
shoegaze
Użytkownicy-
Postów
43 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez shoegaze
-
zacząłem na tym rzekomo „wyższym” poziomie trudności i jest dramat, D R A M A T, nie wiem jak później, ale przez pierwsze piętnaście godzin nie zginąłem ani razu, właściwie ani razu się nawet nie spociłem - moje wrażenia z czyszczenia kolejnych generycznych przeciwników definiuje kompletne NIC. i to nie jest tak, że oczekiwałem częstotliwości dentek jak w jakimś eldenie, ale byłoby miło, gdyby gra nie traktowała mnie jak (pipi)anego debila i dała chociaż minimum wyzwania. MINIMUM. oczywiście zdaję sobie sprawę, że ta część już od początku była reklamowana jako typowa casualówka, niemniej to jest niedopuszczalne, aby w 2023 roku dostarczyć gameplay zrealizowany w tak trywialny sposób. może ten poziom trudności odblokowywany w ramach ng+ coś tutaj zmieni, tylko no c’mon, po takiej dawce cut-scenek wymieszanych z nudną rozgrywką pewnie nie będzie mi się chciało robić drugiego podejścia, nie rozumiem no cóż, na tę chwilę mam z tym tytułem podręcznikowe love-hate relationship; podobają mi się wizualia, podoba mi się muzyka, podoba mi się historia, ale projekt lokacji jest od(pipi)any po linii najmniejszego oporu, walka w ogóle nie daje satysfakcji, poziom trudności nie istnieje, do tego te archaiczne sekwencje qte…
- 2 174 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
rozi matole, widzę, że od czasów slizgu nic się nie zmieniło i nadal nie potrafisz dostrzec nawet najprostszego ciągu przyczynowo-skutkowego, o zebraniu się na jakąkolwiek myśl wykraczającą poza generator banału nie wspominając. oczywistym jest, że typiarzowi wyżej chodziło o albumy debiutujące w roku sygnowanym cyframi 2 0 2 3, a ty mu wyjeżdzasz z najbardziej oklepanymi starociami w historii wszystkich oklepanych staroci, po co nie wiem, jak ugryźć tę osobliwą nomenklaturę i zdefiniować „letniaczki”, ale w moim przypadku letniaczki są po prostu wszystkim tym, co od strony formalnej nosi znamiona rapowania i jest słuchane podczas wykonywania codziennych aktywności w towarzystwie dodatniej temperatury i słońca za oknem - bez względu na ramy stylistyczne toteż scaring the hoes bezsprzecznie top 1 (peggy tydzień temu w progresji <3 za(pipi)isty kontakt z publiką, sytuacyjne anegdotki, mrok, bangery, spoko nagłośnienie i dwóch małolacików lecących wszystko od deski do deski z pamięci przede mną), glockoma 2, glorious game, zelooperz fajna płytka, gumbo, ways of knowing, redveil aka najlepszy nastolatek od czasów earla też coś tam nagrał
-
z dużą dozą zaangażowania liczyłem na to, ze po obłędnym 2021 wreszcie otrzymaliśmy optymalne doświadczenie z zakresu usługi rozrywkowej - serio, to był mój pierwszy rok z platformą MS jako nadrzędnym sprzętem do grania i byłem po prostu zachwycony ofertą. MFS powodował opad szczeki na podłogę, FH 5 klasa jak zawsze, Psychonauts 2 jawiło się jako moje ówczesne GOTY na równi z Returnalem, AoE IV sprawdzało się idealnie do zamulania przed lapkiem w pracy, nawet to nieszczęsne Halo Infinite wystartowało z buta i dopóki miałem z kim grać, to bawiłem się wprost doskonale. dorzućmy do całości nadrabianie zaległości z poprzedniej generacji i szpile do klepania ze znajomymi na premierę w postaci The Ascent czy innego Outriders, tonę indyków, kilkadziesiąt zapowiedzianych projektów dodatkowo podkręcających oczekiwanie... wszystko to na jednym ekosystemie, w ramach jednej usługi kosztującej grosze. potem początek zeszłego roku i ogłoszenie dealu z ActiBlizz, przez co już w ogóle miałem plany, żeby pożegnać PS5 bez żalu, bo i tak poza jednostkowymi przykładami nie było tam w co grać teraz mamy drugi kwartał 2023 i cóż mogę rzec, entuzjazm bez dwóch zdań zamalu. nadal wierzę, że odtworzenie stanu rzeczy sprzed dwóch lat nie jest nieosiągalne, natomiast umówmy się - wszystko wskazuje na to, że obecny rok też jest spisany na straty. Hi-Fi Rush oczywiście perła rzucona przed wieprze, ale poza tym? średniak jak Minecraft Legends, niedopracowany crap Redfall, Starfield niosący ze sobą miliony wątpliwości, kolejne obsuwy, dziwne akcje z multiplatformami, natężające się problemy związane z przejęciem i można tak bez końca I WANT TO BELIEVE, heh
-
nom, jak to dobrze, że w ramach wspomnianej solidarności "jedni" w przeciwieństwie do "drugich" w żadnym wypadku ani nie wrzucali zwiastunów promujących AH na główny kanał YT, ani tym bardziej nie promowali rozgrywki na swoich socialach. czy może jednak promowali? z jednej strony zazdroszczę życia z takim zerojedynkowym podejściem, też chciałbym umieć nie akceptować niektórych praw rządzących tym światem, z drugiej jednak poziom frustracji względem konkurencyjnego korpo jest u niektórych na tyle duży, że dzień bez nachalnej ekspozycji swojego stanowiska uznają za dzień stracony - tego z kolei absolutnie nie zazdroszczę
-
Protip: z biegiem czasu ludzie się zmieniają, rządy się zmieniają, władze się zmieniają, przekonania się zmieniają, społeczeństwo się zmienia. Jeżeli mielibyśmy rok 1939 i zakup konkretnego produktu z sektora rozrywkowego wiązałby się z choćby minimalnym umocnieniem siły Hitlera, to tak, bojkotowanie „remejku” Gothica byłoby więcej niż zasadne. Mamy jednak rok 2023, Hitler nie żyje, żyje natomiast Putin. Wyciągniesz z tego wnioski, czy potrzebujesz jeszcze jakiejś wskazówki? Kolejny protip: produkty pierwszej potrzeby nie równają się produktom kultury. Z jednych jesteś w stanie zrezygnować od razu, inne wymagają procesu długoterminowego. Zakładając teoretycznie, że taki przeciętny Kowalski ogrzewa dom ruskim gazem i jeździ na ruskiej ropie, to wynika to w głównej mierze nie z jego wybiórczości, ale z braku sensownej alternatywy. Oczywiście poza przesiadką na rower i zapierdalaniem 50 km do roboty na mrozie lub zakupem Tesli za cieżko ciułaną miesiąc w miesiąc najniższą krajową. Trzeci protip: jak wejdziesz w recenzję bojkotowanego przez L E W A K Ó W Hogwarts Legacy na wspomnianym przez przez ciebie IGN, to zauważysz tam ocenę 9. Wynika z tego, że rzeczywiście jest prawie tak, jak piszesz. Prawie… bo jest zupełnie na odwrót, ale rozumiem, że pewne rzeczy po prostu nie pasują do tej projekcji.
-
jaki znowu troll bagienny, jakie niedawanie rady aktorsko, co niektórzy tkają za farmazony… NIE WIEM, heh, to znaczy wiem, ale wolę udawać, że jednak nie. rozumiem, że rysy twarzy nowej ellie mogą być dość kontrowersyjne w kontekście bohaterki, z którą ludzie zżywali się przez prawie dekadę na trzech generacjach konsol i przez trzy standardy cenowe, co nie zmienia faktu, że delivery belli jest tutaj momentami aż za dobre. mnie kupiła już od pierwszej sceny; to jak wygrzebała z plecaka swój nożyk, po czym rzuciła na niego przepełnione czułością spojrzenie i zaczęła się nim bawić przy siedzącej obok marlene - lekkie ciary, nie dało się zrobić wymowniejszego wprowadzenia do tej postaci poza tym nie wiem, czy było, bo dotychczas tak sobie śledziłem nowinki związane z procesem produkcji serialu, ale teraz zerknąłem na ekipę reżyserską i nie ukrywam, że mam lekki mindfuck. jasmila zbanić <3333 (aida), kantemir bałagow (bliskość, wysoka dziewczyna) i ali abbasi (granica). lepszej reprezentacji offowego kina ze świecą szukać, stąd zżera mnie ciekawość, jak będą wyglądały kolejne odcinki
-
jestem uczulony na sklejone pod graczyków walking simy od sony, ale akurat scenariusz w sequelu tlou to jest poziom wyżej względem liniowego pisania spotykanego na co dzień w tym sektorze rozrywkowym. to o co ludzie się najbardziej spruli – według mnie okazało się skutecznym rozwiązaniem stanowiącym idealny punkt wyjścia dla dalszych wydarzeń. co więcej, ja właściwie nie jestem w stanie przypomnieć sobie sytuacji, żebym kiedykolwiek czuł się w taki sposób jak podczas ogrywania tej giereczki dwa lata temu; ciągły brak zdecydowania, skakanie od jednego obszaru w mózgu odpowiadającego za konkretne emocje do drugiego, rewidowanie swoich sympatii, poczucie robienia czegoś niewłaściwego od strony moralnej etc. no ale ja podszedłem do sesji z tlou2 z czystą kartą, bez posiadania choćby źdźbła wiedzy na temat spoilerów, toteż na pewno było mi łatwiej przeżyć to doświadczenie na swój sposób niż miało to miejsce w przypadku ludzi, którzy naczytali się O B U R Z E N I A innych graczy w socialach. btw wątki lgbt za(pipi)iste, przez całą grę pojawiły się dosłownie dwa i zostały podane w dość subtelnej formie, nie obraziłbym się jakby taki trend utrzymał się w gamedevie na stałe
-
ojoj, najpiękniej. yakuza to dla mnie właśnie przede wszystkim beztroski okres wakacji; w kalendarzu lipiec, bez pilnych obowiązków nadszarpujących comfort zone z tyłu głowy, zimna colka kojąca podniebienie, rozpalony asfalt na zewnątrz, szorty na dupie, wiatraczek przy mordzie i możliwość chłonięcia świata w jednej z najlepszych serii gier w historii tego biznesu. spencer, bydlaku, przestań mi czas wolny prześladować
-
obecna generacja to dopiero moja pierwsza styczność z xboxem ever, ale z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że wspomniane tutaj grounded dało mi znacznie więcej ekscytacji niż jakikolwiek ex od sonki wydany w ciągu ostatnich pięciu lat (no może poza tsushimą czy returnalem). o psychonautsach, godrizonie, hi czy mfs nawet nie wspominam, bo te tytuły grają w zupełnie innej lidze i dumnie stoją w opozycji do psucia rynku bezdusznymi cinematikami tpp action-adventure z generatora. ps5 oczywiście sobie zostawię, przy czym samograje pokroju god of wara czy innego spajdermena oleję i poczekam na coś faktycznie interesującego, ale no nie ma co ukrywać, jak już spencer wciśnie czerwony przycisk i zacznie obsypywać swoich użytkowników tymi wszystkimi kilkudziesięcioma projektami nad którymi microsoft sprawuje aktualnie pieczę, to z konkurencji nie będzie co zbierać. zaorali w 2021, zaorali w 2022, a 2023 to będzie początek nowej rzeczywistości w branży gejmingowej - tego sobie i wam życzę
-
