I koniecznie trzeba wystać je w kilometrowej kolejce, bo jeśli sklep umożliwia zakup online, to konsole trafiają do złych skalperów.
Jeśli producentowi zależy na sprzedawaniu bezpośrednio po cenie detalicznej i otrzymywaniu pełnego przychodu zamiast tracić pieniądze i wizerunek, kiedy klienci kupują z drugiej ręki po skandalicznych cenach, to niech uruchomi na własnej stronie kolejkę i każdy chętny się zapisze, opłaci zakup i cierpliwie poczeka bez nerwów.
Jeśli producent ma to gdzieś i pozwala rynkowi robić co chce, to rynek robi co chce. Proste.
Zakaz sprzedaży legalnych produktów na aukcjach internetowych ma sens wtedy, kiedy kluczowy zasób jest w rękach skalperów. Np. na początku pandemii maseczki i środki dezynfekujące w niektórych krajach. Dla dobra wspólnego należy to regulować. Natomiast konsola do gier... No sorry, to nie jest nikomu niezbędne do życia, jak ktoś uważa skalperów za złodziei, to niech sobie poczeka kilka miesięcy na nowe dostawy w sklepach.