
shoegaze
Użytkownicy-
Postów
42 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez shoegaze
-
fajnie, że coś tam-gdzieś-kiedyś zasłyszałeś o badaniach statystycznych, ja natomiast pracuję z danymi już kilka lat i nóż mi się w kieszeni otwiera, jak czytam te brednie. opieranie oceny sukcesu sprzedażowego nowego asasynka wyłącznie na danych ze steama może doprowadzić (i w kontekście graczy jako populacji - doprowadzi) do błędnych wniosków, a dlaczego może doprowadzić, to już wytłumaczę poniżej weźmy pod uwagę błąd systematyczny. konsumenci wybierający steama jako główną platformę do ogrania assassina nie są tożsami z konsumentami korzystającymi z innych sposobów dystrybucji. gracze mogą się różnić pod względem demografii, preferencji itd, co zniekształca wyniki analizy opartej tylko na steamie. czyli w dużym uproszczeniu działa tutaj zjawisko, o którym wspominałem kilka stron wstecz - segmentacja rynku. na konsolach masz więcej boomerów wolących luźniejszy styl rozgrywki, na pc masz więcej fanów rtsów i dalej tym kluczem co jeszcze istotniejsze, moloch gabe’a jako próba jest po prostu niereprezentatywny. steam, xbox, epic, plejstejszyn, ubiconnect oferujący premierę w ramach abo… jest tego trochę. ślepe uznawanie steama jako nadrzędnego kanału sprzedaży mając w pamięci to, co od wielu lat robił ubisoft z perspektywy czysto wydawniczej, prowadzi do błędu selekcji i w ten sposób analizowana próba nie odzwierciedla całej populacji graczy dalej, wklejając co chwilę milion screenów z wynikami ccu, popełniasz błąd wygodnej próby. tak naprawdę tylko na steamie znajdują się ogólnodostępne dane graczy online, a co np. z konsolami? dzisiaj leaknelo info, że assassin pod względem sprzedaży fizyków w uk zanotował lepszy start niż monster hunter, a przypominam, że mowa tu tylko o jednym rynku i o jednym sposobie dystrybucji. wiadomo, że lifetime sales u japonczykow to będzie miazga, nie ma co porównywać, ale żeby ignorować tak ważne wskaźniki? twoja powierzchowna analiza nie uwzględnia też zmiennych zakłócających. przykładowo, na steamie gra jest dostępna za pełną cenę, z kolei na launcherze od ubi masz możliwość skorzystania nie tylko z abonamentu, ale też z tańszych kodów. o ile dobrze wiem, to te kodziki są możliwe do wklepania tylko u nich, jeżeli się mylę - poprawcie mnie generalnie dla uzyskania pełnego obrazu moglibyśmy wbić się w temat bardziej i poruszyć ekstrapolację, kohorty itd, ale umówmy się - skoro nie chce ci się nauczyć poprawnej pisowni nazwy najpopularniejszej szkoły magii w historii ludzkości, to chęci na nabycie innych narzędzi analitycznych niż beztroskie klikanie f5 i copy-paste też nie wykażesz
-
-
różnica między nami jest taka, że ja opieram się na konkretnych obserwacjach z forum, ty z kolei - aby podtrzymać interakcję - musisz uciekać się do tanich wycieczek personalnych. właściwie cały twój post nie ma żadnej logicznej ciągłości i w ogóle nie odnosi się do tego, o czym napisałem; jest pustą informacyjnie projekcją na mój temat i nie powinienem tracić czasu na dalsze ciągnięcie cię za język, ale niech będzie. po pierwsze, no flex zone zawsze i wszędzie, w/w wyliczanka miała na celu podkreślenie, że gry wychodzą, są zajebiste, nadal potrafią cieszyć jak nigdy wcześniej, tylko niektórzy (w tym jak widać ty) tak bardzo dali sobie wyprać głowę ideologią x, że bardziej niż samo granie i wspieranie wieloletniej zajawki cieszy ich jak coś upadnie i sobie głupi ryj rozwali. po drugie, jeżeli jednak jest inaczej, to chętnie przyznam ci rację, natomiast będę potrzebował do tego nieco więcej niż twojego zapewnienia. wobec tego mam kilka istotnych pytań, obyś tym razem zachował się jak facet i udzielił mi konkretnych odpowiedzi, klauny możesz wlepić później 1. skoro według ciebie nie istnieje takie zjawisko jak segmentacja rynku, to z czego wynika fakt, że silent hill 2 sprzedał się na steamie całkiem średnio, a w rzeczywistości poszło kilka milionów sztuk? na steamie peak niecałe 24k, lifetime sales 2kk - stan na styczeń, dzisiaj pewnie liczby wyglądają jeszcze lepiej. nie bez powodu wybrałem ten przykład, bo: a) to bodaj ostatnia nowa gra, o której mogłem przeczytać jakikolwiek post twojego autorstwa z perspektywy gracza b) jest zeszłorocznym goty później podrzucę kolejne tytuły i wspólnie rozstrzygniemy, czy kategoryzacja konsumentów to brednie, tylko no, cóż, najpierw muszę wiedzieć, że tym razem podejmiesz się wytłumaczenia takiego stanu rzeczy 2. jak wygląda u ciebie stosunek czasu poświęconego na ogrywanie nowych gier do czasu poświęconego na jechanie po rzeczach, w które nie grałeś i nie masz zamiaru grać? w ciągu ostatnich kilku miesięcy wyszło sporo gierek 90+ czy coś tam, jeszcze więcej 80+. trudno mówić w ich przypadku o „crapach i średniakach”, przekrój stylistyczny też jest ogromny, dlatego na pewno zaraz okaże się, że wspierasz branżunie tak samo aktywnie jak aktywny jesteś w tematach o assassinie albo innych public enemy, prawda? PRAWDA? nie musisz być precyzyjny, wystarczą mi informacje typu 1:1, 2:1, może 1:10… 3. w którym miejscu wspomniałem cokolwiek o avowed? xd wymyśliłeś sobie scenariusz pod tezę i sądziłeś, że nie zauważę?
