Co sądzicie o tym aby na pierwszy motocykl kupić docelową i mocną maszynę zamiast czegoś słabszego na objeżdżenie się i zapoznanie z jednośladami? Nie chce mi się bawić w używane sprzęty i marnować sezonu tylko od razu chciałbym wsiąść na Suzuki Hayabusę, w 2019 akurat wychodzi nowa generacja na 20 lecie modelu, którą mam w planach zakupić. Po zakupie Suzuki organizuje ich własną naukę jazdy, dodatkowo sporo elektroniki w moto. To może ma to sens zamiast szukać czegoś używanego na jeden sezon, a potem się przesiadać na to co mnie interesuje?