Skończyłem. Poziom przetrwanie, lizanie ścian - 36 godzin.
Nie wiem od czego zacząć. Czuję pustkę i jest to poziom samopoczucia, które towarzyszyło mi po ukończeniu RDR2...
Byłem przekonany o tym od samego początku i nie pomyliłem się. Produkcja Naughtdogów trzymała mnie za jaja od samego początku i nie puściła aż do napisów końcowych.
W żadnej innej grze nie doświadczyłem takiej miodności od gameplayu. Żadna inna gra nie pokazała mi tak dopracowanego i pięknego kawałka kodu. Co za gra, co za generacja.
Wszystko zostało już właściwie powiedziane. Przykro jest mi na myśl o tym, że są osoby, które ograły grę na youtube i nie dały sobie szansy wsiąknięcia w tą mroczną i emocjonującą przygodę.
Może coś sklecę więcej za parę dni, jak ochłonę...
Na tą chwilę - TLOU2 ląduje w absolutnej topce i przypinam jej łatkę gry generacji.