po "arenie" to nie ma to żadnego znaczenia. Enix wyjątkowo zmarnował okazję aby do turowej walki dodać kilka uatrakcyjniających ją aspektów. Od razu przyznam się, że grałem na defaultowych ustawieniach poziomu trudności i po 3/5 gry każdy boss stanowił realne wyzwanie. To nie jest gra gdzie leveluje się do momentu w którym każdego rozjeżdża się leczeniem i podstawowym atakiem. Tzn. jest, ale przez pierwsze 3/5. Także jeśli ktoś szuka wyzwania to dostrajając Draconian Quest na pewno je znajdzie. Nie jestem jednak osobą która gra JRPGi dla gameplayu. Dla mnie zawsze liczy się przede wszystkim fabuła, postacie i narracja. System walki ma mi nie przeszkadzać a system rozwoju postaci wciągnąć i zachęcać do wbicia levelu aby coś odblokować. Niestety DQXI ma fatalny system rozwoju postaci. Co poziom zbieramy punkty, które jeśli jest ich odpowiednio dużo pozwolą kupić umiejętność. I tyle... Bez kitu. Poza odkrywaniem kilku pytajników na tym uproszczonym grid'zie (co akurat zazwyczaj się kończy i tak rozczarowaniem) i dążeniem do zdobycia Dual-Wield, nie ma tu żadnej emocji. Żadnego "a wbiję level, zobaczę może coś nowego się odblokuje". Sajemy przed matryca umiejętności, która uświadamia nam, że potrzeba żenującej ilości czasu aby to wszystko odblokować. No dobra ale co z solą JRPGa czyli fabułą, postaciami i narracją. Otóż jest nierówno. Questy w lokacjach są fantastycznie napisane w szerszym ujęciu. Można by je opowiadać dzieciom na dobranoc niczym baśnie braci Grimm. Są słodko gorzkie, takie baśnie dla dorosłych Jednak dialogi nie dorastają do pięt fabule. Są płytkie, drętwe i człowiek się czuje jakby czytał streszczenie a nie książkę. Owszem są momenty gdy ma się ciarki jak chociażby finał historii Jaspera i Hendrika, jednak są to krople w morzu nijakości. Fabuła wątku głównego nie trzyma tego poziomu. Jest nudna, przewidywalna i infantylna. Niektórzy z was doceniają "zwrot w mrok" w drugiej połowie opowieści. Jednak co z tego, skoro główny bohater niemowa chodzi i tylko strzela ślepiami jak nie do końca rozwinięte dziecko. BRawo Enix! Położyć narracyjnie grę bo "postanowiliście" trzymać archaizmu jakby to było coś dobrego. Zobaczcie jak świetnie jest pokazana relacja Hendrika z Jasperem własnie dlatego, że jeden i drugi mówi co czuje. Drugą stroną monety niech będzie Serena i Victoria. Gdy ta druga umarła miałem wrażenie, że ktoś mnie robi w konia. Nie było nawet sekundy w której się przejmowałem bo wydawało mi się, że jakoś ją zaraz ożywią. Ta sama gra. Podobnie nasycone emocjami wątki jeden spartolony drugi świetny... Podsumowując, fabuła momentami daje radę aż za nadto, jednak narracja kładzie całe dzieło na łopatki. Grając czułem się jakbym wrócił do opowiadania/gry/serialu które za dzieciaka uważałem za epickie, ponadczasowe, istne dzieło sztuki a przy drugim podejściu nie odstępuje człowieka zdziwienie i zniesmaczenie, że takie byle co tak potrafiło się podobać. Archaizm. Powiedziałbym, ze to motyw przewodni DQ11. Są momenty, gdy człowiek się uśmiecha i myśli, "cholera, to jakby ktoś wziął grę ze SNESa, dorobił ekstra grafikę i wypuścił dzisiaj". Czasami efekt zamierzony jest sympatyczny. NP gdy wychodząc z pomieszczenia słyszymy 8-bitowe szuranie takie jak wtedy gdy się wchodziło w starych JRPGach do budynku, albo gdy pokonaliśmy wszystkie Spectres i wpadają na chwilę na ekran, człowiek ma przed oczami jakby to wyglądało na SNESie z tym sprite'ami wrzuconymi do komnaty w "4:3". Jednak zdecydowaną większość czasu są to absurdy sztucznie dorzucone ( a może raczej nie usunięte z gry). Po co przewijać te same dialogi podczas saveowania? Czemu nie zrobić kroku/opcji lekkiego action RPG skoro i tak można samemu biegać po arenie? Nudne i powtarzalne labirynty korytarzy? No i na koniec wtórność. Grając nie miałem wrażenia, że gram w nową grę. Pomimo, że minęło z 10 lat od kiedy grałem w DQ8, to mogę postawić twierdzenie, że to takie bardziej DQ8++ niż pełnoprawna nowa