-
Postów
434 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez BrandonLee_z_TheCrow
-
Jaki framerate?
-
Powiem tak: najbardziej cyberpunkowa jest tu polityka firmy, bo skyrimowanie w Night City jest porażką na całej linii. Grałem trochę nomadem, trochę korpo i mam wrażenie, że ludzie kompensują sobie wszystkie niedostatki gry ilością cycków na metr kwadratowy. Łażenie w koło Macieju, od punktu do punktu, raz gadanie, raz uciekanie i raz strzelanie - po to są te wszystkie cudaczne mechaniki, które nawet dobrze nie działają? Żeby z nudów momentami sobie przyasasynić? A reklama i hasło reklamowe wypowiadane przez Keanu, aby nie dać się złapać... Ha ha ha. Dajcie mi 5 h, to zrównam Night City z ziemią jak ongiś Mickey Strawberry. Tymczasem atmosfera skandalu służy podbijaniu hype'u i CD Projekt gra na emocjach, bo przecież tak bardzo chcieli, a czasem... nie wychodzi. Tylko że wygląda na to, że nic tam nie grało na wyższych szczeblach, poza bezkompromisowym wysyłaniem pracowników na 20-godzinne maratony. I fakt, developerzy może i dostali kolosalne premie, ale co z testerami? No, chyba widać. Wcale bym się nie zdziwił, jakby nikt z nich teraz nie chciał się przyznawać, że testuje dla CD Projekt. Bo firma skazała ich na środowiskową kompromitację, wydając jedną z najbardziej zabugowanych gier ever. Są tacy, którzy twierdzą, że w Cyberpunku jest pierwszy w historii gier dobrze poprowadzony romans, ale znowu nie wiem, w co oni grali i znowu mam podejrzenie graniczące z pewnością, że uwiodła ich uroda dziewczyny, która, uwaga, miała być wątkiem lepszym od Krwawego Barona. W ogóle denerwuje mnie to tanie hipnotyzowanie dupami i cyckami, by sprzedać historię słusznie porównaną przez Archona do filmów klasy B. Wiedźmin dysponował przynajmniej jakimś ciepłem i swojskością, można było poczuć w nim bezpretensjonalność słowiańszczyzny. Tutaj jest trochę jakby twórcy chcieli przypochlebić się nowej fali kultury rave'u i sprzedali wyobrażenie o niej sprzed 10-ciu lat, kiedy wszyscy słuchali Prodigy. Wychodzi na to, że przerost formy nad treścią został okupiony nadwyżką crunchu i marketingu. Gra to wszystko odzwierciedla. Mnóstwo głupotek, kiedy jej podstawowe założenia leżą. Cyberpunk2077 nie umie się zdecydować nawet, czy chce być Skyrimem, GTA czy Borderlandsem, bo wygląda to tak, jakby nad zespołem grafików i developerów stał jakiś wredny gestapowiec, który krzyczałby: widzieliście GTA? To ma być lepsze niż GTA. Widzieliście Skyrim? To ma być lepsze niż Skyrim. A Borderlands? Ci to w ogóle powinni nam stopy całować. Jedyna nadzieja w tym, że historia CD Projektu zakończy ów dekadencki rozdział w historii gier video, kiedy to sprzedawano wyobrażenie o grze i propagandę jej rzekomego sukcesu. Widać, że dopakowane sandboksy pełne zbędnych mechanik się powoli nudzą. Tak jak mówiłem - żadnego z nich już nie kupię. Wyrosłem. Jeśli się mylę i zrobią nawet z Devil May Cry sandbox, to wtedy już w ogóle przestanę grać w nowe gry.
-
Tak mam z każdym polskim rządem, polską reprezentacją w piłce i wszystkim, co gra jak nigdy, przegrywa jak zawsze. CO MI POZOSTAJE, JAK NIE ŚMIECH.
