Sevilla v Valencia, ale paździerz. Uwielbiam Valencie i jest takim moim drugim klubem po Liverpoolu, ale spodziewałem się trochę więcej po tym meczu. Kilku kluczowych zawodników jak Soler i Gaya dla przykladu wypadli po meczu z Realem i wszyscy wrócą do gry po reprezentacjach, więc nie są to ciężkie urazy, ale liczyłem, że bardziej postawią na obronę, a tu po 30min 3-0 i po chwili udało się strzelić na 3-1 i tak się skończyło.
Sevilla grała cienko, że się patrzeć nie dało. Kopanina, faule co chwile, tempo wolne, ciężko się ten mecz oglądało. Nie wiem co tam w Valencii robi ten Lato, gość nie wiem czy do polskiej ligi by się nadał.