-
wykładam to lachę na takich podgryzaczy nogawek jak ty, nie cytuj/nie oznaczaj mnie jeżeli przerasta cię umiejętność sklejenia posta dłuższego niż jedno zdanie. taki @Josh ugiął się pod ciężarem mojego pytania i potulnie dał klauna, lepiej weź przykład z kolegi i daj sobie spokój małolat
-
nie chce mi się tłumaczyć podstaw procesu konsumpcji, dlatego posłużę się przykładem ubiegłorocznego goty - silent hill 2 osiągnął w peaku zawrotne 20k graczy online, a mimo to w styczniu poszło info o sprzedaży na poziomie dwóch milionów sztuk. jak sądzisz, bystrzaku, z czego wynika ta dysproporcja? piękny temat, zero zdziwienia z mojej strony. rozumiem, że niektórym ten bezkrytyczny hate-watching wyżarł prawie wszystkie szare komórki, ale warto pamiętać, że wydawcy oferujący swoje gry w ramach abonamentu najczęściej podają liczbę graczy zamiast liczbę sprzedanych kopii. ostatnie oficjalne dane związane z wymienionym ac odyssey (jednej z najbardziej dochodowych gier ostatnich lat) mówią o trzydziestu milionach graczy, nie o trzydziestu milionach sztuk. czy shadows będzie potrafiło utrzymać wysokie zainteresowanie, to okaże się w przyszłości, natomiast tutejsze desperackie wishful thinking o flopie wręcz skłoniło mnie do rozkmin na temat zakupu, także być może widzimy się w poniedziałek. kcd 2 ograne, split fiction ograne, piracka yakuza ograna, dynasty warriors ograne, mh wilds aktualnie grindowane pod calaka, więc przy kwietniowym festiwalu średniaków taki S Z P I L od ubiszitu pięknie siądzie @KrYcHu_89 i @jimmy szacuneczek, wasza twórczość w tym temacie to miła przeciwwaga dla marud mających już wyjebane w giereczkowe hobby i łechtających swoje ośrodki w mózgu odpowiadające za dopaminkę możliwością uczestniczenia w cancel culture 2.0. miejsce teoretyków gejmingu kupujących jedną grę na premierę rocznie i jednocześnie trzaskających tysiące postów o gównianej kondycji branży wiadomo gdzie się znajduje
-
Jeszcze raz, bo chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Nie nazwałem was incelami, albo inaczej: mam pewność, że @Homelander nim nie jest, w przypadku @Josh musiałbym się dwa razy zastanowić, zresztą typek sam nazywa siebie faszystą, więc myślę, że moje wątpliwości są dość uzasadnione. ;] Użyłem wspomnianego określenia do opisania problemu związanego z bezkrytycznym tropieniem DEI, powoływaniem się na modern audience w przypadku każdej wtopy finansowej czy selektywnym dobieraniem potencjalnych celów do celebracji porażki. To, że odebraliście moje słowa personalnie na pewno o czymś świadczy, ale już mniejsza, skupmy się na głównym wątku. Za przykład opisanego zjawiska niech posłuży ten fragment: „Concord, Dragon Age Veilguard, Dustoborn, Unknown 9 Forespoken, Suicide Squad, Star Wars Outlaws” Dlaczego możemy uwzględnić w tej wyliczance rzeczy pokroju Forspoken, Unknown 9 czy Star Wars Outlaws, a nie możemy wrzucić tam wymienionych tegoroczniaków, BG 3, Cyberpunka, Spider-Mana, Ratcheta, TLoU, Ragnaroka, Horizona, AW 2 i innych tytułów, które są znacznie bardziej lewackie i jeszcze bardziej ocierają się o to mityczne MODERN AUDIENCE? Dlaczego dostrzegacie korelację między DEI a gównianą grą w przypadku jakiegoś, curwa mać, Lost & Records, a nie zauważacie jej w przypadku Split Fiction? Piszę o tej grze nie bez powodu, bo raz, że wyszła dosłownie przedwczoraj, dwa, że była przez chwilę celem anty-wokistów, trzy, że dopiero ją wyłączyłem po dziesięciogodzinnej sesji. Żeby nie szukać daleko, to nawet na kanale jutubera przytoczonego kilka postów wyżej (tego od Master Chiefa) były materiały traktujące o tym, że Split Fiction woke i tak dalej, chuop wrzucił nawet tę grę na trzecie miejsce w swoim zestawieniu NAJBARDZIEJ WOKE GIER z 2025… Po czym nadchodzi premiera, okazuje się, że nowy projekt Faresa zgarnia dziesiątki w recenzjach, zapewne też przebije chore wyniki sprzedażowe swoich poprzednich produkcji i jest cisza. Zero gadki o woke, zero tworzenia materiałów pod tezę, null, nic, czas na zignorowanie tematu i lecimy z ledwo uruchamiającym się Asasynem. O ile jeszcze rozumiem