-
O, jeszcze dobre było to, jak kumpel ustawił na końcu ulicy ciężarówkę i zahamował ruch na ulicy, a auta posłusznie, jedno po drugim, podjeżdżały jak na taśmie, żeby wrzucić je na schody. To była chyba czwarta rano i drugi kaleczył "Paranoid" na gitarze. Cyberpunk - świetna gra imprezowa
-
W Polsce nie ma wstydu, od kiedy wydaje się takie gry. Nie tylko wydaje, ale i sprzedaje jako objawienie branży
-
Chlew to jest dopiero teraz po trzech dniach balangi.
-
W weekend dziewczyna wyjechała i... zjechało się trzech kumpli. Naszą główną rozrywką, oprócz cięcia na zmianę we wszystkie części Halo z Series X w trybie kanapowym (mistrzostwo świata), było... granie w Cyberpunka dla beki. Odkryliśmy wiele wspaniałych rzeczy, pierwsza z nich: jedynym uprawnionym językiem mówionym w tej grze jest... rosyjski. Kiedy przełączymy się na język Puszkina (ale i Putina), gra nabiera sensu. Wszystkie błędy stają się jeszcze śmieszniejsze, a zabawa z idiotycznym AI rozkręca się z każdym skokiem w beton na główkę, niczym wspaniale słowiańskie memy z rosyjskiego Instagrama. Czy wiecie, że przy pierwszym, legendarnym już pościgu nie musimy w ogóle strzelać, bo jadący za nami panowie sami roztrzaskują się o przeszkody? Czy wiecie, że uderzając w pieści w leżące co rusz śmieci, meble i inne takie powodujemy ich... zniknięcie. A to jest najlepsze - w Night City możemy bez końca rozjeżdżać ludzi i podpalać samochody, albowiem zainteresowanie policji nami kończy się w momencie, gdy skręcimy w jakąkolwiek przecznicę. Na dodatek, wśród przechodniów nie ma takiego bydlaka, który by nam podskoczył, gdy uderzymy jedną, losową postać, albowiem wszystkie, jak jeden mąż przybierają pozycję przykucu. Podobnie jest z ruchem ulicznym: na nasze życzenie staje, zastyga i właściwie... jest tylko po to, by dostarczać nam kolejnych stert złomu, z których tworzyć możemy dowolne kompozycje, idealne by wysadzić grę. Nie macie pojęcia, co się stało, gdy podpaliliśmy niżej zamieszczoną stertę aut. Gra zaczęła zmieniać się stopniowo w coś z pogranicza telegazety i komunikatu "za chwilę dalszy ciąg programu". Tak właśnie jest, gdy tester funkcjonalny z EA, były tester lokalizacji z UBI i dwóch devów zasiądą do wódki przy telewizorze. Nie ma zmiłuj. To bardzo zabawne, gdy ktoś opowiada, żeby nie grać w Cyberpunka jak w GTA, albowiem każdy, kto choć trochę opanował gry Rockstar, nad niepokojącym i brutalistycznym Night City może się wręcz znęcać. I chyba tu jest główna konkluzja: to miała być chyba gra ponad wszystkie, przygodowa jak Uncharted, rpgowa jak Skyrim, retrofuturystyczna jak Deus EX i rozstrzelana jak Borderlands. Coś jak Polska, która raz chce być drugą Irlandią, a raz goni Niemcy, by w końcu zostać Fortem Trump. CD Projekt w ten sposób spadł jak Ikar, zniszczony pychą i ambicjami. Jeśli miałbym pokazać im przykład do naśladowania: Remedy. Dokonali w branży cudów, ale nie zadzierają nosa. Wiedzą kim i gdzie chcą być. Nie gonią kolosów na miarę UBI, bo przez to musieliby robić 15-tą część Maxa Payne'a w tej chwili. A tak: każda kolejna gra to wielki respekt, a devi głodni nie chodzą. Dojrzejcie, panie i panowie z Reddów, dojrzejcie.