nope, jeżeli powyższy sarkazm miał mieć jakiś głośniejszy wydźwięk, to był to luźny prztyczek retoryczny użyty celem wyprodukowania kolejnej żyłki złości na czole dziadziusia fafika. jak widać po czerwonym minusiku u dołu posta - zresztą całkiem skuteczny. do samego halo infinite natomiast nie mam absolutnie nic, wręcz przeciwnie; multi niezbyt, ale kampania to serio jeden z najlepszych konsolowych fpsów ostatnich lat gupio tłumaczyć się z własnego żartu, niemniej jeszcze głupiej jest zostać wrzuconym do tego samego worka co ten ziomeczek, toteż postanowiłem profilaktycznie zareagować i wyjaśnić wątpliwości
-
ja sobie kupiłem razerka kishi na olx za symboliczne 150 zł (nowy coś koło 250-300?) i bardzo spoko siedzi na ip 12, klika się wygodniej niż na switchu hehs. w grach wymagających precyzyjnego celowania czy dostrzegania szczegółów sprawdza się tak sobie, ale indyczki już super, wspomniany przez @20inchDT citizen sleeper też do łyknięcia tylko w takiej formie. przeczesywanie goatpassa w poszukiwaniu hidden gemów chyba jeszcze nigdy nie było tak proste
-
otóż to. HALO INFINITE to najlepsza odsłona w historii. wiem co mówię, jestem największym entuzjastą HALO od początku istnienia serii i poznałem każdy aspekt tej gry, więc nie chodzi tutaj o żadne indywidualne preferencje, tylko czyste fakty. w przeciwieństwie do fałszywych fanów i przebierańców pokroju użytkownika Fafik-XI-, doświadczenie nabyte przez ostatnie lata pozwala mi zarejestrować faktyczny stan rzeczy i prawda jest taka, że HALO 3 w porównaniu do HALO INFINITE jest gównem z dupy obesranym. w HALO INFINITE animacje to sztos, grafika to sztos, strzelanie to sztos, kampania to sztos. w HALO 3? (pipi) z dupy obesrane. miliony fanów i setki recenzentów myślą zresztą tak samo, HALO INFINITE to jeden z najlepszych fpsów wszechczasów; trzeba tylko mieć więcej niż piętnaście lat i zagrać w więcej niż jedną część, żeby to dostrzec. HALO INFINITE? absolutna czołówka tytułów, jakie wypluła ta branża
-
next-genowe wyścigi, duchowy spadkobierca poprzednich gierek arkane, wyczekiwany gameplay starfielda (jest tu… sporo… zastrzeżeń, but still), tona potencjalnie za(pipi)istych indyków, disco elysium od obsidian, rtsy, nowe diablo, współpraca z kojimą, interaktywniak, horror i tak dalej jeśli chodzi o przekrój gatunkowy, a wszystko to do ogrania day1 no słabizna na maksa, nic nie pokazali, wyrzucam pudło przez okno!!!! jak dla mnie spoko konferencja i tyle, ale ja nie śledziłem leaków i podszedłem do tematu z czystą głową bez oczekiwania żadnego fable, mitycznego aaaa w postaci perfect dark czy innego avowed
-
album dopiero w piątek, a podesłany przez ciebie track to zupełnie inna seria wydawnicza i nie budzi takich emocji jak długograj pięknego k-dota. liczę, że ploty się potwierdzą i będzie najlepsza dwupłytówka od czasów summertime ‘06 w ogóle mamy do czynienia chyba z najciekawszym rokiem w tej muzyce od lat: udany powrót dinozaurów z black star, pusha t w swoim clipse mode na bitach pharrella (i yeezy’ego też), hyperrapowi bladee & ecco2k, mocna reprezentacja griseldy (benny, conway!!!), ukochany dziwak earl, vince w końcu z dobrą płytą po rozczarowującym s/t, space cowboy denzel curry, debiut najzdolniejszego protegowanego thuggera – yung kayo. co za czas do być żywy
-
Totalnie się nie zgadzam, to jest jeden z odważniejszych i ciekawszych stylistycznie filmów MCU od dawna. Oczywiście nic wybitnego, żadne listy roku, ale w ogólnym rozrachunku widzowie dostali baaardzo potrzebne odświeżenie formuły w postaci flirtu z estetyką horroru. Przeczytałem gdzieś, że całość przypomina fuzję trylogii Martwego Zła z trylogią Spider-Mana i moim zdaniem to słuszny trop zachowujący odpowiednie proporcje w skali porównawczej. Bardzo sprawnie nakręcony, satysfakcjonujący wizualnie (momentami przeszarżowany, ale hej, trudno o bycie nieprzeszarżowanym w kontekście multiwersów), z kilkoma naprawdę wykręconymi scenami: Rozumiem, że komuś film się po prostu nie podobał, sam też przychylam się raczej ku stwierdzeniu „dobry” niż „bardzo dobry” (jak wynika z niektórych recenzji), natomiast pisanie o „jednym z najgorszych filmów MCU” jest dość krzywdzące i niesprawiedliwe. Jednym tchem wymienię o wiele gorsze produkcje z ostatnich lat.