tupanie nogą na myśl o sztosach typu Dustborn, Veilguard i Concord, tak umówmy się - to pierwsze jest jakimś anonimowym projektem sklejonym w dziesięć osób i gdyby nie kontrowersje, to nawet nie wiedzielibyśmy, że istnieje, a Concord… Concord flopnął tak bardzo, Concord zawiódł na tylu płaszczyznach, że z miejsca przeszedł do historii. Sprowadzanie jego porażki wyłącznie do bycia woke jest bez sensu, tam każdy element był po prostu zrealizowany w najgorszy możliwy sposób. Od fatalnego, wymuszonego diversity w designie bohaterów, po najmniej angażujący gameplay w historii hero-shooterów, na cenie kończąc. Czyli dokładne przeciwieństwo tego, co złożyło się na sukces Marvel Rivals, czyli: przepotężny roaster uwielbianych przez wszystkich postaci, rozgrywka posiadająca sporo wciągających gimmicków i format free-to-play. Coś o tym wiem, nabiłem tam już z dwieście godzin i udało mi się zrobić wszystkie acziki, hehe. No ale jak widzę, że niektórzy traktują poważnie zdanie Rocka, który w podcaście z Borysem wprost wspomina o tym, że już nie gra za bardzo w singlówki i woli usługi, to odechciewa mi się dalszego produkowania. Luzik, zaraz znowu wyjdzie kolejny niskobudżetowy średniak w stylu South of Midnight, znowu nikt w to nie zagra i znowu okaże się, że wszystkiemu winne woke. Z kolei GoY, Wiedźmin, Fable czy Intergalactic rozejdą się w dziesiątkach milionów sztuk i nikt nawet nie zająknie się o robieniu gier przez „aktywistów pozbawionych pasji”. Tak właśnie działa cherry picking.
- 2 591 odpowiedzi
-
- 3
-
-
-
-
- semiremaster
- halfremake
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nom, taki margines, że Vavra (który u lewaków nie ma najlepszej opinii) kilka dni przed premierą nie wytrzymał, odpalił swój antifa mode i wyzywał ludzi od bigotów. I spoko, możesz wrzucać mnie do jakiejkolwiek kategorii, może to twój mechanizm obronny i nie wnikam, żeby jednak doprecyzować: odniosłem się do waszych postów, bo wyświetliliście się na poprzedniej stronie i od razu można było wywnioskować, w którą stronę zmierza wasze rozumowanie. W stronę niewłaściwą, wybiórczą, popartą jednostkowymi przykładami, toteż musiałem dokonać prostego założenia na potrzebę posta. Jeżeli zestawienie twojego nicku z nickiem potencjalnego nabywcy Intergalactic cię obraża, to sorry, już nie będę.
- 2 591 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- semiremaster
- halfremake
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ty i @Homelander uprawiacie niezłą gimnastykę w kwestii wybiórczości, ale może zamiast niedopracowanych, popsutych gierek uderzających w maksymalnie średniackie tony, weźmiecie pod uwagę… dobre tytuły? Najpierw incele srali się o gejozę i kolorowych w KCD 2, wielki bojkot, Vavra jechany od góry do dołu przez twitterowych @Joshów. Efekt? 250k graczy w peaku. Potem incele srali się o Monster Huntera - że wszechobecne DEI, transpłciowa postać i inne dziwne teorie. Efekt? 1,3kk graczy w peaku. Teraz incele srali się o Split Fiction. Fares lewak wszechczasów, dwie kolorowe baby, białasy korporacyjne jako przeciwnicy, anty-kapitalistyczny wydźwięk fabuły. Efekt? Gra miała premierę wczoraj, a już teraz gra w nią 200k osób. Warto wspomnieć, że w/w to produkcje wydane w ciągu ostatniego miesiąca, najbliższe tygodnie dostarczą kolejną porcję LEWACKICH hitów. Wiecie dlaczego temat „modern audience” podnoszony jest zawsze w przypadku jakichś niedoróbek po dziesięciu rebootach, w których woke wydaje się najmniejszym problemem, a nie w przypadku udanych premier? Bo grifterzy wiedzą, że ludzie mają wyjebane na wojenki ideologiczne i chcą po prostu jakości. Można próbować rzucać gównem w KCD 2 czy Split Fiction i liczyć, że się do nich przyklei, ale to są najczęściej zbyt dopracowane rzeczy i pozytywny word of mouth przytłacza te negatywne opinie. Dużo łatwiej jest obrać za cel crapy pokroju Avowed, potem jeden z drugim łapie się na jakąś durną narrację forsowaną przez drwala rębajło albo innego półmózga, klepią się po plecach, masowo przeklejają wszystkie newsy bez weryfikacji i temat się kręci.