-
Po prostu nie mogę na to patrzeć. Jest tu masa w pipi ludzi, którzy formułują konkretne zarzuty i czują się wyruchani przez politykę firmy, która zwyczajnie zrobiła ich w konia. I parę botów odpierających ataki na zasadzie "gra jest świetna, najlepsze, co powstało w historii". Nie wiem, jakich czasów dożyliśmy, ale ten marketing już zakrawa o Orwella. Przypomnę, że w czasach The Last Of Us Part 2 przynajmniej kłóciliśmy się o grę, którą da się przejść (choć wielu tego nie zrobiło).
-
Zagrajnik z kolei nagrał recenzję jeszcze bardziej opiewającą w pochwały niż TV GRY.
-
-
Nie no, ray tracing i oświetlenie, wiadomo. Ale to nie jest jedyna miara możliwości peceta. Płynność, mechanika - one stanowią o istocie jakości. No i przede wszystkim równo wygładzona grafa, w której nie ma akcentów "retro". Właśnie. Może o to chodzi z retrofuturyzmem. Robisz grę w 4k, dodając tu i ówdzie czarne zaułki w 2d. Jestem genialny!
-
Aktualnie nie możemy nazwać Cyberpunku grą third-party. Sorry. Nie wyszło.
-
A Cyberpunk specjalnie pod najnowsze mocarne pecety, których potencjału nie wykorzystał nawet w 80 procentach, a chodzi w 40 fpsach, bo w CDPR za 20 lat jeszcze nie nauczą się optymalizować.
-
Swoją drogą (i teraz nieźle dostanę, ale co tam) - najnowsze przygody Ellie i Abby na PS Slim i tak wyglądały lepiej niż Cyberpunk na pecetach. True story, bro.
-
W tym roku kupiłem na premierę Ghost Of Tsushima i The Last Of Us Part 2. Obie działały doskonale lub, w przypadku Ghosta, prawie doskonale. Rok wcześniej kupiłem Control i Devil May Cry 5. Stworzone ewidentnie pod dobre kompy, i tak na slimce były co najmniej grywalne (w zasadzie przy obu bawiłem się super). Już nie wspomnę o Red Dead Redemption 2, które teoretycznie w ogóle nie powinno chodzić na konsolach. Sorry, ale są tacy, którzy dowożą.
-
No jeśli wypalą, że mamy kupować jeszcze raz tę grę na nextgenach, to znaczy, że nie mają krztyny honoru.
-
Stary, z 3 h to Ty możesz idź se herbatę zrób
-
Po prostu dzielę się spostrzeżeniami, które napędzane są czynną grą i czytaniem propagandy sukcesu CDP.
-
Najbardziej mnie ciekawi, kto miał ten rzekomy odrzut broni, bo ja to czuję się w tym jakbym strzelał z pistoletu na kapsle.
-
Mogliby się chociaż uczciwie przyznać, że zjebali.
-
Akurat tutaj po prostu użyłem tego bez wartościowania czy CDP TVP ma już mnie na celowniku?
-
Jakkolwiek to ująć, pieniądze im do głowy strzeliły i przestali zwracać uwagę na sztukę, którą tworzą.
-
Ech, niestety muszę przyznać Ci rację
-
Mnie najbardziej w pipi ta chora propaganda, by winą za bugi obarczać graczy, którzy kupili wersję na PS4/X1, choć na next-genach przecież wersja jest praktycznie ta sama (tyle że w 60 fps-ach, które tu są chyba tylko po to, żeby udawać, że to next-gen). A media wciąż lecą z propagandą sukcesu, ile to się sprzedało i jakie noty poszły. Tyle że każdy, kto odróżnia gry z PS2 od tych z PS4 czuje się oszukany. Niech chociaż media branżowe uchwycą ten problem.
-
To Ty chyba na kwasie grasz w tego Cyberpunka W sumie lepsza inwestycja i tańsza.