To każdy normalny człowiek zrozumie, można piłkę lubić, można być zapaleńcem, kibicowskim świrem, ale koniec końców większe tragedie się na świecie dzieją. Nikt nie czuje się winny (a jednak w największej mierze jest Boniek, chociażby przez wspomnianą przeszłość w Bordeaux, no i generalnie brak CV) ale jednak "coś" się stało, bo JEDEN GOSTEK, który nie dał nam koniec końców NIC, tylko dołożył problemów, skasował hajs, możliwe, że pozbawia nas możliwości reprezentowania się na arenie międzynarodowej. Nawet nie jako drużyny piłkarskiej, jako kraju. Jeśli o kimś się mówi, a jeszcze lepiej stanie się coś pozytywnego, no to wiadomo, że wtedy oczy świata są w konkretnym kierunku. Wizerunek to pieniądze. Sam Lewandowski jako - chcąc nie chcąc, będąc w czołówce światowej - wizytówka Polski sprawił, że spogląda się w kierunku naszych piłkarzy (skauci zagranicznych klubów, potencjalni zainteresowani przeznaczający większy hajs na transfery), naszego kraju (patrz Afryka). Taka mała rzecz: EURO 2016, gdzie zaczął nam kibicować Russel Crowe, no spoko rzecz, bo jego media społecznościowe obserwują różni ludzie.
U Nawałki Boniek "widział błysk w oku", ale od tamtego czasu chyba wzrok mu siadł i pomylił błysk z kurwikami w oczach Sousy.
Jeśli Sousa z premedytacją sabotował mecz z Węgrami, żeby polecieć i dostać w łapę, to niech zdycha. Nie mam pojęcia, czy to możliwe, ale jeśli.
E: Ciekawe, czy Sousa podpisał już kontrakt z Flamengo, będąc jednocześnie związanym kontraktem z PZPN. Jeśli nie, to możliwe, że będzie miał pecha. Nie był ich pierwszym wyborem, Flamengo chciało zatrudnić Jorge Jesusa z Benfiki, który był niedostępny, ale pojawiają się informacje, że jeszcze dziś rozwiąże kontrakt z Benfiką.
International, który również traktował Sousę jako opcję rezerwową, zerwał z nim rozmowy kiedy dowiedział się, że nie jest jedynym klubem z którym rozmawia Sousa i jeśli go chcą, to muszą go przekonać (Sousę).