- 2 591 odpowiedzi
-
- 4
-
-
-
- semiremaster
- halfremake
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
Ja wypisałem się z tej błazenady, zwyczajnie nie zamierzam inwestować w ekosystem zarządzany przez ludzi, którzy mają w poważaniu ponad dwie dekady ciężkiej pracy, budowania tożsamości, zaangażowania klientów i reszty zmiennych przekładających się na wartość marki X B O X. Nie mam na myśli poszerzania zainteresowania PC-tami czy chmurą, bo otwieranie się na nowe rynki (zwłaszcza te odznaczające się dużym wzrostem) jest naturalnym następstwem dla bilionowego korpo. Luzik, you can put Game Pass on every screen, Idgaf. Natomiast to, co obecnie dzieje się z samą konsolą, jest już poniżej jakiejkolwiek krytyki. Ograniczanie dostaw, odpuszczanie strategicznych regionów, zerowy marketing samej marki, zerowa promocja gier first-party, zerowa komunikacja z zaniepokojonymi konsumentami, zerowa transparentność, niedotrzymywanie obietnic i można tak bez końca. Also, nie bardzo rozumiem, po co w ogóle dyskutujecie na temat przyszłości Xboxa, skoro ta stała się oczywista z dniem 15.01 - czyli datą publikacji najobszerniejszego i najprecyzyjniejszego leaku w historii branży. Klik Ciekawi mnie to, w jaki sposób ziomek wpadł w posiadanie wszystkich informacji. Przecież o szczegółach związanych z tak diametralną zmiana kursu w prowadzonym biznesie wie pewnie maksymalnie kilka osób na szczycie. Nie ma szans na to, że szeregowy pracownik dłubiący przy grach mógł chociaż zasłyszeć jakąś plotkę. Czyżby ktoś wbił się Spencerowi na maila? A może porobiony Booty wysypał się jakiejś gówniarze po jednej z imprez dla zarządu? W każdym razie niesłychane, że wszystko potwierdziło sie z dokładnością co do linijki. Pozostaje co prawda kwestia multiplatformowości Flight Simulatora i calkowite ubicie konsoli stacjonarnej na rzecz jakichś gówien w stylu AsusBoxa, ale i to wydaje się tylko kwestią czasu.
-
Kozacki temat jak na razie. Z jednej strony wczuci anty-systemowcy w postaci @Josh i @Observer, którzy srają się o te gierki Ubi jakby Francuzi co najmniej kazali im farbować włosy na różowo, jednocześnie samemu waląc konia do rzeczy tworzonych pod kuratelą Sweet Baby. Z drugiej strony oświeceni kiszakowcy w typie @Starh traktujący jako pewnik opinię huopa, który jeszcze do niedawna chlał do odcinki na streamach i skończył z wyrokiem za bicie randomowych ludzi na ulicy. Z trzeciej strony niezawodny @Schranz1985.
-
No weźcie, jeszcze zaraz ktoś przypomni @Faka, że Alan Wake 2 (przy którym swoje oślizgłe palce maczało SWEET BABY) to forumowe GOTY albo przytoczy sprzedaż innych gier Sony pokroju Ragnaroka, Spider-Mana czy Horizona i narracja runie jak domek z kart. Helldivers 2? Cały pomysł na tę grę to najczystsza agenda; beka z patriotyzmu, j ebanie nacjonalizmu i krytyka faszyzmu. Nawet w ostatnim Paper Mario pojawia się transpłciowa postać i nie jest wrzucona tam ot tak, tylko lata z tobą przez większość czasu. Przykładów można mnożyć bez końca, ale nie widzę w tym żadnej zasadności, bo polityczni odklejeńcy i tak napiszą ci, że Redfall, Skull & Bones, Suicide Squad, Gollum albo Concord flopnęły przez bycie woke. Xd Nie przez gówniany design, skopany core rozgrywki, pogoń za bycie grą-usługą, monetyzację i milion innych składowych.
-
Z tego, co widzę, to "fanom Nintendo i XGS" (poza jednym wyjątkiem) trailer bardzo się podoba i patrzą na gierkę jak na potrzebny powiew świeżości, no ale krzychu69 jak zwykle musi wtrącić swoje toksyczne trzy grosze. Idź z tego tematu, sio, sio, nie zasługujesz na nowego Astro Bocika. Na premierę biorę dziesięć sztuk.
