Skocz do zawartości

Czokosz

Użytkownicy
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Czokosz

  1. Postanowiłem nadrobić klasyki z uniwersum Star Wars i wypadło tak, że Kotor poszedł na pierwszy ogień. Jaka to przyjemna odmiana od wielu współczesnych gier, gdy człowiek nie spotyka kolejnych nudnych postaci na swojej drodze, które mają za zadanie zamęczyć gracza swoim bełkotem. Tu od początku są ciekawie zarysowane postaci, historia intryguje i powoli się rozwija, dialogi słucha się z przyjemnością, towarzyszy aż chce się poznać, a nie najchętniej wypierdolić ze statku jak ty patałachów w Starfieldzie. Ta gra to jest dla mnie miłość od pierwszego wejrzenia.
  2. Trochę dobroci wpadło na Gogu. Cuphead podrażnił moją ambicję, bo dostawałem takiego łupnia, że jakiś czas temu szybko się poddałem i zrobiłem zwrot. Teraz zacisnę zęby, najwyżej będę płakał w poduszkę i przeklinał wszystko na czym świat stoi, ale ukończę to cholerstwo. Zresztą sam kreskówkowy desing tej gierki mega mi się podoba, więc może to mi chociaż trochę osłodzi trudy, które napotkam na swojej drodze. Reszta tytułów to klasyki, które chce nadrobić. W Kotor i Jedi Knight nigdy nie grałem, a po nowym Jedi Survivor mam ochotę na kolejne gry z tego uniwersum. Z kolei na Bioshocki czaje się od dłuższego czasu, bo ukończyłem z dwa lata temu Bioshock Inifnite i bawiłem się przednio, więc przyszła pora na odwiedzenie kolejnych utopijnych cywilizacji schowanych gdzieś tam wysoko ponad chmurami albo w oceanicznych głębinach : )
  3. Czokosz

    Dead Space (Remake)

    Niedługo zrobię podejście do trójki, bo Dead Space OG + remake ograne parę razy, dwójkę skończyłem raz ( jeszcze do niej wrócę, bo dobrze się bawiłem ) no i została mi ostatnia odsłona przygód Isaaca Clarke. Pierwszy DS to jest moja ulubiona gra, bo zawiera w sobie wszystkie elementy fabularne i gameplayowe, które cenie w grach. Jest grożna sekta, jest spotkanie z obcą rasą, statek kosmiczny, na którym Isaac walczy o życie niczym Ellen Ripley na Nostromo, jest świetny system walki, który opiera się na odpowiednim poruszaniu się w ciasnej przestrzeni i podejmowaniu szybkich decyzji. W jednego nekromorfa ciśniesz jakimś przedmiotem, drugiego pozbawisz kończyn by go trochę spowolnić i to cały czas w pełnym biegu, bo inaczej kreatury cię osaczą z każdej strony i będzie po wszystkim. W takim Callisto brakowało mi tej adrenaliny, którą dostarczają starcia w DS, bo tam się czułem jak na solówce z pałą w dłoni i powtarzaniu sekwencji uników lewo/prawo + dobitka z broni palnej. Callisto sprawiło, że bardzo szybko poczułem się komfortowo i do kolejnych starć podchodziłem bez większych emocji. Za to taki DS mnie wymęczył psychicznie i po każdej sesji z tą grą pragnąłem tylko końca tego koszmaru i cieszyłem się, że jestem coraz bliżej ucieczki z tego przeklętego statku. To samo odczucie towarzyszyło mi w rezydencji Bakerów w RE7. To są takie miejsca, z których chcesz za wszelką cenę uciec i nigdy do nich nie wracać, ale po skończeniu gry odkrywasz w sobie jakieś masochistyczne skłonności, bo szybko okazuje się, że pragniesz do nich wrócić. To jest esencja dobrze zaprojektowanego survival horroru, w którym lęk i poczucie zaszczucia idą w parze z poczuciem ulgi i tej chwilowej satysfakcji, że przetrwałeś kolejne starcie i powoli poruszasz się do przodu.
  4. Star Wars Jedi: Survivor (PS5) Potrzeba mi było takiej gierki, przy której można się trochę wyluzować. System walki, elementy platformowe, fabuła, potyczki z bossami, lokacje, wszystko mi tu zagrało. Żaden z tych elementów nie jest jakimś topem w branży, ale wszystkie są zrealizowane dobrze i tworzą spójną, przyjemną w odbiorze całość. Szkoda trochę, że przez problemy techniczne ( które nadal są, ale nie psują odbioru całości w obecnym stanie ) gra zostanie głównie przez nie zapamiętana, a szkoda, bo to naprawdę dobry tytuł. Czekam na domknięcie trylogii przygód rudego Jedi, ale boje się trochę o to, że może nastąpić zmęczenie materiału pomimo przerwy w ogrywaniu kolejnych części. To samo miałem z serią Tomb Raider, przy której dobrze się bawiłem ogrywając 1 i 2 część, ale 3 już ledwo wymęczyłem do końca. Może te obawy są na wyrost, bo tu jednak fabuła, humor i postaci stoją na znacznie wyższym poziomie od przygód Lary Croft. Raczej koła na nowo nie wymyślą, bo i ta część stanowi raczej delikatną ewolucję w stosunku do pierwszej odsłony, ale może to i dobrze, bo Techland udowodnił, że można wzorcowo spieprzyć kontynuację gry, która miała naprawdę solidne fundamenty, więc liczę tylko na jakieś drobne zmiany, które będą się dobrze komponowały ze sprawdzonymi rozwiązaniami. Gierka kupiona za połowę ceny na promce i nie żałuje, bo nie warto wspierać procederu wypuszczania gier w takim stanie przez studio, za którym stoi bogata korporacja. Szanuje Respawn za to, że zrobili dwie dobre gry w tym uniwersum jak i za jedną z moich ulubionych strzelanek jaką jest Titanfall 2, ale wiem też, że nie są godni zaufania i lepiej wstrzymać się z zakupem ich przyszłych produkcji na premierę. Poza tym gierka będę miło wspominał i takie 7+/10 można dać.
  5. Niedawno skończyłem "Obcy: Wyjście z Cienia" i "Dracula" od Vesper, więc przyszła pora na kolejne pozycje. Kolonia Obcych powoli się rozrasta.
  6. Czokosz

    Tormented Souls

    Naszła mnie taka rozkmina po ograniu Tormented Souls, że Dual Effect mogłoby wysmażyć nową odsłonę Alone in the Dark, która nawiązywałaby klimatem do The New Nightmare. To byłby dopiero powrót tej marki na dobre tory, a nie jakaś niskobudżetowa kopia RE2R z hollywodzkimi aktorami, których twarze nie były w stanie ze średniaka zrobić dobrej gry. Mroczna rezydencja, kamera TPP z Tormetned Souls, dobrze zaprojektowane łamigłówki (mogliby jedynie dać wybór poziomu trudności tych łamigłówek z większą ilością wskazówek na łatwym/normalu) i ludzie byliby szczęśliwi. Myślę, że takie THQ mogłoby się z nimi dogadać, bo to zapaleńcy, którzy czerpią inspirację z klasycznych odsłon tej kultowej serii. Dać im odpowiedni budżet bez rozwalania kasy na głupie pomysły, na które może sobie pozwolić CD Projekt angażując Keanu Reevesa, a nie mniejsze studio. To tylko moje lużne rozważania, które pewnie nigdy się nie zmaterializują, ale pomarzyć zawsze można.
  7. Przyszła dostawa od Vesper. Wpadł drugi Obcy do kolekcji po" Obcy: Wyjście z cienia". Staram się nie kupować za bardzo na zapas, więc najpierw dokończę "Wyjście z Cienia", potem wleci "Zimna Kużnia" i z czasem domówię następne pozycje z tego uniwersum. Z kolei Dracule czytałem kilkanaście lat temu, ale mam chęć na ponowne zapoznanie się z tą historią, bo trochę zdążyłem zapomnieć. Poza tym fajnie mieć ten tytuł w kolekcji, bo to była jedna z tych książek, która pokazała mi, że czytanie nie musi być tylko smutnym, szkolnym obowiązkiem. Może po lekturze odświeżę sobie jeszcze film Coppoli przy okazji, bo ostatni seans był z dobrą dekadę temu.
  8. Demon's Souls (PS5) To jedna z tych gier, które mają wysoki próg wejścia, ale z czasem staje się coraz bardziej przystępna. Końcówka to już był spacer od jednego bossa do drugiego i łącznie pokonanie czterech ostatnich zajęło mi niecałą godzinę. No ale nie mam o to pretensji, bo nie jestem jakimś soulsowym maniakiem, dla którego celem jest pokonywanie kolejnych bossów i to najlepiej w trybie NG++++++ gdzie podmuch wiatru jest w stanie uśmiercić naszą postać. Niektórzy narzekali, że nie ma żadnych checkpointów po drodze, ale to nie stanowi większego problemu, bo większość lokacji to krótkie odcinki do pokonania, można odblokować skróty i same bossy raczej nie są zbyt wymagające na tle pozostałych gier od FromSoftware, więc nie trzeba będzie zbyt często powtarzać danego etapu. Najbardziej doceniam w tej grze aspekt wizualny, lokacje cieszyły oko, były różnorodne, przyjemnie się je eksplorowało i to był dla mnie największy plus tej produkcji. Sama walka też była przyjemnym doświadczeniem, ciosy mają swoją wagę, same odgłosy miecza uderzającego o zbroję przeciwnika są świetnie udżwiękowione. Ogólne od samego początku widać, że jest to pierwsza gra od FS, bo sam trzon rozgrywki oparty był na tym, że to lokacja była wyzwaniem samym w sobie. Za to boss na końcu lokacji był taką wisienką na torcie, zwieńczeniem drogi, którą trzeba było do niego przebyć. Może poza jednym, na którego potrzebowałem paru prób, bo reszta to góra 1-2 podejścia i po sprawie. W takim DS3 sama lokacja była dla mnie formalnością, bossy z kolei bywały łatwe, ale bywały też takie, które formalnością nie były i trzeba było się pomęczyć zdecydowanie dłużej niż w Demon's Souls. Cieszę się, że się zdecydowałem na ten tytuł, bo to było naprawdę dobrze spędzone 27 godzin. Drugie przejście sobie odpuszczę, bo nie mam ochoty powtarzać tego doświadczenia od razu po ukończeniu gry. Może za jakiś czas spróbuje jeszcze raz, ale to po jakiejś dłuższej przerwie.
  9. Mi się przypomniało jeszcze to. Grałem w to za dzieciaka i wymiękłem przy tej grze bardzo szybko. Złamałem wszelkie możliwe zasady każdego szanującego się fana klimatów grozy, bo dla otuchy grałem w dzień i nigdy nie odpalałem tej gry będąc sam w domu. Jak się pojawiła ta kreatura w posiadłości Draculi to mało w gacie nie narobiłem ze strachu. Tam trzeba było tylko cofnąć się do drzwi i zablokować je jakimś meblem, ale długo nie mogłem na to wpaść, bo za bardzo panikowałem.
  10. Moje top 10: 1.Resident Evil 7 2.Resident Evil 1 Remaster 3.Resident Evil 2 Remake 4.Resident Evil 3 OG (ten sprintujący w moją stronę Nemesis będzie śnił mi się po nocach) 5.Alien Isolation 6.The Evil Within 7.Amnesia The Dark Descent 8.Amnesia The Bunker 9.SH2R od mistrzów horroru z Krakowa 10.Tormented Souls (może to dziwny wybór, ale na mnie mocno zadziałał ten psychodeliczny klimat) Piszę to z perspektywy gracza, który ma małe doświadczenie w tym gatunku. Nigdy nie grałem w klasyczne Silenty, Residenty (wczoraj dopiero ukończyłem wspominane RE3) tak samo Outlasty albo Visage. Za to najbardziej rozwaliło mnie to Left 4 Dead i Dead by Daylight. Może by pasowały te gry jakby chodziło o listę najpopularniejszych pozycji. Ten Silent od Blooberków cieszy mocno, ale w przyszłym roku spadnie na drugie miejsce. Pierwsze zajmie Cronos The New Dawn xD Tego nam i im życzę.
  11. Resident Evil 3: Nemesis To jest mój pierwszy ograny klasyczny RE, bo wcześniej miałem do czynienia tylko z nowszymi odsłonami albo odświeżonymi wersjami. Niby mogłem zacząć od pierwszej odsłony (zresztą ograłem już remaster, ale klasyczne RE1 też nadrobię) jednak skusiła mnie trzecia część, bo wielu graczy narzekało na remake i chciałem poznać przyczynę tego niezadowolenia. Okazało się, że faktycznie sporo wycięli i klasyczny RE jest pod każdym względem lepszym doświadczeniem od RE3R. Bałem się jakichś przestarzałych mechanik, jakichś szczególnie meczących archaizmów dla gracza, którego z tą serią nie wiąże żaden sentyment. Na szczęście moje obawy zostały rozwiane i RE3 był dla mnie wspaniałą przygodą. Były dobre łamigłówki, świetne lokacje, Nemesis podnoszący mi ciśnienie przy każdym możliwym spotkaniu (takiego napięcia nie doświadczyłem spotykając go w RE3R) są nawet wybory, które mają wpływ na dalszy przebieg wydarzeń. To jest tytuł, do którego jeszcze wrócę, bo to za dobra gra na to by stać się jedynie jednorazowym doświadczeniem. RE3R ukończyłem w jakieś niecałe 5 godzin i miałem poczucie niedosytu. Za to w RE3 po 8 godzinach zobaczyłem napisy końcowe i spokojnie mogę wrzucić ten tytuł do mojego top3 gier z tej serii obok RE2R i RE7.
  12. Czokosz

    Zakupy growe!

    Jakoś parę miesięcy temu ograłem Dark Souls 3, który był moją pierwszą grą od FromSoftware i tak mi się spodobało, że mam ochotę nadrobić ich pozostałe tytuły. Oceny wskazują, że Bluepoint się postarał odświeżając tego klasyka, więc Demon's Souls pójdzie na pierwszy ogień. Z kolei pierwsza odsłona Blasphemous to jedna moich ulubionych metroidvanii, więc nie mogłem sobie odpuścić kontynuacji. Początkowo drugą część kupiłem w cyfrze, ale finalnie wyszło tak, że zrobiłem zwrot i wziąłem wersję pudełkową.
  13. Gog skusił kolejnymi klasykami do nadrobienia. Dodatkowo wleciały jeszcze na Steam Decka dwie gierki od Arkane.
  14. F.E.A.R Wziąłem się za nadrabianie klasyków i na pierwszy ogień poszedł pierwszy F.E.A.R. Mocno mnie zdziwił poziom trudności i AI przeciwników, którzy szybko mnie potrafili wyjaśnić w momencie, w którym próbowałem biec przed siebie na chaos. Skurczybyki flankują, czekają aż zrobisz pierwszy krok i wychylisz się zza rogu, często poczęstują jakimś granatem, wzywają posiłki. nieraz potrafią się gdzieś skitrać i oddać ci strzał w plecy, gdy myślisz, że jest już czysto. Do tego solidnie jest wykonana fizyka otoczenia, elementy cząsteczkowe, udzwiękowienie. Gunplay z kolei to najmocniejszy element tej produkcji i sprawiał mi frajdę do samego końca. Szczególnie bullet-time robił robotę i potrafił uratować skórę, gdy już było mało apteczek i trzeba było sobie poradzić z pozostałymi przeciwnikami. Najbardziej na minus ostatni etap z tym strzelaniem do pojawiających się zjaw, ale na szczęście był krótki i nie zdążył jakoś mocno zirytować. Ciesze się, że sięgnąłem po tego klasyka, bo dałem za niego 3 zł na Gogu i bawiłem się się lepiej niż przy niejednej współczesnej produkcji.
  15. Też premiera w przyszłym roku. Prawdziwy atak klonów starych Residentów, ale to dobrze, bo brakuje takich gierek na rynku. Nie samym Tormetned Souls człowiek żyje : )
  16. Wpadły trzy perełki na gogu.
  17. Póki co tak, ale prezes Babieno wspominał, że są otwarci na współprace z innym wydawcą.
  18. Czokosz

    Silent Hill 2 Remake

    Blooberki co roku będą teraz grę wydawać : ) 2024- SH2R 2025- Cronos The New Dawn 2026- Projekt R, IP należące do Skybound, więc prawdopodobnie The Walking Dead od Blooberków, bo to popularna marka z największym potencjałem sprzedażowym, ale tu nadal jest znak zapytania. 2027- projekt H, być może chodzi właśnie o SH1R ? W ogóle Bloobery lubują się coś w tych znanych markach filmowo-growych. Było Blair Witch, było SH, będzie IP od Skybound, podobno robią jakiś projekt J bazujący na popularnej marce od Lions Gate. Plotki głoszą, że to Piła, ale tu też znak zapytania. Blooberom robota pali się w rękach.
  19. Ciekawe jaka sprzedaż usatysfakcjonuje Blooberów. Praktycznie całą produkcję gry sfinansowało Take-Two przed rozwiązaniem umowy, więc Blooberom zostają tylko koszty marketingu plus część kosztów muszą zwrócić Take-Two. Jeden z bardziej optymistycznych wariantów jest taki, że po wzroście zaufania po udanej premierze SH2 i dobrej kampanii marketingowej mogą zakręcić się koło wyniku Dead Space. Ciężko będzie celować wyżej, bo to nowa marka i do tego horror sci-fi, który raczej sprzedaje się gorzej od gier z zombie na pierwszym planie. Świetnie się zapowiada 2025 dla fanów horrorów. Wystarczy spojrzeć na przyszłoroczne premiery takie jak Post Trauma, Echoes of the Living, Tormented Souls 2, Holstin, Cronos od Blooberków, The Thing remastered, The Sinking City 2 i prawdopodobnie RE9. Już dla samych Blooberków warto czekać nie mówiąc o pozostałej reszcie.
  20. Może być tak, że ten cały Cronos to ma być taki znak dla elektroników, że Bloober potrafi w horror sci-fi i dostaną kolejną odsłonę Dead Space ? Przecież tak samo zrobili Medium by pokazać Konami, że potrafią zrobić coś w klimatach SH xD
  21. Czokosz

    Silent Hill 2 Remake

    Ja się zaciąłem na tym sejfie na dobrą godzinę. Za to kłódka w szpitalu poszła za trzecim podejściem. Ogólnie Blooberki świetnie zaprojektowali puzzle i może to nie był poziom trudności Tormented Souls, ale czasem trzeba było przystanąć i pogłówkować przez chwilę.
  22. Ostatnio przeszedłem trzeci raz Dead Space remake i ubolewałem nad tym, że prawdopodobnie marka znów zostanie pogrzebana na długie lata. Na szczęście Blooberki znów przychodzą na ratunek po świetnym SH2. Boje się trochę o sprzedaż, bo ostatnio te horrory sci-fi nie mają łatwo. Callisto się sprzedało kiepsko, ale to mnie akurat nie dziwi, bo negatywne recenzje mogły zniechęcić graczy, ale słabą sprzedaż Dead Space albo Alien Isolation trudno wytłumaczyć. Sam hype po SH2R może nie być wystarczający, ale na pewno w jakimś stopniu pomoże. Szansa na udaną premierę jest, bo w ich niedawny sukces też mało kto wierzył.
  23. Ze szczyptą Bioshocka i Kojimy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...