No i oszukali mnie. Nastawiłem się na punkty żywieniowe z bananami, więc zrezygnowałem z kupna żeli. Według planu biegu, punkt żywieniowy miał być na 7, 14 i 18 km, co idealnie wpasowałoby się w taktykę, ale okazało się że tego punku na 14 km nie było. Co Wam będę mówił, od 16 km zaczęło brakować pary w nogach i paliwo się skończyło. Wydolnościowo dałbym radę na luzie zrobić poniżej 1:45, ale nogi odpowiedziały na to, żebym się puknął w łeb. Ostatnie 3 km robiłem ledwo na tempie 5:40, ale ostatnie 100 m obowiązkowo niczym Usain Bolt na pełnej świeżości.
Skończyło się na 1:49:05