-
Haha, w poprzednim poscie luźno utkałem sobie wyobrażenie o stereotypowym, wręcz przerysowanym przedstawicielu dumnej grupy gamergatebros, po czym zainspirowany powyższą dyskusją postanowiłem odnaleźć jego profil na PPE: https://www.ppe.pl/spolecznosc/65937/Kazuo-PL/komentarze.html I nie ukrywam, że było warto, jest za g r u b o. No bo jak inaczej nazwać sytuację, w której ktoś konsekwentnie od kilku lat (albo nawet kilkunastu, who knows) produkuje taką ilość elektronicznych śmieci na temat LGBT, czarnoskórych, feministek i innych reprezentantów tzw. agendy. Przy czym nie rozmawiamy tutaj o pojedynczych przypadkach na zasadzie: wejdę sobie raz na jakiś czas tu i napiszę to; to jest praktycznie dekada zajmowania każdej możliwej przestrzeni w internecie i desperackich prób zawrócenia kijem Wisły. K u r w a, wątek mitycznych lewaków pojawia się nawet pod newsami, które nie mają z tym nic wspólnego. XD Nie lubię diagnozować ludzi przed poznaniem głębszego backgroundu, ale jeżeli czyimś hobby od tylu lat jest odświeżanie kilkudziesięciu socjali jednocześnie celem zlokalizowania tęczowych macek i mówienie wprost o byciu rasistą, to wnioski nasuwają się same. Jeszcze odnośnie przedwczesnego otwierania szampana przez ludzi, którzy od kilku dni próbują udowodnić, że nowy AC okaże się klapą:
-
Zamiast przy(pipi)ać się o (pipi)-coiny, cyfrowe edycje za setki złotych czy milion innych nieludzkich i wyrwanych z najczarniejszych scenariuszy globalnego korporacjonizmu praktyk, to banda pożytecznych idiotów zamkniętych w reakcyjnej w bańce ukierunkowała całą parę na czarnoskórego protagonistę, w dodatku mającego swoje miejsce na kartach historii. No jest wszystko w porządku, dobrze robią, dobrze wszystko, jest w porządku, jest git. Ubisoft tak się przejął dislajkami (w ilości 300k, czaicie!!!! 300k!!!! woooo it's over ubiszrot gamerbros win), że z pewnością rozważają już zwinięcie interesu. Co więcej - @Josh i @Observer wyglądają mi na takich przypałowców, którzy całymi dniami przesiadują na jakimś Wykopie, PPE, Reddicie, Neogafie czy innym agregacie podobnych L O G I C Z N I E M Y Ś L Ą C Y C H opozycjonistów i próbują za wszelką cenę zdemaskować kolorową agendę. xddd Poziom dziwnej wczutki u w/w już nawet nie jest tylko nieprzyzwoity, jest wręcz przerażający. Chodzące ideologiczne naczynia bez własnego zdania, bez osobowości i bez tożsamości jednostkowej, w które można wlewać taką ilość gejmergejtowych bredni, że nie przeleje się jeszcze przez najbliższą dekadę. Może i niedługo będziecie płacić 100 dolarów za podstawową wersję gry, bez kontentu i always-online, ale przynajmniej wydawcy ogarną się z przesadzoną liczbą MURZYNÓW. <3
-
GOTY - Alan Wake 2 Runner up - BG 3, Hi-Fi Rush, Lies of P Rozczarowanie roku - Spider-Man 2 Średniak roku - RoboCop: Rogue City Najbardziej wyczekiwany tytuł 2024+ - nie wiem, pewnie i tak ogram prawie wszystko Na czym grasz? - XSX, PS5, Switch
-
W pierwszej chwili zamierzałem przejść obok tego posta obojętnie i nie reagować, ale przypomniał mi się ekstra cytat: "jeżeli nie jesteś częścią rozwiązania, jesteś częścią problemu", więc w kilku zdaniach postaram się wykazać szkodliwość postawy użytkownika Krzysztof93. Nie, tych dwóch z filmiku wyżej wcale nie robi "dobrej roboty". Oni zwyczajnie kapitalizują skrajne, przesadzone reakcje i przejawiają zachowanie ukierunkowane na skoncentrowanie wokół swoich sociali jak największej ilości podobnych krzykaczy do siebie. Oczywiście rozumiem, że bezduszne korporacje pokroju Ubisoftu zdążyły przez ostatnie lata wyrobić sobie opinie zachłannych molochów zainteresowanych wyłącznie portfelem konsumenta, nikt nie każe nikomu głaskać ich po główce, natomiast istnieje zasadnicza różnica między rzeczową i sformułowaną w oparciu o potrzeby branży krytyką, a bezrefleksyjnym (pipi)aniem dookoła po wszystkim jak leci. Zresztą, nie kupuję tej hiperboli mówiącej o tym, że praktycznie każda gra w dzisiejszych czasach to arcydzieło - jeżeli prześledzisz sobie recenzje takich tytułów jak ostatni AC czy Avatar, to zauważysz, że zdecydowana większość z nich zamyka się w ocenach 6 czy 7 z okazjonalnymi spadkami w górę/dół. To są według ciebie te mityczne kamienie milowe, o których wspominałeś wyżej? Mam wrażenie, że problem tkwi przede wszystkim w głowach takich marud jak ty, chcesz widzieć tylko jedną stronę medalu i wyłączasz filtr z samodzielnym myśleniem na rzecz uczestnictwa w zbiorowym ostracyzmie. I w ten sposób dochodzimy do absurdalnych sytuacji, gdzie jakieś randomy o wątpliwym zapleczu merytorycznym mają licencję na kreślenie bzdur w stylu: PoP jest do dupy, bo można dostosować sobie poziom trudności pod swoje preferencje, a tak w ogóle to creditsy na końcu są za długie i tę grę spokojnie mogło zrobić maksymalnie dziesięć osób. Tak, nie zmyślam, między innymi takie spektakularne wnioski padają w linkowanych filmikach dotyczących wrażeń z rozgrywki. Inna sprawa, że ja wstydziłbym się utożsamiać z jakimkolwiek przejawem działalności kryminalistów bez kręgosłupa moralnego. Przypominam, że rzeczony Kiszak to ex-patostreamer z wyrokiem na koncie. Tutaj możecie poczytać więcej o wybrykach idola schranza1985 i Krzysztofa93, tak zwana "dobra robota".
-
Chyba z kimś mnie pomyliłeś, to mój drugi post w tym temacie, pierwszy post na temat kamieni i to nie ja pierwszy wspominałem o wszechobecnych gliczach, tylko nawiązywałem do dyskusji z poprzedniej strony. Zarzuty o "bycie botem" brzmią tym bardziej zabawnie w kontekście tego, co odwalałeś przed premierą Zeldy albo nowego Mario, więc daruj sobie to upośledzone ad personam, bo na pewno nie jesteś odpowiednią osobą do pisania takiego ścieku. Ale żeby nie być gołosłownym, to możesz sobie podejrzeć jak to u mnie wyglądało, poniższe bugi uwiecznione w odstępie... chwili? Raz I dwa Sporo tego mi się przydarzyło, tylko też nie za bardzo rozumiem, czy jest w ogóle sens postować na ten temat, bo tobie wszystko zawsze działa, zero problemów, po dziesięciu godzinach gierka cymesik, a wszystkie materiały - nie tylko moje, ale również te w internecie - zostały zmontowane i wymyślone przez niedobrych trolli. Wiadomo.
-
Nie no, Spider jest mocno popsuty i z tym nie ma nawet co dyskutować, pierwszy raz od dawna musiałem tak często resetować jakąś grę od Sony. Zawsze robię sobie prywatną kompilację bugów i w tym przypadku jest pełno rzeczy typu przeciwnicy obracający się dookoła własnej osi, lewitujący Miles, nieoczekiwany fast-travel do menu głównego konsoli, blokujący się Spider-Bot i tak dalej xD Co chwilę coś tutaj nie działa, parę razy nawet zdarzyło się, że musiałem porzucać daną misję i robić całość od nowa, moim zdaniem niedopuszczalna sprawa w przypadku tytułu oferowanego za trzy i pół bomby. Warto poczytać sobie o SM2 w miejscach spoza "niebieskiej strefy komfortu" parafrazując pewnego jegomościa, np. na Neogafie (klik) czy gdzieś tam, dobra beczka z tej gry jest momentami. Produkt nieskończony i niekompletny, ale to wie już każdy, niestety. Oby następca Jima ogarnął trochę tę patologię, bo Insomniac w odpowiednich warunkach ma potencjał na zrobienie gry generacji, a tak w ciągu ostatnich pięciu lat musieli taśmowo wyprodukować cztery sympatyczne, ale przy tym wyraźnie wybrakowane gierki. Sequel Pajączka odwalony na szybko i przede wszystkim za szybko, co znajduje uzasadnienie w tych wszystkich debilizmach typu wspomniane WCIŚINIJ X ŻEBY ZROBIĆ WIWAT albo albo Platynę i tak wbiłem, wiadomo, licznik pokazuje 25h, ale jestem przekonany, że rzeczywisty czas to coś około 30-35h. Akurat poruszanie się z możliwością dostosowania poziomu asysty i efektami DS to jedne z nielicznych rzeczy, które udały się tutaj bez zarzutu i w taki też sposób spędziłem większość czasu po fabule.
-
Fabuła checked, jeszcze dzisiaj albo jutro dorzucam platynę i już teraz mogę stwierdzić, że odczuwam największy dysonans poznawczy względem recenzji jakiejś gry od czasów premiery Hogwarts Legacy. To zabawne w kontekście tytułu AAA za grube miliony, ale ja naprawdę nie miałem wielkich oczekiwań - chciałem basic blockbustera z obłędną grafiką, satysfakcjonującym modelem walki, wyczerpującą fabułą, pewnymi usprawnieniami mechanicznymi w odniesieniu do poprzedniczek i tym samym system lokomocji co zwykle. Czy to otrzymałem? Jeżeli listę ograniczmy do ostatniego punktu, to tak, otrzymałem. W każdym innym przypadku odpowiedź brzmi - no krwa, nie sądzę. Nie wierzę, że piszę to akurat w tym temacie, ale grafika nie tylko nie zachwyca, grafika wręcz rozczarowuje. Po pierwszych godzinach sądziłem, że dostaję paranoi i zacząłem kopać po Redditach/Retarderach w poszukiwaniu informacji o potencjalnym bugu psującym wizualia, ale szybko okazało się, że nie tylko ja narzekam na ten aspekt. Modele postaci lipa fest, woda momentami wygląda jak z ery PS3, tekstury powierzchni też bardzo nierówne, widoki z oddali zniekształcone… no coś tam po drodze ewidentnie musiało pójść nie tak. Zdaję sobie sprawę z oczywistych ograniczeń samego sprzętu, ale przy takiej pompie marketingowej i statusie bycia reprezentacją jedynej gry first-party od Sony w tym roku kalendarzowym - spodziewałem się wodotrysków. Rozgrywka wciąż jest płytka, ograniczona i pozbawiona głębi. Cały czas mamy tutaj do czynienia z open-worldem bez open-worlda polegającym na bujaniu się na pajęczynie i zaliczaniu kolejnych banalnych aktywności przygotowanych na zasadzie kopiuj-wklej, które nie niosą za sobą nic więcej niż kolejny znacznik do odhaczenia. Eksploracja nie istnieje, interakcja z otoczeniem nie istnieje, właściwie nic tu nie istnieje. I ja totalnie kumam założenia prostej gry akcji, nie spodziewałem się przesadnego komplikowania sprawy, ale rany, to wszystko było już w poprzednikach, dokładnie to samo… AI przeciwników też beka totalna - skaczę na lampę, strzelam siecią w jakiś przedmiot celem odwrócenia uwagi jednego wroga, drugiego po cichu eliminuję, potem eliminuję tego pierwszego, w międzyczasie inni sobie przechodzą jak gdyby nigdy nic mając wiszących kolegów nad głową, japrd. xd Niewidzialność Milesa tak samo; jesteś w centrum bitki, odpalasz niewidzialność i nagle wszyscy magicznie tracą aggro jakby wydarzenia sprzed sekundy w ogóle nie miały miejsca. Żeby nie było, że tylko marudzę, to kostiumy są przeza(pipi)iste, przemieszczanie się z punktu A do punktu B nadal bez konkurencji, cut-scenki miło się ogląda, fast-travel wiadomo, a wykorzystanie DS jedno z najlepszych ever.
-
Polaryzujący co najwyżej na forach dyskusyjnych, większość 9 i 10, czyli jednogłośnie gra wybitna, a że zawsze znajdą się jakieś marudy (zwłaszcza w kontekście tak głośnego i rozwijanego latami tytułu), to nie ma co się dziwić tej sytuacji. Wykluczeni z calej zabawy ambasadorzy sprzętu sygnowanego marką Sony próbują desperacko zakrzywić obraz rzeczywistości i zdyskredytować GOATa, ale na ten moment efekt jest wręcz odwrotny - top 1 Steam, 230k graczy w ramach wczesnego dostępu, top 1 widzów na Twitchu, przy czym warto zaznaczyć, że oficjalna premiera wciąż jeszcze się nie odbyła. Pod względem zasięgów objawił nam się nurt ostateczny, 06.09.2023 roku doświadczymy wydarzenia wszechczasów, po tej dacie nic nie będzie takie samo. U mnie piętnaście godzin na liczniku i ciągle mi mało, z bezpretensjonalną radością chłonę każdego drewnianego NPCa, odsłu(pipi)ę każdą linijkę dialogową, rozwiązuję każdy quest poboczny, analizuję każdy napotkany przedmiot. Tak się złożyło, że to dopiero moja pierwsza poważna styczność z grami Beci, do tej pory nie wiedziałem, czego dokładnie się spodziewać, ale już rozumiem, o co chodzi z tym całym „Bethesda experience”. Nikt inny nie robi gier w taki sposób i zapewne nie będzie robił, absolutnie unikatowa zabawa.
-
po pierwsze: nie wiem, czy lubię gry bethesdy, bo ogrywałem je lata temu i pamiętam tylko tyle, że na pewnym etapie się popsuły. teraz będę miał okazję to sprawdzić, bo z recenzji wynika, że pod względem technicznym nigdy nawet nie zbliżyli się do starfielda po drugie: aktualnie na oc widnieje 88, dla mnie nie ma różnicy, ale skoro tak pieczołowicie dbasz o cyferki, to przytaczaj poprawne dane. czy jeżeli jutro obudzisz się i zobaczysz średnią na poziomie 90, to zmienisz zdanie i starfield stanie się murowanym kandydatem do goty? no i ponawiam pytanie, ile nowych wysokobudżetowych ip uzyskało lepszy rezultat od nowej gry beci, żeby traktować ją w kategorii porażki? konkretny proszę a do ziomka wyżej, który powołuje się na ranking z oc - cóż, oczywiście możesz zakładać, że takie gry jak videoverse, tents and trees, 8-bit adventures 2, jack jeanne, let’s! revolution! czy inne H I T Y z pięcioma ocenami dzierżą palmę pierwszeństwa przy definiowaniu kondycji gamedevu w 2023 roku, natomiast ja mogę wtedy również zakładać, że próbujesz sprowadzić rozmowę do absurdu. no chyba że jest inaczej, to wtedy śmiało podrzuć tę listę 23 lepszych i znaczących nowych gier od starfielda, w innym wypadku nawet nie fatyguj się z odpowiedzią
-
late-to-the-party wchodzę do tematu i rzucam okiem na utyskiwanie bystrzaków pokroju krycha, kamila, homelandera czy innego pupcia, myślę sobie: ohui, jednak bethesda to bethesda, partactwo at its finest. zniechęcony początkowym pesymizmem wyżej wymienionych scrolluję sobie niżej, trafiam na tego screena i co? i dosłownie nie dowierzam ŚREDNIA 88, (pipi)ane 88 w 2023 u beci, przecież to musi być jakiś projekt życia todda, jego opus magnum, creme de la creme najbardziej grywalnego drewna w historii branży. zakładam, że te dwa punkciki zmieniłyby narrację o 180 stopni, co jest chyba jeszcze bardziej obrzydliwe w całej sytuacji, tym bardziej, że mówimy tutaj przecież o nowym ip. ile zupełnie nowych tytułów aaa przekroczyło to mityczne 90? kojarzy ktoś cokolwiek? eldenik wiadomo, ale już przykładowo tsushima miała mniej, death stranding mniej, returnal mniej, nawet spider-man nie dał rady, a to przecież gra na uwielbianej przez każdego licencji jeszcze podobno wyeliminowali podstawowy problem gamedevu ad 2023, czyli potencjalne problemy techniczne. nie wiem, nie rozumiem i powiem szczerze, że nie chcę zrozumieć, co musi tkwić w przeżartych nienawiścią głowach ludzi wypisujacych takie brednie, ale ja odpalam sobie wczesny dostęp i zamierzam po prostu dobrze się bawić w jednej z najlepszych gier ostatnich lat
-