gra. Być może jestem rozpieszczony przez serię FF, która co numerowana cześć jest praktycznie czym innym. Tutaj, te same umiejętności, ta sama ścieżka dzwiękowa, praktycznie taki sam system walki. Do jasnej cholery. Miałem wrażenie, że ścieżka dźwiękowa jest dokładnie ta sama co w DQ8. Przecież to karygodne. Podobnie z atakami - Sexy Beam. Come-fucking-on. Przecież Jessica robiła dokładnie to samo. Rozumiem czary które się powtarzają. To ułatwia graczom powrót, ale umiejętności? Tak samo działający boomerang czy bicz? Zostawiając pewne aspety gameplayu/nomenklatury tworzy się uczucie obcowania z czymś co się zna i lubi. Tutaj jednak sytuacja wygląda tak, że ma się wrażenie, że to takie DQ8-2. Uff. Będę kończyć. Strasznie mi przykro, że druga obok FF seria JRPG zeszła w moich oczach na psy. Nie byłem nigdy znawcą DQ, wreszcie skończyłem tylko jedną cześć przed 11-ką, ale czytałem o kultowości serii. Nie twierdzę, że nikomu gra nie spasuje. Jeśli ktoś nie grał nigdy w DQ8 albo jest fanatycznym wyznawcą serii to pewnie będzie się świetnie bawił. Jednak dla mnie było zbyt odtwórczo, narracyjnie nijako i monotonnie. Teraz ktoś powie "zaraz tu przypier#$li 3/10". Nie. To nie tak. Jestem rozczarowany bo spodziewałem się co najmniej 9/10. W tym momencie to dla mnie słabe 7, może 6. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że już wiem iż DQ to nie gry dla mnie. Nikłe szanse, że kupię kiedykolwiek DQ na premierę. Kolejna numerowana część w jaką (o ile) zagram będzie pewnie jakąś używką na kilka lat po premierze. Wykreśliłem DQ z listy gier które mnie interesują Smutny dzień każdego gracza gdy traci zapał do pozycji po której sobie wiele obiecywał...
-
Pewnie, że nikt nie zmuszał. Jednak o ile pogonie za samochodami, czy „wybite witryny” były spoko i miały mocno „friendly neighborhood” klimat, to o tyle „ustawki” na ulicy czy dachach trochę były z klimatu obdarte. Czuć było, że to zapchajdziura. Nawet w końcówce było to niepotrzebne, bo przecież i tak było
-
Jedyne co mi ciążyło to nie same znajdżki a walki na mieście. 3x5 w praktycznie każdej dzielnicy. Mogli to sobie odpuścić.
-
Czy też tak macie ze nie ma dnia aby appka się nie popsuła? Resetowanie telefonu, co chwile wbijanie hasła i wymuszenie zatrzymania w opcjach robię średnio raz dziennie jak pokemonuje. Też tak macie?
-
W tym sensie, że oficjalnie nie ma żadnego info. 21 wiek, kończy się druga dekada a Ci nie potrafią na stronie infa dać.
-
Żenujące jest to że nadal tego nie mam w całym kraju. Co tam jest w środku? Jest #1 znany z TM-Semic?
-
Tydzień grania i platyna. Wciągnęła mnie ta gra bez reszty. Ciężko mi powiedzieć czy to zasługa jakości samej gry co materiału źródłowego, którego jestem ogromnym fanem. Powiem szczerze nie było to dużo lepsze doświadczenie od Infamous Second Son, ale na pewno bardziej klimatyczne dzięki postaci ścianołaza. PS4 too bezdyskusyjnie najlepsza konsola dla fanów motywów super bohaterskich. Przechodząc do rzeczy zamierzam sobie ponarzekać punktu widzenia fana uniwersum. To narzekanie nie zmienia jednak faktu, że gra jest doskonała. Dla mnie zdecydowanie GOTY. Całe to narzekanie ma za zadanie podsunąć temat do rozmowy gdyż jak pisałem wcześniej i tak gra mi się niesamowicie podobała. Nie muszę chyba dodać, że każda niemalże linijka poniżej to jeden wielki spoiler. Także czytać na własną odpowiedzialność, po skończeniu gry i najlepiej przeczytaniu Spiderów od numeru 300-600. Zaczynamy:
-
Nie potrzebujesz zlot do platyny.
-
Spiderman. Fenomenalna gra jak na razie. Trochę za dużo znajdziek, ale co się pohuśtam po mieście to moje. Wyjątkowo nie lubię systemu walki a'la Batman AA, ale trudno. Nauczyłem się i klepie combosy po 50hitów (a w batmanie nie potrafiłem). Jedyne co mnie kłuje to brak jakichkolwiek innych superbohaterów. Są Łotry ale przydałyby się gościnne występy Avengers, Strange'a a przede wszystkim Daredevila. 50% na liczniku. Możliwe, że za tydzień już będzie platynka.