Taki czeski cyrk - nikt nic nie wiedział. Kolejny numer po prostu nie pojawił się w kioskach, redaktorzy twierdzili, że to przerwa, niektórzy, że nie wiedzą o co chodzi. Jedni niby potwierdzali, inni dementowali, a prenumeratorzy zostali olani i nie szło się nigdzie dowiedzieć co i jak. I tyle, po prostu, było i nagle przepadło.
Z tego co pamiętam jak przez mgłę, to Gulash w ostatnim numerze pisał o problemach zdrowotnych i czekającej go operacji czy długim leczeniu, coś w tym stylu. Potem przepadł jak kamień w wodę, a razem z nim pismo i do dziś nikt go nie widział. Ci którzy mieli opłacone prenumeraty stracili pieniądze, z tego co czytałem w necie ktoś tam nawet to zgłaszał do prokuratury ale nic to nie dało i kasy nie odzyskał, podejrzewam, że była ogłoszona upadłość działalności.
Sprawa była i jest do dziś na tyle śmierdząca, że przez te wszystkie lata nawet jego współpracownicy nie chcieli się wypowiadać w temacie i powiedzieć jak to naprawdę wyglądało od środka. Pisałem co parę lat do kilku z nich jako "różne osoby", tylko jeden mi odpisał, że nie chce się wypowiadać. To też wiele tłumaczy.