ogarniam już run w ramach ng+ do platynki, więc też mogę dorzucić kilka słów od siebie square dostarczyło produkt bezsprzecznie fajny, ale przy tym zatrważająco nierówny, momentami wręcz niekompletny - podejrzewam, że ze względu na presję nałożoną przez kalendarz wydawniczy niebieskich po prostu zabrakło im czasu, bo talentu było tu wystarczająco dużo, żeby zrobić mocnego blockbustera. albo inaczej, bardzo mocnego blockbustera*, bo ff xvi mocnym blockbusterem jak najbardziej jest, natomiast w tym wszystkim na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim ogromna dysproporcja jakościowa. z jednej strony są zręcznie napisane side-questy o małolacie szczującym nosicieli wilkiem albo smutnym kowalu poddającym w wątpliwości swoje przeznaczenie, z drugiej zaś musimy wielokrotnie roznosić zupę, zbierać (pipi)any wapień na zmianę z czosnkiem albo wykonywać jakąś inną czynność, która nie ma żadnego wpływu na świat przedstawiony. z jednej strony walki eikonów to realizatorski peak tej branży i trudno oderwać od nich wzrok, z drugiej zaś po chwili dostajemy takie mydło, że trudno nie być rozczarowanym. z jednej strony akcja potrafi być poprowadzona wzorowo, z drugiej zaś pacing historii opowiadanej pomiędzy najistotniejszymi wydarzeniami bywa skopany do tego stopnia, że mamy ochotę skipnąć daną sekwencję i przejść od razu do kolejnej cut-scenki określenia „rpg” i pochodne używane przy promocji to niestety tylko chwyt marketingowy - w rzeczywistości nie mamy na nic wpływu, nie mamy żadnych możliwości interakcji ani z otoczeniem, ani z innymi postaciami, wszystko odbywa się w sposób wyreżyserowany; po sznureczku, od linijki, od skryptu do skryptu. nie żebym oczekiwał głębi gameplay’owej po finalu, ale takiego natężenia niepotrzebnych itemów, braku ciekawych mechanik czy skopanego po całości gameplay loopu nie widziałem w grze z takim budżetem już od bardzo dawna. nawet poziomu trudności nie jesteśmy w stanie dostosować sobie do indywidualnych preferencji, bo twórcy postanowili potraktować swoich klientów w sposób co najmniej niepoważny i udostępnili tryby dedykowane dla: a) casuali z zerowym doświadczeniem b) casuali z prawie-zerowym doświadczeniem ja absolutnie nie rozstrzygam, że trudniejsza gra = lepsza gra, wręcz przeciwnie, jestem jak najbardziej za dywersyfikacją trudności i dostosowaniem rozgrywki dla wszystkich, tylko no… właśnie, dla WSZYSTKICH. propozycja „trybu akcji” o takim profilu jest po prostu nieakceptowalna, sorry, ale gadki o priorytetyzowaniu ludzi bez czasu na granie nie kupuję. dla takich osób jest tryb normalny, może nawet łatwy, natomiast jak ktoś przygotowuje grę z kontentem na 50-60h i sztucznie wymusza konieczność ponownego ogrania całości, żeby mieć namiastkę jakiegokolwiek wyzwania, to dla mnie jest to błąd kardynalny główna oś fabularna jest znakomita, pomimo zbudowania fundamentów scenariusza na kliszach typowych dla światów fantasy pojawia się też kilka dobrze rozwiązanych wątków i co najważniejsze - wreszcie postaci poboczne nie są bezkształtną masą, ale już od pierwszego kontaktu potrafią wzbudzić konkretne emocje podsumowując: mocne 7+/10, w porywach 8-. czy była to jedna z lepszych gier tego roku? z pewnością tak. czy była to najlepsza gra tego roku? nie ma mowy, w październiku pewnie nawet nie będzie łapać się do top 10, na koniec ewentualnie powalczy z aw 2 o nagrodę najładniejszego tytułu ce(pipi)ącego się najbardziej pretekstową rozgrywką
- 2 174 odpowiedzi
-
- 2
-
-
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
zacząłem na tym rzekomo „wyższym” poziomie trudności i jest dramat, D R A M A T, nie wiem jak później, ale przez pierwsze piętnaście godzin nie zginąłem ani razu, właściwie ani razu się nawet nie spociłem - moje wrażenia z czyszczenia kolejnych generycznych przeciwników definiuje kompletne NIC. i to nie jest tak, że oczekiwałem częstotliwości dentek jak w jakimś eldenie, ale byłoby miło, gdyby gra nie traktowała mnie jak (pipi)anego debila i dała chociaż minimum wyzwania. MINIMUM. oczywiście zdaję sobie sprawę, że ta część już od początku była reklamowana jako typowa casualówka, niemniej to jest niedopuszczalne, aby w 2023 roku dostarczyć gameplay zrealizowany w tak trywialny sposób. może ten poziom trudności odblokowywany w ramach ng+ coś tutaj zmieni, tylko no c’mon, po takiej dawce cut-scenek wymieszanych z nudną rozgrywką pewnie nie będzie mi się chciało robić drugiego podejścia, nie rozumiem no cóż, na tę chwilę mam z tym tytułem podręcznikowe love-hate relationship; podobają mi się wizualia, podoba mi się muzyka, podoba mi się historia, ale projekt lokacji jest od(pipi)any po linii najmniejszego oporu, walka w ogóle nie daje satysfakcji, poziom trudności nie istnieje, do tego te archaiczne sekwencje qte…
- 2 174 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: