-
Postów
50 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez sadiker
-
Jak ktoś jeszcze nie grał, to Vampire Survivorsza darmo na epic do 17:00: https://store.epicgames.com/en-US/p/vampire-survivors-f699a1
-
A ja zawsze zaczynam od recenzji(oprócz gier Nintendo, które omijam), potem newsy, na końcu felietony. Za 25 zł za miesiąc redaktorzy przeglądają za mnie internet, recenzują słabe/średnie gry żebym wiedział które omijać i zachwalają te naprawdę dobre. Np. wahałem się nad Metal Slug Tactics, ale skoro surowy Konsolite dał ocenę jaką dał to gra leci do koszyka. Recenzji na YouTube za to nie lubię, bo średnio czytam jakieś trzy razy szybciej niż recenzent mówi i takie oglądanie mnie po prostu męczy(tak, jestem jedną z tych osób, które w komentarzach pytają o wersje "dla umiejących czytać" gdy na portalach informacyjnych jest film zamiast artykułu). No i pytanie czy naprawdę po wywaleniu recenzji sprzedaż by wzrosła czy może Szmatławiec skończyłby jak Przekrój(właśnie stał się rocznikiem). Ostatnio ten apel był przy zapowiedzi numeru 319.
-
Będzie ocena doznań czy tylko suche fakty? Kolejna gra z czasów ps1 od której się odbiłem. System walki wybitnie mi nie siadł.
-
To nie że mam taka zasadę, tylko jak już w coś raz zagrałem, przeszedłem całą fabułę to jakoś nie mam ochoty grać w to samo po raz kolejny. Może trzy gry w ciągu ostatnich 30 lat były dla mnie na tyle dobre by zagrać w nie drugi raz. Nie jestem zamknięty na wznowienia, taki Final Fantasy Tactics remaster na przykład bym chętnie przytulił, ale głownie po to bo łatwiej w (potencjalnej) wersji PC fani mogli potem robić wszelkie rodzaje mody.
-
Przypadkiem gry w które ostatnio grałem mają motyw bidulki. To takie małe smutne stworzonko(dodatkowe punkty jak ma duże oczy), które trzeba ocalić przed złem tego świata. Dość często pojawia się w grach. Choćby RE w pierwszej części z Nathanem, główny bohater jest taki bezjajeczny a potem jak już musi swoją bidulkę uratować to się chad z niego zrobił co zmieniał ręce jak rękawiczki(jeśli coś pomyliłem to przepraszam, bo niewiele już z tych gier pamiętam). W Final Fantasy Tactics(spoiler dla Kmiota bo zapowiedział, że kiedyś skończy,a nie wiem w którym rozdziale jest) Do tego tak an szybko Last of Us, The Walking Dead: The Telltale Series itp... No to zaczynamy. Life With a Slave -Teaching Feeling [+18] - visual novel Ja naprawdę nie wiedziałem, serio. Zachęcony obrazkiem ----> znalezionym w internecie chciałem sprawdzić o co chodzi. Główny bohater to doktor o nieokreślonym wieku(nigdy nie widać jego twarzy) do którego przychodzi dawny pacjent i przyprowadzą nam niewolnicę Sylvie. Mówi że poprzedni właściciel ją źle traktował, a że doktor był dla niego dobry to pyta czy jej nie chcemy. No i mamy teraz dwie ścieżki do wyboru - można traktować ją jak człowieka albo niewolnika. Oczywiście nie ma tu degeneratów więc jak wiadomo tylko pierwsza opcja wchodzi w grę. Więc trzeba traktować nasza bidulkę dobrze - dawać jej duże porcje jedzenia(fun fact: jeśli zamówimy jej kanapkę w restauracji zamiast naleśników to we wcześniejszych wersjach gry z powodu błędu Sylvie umierała kilka dni później), zabierać ją na spacery, kupować ubrania, rozmawiać, dawać jej obowiązki domowe by czuła się potrzebna. Po 15 dniach dostaje przeziębienia i jak byliśmy dla niej niedobrzy to umiera(podobno, nie wiem, tak w wiki jest napisane - mi przeżyła). Po tych wydarzeniach przekonuje się do doktora i … rzuca się na jego penisa. Trochę za szybko co nie? Jak chciałem być szlachetny i unikałem seksu to po kilku dniach mnie zaczęła błagać, a po paru kolejnych weszła pod kołdrę i obsłużyła się sama. Więc ogólnie to trochę za szybko się wszystko dzieje, do tego nie w tym kierunku co chciałem. Spodziewałem się czegoś bardziej w stylu Katawa Shoujo - powolne budowanie relacji. Wyleczenie lat traum w 15 dni jest co najmniej mało realistyczne. Do tego gra nie ma zakończenia. W trakcie gry zauważyłem też, że Sylvie zachowuje się jak pies - słucha wszystkiego co mówię, robi co każę, można cały dzień głaskać ją po łbie i się jej nie znudzi. Nie poprawka - mój pies mnie tak nie słucha. Jak ktoś ma potrzebę popastwić się (lub nie) nad całkowicie bierną osobą to może dać grze szansę. Saya no Uta: The Song of Saya [+18] - visual novel - Eroge Jedna z pierwszych gier studia NITRO PLUS wydana pierwotnie w 2003. 6 lat później wydadzą STEINS;GATE. Główny bohater - Fuminori Sakisaka - ulega wypadkowi samochodowemu. By ocalić jego życie, lekarze decydują się na eksperymentalną operacje głowy, która zmienia jego sposób w jaki widzi świat(ciężka agnozja). Ludzie wokół niego wyglądają jak bryły mięsa i organów, wypowiadane zdania brzmią jak chrząknięcia i piski, normalne posiłki smakują i pachną okropnie itd. Fuminori popada w ciężką depresję i gdy rozważa samobójstwo podczas pobytu w szpitalu spotyka Sayę, którą widzi jako śliczną młodą dziewczynę ubraną na biało - małą, niewinną bidulkę. A że główny bohater nie jest debiem(uwielbiam mądrych protagonistów) to szybko zauważa że coś jest nie tak, ale w sumie czy w jego stanie ma wybór? Dalej nie spoileruję. Gra nie jest długa ~6h, ma 2 decyzje, 3 zakończenia. Nie ma dłużyzn. Wszystko wydaje się takie w sam raz - przedstawienie postaci, ich charaktery, akcja, zakończenie. Gdyby nie sceny +18 oraz widoki z oczu Fuminori'ego pokazujące jak widzi świat można by było śmiało polecić jako VN dla dopiero zaczynających swoja przygodę z tym gatunkiem. Jak kogoś to nie zraża to za te drobniaki (27zł na gog.com bez cenzury) warto brać. PS. Nie wiem czy takie były intencję twórców, ale w pewnym momencie zacząłem kibicować tym złym. Wkurzali mnie przyjaciele głównego bohatera - wyraźnie im dawał do zrozumienia żeby się odwalili, a nie chcieli się odczepić. Jak przypadkiem wyklikałem złe zakończenie(dla Fuminori'ego) to byłem rozczarowany. Return to Shironagasu island - visual novel. Gra zrobiona przez podobno jedną osobę. Na kampanii crowfundingowej zebrał 25 milionów jenów a potem przesadził z produkcją gadżetów i do tego zatrudnił zbyt drogich Seiyuu co doprowadziło do tego, że został w plecy jakieś 2mln jenów. Ponoć nie żałuje. Nowojorski bogacz zostaje znaleziony martwy w swoim domu. Oczywiście, jedynymi osobami zdolnymi do rozwiązania tej zagadki są Sen Ikeda, detektyw z Nowego Jorku(ale Japończyk) i 15-letnia Neneko - jąkająca się bidulka z pamięcią ejdetyczną(przypadek Szerieszewskiego, który skończył w psychiatryku pokazuje, że nie jest to dobra przypadłość) i prawie zerowym poziomem umiejętności interpersonalnych. Trop prowadzi na tytułowa wyspę. Znowu, więcej nie powiem bo w VN zawsze najważniejsza jest fabuła. A jaka ona jest? No średnio-dobrze bym powiedział. Momentami czytając to musiałem przerwać, bo na usta cisnęło się "to nie ma sensu" albo "no trochę kiepsko to wytłumaczyli". W końcówce trochę za bardzo wchodzi w klimaty S-F, jakby autor nie miał do końca pomysłu jak wszystko dopiąć. Do tego nie wiadomo skąd Ikeda sie zna z Neneko, czemu ją utrzymuje, dlaczego jest jedyną osobą z którym normalnie może rozmawiać. Aż się prosi by rzucić na to trochę światła. Może dowiemy się w kontynuacji. W samej grze denerwuje też ciągłe klikanie, tj. są sekwencje w których trzeba zbadać ślady, ale nie wystarczy że klikniemy jeden raz na daną rzecz. O nie, to by było za łatwo. Trzeba klikać po kilka razy aż dialog zacznie się powtarzać. Czasami po kliknięciu 5 razy na jeden obszar, należy poklikać na drugi po czym wrócić do tego pierwszego. Niby mała rzecz, a upierdliwa. Jak ktoś kojarzy 5 i 6 część Ace Attorney to tam było to lepiej przemyślane - jeśli już nie musieliśmy klikać w dane miejsce to kursor w tym miejscu robił się szary. Jest też syndrom Final Fantasy Tactics - czyli zawsze używaj kilku sejwów. Zdarza się tak że podejmiemy jakąś decyzję i dopiero po kilku minutach wyskoczy game over. Jak w międzyczasie nadpisaliśmy stan gry to trzeba zaczynać od początku. Styl graficzny jest mocno nierówny - niektóre postacie zwłaszcza Neneko są bardzo szczegółowe, a taka Riehl Bextor to wygląda jak od szablonu. Tłumaczenie jest chyba fanowskie, tj ktoś twórcom chyba zaproponował, że to przetłumaczy za dwa Tyskie czy co tam się teraz pije, bo zdarzają się literówki i momentami tłumaczenie jest zbyt dosłowne. Moje ulubione przykłady to "Neneko, kaczka!" oraz "poświęciłeś swój słodki czas". Nie ma tego dużo ale trochę razi. Dubbing jest tylko w wersji japońskiej z powodów licencyjnych. Mimo wszystko po grze pomyślałem "szkoda że to już koniec"(jest jeszcze 3 godzinne Extra Story, ale ta część jest bardziej komediowa), bo jednak sama gra wciąga. Ikeda to taki trochę momentami dupek ale mimo wszystko da się go lubić a jego przekomarzanie z Neneko(która w przeciwieństwie do innych recenzowanych tutaj gier przechodzi największy rozwój jak na główną bohaterkę przystało) stanowi jeden z motorów napędowych gry. Resztę postaci też da się lubić bo działają racjonalnie, każda ma jakiś cel(przeważnie ukryty), nie ma motywu "jestem zły i już". Wiem, że dużo narzekam, gra ma wiele niedociągnięć, ale czuć że ma "duszę". To trochę tak jak będąc nauczycielem dwójkowy uczeń bardzo się postarał i napisał sprawdzian na trójkę i by go zmotywować nauczyciel daje mu czwórkę. Gra też tam chodzi po ~20zł na Steam więc polecam, ale tylko fanom gatunku. Swan Song [+18] - visual novel(wiem, ciężko coś znaleźć wartego uwagi bez +18, taki urok VN, tutaj nawet okładka jest NSFW, wiec leci screen z gry) W grudniu następuje wielkie trzęsienie ziemi o magnitudzie 9.5, które sprawia że ludzkość(przynajmniej w Japonii) zostaje zdziesiątkowana. Ci co przeżyli muszą walczyć o przetrwanie. Gra jest często wymieniana jako jedne z lepszych visual novel na rynku, ale do mnie jakoś nie przemówiła. Fakt, jest dobra ale topka to nie jest. Największym problemem jest istnienie The Walking Dead(komiksu oczywiście, a nie tego wykastrowanego serialu), bo wszystko co zrobiła ta gra to TWD zrobiło lepiej. Jest standardowo - sojusze, konflikty, zdrady, morderstwa, gwałty ale miałem wrażenie że była pewna linia, której twórcy nie chcieli przekroczyć - te drastyczniejsze rzeczy są tylko opisane, nie dali na to CG. Żeby było tematycznie to tutaj też mamy naszą bidulkę - Yasaka Aroe, która ma autyzm. Dość ciekawy pomysł, ale potencjał nie został wykorzystany. Yasaka służy raczej jako MacGuffin - jeśli ktoś musi zrobić coś głupiego by popchnąć fabułę do przodu to akurat nikt jej nie pilnuje i nasza bidulka może np. wypuścić więźniów bo ją o to proszą. Pozostali bohaterowie których zapamiętałem to: Amako Tsukasa - główny bohater całkowicie pozbawiony charakteru i uczuć. Był genialnym pianistą ale po wypadku stracił siłę w prawej ręce, więc jego marzenia legły w gruzach. Gra nie pozwala nam zapomnieć o tej strasznej tragedii bo przy każdym jebanym monologu wewnętrznym Tsukasa o tym wspomina. Jak na potencjalnie głównego bohatera(od niego zaczynamy, potem mamy przełączenia na POV od innych postaci) najmniej się rozwija w trakcie VN. Kolejna warta uwagi postać, a także gwiazda gry to Takuma Kuwagata - postać która w trakcie gry wychodzi z przegrywu i staje się ultra chadem. Tak naprawdę to dla jego rozwoju warto zagrać. Więc jak ktoś nie czytał/oglądał TWD to polecam, tylko przewijajcie monologi Tsukasa'y jak wspomina o swojej ręce i kompleksie tatusia.
-
Serio remastery są aż tak popularne? Zawsze myślałem ze to nisza, a do tego po GTA Trilogy Definitive Edition czy tam Warcraft 3 Reforged miałem nadzieję, że gracze się nauczyli żeby takich rzeczy nie kupować. Nie wierzę, że jestem jedyna osobą na forum, która nigdy nie grała w żaden remaster.
-
Roger, tak się nie robi. Wrzuć chociaż jeden skan tego "Tasmana".
-
Ludzie to już 30 lat? Człowiek się staro czuje. Numer jak zawsze dobrze się zapowiada, zobaczymy tylko czy po tekście o Yasuke będzie gównoburza.
-
-
U mnie też doszło wczoraj. Duża zmiana - poprzedni numer przyszedł prawie 3tygodnie po terminie.
-
W końcu po 20 latach odbijania się ukończyłem Vagrant Story. Pewnie podpadnę tą recenzja ale trudno. Gdybym miał określić ją jednym słowem powiedziałbym że gra jest upierdliwa. Upierdliwe jest wymiana co chwilę broni(ukryte loadingi), rzucanie czarów(ukryte loadingi), włączanie menu(ukryte loadingi), przeszukiwanie skrzyń(ukryte loadingi) nie mówiąc już o naszej prywatnej skrzynce której zawartość trzeba zapisywać na kartę pamięci. Uniki są upierdliwe gdy wróg atakuje nas magią bo wydawać by się mogło, że by użyć Defense Abilities to trzeba kliknąć odpowiedni przycisk gdy pierwszy pocisk nas zaatakuje, prawda? Otóż nie. Jest to losowe w zależności od czaru, raz trzeba kliknąć jak dojdzie do nas pierwszy pocisk, raz gdy trzeci, innym razem dopiero jak robi się wybuch/dym. Czy ja mama kurwa notatki robić? Upierdliwe jest to, że jest masa czarów, w praktyce używa się tarnish/degenerate na wroga, na siebie heracles i za ojczyznę. Ofensywna magia jest bezużyteczna - obrażenia są na poziomie jednego, max dwóch ataków bronią, lepiej zachować ją na leczenie. Inne czary jak np silence i tak nie działają na bossów a na zwykłych mobków nie warto ich używać. Risk jest upierdliwe, nie wprowadza to jakiejś głębszej strategi bo i tak można je obniżyć napojem. Upierdliwe są walki ze smokami(chyba z 6 tego było, różniły się kolorami) bo za każdym razem trzeba podejść jak najbliżej by nie mógł użyć ataku oddechem i walić bo ogonie/nodze. Upierdliwe jest to, ze nie można dać znacznika na mapie. Upierdliwy jest ostatni boss. Nie jest on w ogóle trudny; jak go pokonać? W upierdliwy sposób - mieć np. trzy bronie(albo siedem to walka trwa z 3 minuty), użyć Phantom Pain, boss dostaje obrażenia ~300hp, a resztę można mu zabrać Raging Ache, ale żeby to zrobić trzeba czekać aż boss łaskawie podejdzie i nas zaatakuje(inaczej się nie da bo ucieka przed nami) i wtedy po otrzymaniu ~250hp obrażeń można puścić jakieś combo, potem szybkie leczenie by przeżyć kolejny atak i tak kilka razy. Zwykłe ataki zabierają max 3,4hp. Na pewno można łatwiej ale nie czytałem poradników. Na szczęście mniej więcej w połowie gry można się przyzwyczaić i gra się naprawdę dobrze. Jak już się człowiek przyzwyczai do wszystkich upierdliwości to gra nie jest zła - dam jej 8/10, ale mogła być dużo lepsza(loadingi). Pewnie dużo by można było poprawić jakby została wydana na mocniejszy sprzęt i developerzy dostaliby z pół roku czasu na dopracowanie. Ps. O co chodzi z jego strojem? Dlaczego jego spodnie mają przerwę na pośladki? Akihiko Yoshida musi mieć jakiś dziwny fetysz - to samo zrobił Ramzie z FFT.
-
Ściera jest zajęty wypiekami - według KRS-u wydaje czasopismo Mistrz Branży(swoją drogą niezły przeskok z gier do ciastek), więc pewnie nie ma czasu.
-
Data nadania: 29.07.2024r. Doszło 16.08.2024r. Jak mi się skończy prenumerata to biorę Patronite za 50zł, bo od Poczty Polskiej dostaję Szmatławca tylko razem z inną przesyłką(miesiąc temu razem z zamówioną mangą, teraz ze skierowaniem na badania lekarskie).
-
Final Fantasy Tactics Mam nadzieję ze pod cytatem z Wiegraf'em jest podpis, że ten cytat jest wymyślony i nigdy nie padł w grze(skończyłem FFT 29 razy więc wiem).
-
Wziąłem Cadillacs and Dinosaurs. Limitki nie mogę, bo żona by mi podarła
-
Wydania specjalne - temat ogólny
sadiker odpowiedział(a) na rodi84 temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Czy tylko ja, będąc na koloniach/wakacjach w latach 90-tych zawsze szukałem gdzie mają automat z Violent Storm? Jakoś inne gry mnie tak nie bawiły, jeszcze od biedy Metal Slug i Cadillacs and Dinosaurs. A automatu z Mortal Kombat to jak sięgam pamięcią nigdy nie znalazłem(głównie jeździłem nad morze). -
Secret Service już 30 lat temu jak widać szkalował spaślaków. Potem upadł, powstał Pixel i jego duch przeszedł do Szmatławca. Wszystko układa się w logiczną całość.
-
-
Dobra, przekonaliście mnie, dam tej grze jeszcze jedną szansę.
-
Tak, obrażenia i tak były marne. Nawet przed chwilą sprawdziłem Boss Guide na gamefaqs.com i okazało się, że właśnie tak trzeba go pokonać("Most of your attacks will do zilch damage, so the real key to this battle is reflecting damage"). Więc nie jestem aż taki beznadziejny
-
Finding Cinderella Za darmo na Steam lub do ściągnięcia z itch.io(działa na Steam Deck) Fajna, przyjemna visual novel. Gramy jako książę, któremu królowa zorganizowała trzydniowy bal by wybrał sobie żonę spośród dziewięciu kandydatek. Żeby nie było za nudo to autorzy postanowili urozmaicić rozgrywkę przez dodanie wiedźmy, która jest przebrana za jedną z księżniczek i jeśli książę nie odgadnie która to, to czwartego dnia go zabije i game over. Drugie urozmaicenie to zrobienie z księcia totalnego przygłupa(w sumie zgodnie z książką, bo kto normalny szuka księżniczki po odcisku pantofelka?). W jednym z dialogów sam przyznaje, że nauczyciele uczyli go do szóstego roku życia a potem się poddali. Dzięki temu dialogi to czyste złoto i stanowią one najmocniejszy element gry. Grafika na początku wydaje się dziwna, ale ma swój urok. Na razie udało mi się raz znaleźć, trochę przez przypadek, za pierwszym razem wiedźmę i zdobyć zakończenie Lady Sophie(best girl). Polecam przez pierwsze dwie, trzy rozgrywki skupić się na tylko szukaniu wiedźmy(możemy podczas jednego balu zagadać do maksymalnie trzech osób) by zrozumieć jak działa ta mechanika.
-
No ja też. Średnio co 5 lat próbuję i zawsze się odbijam. Jak przy ostatniej próbie(2 lata temu) walczyłem z trzecim bossem(chyba to był jakiś golem czy coś) to moje ataki nie zadawały prawie żadnych obrażeń i jedyną strategią na pokonanie go było bieganie w kółko, leczenie się, odbijanie jego ataków i zadawanie mu obrażeń dzięki zdolności Reflect Damage. Jeszcze też pomagało Raging Ache która odbijało 10% otrzymanych obrażeń na wroga. W sumie to nie wiem czy tak miałem robić czy coś zawaliłem przy tworzeniu broni.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
sadiker odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Dobrze wiedzieć. Ja rzuciłem CD-Action jak Final Fantasy Tactics w wersji na androida/IOS dostał ocenę 6+. Autor narzekał w recenzji że nie wie czemu inni chwalą fabułę. Wtedy już wiedziałem,że dostał w(pipi) w Dorter Trade City i tam się zatrzymał i nie można recenzji tej gazety traktować poważnie. Ale jak piszesz że się poprawiło to możne wezmę numer na próbę. -
Rance I i II Przed rozpoczęciem rozgrywki trzeba zdać sobie sprawę że ta gra to parodia(i do tego bodajże pierwsze sześć części zostały napisane przez kobietę). Pierwsza gra wyszła w 1989r i parodiowała archetyp szlachetnego bohatera, którego celem istnienia jest pomoc potrzebującym. Rance(nie ma nazwiska bo jak sam przyznał jest wyjątkowy i na świecie jest tylko jeden Rance wiec nie musi mieć nazwiska) jest inny: jego jedynym celem jest poruchać. Nawet gdy ktoś zaczął porywać młode dziewczyny to jego motywacją by pomóc było to, że porwania zmniejszają jego pulę potencjalnych kobiet z którymi może uprawiać sex. Trzeba po prostu lubić ten typ humoru. Trzeba też przełknąć, że Rance nie ma problemów z gwałtami, co na szczęście zostało stonowane już w części drugiej(reszta stosunków jest za obopólną zgodą lub ma uzasadnienie fabularne). Jak widać, Rance jest drugim największym łajdakiem w historii gier komputerowych, którym gracz steruje(zaraz po Mario, za zrzucanie pingwinów w przepaść, bicie Yoshiego pięścią by wystawił język, czy strącanie go w przepaść by podskoczyć wyżej-no ciężko to przebić). Same gry nie są zbyt długie, obie można przejść w mniej niż 10h, wszystko zależy o tego czy chcemy się bawić w subquesty, które wiadomo czym się kończą. Fabuła jakaś tam jest, w jedynce szukamy zaginionej dziewczyny, a w dwójce musimy ocalić miasto przed czterema czarodziejkami które zabiły i przejęły moc swojego mistrza(potem sprawy się komplikują) Szału ogólnie nie ma, plot twisty też wrażenia nie robią. Niektóre żarty są zabawne, inne żenujące. Zgadnijcie, gdzie trafi ten palec Jedynka ma dość oryginalny system walki – zamiast broni i zbroi mamy żetony(jak w kasynie) które możemy użyć lub zużyć(jedne maja cooldowny, inne są jednorazowe) w trakcie walki lub poza nią. W praktyce od połowy gry rzucałem 7-8 najsilniejszych żetonów ofensywnych a potem przez trzy tury używałem po jednym żetonie tarczy czekając aż znowu będę mógł atakować), wcześniej jest trochę trudniej i trzeba mądrze gospodarować zasobami. Oryginalnym pomysłem jest też eksploatowanie lochów czy bagien poprzez system kart – można wybrać kartę przed nami lub po bokach. Typów kart jest około 8, np. na białej nic się nie dzieje, karta czerwona inicjuje walkę z przeciwnikami, filetowa karta to pułapka itp. Najbardziej denerwuje brak nieskończonego ekwipunku(nie mówię o tym podręcznym, tylko o tym w "bazie"). Bo nigdy nie wiadomo czy dany przedmiot jeszcze się przyda czy już nie. Jeżeli wyrzucimy coś czego nie powinniśmy wyrzucić bo nie da się bez tego popchnąć fabuły do przodu(te do sub-questów są nie do odzyskania) to można eo jeszcze odzyskać w parku w śmietniku(jest w nim ukryty portal czy coś) ale i tak strasznie to upierdliwe. Zresztą bez solucji lepiej nie podchodzić, bo niektóre przedmioty trzeba zachomikowac przez pół gry bo potem są konieczne do ukończenia zadań pobocznych Część druga cierpi na dość częstą przypadłość gier, które ciągną się 30 lat - druga część jest gorsza od pierwszej(tak jak Final Fantasy, Zelda, Caslevania id) Więc dwójka robi krok wstecz dostajemy dość prymitywny duengon cravler – poruszamy się po polach jak po szachownicy i średnio co 4 ruchy atakuje nas potwór. Walki też są bardziej prymitywne, sprowadzają się do wyklikiwania na przemian zwykłego albo specjalnego ataku i co jakiś czas konsumpcja Ibuprofenu(ale rzadko, bo nasza towarzyszka automatycznie nas leczy jeśli ma manę). W pierwszej części zginąłem z 20 razy, a w drugiej raz(okazało się ze jak zginie jakakolwiek postać z drużyny to mamy game over). Po każdej walce trzeba wyklinać namiot i wybrać "REST" by zregenerować energię. O wiele mądrzej by było gdyby ta energia odnawiała się po walce automatycznie. Różnicę w jakości obu części uzasadnia to, że jedynka to remake, a dwójka to remaster (nie wiedzieć dlaczego druga część została wydana cztery lata szybciej). Ogólnie nie spodziewałem się wiele i wiele nie dostałem, seria ma się rozkręcić od 3 części. Niestety następna część jest w trakcie tłumaczenia(części 5-9 są dostępne po angielsku), więc na chwilę daję sobie spokój z tą serią. Rance I – 6/10 Rance II – 4/10
-
Numer dzisiaj w skrzynce, pognieciony ale to pewnie wina poczty. Strona 7 - "550 mln sprzedanych egzemplarzy osiągnęło Balatro w niespełna miesiąc od premiery. Tytuł jest kolejnym hitem 2024r." Jestem trochę sceptycznie nastawiony do tego newsa bo to by znaczyło, że sprzedał więcej kopii niż GTAV(185mln) i Minecraft(200mln) razem.