Dopiero obejrzałem. Ominął mnie okres oczekiwania na film, więc do oglądania przystąpiłem z zamiarem "obejrzenia czegoś z nudów"/trochę dla zaliczenia filmu z klasycznej serii. Znałem wszystkie zarzuty w stronę tego filmu, jakieś fakapy, dużą część fabuły, bo z jednak z ciekawości czytałem. Spodziewałem się gówna najgorszego, nieinteresującego i przynudzającego do porzygu. Wszystkie poprzednie części Obcego widziałem, poza Prometeuszem, którego chyba tylko zacząłem. No i kurde, co by nie mówić, przez cały film byłem zainteresowany, śledziłem wydarzenia i dialogi, i ostatecznie nawet mi się podobało. Chyba nostalgia wjeżdża mocno, ludzie znają stare filmy (i postacie) na pamięć i po prostu chcieli więcej tego samego w nowej oprawie, a dla mnie miła odmiana i na pewno nie gwałt na serii jak w przypadku Star Wars. A co do Ridleya Scotta, to trzeba przyznać, że warsztat ma zacny i reżysersko/technicznie na pewno nie zawodzi. Samo to znacząco podbija wartość filmu. Lubię Obcego, ale nie jestem jakimś wielkim fanem ortodoksem, a jeśli powstanie trzecia część to tym razem prawdopodobnie się skuszę. Przy całych niespełnionych oczekiwaniach trzeba przyznać, że to wciąż film na pewnym poziomie i nie ma co się na niego obrażać, bo wychodzi sporo znacznie gorszych.