Mamy rok 2000. W maju CD Projekt wypuszcza na sklepowe półki wspaniałą grę Planescape Torment. Internet w powijakach więc nie ma tego jak i gdzie ściągnąć a jedyne piraty to te na Stadionie Dziesięciolecia przegrywane z krążków CD Projektu. Niezbyt tania inwestycja bo kiedyś nie płaciło się za grę tylko koknkretnie za krążek więc jeżeli gra była na większej ilości płyt to cena takiego pirata była odpowiednio podniesiona. Tak więc za 4 krążki Tormenta trzeba było zabulić stówkę a nie 25 zeta. Gdzie oryginał kosztował około 150 zł
Do rzeczy. @devilbot z samego rana plecak już spakowany, postanowił, że dzisiaj czas na wyprawę na stadion po przełomowego RPGa, kamień milowy jak opisywano tę grę w polskiej prasie. Zapierdala nasz devilek pomiędzy straganami aż tu na ostatnim leży upragniona zdobycz. Płaci te 100 zyla więc 5 dyszek zaoszczędzone w stosunku do oryginału. Następnie okazuje się, że gra jest po angjelsku ale to nawet lepiej bo nasz devilek sam sobie gry tłumaczy. To w końcu maj - całe wakacje przed nim a przecież jak można je lepiej spędzić niż tłumacząc te 3600 stron tekstu jakie zawierała ta gra.