Skończyłem grę przy 79 zgonach. Biom 6 zrobiłem za 1 razem. Dużo trudności sprawił mi biom 5 mimo wszystko. Ulubiona bron pustostrzal plus pasożyt odejmujący jedno zabójstwo do adrenaliny, i artefakty mnożące obrażenia za adrenalinę i wracające integralność za adrenalinę. Niestety nie jestem graczem NG+ i mi się już po prostu nie chce robić drugi raz tego samego. W sumie, raz spróbowałem i na raz biomy 1-3 poszły plus kilka traitow broni wskoczyły na 2 lvl. Jestem w stanie sobie wyobrazić jak łatwe i dające satysfakcję może być granie z wymaxowanymi bronmi, ale niestety wymaga to dużej liczby zgonów i spędzonych godzin. A po pewnym czasie jak się nabierze pewności to robi się już taki speedrun. No, ale jednak wole sobie rozpocząć inna historie - w tym wypadku padło na Uncharted 3. W grze Returnal spędziłem 1 dzień i chyba 3h. Graficznie gra nie powala, momentami wydaje się jakaś taka rozmazana, nieostra. Ale może to spaczenie po GoW, który ogrywalem poprzednio. Dźwiękowo duże wrażenie zrobił na mnie biom 4, głównie chodzi mi o ta melodie, która stawała się coraz bardziej intensywna zbliżając się ku końcowi mapy. Cieszę się, ze nie zrezygnowałem w 1 biomie i nauczyłem się mechanik gry. Dawno nie czułem potrzeby grania w jakaś grę po skończeniu nałogu fify Pozdrawiam. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk