Skocz do zawartości

Czokosz

Użytkownicy
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Czokosz

  1. Alan Wake 2 (PS5) Wielkim miłośnikiem gier Remedy nie zostanę, ale lubię ich produkcje. Po prostu daleko mi do jakichś zachwytów i wstawiania jakiejkolwiek ich gry do topki ogrywanych przeze mnie tytułów. Nie inaczej było z drugim Alanem, któremu po prosu nie mogę dać oceny poniżej 8, bo za dużo rzeczy mi się podobało, ale też ciężko mi dać coś powyżej przez pewne rozwiązania gampleyowo/narracyjne. To co mi się podobało to lokacje, które mają przyjemny design, idealną wielkość przez co przyjemnie się je eksploruje, potrafią być klimatyczne i momentami niepokojące. Niektórzy narzekają, że gra za bardzo idzie w stronę walking sima i za mało walki jest, ale mi to akurat odpowiada, bo pod koniec jest trochę więcej starć i przypomniało mi się dlaczego mnie wkurzał pierwszy Alan. Nie chce powiedzieć, że walka jest kompletnie do bani, ale też nie będę ściemniał, że niosła ze sobą jakiś wielki fun i nie mogłem doczekać się kolejnych starć. W kampanii Sagi Anderson było nieco lepiej pod tym względem, bo były jakieś bossy, które były wykonane lepiej lub gorzej, ale zawsze to było jakieś urozmaicenie. U pisarza ciągle trzeba tłuc to samo dziadostwo i tu jest lekkie rozczarowanie. Za to u Alana bardziej podobały mi się te zmiany rzeczywistości i uproszczony "pokój" przez co nie było tych nudnych detektywistycznych poszlak, które pojawiają się u Sagi. Nie wnoszą one nic ciekawego i są tylko podsumowaniem wcześniej zdobytych informacji, które prowadzą do oczywistych wniosków. Sama historia potrafi wciągnąć, ale momentami zalatywało mi grafomanią i zbytnim odlotem twórców. Jednak muszę przyznać, że jako całokształt się broni i doceniam ją bardzo, bo to zawsze coś innego od innych gier z tego gatunku. Czasami bywa mniej poważnie, bardziej humorystycznie: Ogólnie wyszło dobrze i moim zdaniem Saga się wybroniła jako nowa postać w uniwersum, która zabiera trochę czasu antenowego Alanowi. Fajnie też wypadł Casey jako agent FBI/noir detektyw : ) Na minus: - Ja wiem, że to jest uniwersum w klimatach zbliżonych do Twin Peaks i dziwność zjawisk, spotykanych postaci, dialogów jest jego integralną częścią. Z tym, że mnie to momentami bawiło, momentami cieszyło, ale też bywało, że zaczynało irytować. Takie zbiorowe szaleństwo bywa męczące i póżniej spotykając kolejną postać człowiek automatycznie wie, że ten/ta też będą gadali jak potłuczeni i trzeba się będzie mocno skupić by wyłapać sens ich wypowiedzi. - Mam wrażenie, że humor w tej grze nie zawsze pojawia się we właściwych momentach. Nagle znajdujesz się w ciemnym lesie, w innym wymiarze, idziesz przez ten las spodziewając się najgorszego, może jakiegoś bossa i tu nagle demoniczny głos w tle gada coś o jakiejś gównianej kanapce z pastrami z jelenia xD no wybija to trochę z klimatu. - Walka jest lepiej zrobiona niż w 1 i jest jej mniej na szczęście, ale to nadal nie to. Dużo lepiej się bawiłem przy starciach w takim SH2 od Blooberków. - Te detektywistyczne wątki i tablica są dla mnie zrozumiałe na poziomie projektowania gry jako jakieś urozmaicenie dla gracza, ale w praktyce wyszło tak sobie. Ogólnie nie żałuje ani złotówki wydanej na ten tytuł oprócz Night Springs. Ograłem ten dodatek i mam wrażenie, że to taki sztuczny wypełniacz zrobiony po łebkach. Przede mną drugie DLC i mam nadzieje, że będzie lepiej. Dodam na koniec tylko, że warto wspierać takich pasjonatów jak Remedy, bo czuć podczas tej gry, że ekipa dobrze się bawiła podczas produkcji. Taka wolność artystyczna nieraz prowadzi do zbytnich odlotów i absurdów, ale też potrafi wnieść coś świeżego i kreatywnego do gry. Na Control 2 czekam i biorę na premierę.
  2. Wleciały dwie cegły i nowy Wiesio.
  3. Crash Bandicoot N.Sane Trilogy Szukałem jakiejś relaksującej platformówki po ostatnio ogrywanych tytułach i skończyło się tak, że poleciało przy tym więcej bluzgów niż przy jakichkolwiek soulsach. Pierwsza odsłona była dla mnie najtrudniejsza, druga dużo łatwiejsza, ale nadal było jakieś wyzwanie, trzecia była faktycznie relaksującą platformówką, której szukałem. Za dzieciaka grałem jedynie w trzecią część, której nie skończyłem i którą pamiętam jak przez mgłę, więc było to dla mnie coś zupełnie nowego. Podszedłem tak do tematu, że olałem jakieś pucharki i wyzwania, bo tylko obrzydziłbym sobie ten tytuł. Zresztą jest tyle gier w kolejce do ogrania, że szkoda mi poświęcać następne kilkadziesiąt godzin na maksowanie tego tytułu. Fajnie sobie odpalić takiego Crasha na jakieś 1-2 godz dziennie i potraktować to jako odskocznie od innych gier. Ja zrobiłem inaczej i łyknąłem wszystkie za jednym zamachem, ale balansowałem momentami na granicy znużenia ( szczególnie przy trójce) i gdyby przygoda trwała o parę godzin dłużej tobym to rzucił w kąt na dłuższy czas. Brakowało mi w następnych częściach trudniejszych etapów jak Stormy Ascent w jedynce. Może i byłem bliski załamania nerwowego, ale też miałem spory fun z kolejnych podejść i ogromne poczucie satysfakcji, gdy udało mi się pokonać ostatnią krawędź. Pierwsza odsłona ma różne opinie, ale mi się podobała i cieszę się, że nie pominąłem żadnej części. Dwójka i trójka też miała swoje momenty oprócz tych lipnych etapów z lataniem i strzelaniem do bombowców. No i na ten finałowy boss fight z dwójki też lepiej spuścić zasłonę milczenia. Poza tym było git i finalnie mogę stwierdzić, że było warto ograć całą trylogię.
  4. Czokosz

    Zakupy growe!

    Backlog rośnie szybciej od inflacji.
  5. AO miało najlepsze walki z bossami, AA klimat, AK najlepiej się prezentowało wizualnie, AC fabularnie mi najbardziej podeszło. Chciałbym powrotu Gacka do świata gier wideo, ale nie od obecnego Rocksteady, bo im w obecnym składzie bliżej poziomem do Gotham Knights niż do trylogii Arkham.
  6. Czokosz

    Zakupy growe!

    Pierwsze zakupy w tym roku.
  7. 1. Dead Space Remake - jedna z gier mojego życia, którą ukończyłem po raz trzeci i do której będę jeszcze wracał. Jestem fanem starych horrorów sci-fi typu Event Horizon, Alien, The Thing, więc jak odpaliłem Dead Space pierwszy raz (jakieś dwa lata temu w wersji OG) to mi kopara opadła od pierwszych minut. Remake daje większą swobodę eksploracji, poprawia praktycznie każdy element i wprowadza zmiany, które sprawiają, że to doświadczenie jest jeszcze bardziej intensywne. Dla mnie DS ma jeden z lepszych systemów walki z jakim miałem okazje się zetknąć. 2. Resident Evil 2 Remake - kolejny remake i kolejna gra, o której można napisać podobne słowa do tych o DS. To jeden z tych tytułów, który wyznacza standardy w swoim gatunku i jest tak doszlifowany w każdym aspekcie, że chce się do niego wracać. 3. F.E.A.R Platinum - gra kupiona za zawrotne 3,50zł na Gogu , a dała mi 10 godzin czystej frajdy i udowodniła, że to nadal jedna z lepszych strzelanek na rynku. Może poziomy są powtarzalne i nie oferują ze względu na wiek produkcji jakichś oszałamiających wrażeń wizualnych, ale wszystko wynagradza świetny gunplay, destrukcja otoczenia, AI przeciwników, poziom trudności, który wymaga ciągłego skupienia i mocno karci za zbytnią brawurę. 4. Resident Evil 3 OG - remake nie ma najmniejszego podjazdu do klasycznej odsłony. Tu Nemesis autentycznie podnosił mi ciśnienie i sprawiał, że każde spotkanie z nim nie należało do przyjemnych. Z kolei gameplay przetrwał próbę czasu i udowadnia, że dobrze zaprojektowana gra będzie bawić nawet 20 lat pożniej nie tylko fanów tej serii, ale też ludzi mojego pokroju, których nie wiąże z nią żaden sentyment. 5. Silent Hill 2 Remake - dla mnie ten tytuł to lekcja na całe życie, że nie należy skreślać danego studia przed samą premierą ze względu na jego przeszłość. Kiedyś prezes powiedział, że chcą być tam gdzie Naughty Dog i nie mogłem uwierzyć w to, że gada to gość, którego firma ma za sobą długą historie produkowania crapów i nudnych symulatorów chodzenia. Obstawiałem, że Bloobery będą już zawsze grać w drugiej lidze zostając daleko w tyle za takimi tuzami jak Capcom czy wspomniane Naughty Dog. Udowodnili tym remakiem, że się myliłem i że potrafią robić gry na najwyższym poziomie. Jestem świeżo po drugim przejściu i muszę przyznać, że drugi raz smakował jeszcze lepiej. Przed premierą byłem sceptykiem, po premierze jestem fanem, który czeka na przyszłe produkcje naszych mistrzów z Krakowa z zapartym tchem. 6. STAR WARS Jedi:Survivor - całkiem przyjemne doświadczenie, taki Uncharted w uniwersum Star Wars, który ma dobrze napisane postaci, niezłą historię i system walki, przy którym idzie się dobrze bawić. Pierwsza odsłona bardziej mi się podobała, ale Survivor to nadal udany tytuł, który dostarczył mi prawie 30 godzin dobrej zabawy. 7. Demon's Souls - Początek był drogą przez mękę, ale póżniej okazało się, że to najłatwiejsza gra ze stajni From Software z banalnymi bossami (poza jednym ognistym skurczybykiem) lokacjami wpadającym w oko i stanowiącymi jednocześnie największe wyzwanie. Każde uderzenie ostrza czuć niemal namacalnie, jest świetne udziękowienie, różnorodne lokacje, które aż chce się eksplorować. Zdecydowanie wole taki system mniejszych, dobrze zaprojektowanych lokacji od otwartego świata w Elden Ringu, który znużył mnie po 40 godzinach. 8. Warhammer 40,000: Space Marine - czysta rozwałka na kilka godzin. Jest krótko, ale intensywnie, rzeż od pierwszych do ostatnich sekund, która daje fun z masakrowania kolejnych tabunów wrogów. Nie ma tu przydługich dialogów i przerywników, które by tylko niepotrzebnie wybijały z rytmu. W przyszłym roku biorę się za kontynuacje. 9. STAR WARS: Knights of the Old Republic - to gra z czasów, w których Bioware tworzyło wspaniałe historie pełne barwnych postaci. Jedna z lepszych gier w jakie miałem okazję zagrać. Słuchanie dialogów to była czysta przyjemność, tak samo poznawanie współtowarzyszy, podążanie głównym wątkiem fabularnym jak i rozwiązywanie dobrze napisanych zadań pobocznych. Dla mnie to niepojęte, że takie twory jak ten nowy Dragon Age widnieją w CV tego studia obok takich gier jak KotOR. Stare Bioware składało się z artystów i pasjonatów, obecne z propagandystów i wyrobników, którzy nie mają żadnego podjazdu do starej ekipy i tylko profanują ich dorobek. 10. The Last of Us Part II - za sam gameplay spokojnie dałbym 10/10, ale gra się składa jeszcze z fabuły, która nie dorasta do pięt pierwszej odsłonie i powoduje, że muszę odjąć dwa oczka od końcowej oceny. Lokacje to złoto, system walki to absolutny top i tylko te dwie składowe sprawiły, że przeszedłem ten tytuł dwa razy pod rząd. Za drugim razem pomijałem wszystkie dialogi i przerywniki filmowe czerpiąc frajdę z samej eksploracji i stresujących starć z przeciwnikami. Zatrudnić w ND dobrych scenarzystów, którzy sprawią, że historia dorówna rozgrywce i będą mieli w swoim dorobku majstersztyk. 11. Alone in The Dark 2024 - gra zrobiona po łebkach przez ludzi, którzy myśleli, że wystarczy zatrudnić znanych aktorów i jakoś to będzie. Walka i animacje to żart, eksploracja nie istnieje, łamigłówki są zrobione bez pomysłu, jedynie historia i warstwa wizualna na plus. Wielka szkoda, bo to franczyza, która zasługuje na to by wrócić do żywych, ale potrzebni są do tego kompetentni ludzie, którzy wiedzą jak się projektuje gry wideo. 10 dobrych pozycji i jeden crap za mną. Pod względem ilości szału nie ma, ale pod względem jakości to był udany rok. Na koniec wleciał jeszcze Ghost of Tsushima, ale tego raczej nie zdążę skończyć przed nowym rokiem. W 2025 czekam na parę ciekawych premier + muszę nadrobić tego Indiana Jonesa od Machine Games.
  8. Zachciało mi się samurajskich klimatów.
  9. @Kmiot właśnie czytam ten numer i znalazłem na stronie 110 : ) Dzięki za fajną pamiątkę
  10. Alone in the Dark 2024 (PC) Oni za to chcieli na premierę 250 zł ?!! kupiłem za 85 na promocji a i tak mam wrażenie, że mnie ktoś w wała zrobił. Projekt poziomów to chamskie korytarzyki pozbawione chociażby grama eksploracji. Niektóre z nich mają przyjemny dla oka design, ale to niestety jedyna rzecz, którą mają do zaoferowania. W posiadłości jest co prawda parę pomieszczeń do eksploracji, ale to i tak straszna bieda. Naprawdę mogli lepiej spożytkować budżet i poświęcić więcej czasu na odpowiedni projekt poziomów, dopracowanie animacji uników, walki wręcz, ataków przeciwników, ale w sumie po co to komu w grze wideo ? lepiej zatrudnić znanych aktorów, których udział wygeneruje tylko niepotrzebne koszty i przyciągnie przed ekran jakichś dziesięciu niedzielnych graczy. O walce też aż się pisać nie chce, bo to jakiś nieśmieszny żart. Gramy postawnym detektywem w średnim wieku, który podczas walik rusza się jak paralityk z niedowładem kończyn. Mogli spokojnie wywalić walkę wręcz i zostawić samo strzelanie, bo zaprezentować taki poziom animacji w grze za 250zł to po prostu wstydu trzeba nie mieć. Same potworki to też jakieś cztery modele na krzyż, które nie stanowią żadnego wyzwania i jedynie męczą bułę podczas eksplorowania tych miałkich, korytarzowych lokacji. Fabuła to taka lovecraftowska historyjka, która finalnie mnie zawiodła i nie osłodziła mi trudów męczenia się z tym beznadziejnie zaprojektowanym gameplayem. Nie jest to na pewno jakiś pokaz grafomanii i najgorsza historia z jaką miałem okazje się zapoznać, ale też nie budziła większych emocji i w pewnym momencie już chciałem tylko dobrnąć do napisów końcowych. Niestety za powrót tej kultowej marki odpowiedzialni byli ludzie, którzy nie mają pojęcia o projektowaniu gier. Momentami miałem wrażenie, że gram w jakąś grę typu point and click, która próbuje udawać survival horror, ale kiepsko jej to wychodzi i wykłada się na dosłownie każdej mechanice, która stanowi podstawową składową tego gatunku. Eksploracja praktycznie nie istnieje, łamigłówki są kiepsko przemyślane i często polegają na ułożeniu jakiegoś wzoru z kilku elementów, walka zrobiona na odwal się, lokacje nie niosą ze sobą żadnego poczucia zagrożenia, walki o przetrwanie, po prostu idzie się przed siebie i ubija kolejne dziadostwo na swojej drodze. Na plus warstwa wizualna, muzyka, do tego parę fajnych scen i klimatycznych momentów, ale nie ma tego dużo. Czekałem przed premierą na ten tytuł i muszę przyznać, że jest to dla mnie straszny zawód. Jest dużo lepszych pozycji w tym gatunku za podobne albo i mniejsze pieniądze. Teraz są Residenty na promce, Tormented Souls za 4.50zł, In Sound Mind za 12zł, Signalis, Crow Country itd. Przy tych tytułach bawiłem się znacznie lepiej i je mogę polecić z czystym sumieniem w przeciwieństwie do tej pozycji.
  11. Czokosz

    Silent Hill 2 Remake

    Blooberki grali pauzą przez wszystkie swoje poprzednie gry, w końcu odkryli combat i się zachłysnęli. No ale trzeba przyznać, że dobrze im to wyszło, bo dziś skończyłem gierkę drugi raz i dalej przyjemnie mi się ubijało te wszystkie maszkary. W Lords of the Fallen po jakimś czasie zmniejszyli ilość przeciwników w niektórych lokacjach i poprawili balans. Bloobery mogli zrobić to samo, bo momentami czuć przesyt i człowiek się tylko zastanawia ile dziadostwa będzie do ubicia w następnym pomieszczeniu.
  12. Ale by się pyknęło w takiego nowego Herkulesa 2D zrobionego w takim stylu jak Prince of Persia od Ubisoftu.
  13. Czokosz

    Silent Hill 2 Remake

    Zrobiłem sobie przerwę po pierwszym przejściu, które było krótko po premierze by trochę zapomnieć i teraz ruszam znowu. Pograłem dziś z 4 godziny i za drugim razem jeszcze bardziej doceniam ten tytuł. Zauważam pewne rzeczy, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi, a jedna z nich jest tak oczywista, że aż mi wstyd się do tego przyznać: Muzyka, udżwiękowienie, ilości detali w otoczeniu, design lokacji, system walki, który wymusza ciągłą czujność, bo chwila dekoncentracji i można solidnie oberwać, klimat zaszczucia, symbolika, która daje pole do rozważań i własnych interpretacji. Wszystko to cieszy jeszcze bardziej i uświadamia mi, że to tytuł, do którego będę wracał co jakiś czas.
  14. Raz już przeszedłem ten tytuł na ps5, ale pudełko sprzedałem, bo wiedziałem, że będę robił kolejne podejście na PC. Rok temu zrobiłem upgrade kompa właśnie dla takich gier Gierka już się instaluje i jeszcze dziś wracam na zamglone ulice Silent Hill ponownie doświadczyć tej pięknej przygody, która wyszła spod ręki naszych mistrzów z Krakowa.
  15. Czokosz

    Silent Hill 2 Remake

    Moje pierwsze przejście na normalu 0 zgonów, grałem zachowawczo, medykamentów miałem nadmiar i jak dostałem mocniej to robiłem w tył zwrot i szybkie leczenie. James praktycznie cały czas był w pełni zdrowia i miałem zakończenie In Water. Ciekawi mnie na ile znaczenie ma faktycznie ten stan zdrowia Jamesa podczas gry. Może to zakończenie zależy bardziej od takich pierdół, bo u mnie było odwrotnie do tych porad i wpadło. Z tymi szkarłatnymi jajami to już nawet nie pamiętam co wybrałem. Pamiętam tylko, że wtedy miałem taką rozkimnę o wpływie umieszczenia tych szkarłatnych jaj po którejś ze stron na zakończenie, ale doszedłem do wniosku, że to pewnie bez znaczenia, a teraz się okazuje, że mogło być inaczej. Nic nie czytałem na ten temat na necie, bo bałem się, że trafię na jakieś spoilery, a wole sam odkryć inne zakończenia przy kolejnych podejściach.
  16. Star Wars: Knights of the Old Republic (PC/GOG) Jedyne Star Warsy, w które grałem wcześniej to Jedi Fallen Order i Jedi Survivor, więc można powiedzieć, że to mój pierwszy klasyk z tego uniwersum na rozkładzie. Może KotOR z racji wieku gorzej wygląda pod względem takich składowych jak grafika czy system walki od dwóch powyższych gier, ale pod względem fabuły to dla mnie numer jeden. To co mnie szczególnie ujęło to mnogość ciekawych postaci, które spotkałem na swojej drodze. Nie tylko moich towarzyszy, ale również postaci drugo lub nawet trzecioplanowych. Stare Bioware potrafiło kreować ciekawe postaci, pisać dialogi, które zapadały w pamięć, nie męczyły gracza swoją bylejakością (jak ten cholerny Starfield, w którego trochę pograłem przed KotOR-em) potrafili również nadać odpowiednie tempo głównym wydarzeniom fabularnym. Powoli zawiązywała się intryga, na kolejnych planetach trzeba było radzić sobie z miejscowymi ugrupowaniami i zdobywać kolejne wskazówki potrzebne do odnalezienia drogi do miejsca, w którym Shitowie mogli budować swoją przewagę, był również mocny plot twist i na samym końcu epicka batalia mająca wpływ na przyszłe losy galaktyki. Ciekawą mechaniką była możliwość podążania ciemną lub jasną stroną mocy. Zakończenie questa w jakiś konkretny sposób lub to jak potraktowaliśmy spotkaną na naszej drodze postać powodowało, że zyskiwaliśmy punkty, którejś z tych dwóch antagonistycznych stron. Miało to przełożenie na moce, z których nasz bohater może korzystać. Mi osobiście przypasowała ciemna strona, ale bywało, że wybierałem rozwiązania, które przeciągały mnie na jasną stronę. Po prostu kierowałem się własną moralnością, oceną danej sytuacji lub korzyścią. Nieraz bywało tak, że póżniej żałowałem podjętej decyzji, ale nie bawiłem się w jakiejś wczytywanie zapisów, bo takie wątpliwości są dla mnie esencją tego gatunku. Musiałem ponieść konsekwencje swojej chciwości, głupoty, zbyt pochopnego działania. Towarzysze też robili robotę i podobało mi się, że wchodzili w interakcję nie tylko z moim bohaterem, ale również między sobą. Podejmowali różne tematy w zależności od tego kogo wziąłem ze sobą na konkretną misję. Ciekawe były okoliczności ich poznania, historię przez nich opowiadane, podobały mi się również questy z nimi związane i to, że mieli w sobie coś, co sprawiało, że każdego z nich polubiłem. Tego akurat się spodziewałem przez zagraniem w KotOR, bo jakiś czas temu przeszedłem dwukrotnie trylogię Mass Effect i wiedziałem, że potrafią wykreować towarzyszy, za którymi aż chce się pójść w ogień. Wszystkie archaizmy związane z system walki i grafiką wynagrodziła mi historia związana nie tylko z główną fabuła, ale też historia konkretnych miejsc, ich ugrupowań, losów, wyborów, za którą stroną tego konfliktu się wstawić. Jedni wierzyli w zwycięstwo Republiki, inni twierdzili, że Imperium wygra wojnę, więc lepiej ułożyć się z nimi. Ja też finalnie musiałem wybrać, za którą stroną się opowiem i wyszło tak, że przez całą grę mój bohater nazbierał więcej punktów ciemnej strony mocy, ale w finałowym starciu okazało się, że chyba jednak nie zawładnęła do końca moim umysłem, bo podążyłem ścieżką wytyczoną przez Zakon Jedi 🙂 Drugi KotOR wleci w przyszłym roku i liczę na kolejne kilkadziesiąt godzin dobrej zabawy. Pierwsza odsłona to dla mnie absolutny szef, który pomimo 21 lat na karku dalej jest pozycją godną uwagi. Na liczniku 33 godziny, a czuje się jakbym wykręcił drugie tyle, jakby upłynęło naprawdę dużo czasu od pojawienia się w początkowej lokacji do ostatniej potyczki. To jest dla mnie piękno gier wideo, że widzę napisy końcowe i myślę sobie "ale to była przygoda" i ciesze się, że mogłem uczestniczyć w tych wydarzeniach.
  17. Czokosz

    Wiedźmin 4

    Remake będzie po czwórce według wypowiedzi Kicińskiego: „Wracając do tematu premiery remake’u Wiedźmina: tak, ukaże się po Polarisie, co jest pochodną naszego myślenia na temat tego projektu” - wyjaśniał Kiciński. „Sądzę, że remake będzie w dużym stopniu bazował na technologii Polarisa, więc będzie powstawał po części równolegle. Gdy Polaris się ukaże, wszystkie elementy gry będą w finalnym stanie i będzie można użyć ich w remake’u”. Ja obstawiam premierę 4 jakoś pod koniec 2027 albo ewentualnie 2028 i remake pierwszego Wieśka rok póżniej.
  18. Kolejne przedświąteczne zakupy Amnesia ograna kiedyś w game passie dwa razy pod rząd, obok Somy to moja ulubiona gra od Frictional Games, do której mam ochotę wrócić po nowym roku. Diablo i Prey dwa sztosy do nadrobienia również na przyszły rok. No i na sam koniec Cyberpunk, w którego nigdy nie grałem i jest to jedyna gra od Redów, która mi została do przejścia. Zdążyłem odpalić na chwilę i coś czuje, że czeka mnie kolejna epicka przygoda.
  19. Pewnie chcieli zostawić dłuższe fragmenty rozgrywki na swój przyszłoroczny pokaz, więc stąd ta biedna zajawka, która ma jedynie pokazać ludziom ogólny koncept tego nad czym pracuje ND. Na pewno gra zyska w oczach po tym jak pokażą lokacje, system walki, przeciwników, bo to potrafią robić na najwyższym poziomie. Po prostu trzeba zaakceptować fakt, że dickman zadba o ty by swoim scenariuszem z gry 10/10 zrobić tytuł bliższy skali 7-8/10. Ograć i tak ogram, bo takie tlou2 ograłem dwa razy pod rząd, ale fakt był taki, że najbardziej cieszyło mnie drugie przejście, w którym bez wyrzutów sumienia mogłem skipować przerywniki i dialogi, które momentami mocno psuły mi to wspaniale doświadczenie, bo już znałem cały przebieg wydarzeń. Sam gameplay mnie zachęcił do ponownego przejścia gry na wyższym poziomie trudności dla większego wyzwania. Dla odmiany przy pierwszym tlou nic nie musiałem skipować przy ponownym przejściu, bo to po prostu dobrze napisana historia, do której przyjemnie jest wrócić i doświadczyć ją raz jeszcze.
  20. Wpadły trzy gierki z Goga pod choinkę.
  21. Czokosz

    The Outer Worlds 2

    Najbardziej wyczekiwane przeze mnie 7/10 w przyszłym roku. Miał być większy budżet, ale kompletnie tego nie czuć na tym materiale. Mimo to i tak się ciesze, bo jedynka mi się podobała.
  22. Jeszcze nie wiemy czy to na pewno jest kobieta, jakimi zaimkami się tytułuje, z którą z 205282 istniejących płci się identyfikuje. Pewnie będzie tak jak ich poprzedniej grze, że gameplay będzie próbował ratować mierny scenariusz. Cuckmann nie ma nad sobą bata mądrzejszych od niego i zaprzepaszcza tylko potencjał studia jakim jest ND. Przy tlou2 odczuwałem dysonans pomiędzy świetnie zaprojektowanymi lokacjami, systemem walki, animacjami i tymi głupotami fabularnymi połączonymi z nachalnym wciskaniem wszędzie tęczowej ideologii. Tu niestety będzie podobnie póki ten grafoman i miłośnik lpg jest u steru.
  23. Czokosz

    Wiedźmin 4

    W razie jakiejś totalnej katastrofy będzie można zafundować Ciri operacje plastyczną na Nexusie. Wygląda starzej, tak jakby z parę kilo jej przybyło tu i ówdzie, ale dalej wygląda ok jak dla mnie. Dziwi mnie, że już pokazali pierwszą zajawkę. Podobno z produkcją wystartowali dopiero w tym roku, więc mogli już chociaż zaczekać do tego Game Awards 2025. Sami na siebie narzucają presję czasową tym przedwczesnym zapowiadaniem kolejnej odsłony. Nakręcili tym trailerem i tera czekaj do 2027/2028 na premierę i pewnie kolejne parę miesięcy (w optymistycznym scenariuszu) aż połatają.
  24. Czokosz

    Targi: E3, GC, TGS

    Czekam na jakieś urywki gameplayu z Cronosa od Blooberków, materiał z Judas z datą premiery i 007 od IO Interactive, bo teaser wypuścili 4 lata temu, a podobno gra jest już na końcowym etapie produkcji i fajnie jakby coś pokazali więcej najlepiej z datą premiery. Niech rzucą jakąś jedną dużą zapowiedż typu Half-Life 3 albo RE9 i będę szczęśliwy.
  25. Czokosz

    Gry za darmo na PC

    Jak coś kod już wykorzystałem. @Bielik dzięki🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...