Od lat lubię odpalić sobie moją ulubioną część gdy zbliżają się święta. Nie każdego roku o tym pamiętam, ale akurat gdy pamiętam to zawsze wtedy coś złego dzieje się w moim życiu. Niestety, tym razem też tak jest. Ale cóż, John McClane też chciał mieć spokojne święta... A zatem yippee ki yay