-
Zajawka na furki przyszła mi dopiero z wiekiem i do tej pory nie miałem szczególnej styczności z serią poza epizodami jak twoje, więc długo zastanawiałem się, czy wchodzić w to czy nie. Nie pomagał też fakt istnienia tutejszych komentarzy mówiących o niedopracowaniu i tak dalej, co nawet przez chwilę przekonało mnie do rezygnacji, no ale ostatecznie złożyłem się z kumplem na pół i totalnie przepadłem. Ta celebracja i mitologizacja motoryzacji, którą ktoś tam wyżej piętnował - dla mnie jest powodem, dla którego warto kupić tę grę i spróbować. Albo to załapiesz albo nie. Graficznie nierówno, bo niektóre trasy wyglądają obłędnie, a niektóre średnio, za to ilość aut, model jazdy, system personalizacji, szybkość loadingów czy przede wszystkim immersja na torze (DS nie zastępuje kierownicy, no ale jednak triggerki czy wibracje powodują, że na zwykłym padzie grasz jakby w inną grę) - TOP. 9/10 w pełni uzasadnione, piękna gra.
-
Mnie z kolei dawno żaden otwarty świat nie przytłoczył tak swoją EPICKOŚCIĄ, designem lokacji, angażującą eksploracją, sekretami czy nieoczywistym (przy tym dość uroczym w swojej pokraczności) lore. Cała rozgrywka dostarcza doznania w wymiarze onirycznym nieosiągalne dla żadnego innego medium; od pierwszych ruchów na mapie mam wrażenie, że ludzie z From Software projektują mi marzenia senne o bohaterstwie w świecie dark fantasy i ojejku, robią to po prostu bezbłędnie. Uważam też, że zarzuty o pustkę w open-worldzie są chybione, albo inaczej - mają sens na bardzo wczesnym etapie gry, bo po odpowiednim podbiciu poziomu powodującym uzyskanie "lekkości" w wyjaśnianiu napotkanych po drodze mobków (co znacząco ogranicza czasochłonność), ta dociekliwość względem każdej szczeliny naprawdę jest wynagradzana. Zwiedzam sobie Limgrave i kiedy myślę, że odkryłem tam już niemalże wszystko, to chwilę później znajduję windę do w pełni rozbudowanego, prześlicznego artstyle'owo miasta znajdującego się pod ziemią. Zapuszczam się na południe i kiedy już wydaje mi się, że widziałem wszystko co najważniejsze, to nagle odnajduję kilka kościołów z itemami wzmacniającymi Łzy. Zaraz potem idę sobie wzdłuż rzeki i jest to samo - początkowo mam wrażenie, że nic tu nie ma, ale docieram do końca i pojawia się mini-boss, z którego dropi za(pipi)isty sztylet. Nie wiem, może dla was to za mało, szanuję to oczywiście, dla mnie natomiast taki sposób zapełniania przestrzeni jest bardzo satysfakcjonujący i powoduje, że z każdą kolejną godziną narracja narzucona przez Miyazakiego i resztę świty wciąga mnie coraz bardziej.
- 7 636 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- from software
- miyazaki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: